fbpx

NEWS:

Co nam kto da?

Jako (za przeproszeniem) trzymacz czteroulowy, z pewną nieśmiałością i dystansem, niebacznie przyglądam się dyskusji o dopłatach bezpośrednich do pszczelarstwa. Zdaję sobie sprawę, iż temat ten zbyt poważny, jak na niepoważnego (j.w.) trzymacza. Może jednak głos niepoważny poważną dyskusję pobudzi.

Dopłaty bezpośrednie, to nic innego, jak kasa dla pszczelarza z tytułu, że żyje i że ma pszczoły. Możliwości widzę dwie: pogłówne dla pszczelarza albo ulowe. Możliwa również kombinacja tychże, z całym dobrodziejstwem pojęcia „kombinacja”. Skoro ma być „kasa”, musi być i kasjer.

Możliwości widzę dwie: budżet Unii lub budżet Rzeczypospolitej. Tu już słowa „kombinacja” użyć się nie ośmielę, aczkolwiek koegzystencja obydwu tych form dałaby niezły efekt synergii, zwłaszcza dla dystrybutorów mamony. Co do dopłat unijnych, to mój sceptycyzm graniczy z pewnością o niemożliwości.

Po pierwsze Unia lubi, jak beneficjent najpierw opisze z detalami: co, po co, jak, dlaczego i za ile. Zastawi dom, ziemię, fiata uno i teściową. Wyłoży kasę, pokaże efekta i faktury, a wówczas – dopłaci cokolwiek albo i nie.

A dopłata do pszczół? Z kosmosu tego sfotografować się nie da. Ule, to i owszem. Ale czy one ule, to rzeczywiście ule czy atrapy z cienkiej pilśni jeno, tego satelita nie rozezna.

A co w środku? Prawdziwy pszczelarz, to oczywiście, w życiu! Wszyscy wiedzą, że od zawsze, że przed sądem nawet – nie musiał. Ale trzymacz jakiś? Kto go tam?...

Póki co, pszczół zakolczykować się nie udaje, sposobu wszczepiania chipów pszczołom jeszcze nie opracowano. Metoda organoleptyczna? Przy tej ilości uli?! Budżet Najjaśniejszej zaś... Możliwości ustawodawcze widzę dwie: jedna – w rękach rządu, druga – parlamentu.

Właściwie, prawdę mówiąc, z punktu widzenia pszczół (broń Boże nie pszczelarzy!), to nie w rękach, a w organie powonienia tych organów. Jest jeszcze trzecia, poza rządem i parlamentem, droga wpływu na budżet – ustawa autorstwa społecznego wraz z naciskiem (to się teraz podobno lobbing nazywa).

Nie myślę wcale o kilku kilogramach pszczół w neseserkach przemyconych do MinRolu, że o wyższych izbach nie wspomnę. Chociaż, dał nam przykład Andrzej Lepper, jak zwyciężać mamy!

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Jan Sielski
„Chrośniak”
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"