fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

O jedną sosnę bartną mniej

Puszcza Białowieska od lat znana jest jako najstarszy naturalny las w Europie. Rzadko wspomina się, że jest to las zabytkowy, chroniący w swoim wnętrzu ślady działalności ludzkiej sięgające nawet dwóch tysięcy lat, na przykład cmentarzyska kurhanowe.


Sosna bartna. Fotografia z września 1936 roku
Fot. J. J. Karpiński

Zrozumiałe jest, że zachowało się więcej śladów powstałych w bliższej nam rzeczywistości takich jak pozostałości po drogach granicznych i myśliwskich, zrębach, polanach pastewnych, mielerzach, smolarniach, terpentyniarniach, a także resztki torowisk kolejek wąskotorowych oraz drzewa bartne.

Te ostatnie są szczególnie cenne, bo zarówno w Polsce, jak i w całej Europie niewiele jest miejsc, w których zachowały się takie zabytki kultury materialnej.

Bartnictwo na przestrzeni wieków było archaiczną gospodarką pszczelarską wykorzystującą z rzadka naturalne, a najczęściej specjalnie wycinane, czyli dziane w drzewach dziuple.

W powstałych w ten sposób barciach po odpowiednim przysposobieniu i zabezpieczeniu hodowano i użytkowano pszczoły w celu uzyskania miodu i wosku. W czasach historycznych produkty te miały bardzo dużą wartość i były przedmiotem eksportu na rynki europejskie.

Historia bartnictwa w Puszczy Białowieskiej udokumentowana jest zapiskami archiwalnymi pochodzącymi już z XVI wieku. Według Opisania Puszcz … z 1796 roku, w trzynastu strażach Puszczy Białowieskiej były ogółem 632 barcie z pszczołami i 6601 pustych.

Leżąca sosna bartna
Leżąca sosna bartna
Fot. A. Keczyński



11 lutego 2004 roku, w godzinach przedpołudniowych, pod naporem wiatru i śniegu zwaliła się jedna z najbardziej znanych białowieskich sosen bartnych. Znajdowała się ona przy ścieżce turystycznej.

Corocznie odwiedzało ją do dwudziestu tysięcy turystów, wysłuchując pod nią opowieści przewodników o dawnym bartnictwie puszczańskim, bartnikach i niedźwiedziach, które były największymi konkurentami ludzi w poszukiwaniu pszczelich gniazd. Pierwszą osobą, która to zauważyła, był pan Mirosław Lisicki, leśniczy Obwodu Ochronnego Sierganowo Białowieskiego Parku Narodowego.

Profesor J.J. Karpiński w monografii Ślady dawnego bartnictwa puszczańskiego na terenie Białowieskiego Parku Narodowego tak opisywał to drzewo: „Nr 63. Oddz. 369. Dwie barcie śniotowe.


Sosna bartna. Barcie w roku 2000
Fot. A. Keczyński

Sosna: pierśnica 160 cm, wysokość 22 m. Wierzchołek obcięty. Drzewo żyjące, całe. Pierwsza barć na wysokości 6 m, druga – 10 m, obie wykończone. Ciosno niewidoczne. Jest wyżar długości 1,7 m. Na obciętym wierzchołku widoczna nakrywka. Otwory bartne od wschodu.

Drzewo pochylone również na wschód. Przy pierwszej barci klucze i hwozdownia w dobrym stanie. Śniotu brak, płaszka dolnym końcem wgnieciona do barci. Dodatkowe oko z lewej strony, w górze barci. Przy drugiej barci kluczy, hwozdowni, śniotu i płaszki brak. Dodatkowe oko z lewej strony, w górze barci.”

Do tego opisu należy dodać kilka uwag. Karpiński wykazał pewną niekonsekwencję, pisząc, że na tym drzewie są dwie barcie śniotowe. W opisie drugiej, wyżej osadzonej barci brakuje jakichkolwiek elementów barci śniotowej, potwierdzenie czego można znaleźć zarówno w wykonanym wówczas zdjęciu, jak i we współczesnych fotografiach i obserwacjach.

Podana grubość drzewa jest obarczona poważnym błędem. Drzewo mierzone kilka lat temu miało 107 cm pierśnicy (grubość na wysokości 1,3 m). Niemożliwe jest, by podwójna wartość grubości kory wynosiła 53 cm.

Karpiński przez wiele lat podawał grubość 160 cm jako największą wartość dla sosen z Puszczy Białowieskiej, jednak w ostatnich swoich publikacjach wycofał się z niej, podając o wiele niższą.

Wyżar w odziomkowej części drzewa bartnego. Ślady węgla zanikły od ciągłego dotykania przez turystów
Wyżar w odziomkowej części drzewa bartnego. Ślady
węgla zanikły od ciągłego dotykania przez turystów
Fot. A. Keczyński



Jak podkreślał, zakładanie wyżarów na drzewie bartnym było wielką rzadkością (wyżar – opalona dolna część pnia sosny, z tego powodu silnie przeżywiczona, z której wyłupywano toporem smolne drzazgi – łuczynę, łuczywo, służące do rozpalania ognia).

Takie okaleczenie drzewa przyczyniało się do jego osłabienia i szybszej śmierci. Bartnik oszczędzał drzewa bartne. Wyżar na takim drzewie zakładany był tylko w sytuacji, gdy na znacznej przestrzeni nie było innych sosen. W takich jednak przypadkach gospodarowano nim bardzo oszczędnie.

Opisywane drzewo zamarło prawdopodobnie pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku.

Kilkadziesiąt metrów wcześniej, przy samej drodze stoi złom innej sosny, w której też była wydziana barć. Drzewo to złamało się w miejscu barci pod koniec lat sześćdziesiątych.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów


Turyści przy sośnie bartnej.
Fotografia z maja 2000 roku
Fot. A. Keczyński

Ciekawostką jest fakt, że płaszka dolnej barci, która blisko 100 lat z niej wystawała („dolnym końcem wgnieciona do barci”), wykonana była z drewna dębowego. Karpiński podaje, że płaszki robione były z lipowej, czyli niesmolnej (bielastej) sosny.

Jest to zrozumiałe, bo intensywny zapach żywicy nie byłby tolerowany przez pszczoły i taka barć mogłaby być niezasiedlona albo po zasiedleniu porzucona. Być może użycie dębiny do wykonania płaszki spowodowane było częstym rozbijaniem jej przez dzięcioły lub rozdrapywaniem przez kuny.

Płaszka z górnej barci została uszkodzona przez dzięcioła, a zachowała się do naszych czasów tylko dlatego, że znajdowała się wewnątrz barci, chroniona przed czynnikami atmosferycznymi. Płaszka wstawiana była w otwór barci w taki sposób, aby go całkowicie zakrywała.

Wycinano w niej oko (nawet do 3), które było wylotem dla pszczół. Na zimę dodatkowo uszczelniana była berestem, czyli korą brzozową. Wówczas tył płaszki owijano korą (białą korowiną do płaszki) w taki sposób, by z obu boków po założeniu płaszki w otwór kora wystawała i obejmowała przy wysychaniu brzegi płaszki z przodu.

Dodatkowym sposobem ochrony barci przed zimowym chłodem było umieszczenie pod śniotem jeliny, czyli gałęzi świerkowych lub berestu w taki sposób, by oko pozostało niezakryte. W przypadku barci bezśniotowych do utrzymania materiału ocieplającego służyły kołeczki, na których bartnik rozciągał wzdłuż i po przekątnej otworu barci sznur pleciony z lipowego łyka.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Andrzej Keczyński


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"