fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Miód wycieka z pasiek

Pragnę ustosunkować się do artykułu pt. Ograniczać czerwienie, czy nie ograniczać, autorstwa p. Jacka Jaronia opublikowanego w „Pszczelarstwie” (12/2004).


fot. J. Pudełko

Autor kończy swoje rozważania stwierdzeniem: „Gdyby tak jeszcze świat nauki zabrał głos w tej sprawie”. Chociaż naukowcem nie jestem, chciałbym przypomnieć, że świat nauki wielokrotnie wypowiadał się na ten temat.

Ze znanych mi opinii przedstawiam kilka, które były publikowane, ale niestety ciągle się o nich zapomina. Wśród ich autorów są profesorowie Ciesielski, Bornus, Gromisz, Woyke, Demianowicz, docent Konopacka czy doktor Ostrowska.

Zacznę od opinii najdawniejszej.

Profesor T. Ciesielski (1846-1916), naczelny redaktor „Bartnika postępowego”, w książce Bartnictwo, uważanej za jedną z najlepszych w literaturze pszczelarskiej, w rozdziale Ograniczenie czerwienia pisze: „Najważniejszym zadaniem bartnika jest, aby na czas głównego pożytku miał jak najliczniejszy zastęp robotnika.

Osiągnie ów cel w taki sposób, że na 6 tygodni przed tym okresem pocznie pnie jak najcieplej utrzymywać, podniecać matkę w czerwieniu przez regularne podsycanie, a następnie zaś weźmie odpowiednie zarządzenia, aby na 10 dni przed nastaniem głównego pożytku matka czerwić przestała lub była ograniczona w czerwieniu do możliwie najszczuplejszych rozmiarów.

Jaka jest z tego korzyść przekona się każdy, gdy obrawszy dwa pnie o równej sile w jednym czerwienie ograniczy, a w drugim dla porównania tego zaniecha.”

Z kolei profesor L. Bornus w „Dzierżoniowskim Kalendarzu Pszczelarskim” na rok 1985, w artykule Miód „wycieka” z uli stwierdza: „Decydujący wpływ na sposób obsługi pasieki i poziom wykorzystania miejscowych warunków pożytkowych ma pszczelarz.

Do jego dyspozycji pozostają niezmiernie skuteczne, ale ciągle jeszcze w małym stopniu wykorzystywane metody kierowania rozwojem siły rodzin. Gdyby pasiecznik na przykład zastosował w dobrym terminie kratę odgrodową i dopuścił do czerwienia maksymalnie na 3-4 ramkach, jego zysk byłby o wiele większy.

Doświadczenia dowiodły, że ograniczenie czerwienia we właściwym czasie podwajały zbiory miodu w stosunku do zbiorów z rodzin nie poddanych takiej regulacji. Omawiana metoda dotyczy także zatrzymania w ulu miodu już wyprodukowanego. Dlatego metodę tę należy uparcie upowszechniać.”

W artykule doktor W. Ostrowskiej (1924-1990) pt. Unowocześniamy ule warszawskie zwykłe („Pszczelarstwo” 2/1991) możemy przeczytać: „Jeżeli zamiast 7 ramek damy matce do dyspozycji tylko 2, to zbędne czerwienie zostanie uniemożliwione, a zaoszczędzone ramki miodu dostaną się do magazynu miodowego.

Przy skąpej bazie pożytkowej korzyści są tu szczególnie wyraźne - według badań prof. Gromisza, wydajność rodzin może wzrosnąć nawet znacznie ponad 100%. Zachęcamy więc bardzo, by tam gdzie to jest uzasadnione układem pożytków, użycie kraty i ograniczenie okresowe czerwienia matek przyjąć jako stały zabieg gospodarczy.”

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów


Decyzja o zastosowaniu w pasiece metody izolatorowej ograniczającej matki w czerwieniu to nie choroba, ale skutek logicznego myślenia pszczelarza, który wyciągnął wnioski z wielkości swojej bazy pożytkowej, ewentualnego przepszczelenia i terminu rozpoczęcia głównego pożytku.

2. Kontynuując rozważania, pisze: „Widząc w profesjonalnych pasiekach rodziny liczące po 50-70 tys. pszczół, aktywne, zdrowe i przynoszące miód, zacząłem zastanawiać się nad sensem ogromnego nakładu pracy pszczelarza, jaką należy wykonać ograniczając czerwienie matki w izolatorach.”

Czy autor zdaje sobie sprawę, ile miodu taka silna rodzina musi zużyć, aby wyhodować 70 tys. pszczół? Minimum 35 kg! Tymczasem, zanim osiągnie taką siłę, w wielu pasiekach stacjonarnych może już być po głównym pożytku.

W pasiekach, które wędrują lub dysponują bardzo dużym i pewnym późnym pożytkiem nigdy nie zalecałem metody izolatorowej. Znam jednak pszczelarza, M. Dobraczyńskiego z Wilanowa, współpracującego stale z prof. Jasińskim z SGGW, który i w takiej sytuacji ogranicza matki w czerwieniu.

Średnia wydajność z rodziny nie schodzi u niego nigdy poniżej 70 kg. W mojej 40-pniowej pasiece stacjonarnej, dysponującej słabym pożytkiem tylko z akacji i lipy, ograniczenie czerwienia jest warunkiem pozyskiwania opłacalnej ilości miodu towarowego. Tylko dzięki izolatorom wydajność oscyluje w granicach 20-40 kg od rodziny.

W pasiekach stacjonarnych trzeba prowadzić gospodarkę na innych zasadach. Już w maju należy rozpoczynać liczenie każdej kropli nektaru przyniesionej przez pszczoły, ponieważ pożytki najczęściej są wcześniejsze i w późniejszym terminie może ich zabraknąć.

Po drugie znalezienie matki znakowanej i włożenie jej do izolatora nie wymaga wcale ogromnego nakładu pracy. Wymaga tego natomiast łapanie rójek, robienie odkładów, zakładanie nowych rodzin i poddawanie matek, nie wspominając o ryzyku utraty roju.

3. Dalej Autor stwierdza, że: „Prosta logika nakazuje zaufać naturze, która wyposażyła pszczele rodziny w matki o ściśle określonej nieśności. Coś w tym musi być, że akurat taką a nie inną liczbę jaj składa matka w sezonie.”

Niestety sama natura w obecnych czasach już nie wystarczy. Bardzo zmieniły się bowiem...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Dlaczego nie istnieje? I dlaczego tylko 4-5 pokoleń? W praktyce wymienia się znacznie więcej, licząc umownie, że co 21 dni wygryza się nowe pokolenie. Tylko w okresie od 15 maja do 15 lipca wygryzą się w izolatorze 3 pokolenia pszczół.

8. Jego zdaniem „W rodzinach z matkami w izolatorach pszczoły żyją znacznie dłużej. Stare, zbyt długo żyjące pszczoły, często bywają nosicielkami wielu chorób, którymi zarażają karmiony czerw i siebie nawzajem, dlatego od jakiegoś czasu obserwuje się wzmożoną inwazję nosemozy, zgnilców, a ostatnio chorób wirusowych.

Czy zasadne jest wobec tego nadmierne ograniczanie liczebności rodzin pszczelich? Przecież nawet skłonność do rójki i ilość osobników w rodzinie są uwarunkowane genetycznie i nasza ingerencja może tylko szkodzić.”

Jak to się ma do cytowanej wcześniej opinii i badań profesora Woyke? Poza tym jestem zaskoczony wnioskiem Autora, że pszczoły żyjące dłużej są bardziej podatne na choroby. Myślałem, że świadczy to raczej o ich lepszej kondycji.

Trudno mi również uwierzyć, że to głównie te pszczoły zarażają karmiony czerw i siebie nawzajem. Skłonność do rójki i liczebność pszczół nie tylko jest uwarunkowana genetycznie, ale zależy jeszcze od wielu innych czynników, a nasza ingerencja nie zawsze im szkodzi, a wręcz przeciwnie jest ciągle konieczna.

9. Wnioskuje, że: „Można odnieść wrażenie, że ograniczanie matek w czerwieniu dotyczy jedynie amatorów czerpiących zadowolenie z utrudniania sobie pracy, bo profesjonaliści zdają się nawet zapominać, że istnieje nawet krata odgrodowa.”

Nie można porównywać pasiek pszczelarzy zawodowych z amatorskimi, korzystającymi z pożytków ograniczonych. Profesjonaliści to z reguły wędrowcy, korzystający przez cały sezon z bardzo dużych i nieprzerwanych pożytków. Takie pasieki kierują się innymi zasadami.

W nich dużą rolę odgrywają szybkie i racjonalne przewozy z pożytku na pożytek, szybki odbiór i wirowanie miodu, a także wiedza i zdolności marketingowe. Im uboższe pożytki, tym pszczelarz musi posiadać większą wiedzę, aby jego pszczoły mogły wyprodukować taką ilość miodu, która wystarczy dla pszczół i pszczelarza.

Właściciel pasieki profesjonalnej nie musi stosować skomplikowanych zabiegów pszczelarskich, bo jego sytuacja pożytkowa jest zupełnie inna. Dlatego uważam, że nie ma sensu stawiać pasiek zawodowych za wzór do naśladowania we wszelkich warunkach.

10. Kończy wreszcie stwierdzeniem: „Są to moje pierwsze publikowane przemyślenia o niebezpieczeństwach płynących z gospodarki pasiecznej sprowadzającej się do nadmiernego zmniejszania siły pszczelich rodzin w celu uzyskania kilku kilogramów miodu więcej.”

Metoda izolatorowa nie zmniejsza nadmiernie siły rodzin tylko dostosowuje ją do posiadanej bazy pożytkowej. Nie ma też na celu uzyskania kilku kilogramów, ale 2-3 razy więcej miodu, a także zapobiega ucieczce rojów.

A oto bibliografia tematu dostępna w „Pszczelarstwie”:

A może inaczej gospodarować (8/1994), Pionowa krata czy izolator (3/1995), Ograniczanie czerwienia (3/1996), Czy ograniczać czerwienie (2/1997), Znaczenie struktury rodziny pszczelej w pasiece stacjonarnej (1/2000), a także w książce: Dziennik pszczelarza praktyka.

Doskonałym uzupełnieniem powyższego artykułu może być list, który otrzymałem od pszczelarza p. Tadeusza Niemirowskiego z Ryk: „W ostatnim czasie zamieszczono w „Pszczelarstwie” wiele artykułów krytycznych co do metody izolatorowej, ale u mnie Pana sposoby się sprawdzają.

Ubiegły rok nie był dobry dla pszczelarzy, a mimo to od moich 5 rodzin uzyskałem 119 kg miodu. Przypominam, że moja pasieka stoi w ogrodzie przydomowym w mieście, a niedaleko jest 70-pniowa pasieka prezesa koła.

A więc warunki pożytkowe nie najlepsze. Ponadto miniony rok był najspokojniejszy z dotychczasowych. Miałem tylko jedną rójkę, ale po zastosowaniu „studni” wszystko wróciło do normy. Matki powkładałem do izolatorów w dniach 26 kwietnia - l maja, a wypuściłem 13 lipca.

I chociaż zabrałem 13 lipca z uli wszystek czerw, aby utworzyć szóstą rodzinę i odymić przeciw warrozie, to jeszcze matki zdążyły odbudować rodziny. Po zimowli mam 3 rodziny na 8 ramkach, 2 na 7 ramkach i jedną rodzinę na 6 ramkach (wielkopolskich). Przezimowały dobrze i już noszą pyłek.

A w jednej rodzinie nie było ani jednej pszczoły w osypie.”

Janusz Mazurek
0l-707 Warszawa
ul. Kiełpińska 6 m 15
tel: (0-22) 835-29-96 dom,
(0-22) 782-32-55 pasieka


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"