fbpx

NEWS:

Profesjonalna-pasieka

Wiosenna inauguracja sezonu

Wiosna to czas wyczekiwany przez pszczoły i pszczelarzy. Dni stają się dłuższe, widniejsze. Wraz z napływem cieplejszych mas powietrza nabrzmiewają pąki na drzewach, natura powoli budzi się z zimowego snu. Ziemia i powietrze zmieniają zapach, światło zmienia kolor.

Profesjonalna pasieka (Teresa-Oblot-2-oblatujace-sie-pszczoly)

Można wyraźnie wyczuć nadchodzące zmiany. Już niebawem eksploduje zieleń, a po niej cała paleta różnorodnych kolorowych kwiatów.

Zdaniem wielu osób wiosna jest najpiękniejszą z pór roku. Dla opiekunów pasiek jest zaś okresem wzmożonej pracy, wytężonej aktywności. Jest to okres dynamicznego rozwoju pszczelich rodzin. Wzrost liczebności owadów w rodzinie i wymiana zimowego pokolenia to zjawiska, na których zależy pszczelarzom.

Pozwoli to przygotować pszczoły do zbioru towarowych ilości miodu. Spracowane owady, wymęczone po zimie, osłabione liczebnie otrzymują od natury potężne wsparcie w postaci pyłków roślin, takich jak leszczyny czy wierzby. Czasem nie bez znaczenia dla ich zdrowotności może okazać się także mniej wartościowy pyłek pochodzący z olch.

Owady sięgają po niego gdy nie ma w pobliżu pasieczyska bardziej wartościowej szaty roślinnej. Nasz kraj, choć terytorialnie nieduży, cechuje spora zmienność, jeśli chodzi o faktyczny początek wiosny w pasiekach. Za ten czas należy przyjmować główny wiosenny oblot.

Tę pszczelą aktywność na toczkach w południowo-zachodniej Polsce obserwować można niekiedy już od połowy lutego. W warunkach centralnej części kraju obloty przypadają na przełom pierwszej i drugiej dekady marca. Najwcześniej zanotowany oblot w mojej pasiece wystąpił 4 marca, najpóźniej pszczoły oczyściły się po zimie 12 marca.

Koledzy prowadzący pasieki na Suwalszczyźnie informowali jednak, że zdarzały się lata, gdy pierwszy dzień masowych lotów owadów przypadał na początek kwietnia.

Główny oblot wiosenny to pierwszy znaczący akord całej sekwencji działań, jakie muszą zostać podjęte przez pasiecznika w celu zapewnienia owadom możliwie jak najlepszych warunków bytowania i rozwoju. Inne to stymulacja poprzez poddawanie niewielkich ilości karmy bogatej w białko i witaminy.

Pobudza one pszczoły, zachęca je do stymulowania matek do wzmożonego czerwienia. Niestety, okres wiosenny to także czas, gdy ujawnia się potrzeba wyniszczenia w ulu populacji osobników Varroa destructor, jaka mogła przetrwać zimę.

Walka ta musi być podejmowana za pomocą metod, które choć skutecznie ograniczą skalę problemu, to jednak nie doprowadzą do skażenia pierwszego wiosennego miodu. Ta choroba nie jest jedynym zagrożeniem, które czyha na odbudowujące się po zimie rodziny pszczele.

Wreszcie w ostatniej części rozdziału przedstawione zostaną zasady należytego przygotowania gniazd i miodni do wykorzystania pierwszych pożytków towarowych.

Oblot wiosenny

Bywają zimy, w których na przestrzeni grudnia i stycznia można obserwować obloty pszczół. W zależności od rozkładu temperatur mają one różną intensywność. Czasem wokół wylotka kręci się garstka owadów, ale zdarza się też, że w powietrzu wokół uli wirują ich tysiące.

Można różnie oceniać te zjawiska. Łatwo wskazać ich zalety – skracają zimowlę, niwelują prawdopodobieństwo przepełnienia się jelita owadów i wydalenia kału wewnątrz ula. Z drugiej jednak strony ciepłe zimy sprawiają, że przerwa w czerwieniu matek jest bardzo ograniczona albo i wcale nie zachodzi.

Składanie niewielkiej liczby jaj przez okres zimy sprawia, że nie podsychają jajowody matek, co bywa bezpośrednią przyczyną zniżki ich płodności w kolejnych latach. Niestety, pojawienie się w zimie wychowu niewielkiej liczby pszczół stwarza też doskonałe możliwości rozwoju warrozie, a także konieczność utrzymywania w centralnej części kłębu wysokiej temperatury bez względu na warunki atmosferyczne panujące na zewnątrz.

Pszczoły są nierozerwalnie związane z naturą, są jej częścią. Dlatego też nie mamy wielkiego wpływu na ich aktywność w okresie zimy. Nasza rola ogranicza się w zasadzie do rangi obserwatora.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

W niektórych podręcznikach pszczelarskich, zwłaszcza tych starszych, można wyczytać, że korzystnie jest przed oblotem ziemię wokół uli wymościć słomą lub rozsypać popiół. Sprawi to, że owady podczas pierwszego obloty nie będą krzepnąć siadając w śniegu i dodatkowo ułatwi im to orientację w terenie.

Ostatnie zimy nie były jednak śnieżne. W czasie oblotu ziemia była już na tyle ogrzana, że nigdzie nie było śladu po białym puchu. Pasieki też ustawia się często w miejscach, gdzie jest bardzo wiele naturalnych punktów orientacyjnych, takich jak drzewa i krzewy, a także udoskonaleń stworzonych przez ludzi.

Mam na myśli płoty, zapory od wiatru, poidła pasieczne, pozostawione na zimę topiarki słoneczne i inne jeszcze przedmioty ułatwiające owadom rozpoznanie otoczenia. Nie twierdzę, że pomysł z rozściełaniem słomy jest zły. Jest po prostu godny polecenia tylko w najbardziej śnieżne zimy, gdy ocieplenie wiosenne przychodzi nagle.

W przeciwnym razie nakład czasu i pracy przewyższy korzyści.

Główny wiosenny oblot to czas, w którym warto być w pasiece. Widać wtedy, które rodziny dobrze zniosły trudy zimy, a które będą w pierwszej kolejności potrzebować naszej pomocy. Te słabsze z reguły pierwsze wychodzą na oblot.

Mniejsza ich liczba sprawia, że na każdą z pszczół przypadło więcej pracy do wykonania w zakresie wytworzenia ciepła. Liczebność rodziny pszczelej można także ocenić poprzez obserwację intensywności oblotu, liczbę wyfruwających z ula pszczół.

Poczynione obserwacje posłużą za podpowiedź, w jaki sposób przygotować się do pierwszego wiosennego przeglądu gniazd.

Stymulacja rozwoju rodziny

Główny oblot wiosenny stanowi dla pszczelarzy pewien przełom w harmonogramie prac. O ile zimą możliwa była pewna dowolność, o tyle teraz o kolejności i zasadności wykonywania poszczególnych działań w większej mierze decydować będzie natura.

Obecnie za początek okresu gromadzenia miodu towarowego przyjąć można, w zależności od wykorzystywanych pastwisk pszczelich, albo początek kwitnienia łanów mniszka lekarskiego, albo upraw rzepaku ozimego. Czasem pszczoły wykorzystuje się do zapylania jagodników czarnej porzeczki, ale ze względu na wczesną porę kwitnienia tej rośliny nie ma mowy o pozyskaniu gatunkowego miodu porzeczkowego.

Pierwszy pożytek wedle przeprowadzonych badań nie odznacza się znaczącą wydajnością miodową. Niektóre źródła podają, że jest to zaledwie około 20 kg/ha. Praktyka wygląda jednak nieco inaczej. W wielu pasiekach pozyskiwany jest odmianowy miód mniszkowy.

Ma on słomkowy lub bursztynowy kolor. Spośród jasnych miodów nektarowych jest z reguły jednym z tych ciemniejszych. Ma łatwą do rozróżnienia woń. To jeden z najsłodszych miodów pozyskiwanych w Polsce. Jest bogaty w substancje wspomagające zdrowotność.

Zawiera bowiem karotenoidy, triterpeny, białka, witaminę B2 i sporo witaminy C oraz liczne biopierwiastki, takie jak żelazo, potas, mangan czy fosfor. Można go stosować wspomagająco w leczeniu układu moczowego, schorzeń żołądka, podczas zwalczania niedokrwistości.

Posiada także pewną, choć niską aktywność antybiotyczną. Wszystko to sprawia, że jest raczej poszukiwany na rynku, choć nie osiąga wysokich cen. Częściej jednak miód z dominującym udziałem nektaru z mniszka lekarskiego sprzedawany jest jako miód majowy, albo wiosenny wielokwiat.

Wynika to z trudności w pozyskaniu go w czystym gatunku. Po pierwsze pszczoły w dużej mierze często wykorzystują go wciąż jako pożytek rozwojowy. Po drugie w okresie kwitnienia mniszka owady bardzo chętnie oblatują też inne rośliny.

Stąd często miód wiosenny nazywany bywa miodem tysiąca kwiatów. Wynikać to może także z charakteru samego pastwiska. Jeżeli pszczoły zostały przewiezione do sadu w celu zapylania plantacji, to oczywiście zgromadzą pewne ilości miodu z mniszka rosnącego w międzyrzędziach, ale zmieszają go z nektarem ze śliw, wiśni, czereśni czy jabłoni.

Pola rzepakowe, czasem bardzo rozległe, zapewniają owadom doskonałe warunki do gromadzenia towarowych ilości miodu. Wydajność miodowa tego gatunku uzależniona jest od wielu czynników, takich jak podłoże, jego zasobność w wodę czy wynawożenie.

Nie bez znaczenia na wielkość zbiorów ma także odległość usytuowania pasieki od plantacji. Przekłada się ona bowiem na ilość wykonywanych lotów po wziątek. Rzepak kwitnie dość długo, często nawet ponad 4 tygodnie. Z reguły dla ilości pozyskanego miodu najważniejsze jest pierwsze 7-8 dni na plantacji, ale zdarzają się odstępstwa od tej zasady.

Jedno z nich miało miejsce w 2014 roku, kiedy to największe przybytki w ulach wielu pszczelarzy notowało pod koniec kwitnienia pożytku, czyli dopiero w okresie połowy maja. Wieloletnie obserwacje wskazują, że najobfitsze nektarowanie rzepaku występuje jednak na przełomie kwietnia i maja.

Miód jest łagodny i łatwo przyswajalny przez ludzki organizm, co sprawia, że szczególnie można polecać go dzieciom. Jest dość jasny, a po skrystalizowaniu prawie biały. Ma bardzo przyjemny aromat. Można stosować go wspomagająco przy leczeniu chorób serca i miażdżycy.

Występują w nim liczne olejki eteryczne, biopierwiastki, garbniki, flawonoidy, witaminy z grupy B, K i C, kwas nikotynowy, cholina i kumaryna. Jest powszechnie znany i lubiany przez klientów, nie występują kłopoty z jego zbytem.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Tabela 7. Przepisy na sporządzanie ciasta do stymulowania rozwoju pszczół
Rodzaj ciasta:Składniki (na 5 kg ciasta):Sposób przyrządzania:
Miodowo-pyłkowe1 kg ciekłego miodu
1 kg zmielonych obnóży
3 kg cukru pudru
Zmieszać pyłek z cukrem, a następnie wlać płynny miód i wymieszać do uzyskania jednolitej, plastycznej masy
Miodowo-cukrowe4 kg cukru pudru
1 kg miodu
Miód ogrzać do 45-50 °C i polać nim cukier, a następnie wygniatać lub mieszać mechanicznie do osiągnięcia jednolitej konsystencji
Cukrowo-drożdżowe4,5 kg cukru pudru
0,5 kg drożdży
Cukier puder posypać rozdrobnionymi drożdżami, a następnie pozostawić na 2-3 godziny w temperaturze 20-22 stopnie i dokładnie wymieszać.

Przestawianie korpusów

Poddanie ciasta do uli warto połączyć z innym jeszcze zabiegiem. Mowa tu o przestawianiu korpusów. Po wyczyszczeniu dennic i po pierwszym oblocie w ulach o niskiej ramce zamieniamy kolejnością kondygnacje. Ten, który jest na górze trafia na dennicę, a ten drugi na miejsce pierwszego.

Jest to zabieg bardzo skuteczny i efektywny czasowo. Wymusza on na pszczołach konieczność przetransportowania części pokarmu na górę, gdzie w nowej sytuacji jest sporo wolnego miejsca. Wykonując tę czynność odżywiają się i dzięki temu stymulują matkę do składania większej ilości jajek.

W górnym korpusie, gdzie panują lepsze warunki termiczne, pszczela królowa ma wiele pustych komórek do zagospodarowania. Pewne ryzyko może nieść ze sobą nawrót mrozu. Jeżeli jednak nie nastąpi w ciągu następnych dni bezpośrednio po przestawieniu korpusów, to jego skutki nie będą szczególnie niebezpieczne dla rodzin.

Wraz z upływem czasu w coraz większym stopniu wykorzystany będzie korpus górny – zapełni się większą liczbą jajeczek. Panujące w nim warunki cieplne są bowiem znacznie lepsze. Jednocześnie w dolnej kondygnacji rodni wygryzać będą się młode owady.

W odróżnieniu od metody stymulacji rozwoju polegającej na poddaniu ciasta, przestawienie korpusów można powtórzyć. Gdy stwierdzimy, że przestrzeń w górnym korpusie jest już zagospodarowana a matka i tak jest aktywniejsza w dolnym, to można je zamienić miejscami ponownie. Stworzy to lepsze warunki do pielęgnacji jajek i larw.

Profesjonalna pasieka (Zdjecie-16-poidlo-podkarmiaczkowe-przed-oblotem)fot.© Michał Piątek

Podkarmienie

Do uli można poddawać także ogrzany syrop cukrowy o stężeniu 1:1. Jest to jednak związane z pewną pracochłonnością. Dawki muszą być minimalne. Dobrze sprawdzają się w tym względzie słoiki 0,5 l. Położone na powałce do góry dnem w otworze wentylacyjnym powinny być wyposażone w kilka tylko otworów o średnicy 1,5 mm w zakrętce.

Po poddaniu słoików warto je także z góry ocieplić kocem, lub na przykład filcową płytą. Metoda ta ma jednak znaczące mankamenty. Potrzebne jest wiele naczyń, a ponadto niekorzystnie wpływa na zdolność pszczół do karmienia wiosennego pokolenia owadów. Z tych powodów lepszym rozwiązaniem wydaje się poddanie ciasta.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Łączenie rodzin

W przypadku rodzin wybitnie słabych, nie rokujących szans na pozyskanie choćby skromnych ilości miodu towarowego w maju, opłacalną decyzją wydaje się połączenie ich po dwie. Rodziny o szczególnie mizernej sile są ponadto narażone na śmierć w okresie bezpośrednio następującym po oblocie.

Może tak się stać, jeśli matki podjęły czerwienie a powrócą silne mrozy. Nieliczne rodziny mogą nie podołać utrzymaniu odpowiedniej temperatury wewnątrz ula. Łączenie rodzin wiosną nie ma więc charakteru masowego. Na większą skalę działania takie prowadzi się wczesną jesienią.

Stanowią one element przygotowań do zimowli. Zasady sprawnego przeprowadzania tego zabiegu zostaną więc szczegółowo opisane we fragmencie dotyczącym prac w sierpniu i wrześniu. Tak naprawdę to one właśnie mają największy wpływ na to, czy w maju pszczelarz będzie cieszył się zadowalającymi zbiorami złotej ambrozji.

Wiosenna walka z warrozą i innymi zagrożeniami

W ostatnich latach obserwować można bardzo poważne straty w pasiekach po zimie. Wydaje się to zaskakujące, bo były one bardzo lekkie. Zwłaszcza zima z przełomu lat 2014/1015 była wyjątkowa – ciepła i w wielu rejonach kraju prawie bez śniegu.

W rzeczywistości jednak przedłużające się ciepłe dni późną jesienią i brak siarczystych mrozów sprawiły, że niektóre matki nie przestały czerwić, a w większości rodzin przerwa w pojawianiu się jaj była bardzo krótka. To warunki, które sprzyjają rozwojowi Varroa destructor.

Wiosną z niektórych pasiek płynęły doniesienia, że rodziny zamiast szybko dochodzić do pełni sił, słabły. Zwalczanie pasożyta, który wciąż pozostaje największym zagrożeniem dla krajowych pasiek jest możliwe o każdej porze roku.

W okresie wiosennym jest jednak nieco utrudnione. Dzieje się tak ze względu na niskie temperatury oraz ryzyko skażenia miodu. Pszczelarze nie są jednak bez szans w wysiłkach zmierzających do utrzymania populacji roztocza pod kontrolą.

W marcu i kwietniu stosować można różne preparaty, jak choćby olejki eteryczne, kwas szczawiowy, tymol itd. Bez względu na porę roku, nie wcześniej jednak niż po zakwitnięciu agrestu, można też pokusić się o wprowadzenie do rodzin węzy o mniejszych komórkach.

Wszystkie te zabiegi nie doprowadzą do odłożenia się w miodzie substancji, które uznawane są za szkodliwe dla ludzi.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Omówione powyżej zabiegi zwalczania osobników Varroa destructor są stosowane w gospodarce towarowej. Przy zachowaniu odpowiedniej skali i organizacji pracy nie trwają one długo w przeliczeniu na jeden ul. Pozwalają jednak pszczołom na dynamiczny, ale i harmonijny rozwój, który, o ile aura pozwoli, zaowocuje pozyskaniem zadowalających ilości towarowego miodu w drugiej połowie maja.

W rodzinach pszczelich ujawniać mogą się także inne choroby w okresie wiosennym. Może pojawić się biegunka spowodowana porażeniem Nosema apis. Rzadziej może pojawić się także groźniejsza odmiana tej choroby, czyli Nosema ceranae.

Występują czasem choroby grzybicze, a najgroźniejsze z nich to grzybica otorbielakowa i kropidlakowa.

Jakie działania można podjąć w celu poprawy kondycji pszczół w okresie ich wiosennego startu w nowy sezon? Chodzi głównie o zapewnienie odpowiednich warunków bytowych owadów. Jednym z głównych powodów wystąpienia nasilenia objawów nozemozy wiosną jest zimowanie pszczół na starych plastrach.

W miodzie spory mogą przetrwać aż do 5 miesięcy, więc szczególnie ważne jest, aby przetapiać plastry pobrudzone kałem, dezynfekować ramki. Przy wzmożonym odżywianiu się związanym z odchowem młodego wiosennego pokolenia pszczół i jednoczesnym ograniczeniu możliwości lotów z powodu wiosennych chłodów i niepogody, Nosema apis ma doskonałe warunki do rozprzestrzeniania się i atakowania i tak osłabionych zimą pszczół.

Powodem rozprzestrzeniania się choroby może być także zła kompozycja pokarmu zimowego. Jeśli było w nim dużo spadzi, to można spodziewać się kiepskiej zimowli i biegunek wiosną.

Niestety, nie można już stosować antybiotyku fumagiliny B, która stanowiła skuteczny środek zaradczy przeciw nosemozie. Pomocy pszczołom można jednak udzielić poprzez podanie naturalnych preparatów na bazie kobylaka, zwanego szczawiem końskim lub wywaru z kory dębu.

Można stosować je na dwa sposoby: podając rodzinom zapobiegawczo do karmienia zimowego w postaci naparu 50 g na 25 l gotowego syropu. Gdy trzeba wiosną, to także leczniczo opryskuje się owady lub podkarmienia chore rodziny preparatem o stężeniu 50 g na 10 l rzadkiego syropu w stosunku 1:1.

Do spożycia wystarczy podać rodzinom dawkę 0,5 l co drugi dzień do ustąpienia objawów. Dobrze jest przesiedlić pszczoły do czystego ula i wymienić jak największą liczbę ramek. Chodzi o maksymalne ograniczenie kontaktu z zainfekowanym kałem.

Do leczenia nosemozy wiosną przydatny jest także olejek anyżowy. Stosuje się go w bardzo małych ilościach. Można na przykład dodać 4 g do 5 kg ciasta poddawanego rodzinom w marcu.

Czasem wczesną porą ujawniają się także choroby grzybowe. Szczególnie groźna jest grzybica kropidlakowa, zwana kamienną. Jej rozprzestrzenianiu sprzyja wilgotna pogoda. Choruje czerw i pszczoły, po gnieździe roznoszą ją karmicielki.

Co gorsza, niektórymi szczepami grzyba kropidlaka może także zarazić się człowiek. Nie ma obecnie na rynku dostępnych preparatów do leczenia porażonych rodzin. Dobre rezultaty może przynieść przesiedlenie owadów do innego ula, na ramki z węzą i dezynfekcja sprzętu 2-3% roztworem formaliny.

Szczęśliwie ta forma grzybicy występuje rzadko. Częściej spotyka się grzybicę otorbielakową, zwaną wapienną. Jest ona wywoływana przez grzyba otorbielaka pszczelego i atakuje czerw pszczeli i trutowy. Jej rozwojowi bardzo sprzyja wychłodzenie gniazda.

Czerw ulega mumifikacji trwającej od 3 do 5 tygodni. Następnie larwy przypominające kawałki kredy są usuwane przez pszczoły i można je znaleźć na dnie ula lub w trawie przed wylotkiem. Choroba ma łagodny przebieg. W jej profilaktyce także bardzo ważna jest higiena.

Odpowiednio częsta wymiana matek, utrzymywanie silnych rodzin, unikanie wilgotnych miejsc przy wyznaczaniu pasieczyska, utrzymywanie w czystości drobnego sprzętu wykorzystywanego przy przeglądach. W leczeniu pewne pozytywne rezultaty może dać użycie wyciągów z roślin zawierających furanokumaryny, np. z arcydzięgla lekarskiego.

Kilka tych roślin zawsze warto mieć w pobliżu pasieki, choćby z tego względu, że w okresie kwitnienia są masowo oblatywane przez pszczoły.

Coraz więcej zainteresowania budzi powrót do plastrów o mniejszej komórce. Rozwój pszczelarstwa sprawił, że najbardziej rozpowszechniła się komórka o średnicy 5,4 mm. Obecnie jednak prowadzi się badania i eksperymenty nad wpływem komórek o średnicy 5,1 mm a nawet 4,9 mm na wychów pszczół: ich miodności i odporności na warrozę.

Wyniki badań zaprezentowane na 52 Naukowej Konferencji Pszczelarskiej w Puławach dowiodły, że rozwiązanie to nie jest kompletnym remedium na warrozę. Może być jedynie traktowane jako element zintegrowanego procesu nieustannej eliminacji jak największej liczby roztocza.

Doktor hab. Krzysztof Olszewski wykazał, że pszczoły wyhodowane na mniejszej komórce mają tę samą zdolność do gromadzenia miodu. Wykazują jednak większą tolerancję na obecność Varroa destructor.

Warto upewnić się, że poidło pasieczne wciąż działa i jest odwiedzane przez pszczoły. Nawet jeśli pogoda nie pozwala im wylatywać po wziątek, to pewna ilość robotnic będzie starać się gromadzić wodę. Jeśli poidło jest blisko, to prawdopodobieństwo dużych strat wśród wylatujących pszczół nie będzie aż tak wysokie.

W przypadku fatalnej pogody w okresie wychowu czerwiu niezbędne może okazać się podanie wody na powałkę.

Ze względu na kaprysy pogody i możliwość powrotu zimy nie należy także utrzymywać zbyt obszernych gniazd. Zapewniając owadom ograniczoną przestrzeń, ułatwiamy im zachowanie wysokiej temperatury. Ma to szczególne znaczenie podczas nawrotu mrozów.

Utrzymując gniazdo nieco ciaśniej nawet w te cieplejsze dni, zachęcimy także owady do szybkiego przejścia i zagospodarowania nadstawki miodowej zakładanej najczęściej pod koniec kwietnia lub na początku maja. To jeden z elementów przygotowania rodzin do wykorzystania pierwszego towarowego pożytku jaki w tym okresie oferuje im natura.

Przygotowanie rodzin do pozyskania pożytków

Stymulacja rodzin do szybszego rozwoju oraz przeciwdziałanie chorobom i innym zagrożeniom to bardzo ważne elementy przygotowania pszczół do zbiorów miodu. Gdy jednak nabrzmiewają pąki śliw i rzepaku ozimego, pszczelarz musi wykonać kilka dodatkowych czynności.

W warunkach pożytkowych pasiek działających w terenach rolniczych majowe zbiory stanowią bardzo często wiodący pożytek. Chodzi tu o duże areały zasiewów rzepaku ozimego. Stopień ich wykorzystania może w głównej mierze rzutować na ogólną ocenę całego sezonu. Z tego względu czynności i zadania te są tak ważne.

Przed zakwitnięciem rzepaku lub obfitego pastwiska z wieloma gatunkami kwiatów trzeba zadbać o odpowiednią kubaturę ula. Ponieważ mowa tu o trzeciej dekadzie kwietnia, to najczęściej jest to okres wyraźnie cieplejszy i można pokusić się o dodanie kolejnego korpusu na miód.

Kompozycja ramek nie jest szczególnie ważna, jednak na pierwszy pożytek zawsze staram się poddawać miodnię, w skład której wchodzą przynajmniej 4 obudowane plastry z poprzedniego roku. Układam je po bokach korpusu, a centralna jego część wypełniona jest ramkami z węzą.

To skraca czas potrzebny pszczołom do pełnego zagospodarowania miodowego korpusu.

Aby zachęcić pszczoły do przejścia nad kratę, można wyciągnąć z gniazda dwie ramki z krytym czerwiem i przenieść je do centralnej części w zamian za dwie ramki z węzą. Gniazdo po tym zabiegu należy zacieśnić, a wyjęte z nadstawki ramki wstawić po obu stronach między nie a skraje ramki z pierzgą i miodem.

Zasklepiony czerw będzie się w niedługim czasie wygryzał, a w miejsce pustych komórek pszczoły błyskawicznie przyniosą nakrop. Metoda ta zabiera nieco czasu i nie jest zgodna z koncepcją gospodarki korpusowej. Daje jednak zadowalające rezultaty w przypadku rodzin o umiarkowanej sile.

Mowa tu o takich przypadkach, gdy pszczelarz nie jest pewien, czy pszczoły szybko przejdą ponad kratę, aby zagospodarować dodatkowy korpus. W silnych rodzinach jest to zabieg zbędny, a w słabych szkodliwy. Liczne społeczności pszczele bez dodatkowej zachęty przeniosą się z pracami na górę, a ze względu na obecność dużej liczby woszczarek bardzo szybko obudują węzę.

Słabsze rodziny mogą mieć zaś problem z wygrzaniem ramek z czerwiem w miodni, jeśli powrócą chłodne noce. O tej porze roku możliwe są wciąż spadki temperatur poniżej zera, nawet w dzień. W takim przypadku może się zdarzyć, że owady wycofają się z najwyższego korpusu.

Będą ogrzewać mniejszą przestrzeń zgodnie ze swoimi możliwościami. Ramki z zasklepionymi larwami w miodni pozostawią bez opieki i czerw ten się przeziębi i zamrze. Zamiast przyspieszenia rozwoju, dokona się jego spowolnienia.

W omawianym czasie w dwóch korpusach gniazdowych matka powinna czerwić już w optymalny sposób. Plenne matki są w stanie złożyć tyle jaj, że pozostaje na dole bardzo niewiele miejsca na składanie miodu i pyłku. Przy odpowiednich warunkach atmosferycznych już w końcu kwietnia w miodni mogą pojawić się znaczące przybytki.

Dlatego na wszelki wypadek już po długim weekendzie majowym warto mieć przygotowane kolejne korpusy. Ciasnota w ulu to jeden z kluczowych czynników prowadzących do wystąpienia nastrojów rojowych.

Najczęściej bywa tak, że na wiosenny pożytek musimy wyjechać. Może tu chodzić zarówno o komercyjne zapylanie sadów, jak i o wykorzystanie pożytku rzepakowego oddalonego o kilka-kilkadziesiąt kilometrów od stałego pasieczyska. W tym celu należy wykonać kilka zabiegów.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów


Profesjonalna pasieka