FELIETON Z PODKURZACZEM
Wolność pszczelarska i próby jej zawłaszczania
Media społecznościowe są doskonałym barometrem nastrojów panujących w naszym środowisku. Toczące się tam dyskusje merytorycznie bywają na bardzo zróżnicowanym poziomie, ale przynajmniej jasno ukazują rozpiętość postaw, pełne spektrum nastawienia poszczególnych pszczelarzy do konkretnych zjawisk, koncepcji czy zasad panujących w naszej branży.
fot.© Pixabay
Jedni pasiecznicy są świadomi odpowiedzialności związanej z prowadzeniem pasieki, akceptują ją i wykazują gotowość do jej ponoszenia w swej codziennej pracy. Inni woleliby zdać się na regulacje prawne, certyfikację, zezwolenia, dopuszczenia i wszystko inne, co zwolni ich z obowiązku podejmowania samodzielnych decyzji i wszelkich związanych z tym konsekwencji.
Co jakiś czas pojawiają się też osoby uzurpujące sobie prawo do wyznaczania innym ram, w jakich wolno im uprawiać pszczelarstwo.
Zezwolenie na sprzedaż produktów pszczelich
To pierwszy z brzegu absurd. Jako pszczelarze tkwimy tak mocno w absurdalnym właśnie prawie, że czasami nie zdajemy sobie sprawy z naszego karykaturalnego położenia. Proszę na chwilę wymazać z pamięci posiadaną wiedzę na temat przepisów i opinię o ich zasadności, aby spojrzeć na sprzedaż miodu i innych produktów pochodzących od pszczół w maksymalnie obiektywny sposób.
Czyż nie jest głównym celem prowadzenia pasieki pozyskanie produktów pszczelich? Czy chów pszczół jest czymś niestosownym, niewłaściwym? Człowiek od tysiącleci zajmował się hodowlą różnych gatunków zwierząt w celach gospodarskich przecież, a nie dla zabawy czy po to, by komu innemu czynić na złość.
Nic się w tym względzie nie zmieniło. W obowiązującym porządku prawnym wolno nam posiadać pszczoły, choć musimy to zgłaszać. Tu nie ma jednak naruszenia czy ograniczenia wolności pszczelarza, a objęcie pasieki nadzorem weterynaryjnym ma niepodważalne zalety. Problem leży dalej.
[...] - Nu poţi citi decât fragmente ale articolelor - Abonament
Zależy mi więc na tym, aby otrzymywali ode mnie produkt najwyższej jakości. Oni zaś to wiedzą, doceniają i lojalnie co roku wracają po kolejne partie miodu. Jeszcze żaden z nich nigdy nie zapytał mnie o to, czy posiadam zezwolenie, by prowadzić pasiekę albo cokolwiek z niej sprzedać.
Źródłem tych dobrych relacji pomiędzy konsumentami a pszczelarzami jest zaufanie do osoby pasiecznika, wiara w kwalifikacje moralne do wytwarzania żywności. Została ona zbudowana w oparciu o dekady pozytywnych doświadczeń.
Czy ktoś pamięta jakieś masowe zatrucia miodem choćby i w czasach, kiedy nie było jeszcze zezwoleń na jego sprzedaż? Chcę przypomnieć tylko, że i dziś ledwie ok. 10% pasiek w Polsce posiada zezwolenie na sprzedaż produktów pochodzenia zwierzęcego.
Konsumenci to nie małe dzieci. Jeśli raz się rozczarują, to pójdą gdzie indziej. W ten sposób między innymi postępuje naturalna selekcja pasiek dobrych, które się rozwijają, od tych kiepsko prowadzonych, których właściciele mają kłopot ze sprzedażą choćby niewielkiej ilości miodu co roku (tzw. darwinizm rynkowy).
[...] - Nu poţi citi decât fragmente ale articolelor - Abonament
Ład hodowlany, czy skok na kasę?
W ostatnim czasie w różnych zakątkach Internetu i nie tylko toczy się ożywiona dyskusja na temat wprowadzenia i egzekwowania ładu hodowlanego w polskim pszczelarstwie. Ścierają się w niej pszczelarze o postawie wolnościowej z pasiecznikami lubującymi się w przestrzeganiu prawa, choćby niesprawiedliwego czy szkodliwego.
[...] - Nu poţi citi decât fragmente ale articolelor - Abonament
Jest on tak dobry, że państwo nie musi dopłacać pszczelarzom do tego, by zechcieli go kupić. Ale czy można to samo powiedzieć o pasiekach zarodowych i hodowlanych, których właściciele i pracownicy tak zaciekle atakują Buckfast?
Apeluję zatem do pszczelarzy: nie pozwólmy zrobić z siebie niewolników, którym kto inny będzie pozwalał łaskawie na użytkowanie tej czy innej rasy pszczoły. Nie dajmy przyzwolenia tym, którzy chcą ograniczać nasze prawo do wyboru, by samemu łatwiej mogli zarobić na nas więcej.
Wędrówki z pszczołami ważne i potrzebne
Z różnych części Polski napływają doniesienia o staraniach części środowiska do ograniczenia wędrówek z pszczołami. W mojej ocenie są to działania szkodliwe. Najważniejsza aktywność pszczoły, także ze względu na wartość mierzoną pieniądzem, to zapylanie roślinności.
Dostarczanie miodu ludziom ma znaczenie drugorzędne. Polska jest krajem, gdzie występują miejsca przepszczelone i takie, gdzie zapylaczy rozpaczliwie brakuje. Poza tym, przepszczelenie miewa charakter tymczasowy. W lokalizacji, gdzie nagle zakwita kilkadziesiąt czy kilkaset hektarów rzepaku potrzeba przez 3-4 tygodnie wielkich ilości rodzin pszczelich.
Po zakończeniu kwitnienia tychże plantacji okolica może okazać się jednak bardzo uboga. Jak zatem rozwiązać te dwa problemy? Tylko poprzez rozwiązania ułatwiające migracje pasiek. W USA, kraju o wysoko rozwiniętym pszczelarstwie, tylko do zapylenia plantacji migdałowców w Kalifornii angażuje się 60% pogłowia pszczół (ok. 1,2 mln rodzin pszczelich) w całym tym jakże rozległym kraju.
[...] - Nu poţi citi decât fragmente ale articolelor - Abonament
Wolność to wartość nadrzędna i uniwersalna. Prawdziwa wolność zawsze i nierozerwalnie związana jest z odpowiedzialnością. Rozczarowuje mnie więc postawa znacznej części braci pszczelarskiej, która zamiast troszczyć się o jakość własnego produktu, zamiast czerpać satysfakcję, ogląda się na aprobatę innych.
To najwidoczniej pszczelarze twierdzący, że trzeba w każdej, choćby błahej sprawie, pytać o zgodę urzędnika, inspektora, czy kogoś innego jeszcze. Że nie da się prowadzić pasieki bez zezwolenia, certyfikatu, odbioru czy decyzji administracyjnej.
Czy więcej ufności pokładają oni w dokumentach i pieczątkach niż we własnej wiedzy i uczciwości? To podejście opiera się na fałszywych i zgubnych przesłankach. Nikt inny niż pszczelarz nie odpowie przecież za prowadzoną przez siebie pasiekę.
Im szybciej wszyscy sobie to uświadomimy, tym lepiej rozwijać będzie się polskie pszczelarstwo.
Michał Piątek
www.pogodnypiatek.pl