Z wizytą w „Pasiece Tkaczuk”
„Pasieka Tkaczuk”, licząca 2500 pni, należy do największych w Polsce. Firma ma charakter rodzinny – pracuje w niej ojciec z 2 synami. Mimo szczytu sezonu gryczanego zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci przez seniorów rodu, państwa Olgę i Stefana Tkaczuków. Oboje są mistrzami pszczelarskimi. Chcieliśmy zobaczyć jak pracują zawodowi pszczelarze, w jakich ulach, w czym się specjalizują, jakie mają osiągnięcia.
Grupa z Warszawskiego Dyskusyjnego
Klubu Pszczelarzy z gospodarzami
spotkania, państwem
Olgą i Stefanem Tkaczuk
fot.©Edward Białkowski
W sobotę 25 lipca br. wraz z kolegami z Warszawskiego Dyskusyjnego Klubu Pszczelarzy złożyliśmy wizytę w „Pasiece Tkaczuk”, zlokalizowanej w Grzegórzkach, małej, ale przepięknej wsi, szczycącej się 650-letnią historią. Grzegórzki znajdują się 6 km od Nidzicy, jadąc drogą nr 604 w kierunku Wielbarka. Bardziej doświadczeni pszczelarze wiedzą, że jest to znane centrum upraw gryki. Mazury to jednak nie tylko gryka – są tam plantacje rzepaku w wielkościach o jakich możemy tylko pomarzyć, wiele lasów lipowych, a także rozległe łąki z całym swoim bogactwem kwiatów i kolorów.
Tradycje pszczelarskie w rodzinie Tkaczuków sięgają lat 20. XX wieku. Pan Stefan opowiada: „Pszczelarstwem zajmowałem się już od dzieciństwa, to spadek po ojcu również pszczelarzu, którego 55-letni ul znajduje się obok domu. Razem z żoną Olgą jesteśmy z zawodu nauczycielami a pszczoły były uzupełnieniem naszych codziennych zajęć i nauczycielskich pensji. Po przejściu na emeryturę było więcej czasu na zajęcie się pszczołami”. Zagospodarowali teren i pomieszczenia po byłej szkole a okolicznym dzieciom – w zamian za działkę – zafundowali nowe boisko do gry. Przełom w gospodarce pasiecznej nastąpił po osiągnięciu granicy 200 uli – dwaj synowie (z wykształcenia inżynierowie budownictwa) nie chcieli pszczelarzyć w ulach starego typu. Zgodzili się na pracę w rodzinnym gospodarstwie pasiecznym, ale pod dwoma warunkami: że będzie to naprawdę duża pasieka i z nowoczesnym systemem zarządzania.
Obecnie pan Stefan Tkaczuk odpowiada za gospodarkę pasieczną w ulach, natomiast synowie Piotr i Janusz – za sprawy biznesowo-marketnigowe. Firma zatrudnia ponadto 4 dodatkowych pracowników do pracy przy ulach w terenie oraz 2 panie do wirowania miodu. Gdy zaczynali swoją pracę w „Pasiece Tkaczuk” nie znali się na pszczelarstwie, a obecnie niektórzy z nich mogą poszczycić się już 10-letnim stażem. Wszyscy pracują 5 dni w tygodniu – sobota i niedziela są przeznaczone dla rodziny i na wypoczynek.
Pan Stefan opowiada o swojej pasiece
fot.©Edward Białkowski
„Pasieka Tkaczuk” liczy obecnie 2500 pni zlokalizowanych w 85 miejscach, najdalsze są oddalone o 40-45 km. Żeby nie pogubić się w ilości i lokalizacji pasiek w biurze firmy na ścianie wisi szczegółowa mapa terenu, na której pineskami zaznacza się miejsca ich aktualnego stacjonowania. Gospodarują w ulach typu Dadant, o prostej konstrukcji, nieco zmodyfikowanej przez pana Stefana. Są to leżaki 10-ramkowe z nadstawką. Ściany wykonane są z drewna (deska o grubości 20 mm), ocieplane tylko z przodu i z tyłu (miękka płyta pilśniowa) – ten typ najlepiej sprawdza się w miejscowych warunkach. Są lekkie i mocne (ważny czynnik przy przewożeniu uli). Na pasieczysku ustawiane są na stojakach po 2 sztuki. Wylotek szeroki na 26 cm i wysoki na 12 mm z ruchomym ramieniem, zaopatrzony w metalową końcówkę (perforowana blacha z okrągłymi otworami) dla umożliwienia normalnego ruchu pszczół i trutni. Ramki nadstawkowe (10 szt.) są grubsze (45 mm) i dłuższe o 30 mm aby bez problemów można było wyjmować ramki gniazdowe z głębi ula. Wszystkie ramki są typu hoffmanowskiego. Nie stosuje się żadnych krat odgrodowych – matki czerwią gdzie i jak chcą. Czasami zdarza się, że też w nadstawce (zwykle na wiosnę, gdy jest chłodniej) ale nie jest to zjawisko częste. Ramki przykrywane są kocykami (z brezentu) i 2 matami ocieplającymi, wykonanymi z miękkiej płyty pilśniowej. Od tego roku wszystkie rodziny będą docieplone specjalnymi poduszkami wykonanymi z parowaty i materiału paraprzepuszczalnego.
Półokrągły daszek zaopatrzony jest po bokach w druty (wg. pomysłu pana Stefana) utrzymujące go sztywno w pionie w pozycji otwartej. Pod daszkiem każdego z uli jest przyklejona karteczka z podstawowymi informacjami o danej rodzinie oraz co ostatnio było w tym ulu robione. Prowadzenie kartoteki przy tak dużej pasiece nie miałoby sensu, ponieważ zabierałoby zbyt dużo czasu. Z tego też powodu nie zbiera się rójek – obliczono, że zajmuje to przynajmniej godzinę i szkoda na to czasu. Oszczędność czasu to jednak prawda wtórna. Prawda podstawowa o rójkach jest taka, że prowadzi się nowoczesną gospodarkę pasieczną i dlatego m.in. każda rodzina co ok. 10 dni jest przeglądana by do niej nie dopuścić. Codziennie obsługuje się ok. 200 uli, także pod kątem niedopuszczenia do zbyt wielkiej siły rodziny (nadmiar czerwiu zabiera się do odkładów). Matki wymieniane są właśnie przez odkłady. Matek własnych nie hodują – kupują w Olsztynie. Dominuje Krainka, ale widziałem też pszczoły Buckfast.
Fragment ekspozycji asortymentowej
w biurze „Pasieki Tkaczuk”
fot.©Edward Białkowski
Ważną informacją dla każdego pszczelarza jest to, że wszystkie ule w „Pasiece Tkaczuk” mają na częściach drewnianych wypalony numer identyfikacyjny. Jest to: „13.100 T”. Pan Stefan wyjaśnia – to kod pocztowy Grzegórzek i pierwsza litera nazwiska. Wielokrotnie odzyskiwał już swoje ule, bądź inne detale należące do pasieki. Na innych elementach (niedrewnianych) numer ten jest nanoszony farbą.
Sezon miodowy w „Pasiece Tkaczuk” zaczyna się od rzepaku (od ok. 5 maja), przez pożytki leśne (malina, kruszyna, spadź), lipę, a kończy na gryce (koniec lipca lub pierwszy tydzień sierpnia). Główne pożytki to rzepak i gryka. Miejsca postoju pasiek są każdorazowo uzgadniane z ich właścicielami. Jesienią, po ostatnim wirowaniu, ramki są osuszane przez pszczoły. Te ładnie odciągnięte trafiają bezpośrednio do magazynu. Ramki z suszem – w obawie przed motylicą – są przechowywane w sezonie w szczelnej chłodziarce (w temperaturze poniżej 15°C), a poza terminem – gdy jest już chłodniej – w magazynie na poddaszu. Ramki starsze i uszkodzone, które zostały wycofane z użytku są wygotowywane z woszczyną i dezynfekowane w kąpieli parowej w miejscowej gorzelni. Drut jest ocynkowany, więc nic mu nie szkodzi, a ramka po takim zabiegu jest gotowa do wprawienia nowej węzy.
Po zakończeniu miodobrania rodziny poddaje się też zabiegom przeciwko warrozie. Podkarmiaczki są typowe, ale mają szerokość 30 mm – nie trzeba wówczas stosować pływaków a pszczoły się nie topią. Pszczoły podkarmia się syropem cukrowym – zwykle jest to cały TIR cukru zakupiony w wybranej cukrowni (ale pszczoły mimo jednakowych warunków pokarmowych też przezimowują w różnej kondycji).
Nowoczesne hale produkcyjne to efekt działalności biznesowej synów pana Stefana – Piotra i Janusza. Pan Piotr poinformował, że zostały zbudowane w 2007 roku. Skorzystano z dofinasowania UE w wysokości 60% wartości inwestycji. Mają powierzchnię 600 m2 na dole (pracownia) i tyle samo na górze (pomieszczenia magazynowe). Hale obliczone są do obsługi pasieki liczącej 5 000 uli i właśnie osiągnięcie takiej wielkości jest planowane za 2-3 lata. Hala nr 2 ma przeznaczenie produkcyjne. Jest tam zainstalowana nowoczesna amerykańska odsklepiarka, chroniona patentami w USA i Kanadzie o wydajności ok. 12 ton miodu dziennie, 3 wirówki po 56 ramek oraz odstojniki do miodu. Miód przechowywany jest w beczkach po 200 litrów (tj. 280 kg), a każda z nich zaopatrzona jest w indywidualne świadectwo jakości i słoiczek z próbką miodu. Magazyn z beczkami pełnymi miodu naprawdę robi wrażenie.
„Pasieka Tkaczuk” prowadzi sprzedaż na miejscu 7 rodzajów miodu, zarówno tych w małych opakowaniach, jaki i w beczkach. Gospodarze są naprawdę bardzo serdeczni i zapraszają do nawiązania kontaktu e-mailowego: Această adresă de email este protejată contra spambots. Trebuie să activați JavaScript pentru a o vedea..
Pszczelarze z Warszawskiego Dyskusyjnego Klubu Pszczelarzy dziękują za poświęcony czas. Życzymy dobrych zbiorów, dalszego rozkwitu firmy i samych miłych klientów.
Edward Białkowski
tel. (0)22 641-28-57
kom.: (0) 728-850-128
e-mail: Această adresă de email este protejată contra spambots. Trebuie să activați JavaScript pentru a o vedea.