NEWS:

2. Konieczna zmiana strategii zwalczania pasożyta

Powszechne występowanie warrozy oraz spadek skuteczności chemicznego jej zwalczania sprawiają, że musimy zmienić taktykę leczenia rodzin. Zamiast walczyć do ostatniego pasożyta powinniśmy skupić się na ochronie przez porażeniem czerwiu, z którego wychowywane jest pokolenie pszczół zimowych. Walka do ostatniego pasożyta w czasie późnej jesieni może okazać się walką do ostatniej pszczoły.

Aby poradzić sobie z inwazją warrozy musimy w lipcu skutecznie przerwać cykl namnażania się pasożyta w rodzinach. Wynika to z faktu, że w tym miesiącu rozpoczyna się gwałtowny wzrost liczby roztoczy, osiągający apogeum w sierpniu i we wrześniu. W tym czasie w przeciwieństwie do liczby roztoczy maleje liczba pszczół i komórek z czerwiem, co dodatkowo zwiększa stopień porażenia rodzin. Nie chodzi tutaj o samo przeprowadzenie leczenia, lecz o skuteczny zabieg eliminujący pasożyty zanim się namnożą. Ich usunięcie z rodziny będzie jednocześnie eliminacją wirusów przenoszonych przez V. destructor. Jednak współcześnie staje się to coraz trudniejsze przy zwalczaniu pasożyta metodami konwencjonalni – „twarda chemia”, dlatego należy wykorzystać metody bazujące na biologii rodzin pszczelich, czyli przerwanie wychowu czerwiu analogiczne do tego mającego miejsce po rójce. Współcześnie w Polsce w większości pasiek przerwanie wychowu czerwiu w lipcu nie koliduje z wydajnością miodową, gdyż kończą one wykorzystanie pożytków towarowych w połowie sezonu – pożytek lipowy lub gryczany. Natomiast za sprawą zmian w układzie pożytków oraz cech pszczół, nastrój rojowy najczęściej pojawia się w maju. Wtedy należy mu zapobiegać lub go zwalczać. Natomiast w ostatniej dekada czerwca należy rozpocząć przerwanie wychowu czerwiu tak, aby około połowy lipca rodziny były od niego wolne. Jest to okres zbliżony do terminu największego nasilenia nastroju rojowego u pszczoły środkowoeuropejskiej przy dawnym układzie pożytków, czyli przed zmianami struktury użytków rolnych oraz wzrostem dynamiki zmian klimatycznych.

Do nowych założeń w walce z warrozą należy rezygnacja z wycina czerwiu trutowego nawet mimo faktu, że jest ono traktowane jako metoda biotechnicznej walki z warrozą. Moim zdaniem założenie to jest bardzo słuszne, ponieważ jako pierwsze czerw trutowy wychowują najsilniejsze rodziny. Takie, które dobrze przezimowały, między innymi także za sprawą podatności na zabiegi lecznicze w wyniku nasilonego zachowania higienicznego. Usuwanie czerwiu trutowego eliminuje zatem z reprodukcji trutnie z najlepiej przystosowanych rodzin, dlatego jest ono postrzegane jako osłabianie selekcji naturalnej w obrębie strony ojcowskiej. Drugim z głównych założeń jest stosowanie metod biotechnicznych przy wsparciu kwasu szczawiowego jako tzw. „miękkiego akarycydu” – szczególnie w początkowym etapie odchodzenia od „twardej chemii”. Generalnie dąży się do rezygnacji z terapii długotrwałych mogących szkodzić pszczołom oraz jakości produktów pszczelich. Należy sobie, bowiem zdać sprawę z faktu, że specyfiki, które nazywamy lekami to trucizny. Natomiast różnica między leczniczym a trującym ich działaniem zależy od wielkości dawki substancji czynnej. W Niemczech odchodzi się także od popularnego leczenia zimowego wychodząc z założenia, że jest to dodatkowe traktowanie chemią a rodzinom na tym etapie i tak to nie pomoże, ponieważ sukces zimowli wynika głównie ze skuteczności leczenia letniego. W Polsce odpowiednikiem leczenia zimowego jest leczenie jesienne. Jednak moim zdaniem w naszym przypadku na rezygnację z leczenia jesiennego nie będziemy mogli sobie pozwolić zanim zdecydowana większość pszczelarzy nie opanuje skutecznych technik letniego ograniczania populacji pasożytów. Wiąże się to także z dużym napszczeleniem czego konsekwencją jest zagrożenie silną reinwazją. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w roku 2024, kiedy w wyniku wczesnej wiosny okres wychowu czerwiu, a co za tym idzie namnażania roztoczy rozpoczął się wcześniej, dlatego w wielu pasiekach do krytycznego stopnia porażania rodzin doszło znacznie wcześniej niż zwykle, bo już w czerwcu lub w lipcu. Nie wykluczone, że w przyszłości w związku ze zmianami klimatycznymi z taką sytuacją będziemy się spotykać coraz częściej. Dla ścisłości podam ze napszczelenie w Polsce wynosi około 7 rodzin na km2 a w Niemczech niespełna 3 rodziny. Przy czym Niemcy utrzymują, że mają duże napszczelenie.

Uważa się, że przerywanie wychowu czerwiu przy pomocy izolacji matek przez okres około 25 dni, ze względu na pracochłonność i osłabienie rodzin uniemożliwia efektywne wykorzystanie pożytków późnych. Dlatego obecnie jest metodą polecaną raczej do pasiek mniejszych, niewykorzystujących pożytków późnych. Jednak doświadczenia niektórych pszczelarzy zawodowych przeczą temu stereotypowi. Te obserwacje są bardzo cenne, gdyż w niedalekiej przyszłości przerywanie wychowu czerwie będzie konieczne - stanie się zapewne standardowym postępowaniem niemal we wszystkich pasiekach. Współcześnie doprowadzając rodziny do stanu bezczerwiowego w lipcu z powodzeniem da się prowadzić chów pszczół bez „twardej chemii” lub przy znacznym jej ograniczeniu.

Mówiąc o przydatności metod biotechnicznych w zasadzie nie da się rozstrzygnąć, która z nich jest najlepsza. Ich wady i zalety to pojęcie względne, ponieważ w danej pasiece konkretna wada może być zaletą, a zaleta wadą. Przydatność danej metody biotechnicznego zwalczania V. destructor zależy, bowiem od specyfiki pasieki i umiejętności pszczelarza. Jednak zwykle do pasiek mniejszych, kończących wykorzystanie pożytków towarowych w pełni lata polecane są:

  • izolacja matek bez możliwości czerwienia w klateczkach o małej powierzchni, około 1 dm2 lub w izolatorkach konstruowanych przez pszczelarzy we własnych zakresie,
  • izolacja matek w izolatorach o dużej powierzchni, bez możliwości czerwienia, np. izolator Chmary lub konstrukcje własne pszczelarzy,
  • wykorzystanie plastrów pułapek – zamknięcie matki na plastrze/ plastrach umieszczonych w izolatorze z kraty odgrodowej.

W przypadku pasiek większych, zwłaszcza tych wykorzystujących pożytki późne rekomendować można rotacyjną gospodarkę pasieczną dostosowaną do specyfiki pasieki oraz odebranie z rodzin wszystkiego czerwiu lub tylko czerwiu krytego i czerwiu otwartego w najstarszym stadium. Są jednak też pasieki zawodowe, które z powodzeniem stosują metody rekomendowane do pasiek hobbystycznych.

Niektórych pszczelarzy może zniechęcać większa pracochłonność prowadzenia pasieki w oparciu o metody biotechniczne. Jednak w niedalekiej przyszłości będzie to zapewne konieczność. W przeciwnym razie wszystkie prace wykonane w sezonie i poniesione nakłady pójdą na marne, gdyż z powodu silnego porażenia rodzin przez V. destructor oraz zakażenia przez wirusy stracimy rodziny w czasie zimowli lub w najlepszym razie wiosną będą one w bardzo słabej kondycji. O konieczności stosowania metod biotechnicznych mogą zdecydować także nowe pasożyty, roztocze z rodzaju Tropilaelaps. Są one już u bram Europy a ocieplający się klimat i całoroczny wychów czerwiu będący jego konsekwencją może sprawić, że w przyszłości ci nieproszeni goście pojawią się także w naszych pasiekach. W tym kontekście warto poznać metody biotechniczne, aby w razie konieczności zastosować sprawdzone techniki zamiast prowadzić rozpoznanie bojem.

 \"WydanieZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"

Biotechniczne zwalczanie warrozy. Współczesne możliwości „archaicznych” metod


Biotechniczne zwalczanie warrozy. Współczesne możliwości „archaicznych” metod