
Z artykułu dowiesz się m.in.:
- dlaczego pszczoły napadają na trzmiele;
- ile najwięcej mateczników bez straty jakości matek pszczelich udało się wyprodukować w przemysłowej hodowli w Chinach;
- jak dużych strat rodzin pszczelich doświadczają pszczelarze w USA.
Pszczoły miodne biją się na kwiatku z trzmielami
Już od dawna wiadomo, że trzmiele i pszczoły miodne potrafią kraść nektar z rośliny. Robią wtedy dziurkę w dnie kwiatowym i spijają nektar bez zapylenia. Może to prowadzić do osłabienia reprodukcji tych roślin. Jeszcze innym zjawiskiem jest kradzież pyłku dokonywana przez pszczołę miodną bezpośrednio z innych pszczół. Dotychczas takich pojedynczych obserwacji dokonano w Ameryce Południowej. Jednak dwóm włoskim amatorom udało się zaobserwować bicie się pszczoły miodnej o pyłek z trzmielami kamiennikami na terenie Włoch. Nagrali nawet kilka filmów, które umieścili jako suplement w publikacji. To niesamowite zjawisko. Widać na nim, jak zbieraczki pszczoły miodnej napastują osobniki trzmiela kamiennika i próbują odebrać im pyłek przyczepiony do ich włosków na kwiatach ostrożnia głowacza. Trzmiele nie dają łatwo za wygraną i się bronią. Obserwatorzy jednak udowodnili, że samce są znacznie mniej agresywne od samic, więc to im głównie pszczoły miodne zabierają pokarm. Dodatkowo zaobserwowano zebranie pyłku także od zadrzechni fioletowej. Wielkość ciała owadów nie ma więc znaczenia. Robotnica pszczoły miodnej może wygrywać to starcie z większymi od siebie pszczołami. Zachowanie to nasilało się wtedy, kiedy w środowisku był niedobór pokarmu. Ze względów środowiskowych ważne więc, aby nie doprowadzać do przepszczelenia, gdyż konkurencja o pokarm może zaostrzać takie zjawiska. Sprawą otwartą jest, czy zbieraczki mogę się uczyć zbierać pożytek z odwłoków trzmieli, czy po prostu latają na kwiaty i przy okazji zabierają trzmielom nazbierany przez nie pokarm. To, miejmy nadzieję, pokażą już kolejne badania. Na uwagę zasługuje fakt, że autorami publikacji są naukowcy amatorzy, co dowodzi, że nawet w mocno skomercjalizowanym rynku publikacji naukowych wciąż jest miejsce na takie badania.
Źródło: Londei, T., Marzi, G. Honey bees collecting pollen from the body surface of foraging bumble bees: a recurring behaviour. Apidologie 55, 4 (2024). https://doi.org/10.1007/s13592-023-01049-1

Pszczoły nie muszą być całkiem głuche
Polka Anna Tomańska prowadziła badania nad dźwiękową komunikacją pszczół. Utarte mniemanie mówi, że pszczoły nie słyszą dźwięków (czyli nie odbierają wibracji z powietrza). Okazuje się, że to nie musi być prawda. Autorka badań wskazuje, że budowa morfologiczna i anatomiczna pszczoły miodnej umożliwia takie zjawisko. Mógłby odpowiadać za to narząd Johnsona oraz włoski, które rosną wokół niego na drugim członie czułka. Oprócz odbierania wrażeń słuchowych narząd ten może umożliwiać przekazanie dodatkowych informacji podczas tańca pszczół. W jego trakcie bowiem cząsteczki powietrza drgają z dużą prędkością. Udowodniono, że pszczoły zdolne są do słyszenia i reagowania na drgania powietrza. Wszystko to wskazuje, że nie są to owady całkiem głuche.


Przemysłowa produkcja mateczników w Chinach
Naukowcy z Chin udowodnili, że da się z jednej rodziny hodowlanej specjalnej linii podgatunku włoskiego, selekcjonowanej pod kątem produkcji mleczka pszczelego, wyprodukować 320 dorodnych matek. Chińczycy porównali to z grupą pszczół, która produkowała 64 mateczniki w jednym ulu i wyszło im, że pod względem cech hodowlanych końcowy produkt (bo tak tu chyba należy mówić tu o matkach pszczelich) jest porównywalny. Owszem, ilość rureczek jajnikowych, jakie mają matki z rodzin wychowujących 320 mateczników, jest dosłownie mniejsza o kilka sztuk, ale nie wpływa to później na płodność i produkcję przez nie jaj.

Jak to możliwe? Wszystko dzięki zwiększonej produkcji mleczka pszczelego. Co za tym stoi? Wysokowydajna linia pszczół włoskich wyselekcjonowanych przez Chińczyków o nazwie RJB (Royal Jelly Bees). Hodowcy pracują w Azji nad tą linią już kilkadziesiąt lat. Pszczoły te produkują takie ilości mleczka i tak chętnie zakładają mateczniki, że 320 mateczników z jednego ula potrafią wyprodukować w systemie z matką w ulu wychowującym. W celu zmotywowania pszczół do założenia mateczników izoluje się matkę na dolnym korpusie przez kilka godzin, a więc nie tworzy się nawet tzw. startera.
Źródło: Ahmat, B.; Yang, T.; Ma, C.; Zong, C. Increased Mass-Rearing of Queens in High Royal-Jelly-Producing Honey Bee Colonies (Apis mellifera ligustica) Generates Smaller Queens with Comparable Fecundity. Agriculture 2024, 14, 264
Ekspansja miejskiego pszczelarstwa w Kanadzie redukuje liczbę małych dzikich pszczół
Wyspa Montreal w mieście Montreal leżącym w Kanadzie stanowi dogodny obszar dla rozwoju pszczelarstwa miejskiego. W latach 2013–2020 liczba rodzin pszczelich wzrosła w ciągu 7 lat z 238 do aż 3000 uli! To ogromna zmiana w środowisku o tylko jeden gatunek introdukowany i hodowlany. W Kanadzie pszczoła miodna jest gatunkiem sprowadzonym przez europejskich kolonistów. Naukowcy postanowili przebadać, jak taka zmiana wpłynie na bioróżnorodność innych dzikich owadów zapylających w mieście. Szczęśliwie dysponowali podobnym badaniem z 2013 r., więc należało go po prostu w miarę możliwości powtórzyć. Okazało się, że spadek liczby gatunków zapylaczy jest generalnie widoczny. Nie jest on jednolity i różne wpływa na odmienne rodzaje pszczół niemiodnych. Większe pszczoły latające na większe odległości w mocno pofragmentowanym w zielone „wyspy” i „korytarze” wielkomiejskim środowisku mogą sobie jeszcze jakoś radzić. Na przykład populacje niektórych gatunków, jak np. miesierka lucernówka, nie zmniejszyły się w sposób widoczny w badaniu.

„Bee Culture” (dostęp 10.03.2025)
Pszczelarze w USA zgłaszają katastrofalne straty

„American Bee Journal” 3/2025
Propagowanie rodzin dręczoodpornych
Profesor Stephen Martin w marcowym „Amercian Bee Journal” opisuje straty rodzin pszczelich w USA na przestrzeni lat 2008–2023. Średnio wynosiły one pomiędzy 23–38%. To dużo, zwłaszcza że w ostatnim roku oraz obecnie mamy do czynienia z największymi stratami. Dręcz pszczeli nadal uznawany jest za jeden z największych czynników doprowadzających do tych strat. Zdaniem naukowca dzieje się tak dlatego, że pszczelarstwo wpadło w błędne koło wiecznego leczenia. Stephen Martin podaje przykłady ze świata, gdzie udało się uzyskać dręczoodporne populacje np. w Brazylii, w Południowej Afryce, na Kubie, w niektórych częściach Wielkiej Brytanii. Twierdzi on, że ciągłe leczenie skutecznie przeciwdziała presji pasożyta na selekcję związaną z odpornością. Według niego należy przerwać ten cykl i mniej leczyć.


1 - https://pasieka24.pl/index.php/pl-pl/pasieka-czasopismo-dla-pszczelarzy/260-pasieka-5-2024/4322-58-jakub-jaronski-przeglad-prasy-swiatowej