fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 56

Przegląd prasy światowej

Ilustracja: Przegląd prasy światowej
Ilustr. artistdesign13 z freepik

Na rozstaju pszczelarstwa: tradycja czy nowoczesność?

„American Bee Journal” 08/2022

Ul izolowany czy jednościenny?

W poprzednim numerze „Pasieki”, w Przeglądzie prasy światowej, pojawił się wątek, czy lepsze są wylotki wąskie, czy szerokie. Okazało się, że nie ma na ten temat badań naukowych, a jedyna odpowiedź może być anegdotyczna. Inaczej jest w przypadku podobnej dyskusji rozpalającej serca pszczelarzy na forach, czyli: czy lepszy dla pszczół jest ul jednościenny, czy izolowany, tzw. ciepły.

W sierpniowym numerze „American Bee Journal” naukowcy Robin Radcliffe i Thomas Seeley (znany z takich książek popularno-naukowych jak „Honey Bee Democracy” i propagator ekstensywnego pszczelarstwa bez użycia leków), sami przeprowadzili analizy tego problemu i na łamach czasopisma przedstawili wyniki. Nie pozostawiają one złudzeń, że najlepszym miejscem pod względem warunków przyjaznych pszczołom są dziuple w żywych pniach drzew, a najgorsze są cienkościenne nowoczesne ule skrzynkowe typu Langstrotha. Dlaczego?

Otóż chodzi o stabilność warunków termicznych wewnątrz gniazda, która osiągana jest albo przez grubość ścian, albo przez użyty materiał izolacyjny. W grubym drzewie znaczenie ma także masa termiczna, która umożliwia długie i powolne nagrzewanie się, a następnie stopniowe oddawania zgromadzonego ciepła. Tym samym gniazdo takie jest odporne zarówno na amplitudy cyklu dobowego oraz rocznego. W upalne dni chłodzi, a w chłodne noce grzeje. Pszczoły zużywają mniej energii na wyrównywanie optymalnej temperatury wewnątrz gniazda. Zimą ma to także znaczenie w przechodzeniu pszczół na kolejne partie zapasów, co w cienkościennym ulu możliwe jest głównie podczas słonecznych dni, kiedy temperatura w gnieździe wzrośnie. Rodzina pszczela w ulu o cienkich ścianach uzależniona jest bardziej od warunków zewnętrznych i reaguje na nie kosztem utraty stabilności termicznej, którą osiąga w gnieździe dobrze odizolowanym od warunków zewnętrznych.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Doktor Robin Radcile jest lekarzem weterynarii zajmującym się dzikimi zwierzętami w Koledżu Uniwersytetu Cornella Medycyny Weterynaryjnej.

Doktor Thomas Seeley jest obecnie emerytowanym profesorem Uniwersytetu Cornella. Pracował na Wydziale Neurobiologii i Etologii. Pszczołą miodną naukowo zajmuje się od 50 lat.

Czy chłodnie są przyszłością nowoczesnego pszczelarstwa?

Sztuczna „zimowla” w sezonie

Pszczelarze trzymali pszczoły w stebnikach już w XIX w., co zostało opisane w polskiej literaturze pszczelarskiej ówczesnych czasów. Nadal taką metodę praktykuje się czasem w Rosji. W USA 1902 r. pszczelarz Gilbert M. Doolittle (nestor komercyjnego chowu matek pszczelich) opisał na łamach „ABJ” sposób trzymania pszczół w piwnicy na głębokości 5–6 stóp (ok. 1,5–1,80 m) w bezpiecznej temperaturze zimowania, przez 4–5 miesięcy. Jak pisze znana już z Przeglądów prasy światowej w „Pasiece” redaktorka„ABJ” naukowczyni Alison McAfee, współcześnie coraz więcej pszczelarzy amerykańskich korzysta z chłodni w celu wywołania stanu spoczynku rodziny pszczelej z przerwą w czerwieniu, aby złagodzić letni niedobór pokarmu.

W związku z tym od 8 lat trwają badania nad tą praktyką na Uniwersytecie Stanu Waszyngton prowadzone we współpracy z komercyjnymi pszczelarzami. Dotychczasowe wyniki badań wskazują na wiele korzyści związanych z takim utrzymywaniem pszczół miodnych podczas zimowli, ale wprowadzanie rodzin w stan spoczynku w ciepłym sezonie to krok dalej1. Pierwszą korzyścią jest to, że większość środków roztoczobójczych wykazuje większą skuteczność w okresie bezczerwiowym. Co prawda, można zamykać matki w klateczkach, jak czyni to wielu pszczelarzy w Europie, ale sposób ten nie jest możliwy do zastosowania na przemysłową, amerykańską skalę.

Powstał więc projekt badawczy, podczas którego umieszczono w chłodni rodziny pszczele z pasiek komercyjnych wykorzystywanych do zapylania usługowego. Jednocześnie były to rodziny, które dopiero co skończyły pracę w olbrzymich sadach migdałowców w Kalifornii. Ule wiezione są wtedy na bardzo duże odległości, co sprawia, że pszczoły są narażone na reinwazję dręcza pszczelego (Varroa destructor). Naukowcy umieścili w chłodni w temperaturze 4,4–7,2°C 48 rodzin pszczelich tuż po pracy w sadach migdałowych.

Cztery tygodnie po rozpoczęciu eksperymentu wszystkie rodziny, łącznie z próbą kontrolną, zostały spryskane roztworem kwasu szczawiowego w celu ograniczenia populacji V. destructor. Zgodnie z przewidywaniami rodziny pszczele umieszczone w chłodni były ok. 4 razy mniej porażone dręczem pszczelim niż rodziny pozostawione w terenie. Co więcej, okazało się, że tzw. siła rodzin z chłodni i ich zdolność do podjęcia pracy dwa miesiące od rozpoczęcia eksperymentu, nie zmniejszyła się w porównaniu do rodzin utrzymywanych w typowym reżimie agrotechnicznym w pasiece! Naukowcy przyznają, że pomysł, aby wprowadzać rodziny pszczele w stan spoczynku w sezonie letnim, kiedy naturalnie dążyłyby do rozwoju jest nowatorski, ale gospodarka pszczelarska w stylu amerykańskim odpowiadająca na potrzeby masowego zapylania usługowego jest dobrą okazją, aby tego spróbować.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Banki matek z lodówki

Każdego roku w USA produkuje się ok. miliona matek przeznaczonych na eksport do Kanady i dystrybucję pomiędzy stanami. Przechowywanie matek zapasowych w małych rodzinach wymaga sporych nakładów pracy: dostarczania czerwiu, substytutów pyłku, ramek z pokarmem węglowodanowym. W związku z tym naukowcy postanowili zbadać, czy chłodnie można również wykorzystać do przechowywania zapasowych matek.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Alison McFee jest doktorką nauk genetycznych i biotechnologii. Obecnie na Uniwersytecie Stanowym Karoliny Północnej bada plemniki trutni pszczół miodnych.

okładka American Bee Journal nr 6/2022

„American Bee Journal” 06/2022

Flotacja w alkoholu czy wytrząsanie w cukrze pudrze?

Kontrola porażenia dręczem pszczelim rodzin pszczół miodnych jest zabiegiem standardowym w nowoczesnym pszczelarstwie. Przeprowadza się go także w celu selekcji rodzin pszczelich opornych na warrozę (patrz art. pt. „Co wiemy o próbach wyhodowania pszczół opornych na warrozę – sukcesy i trudności", cz. 1. „Pasieka” nr 04/2022, cz. 2. „Pasieka” nr 5/2022). Flotacja w alkoholu jest uważana za skuteczniejszą metodę monitorowania liczby pasożytów, ale pszczelarze często deklarują, że wolą używać wytrząsania w cukrze pudrze, gdyż pszczoły wtedy nie giną i mogą wrócić do ula.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Robert Owen niedawno ukończył doktorat, w którym badał możliwe skutki inwazji dręcza w Australii.

Mark Stevenson jest profesorem specjalizującym się w epidemiologii weterynaryjnej.

Jean-Pierre Scheerlinck to profesor zajmujący się wykorzystaniem biotechnologii na zwierzętach i od wielu lat czynny pszczelarz pracujący nad selekcją pszczół opornych na warrozę.

okładka Dymak nr 6/2022

„Dymak” 06/2022

Dziko żyjące rodziny pszczele na Słowacji – szanse i zagrożenia

Pszczelarz Matus Pavle, na łamach czerwcowego numeru „Dymaka”, opisuje swoje doświadczenia z monitoringiem dziko żyjących pszczół miodnych na Słowacji od 2017 r. Dotychczas udokumentował, we współpracy z różnymi lokalnymi ośrodkami, 67 siedlisk i 112 rodzin pszczelich (część siedlisk jest zasiedlana ponownie po wymarciu rodziny). Przeżywalność zarejestrowanych rodzin wynosi tylko 29%. Główną przyczyną osypywania się owadów jest niewystarczająca ilość zgromadzonego pokarmu. Badania genetyczne pszczół wskazują na taki sam podgatunek pszczoły miodnej, jaki dominuje w populacjach pszczół utrzymywanych w słowackich pasiekach (czyli głównie mieszanka genów krainki i włoszki).

Autor zauważa, że pszczelarze są podzieleni na entuzjastów i przeciwników utrzymywania w środowisku dziko żyjących pszczół miodnych. Do argumentów osób sprzeciwiających się pozostawianiu takich rodzin należy możliwość roznoszenia chorób. Słowak uważa, że skoro większość rodzin i tak umiera z powodu braku pokarmu podczas pierwszej zimowli, to nie ma możliwości, aby patogeny, takie jak wirusy, rozwinęły się tak bardzo jak w zaniedbanych, ale jednak doglądanych przez pszczelarzy, pasiekach, gdzie mogą się rozwijać kilka lat w jednym ulu.

Z drugiej strony przyznaje, że słabsze rodziny mogą zostać w lotne dni rabowane i w ten sposób przyczyniać się do roznoszenia patogenów. Z trzeciej strony, jeżeli pomimo tak dużej śmiertelności i presji środowiska, jakaś rodzina mimo wszystko przeżyje, to moglibyśmy dać jej szanse na wykazanie się i obserwować ją pod kątem odporności na choroby.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Pozostają jeszcze argumenty bezpieczeństwa. Matus Pavle zauważa, że dość często zdarzało mu się udokumentować dziko żyjącą rodzinę, o której nikt nie wiedział. Z związku z tym wysuwa przypuszczenie, że najprawdopodobniej pozostawione w spokoju pszczoły nie stanowią większego zagrożenia niż zwykle. Jednak dla bezpieczeństwa przechodniów w sąsiedztwie dziko żyjących rodzin pszczelich powinno się zamieszczać odpowiednią informację.

Matus Pavle jest miłośnikiem i obserwatorem dziko żyjących pszczół miodnych. Opiekuje się takimi siedliskami na Słowacji, dokumentuje je na swoim kanale YouTube: https://tiny.pl/wh84l

Opracował
Jakub Jaroński


1 - Chociaż w jakiś sposób rodziny pszczele musiały zostać przetransportowane z Europy do USA i odbywało się to właśnie z wykorzystaniem chłodu zenzy (czyli najniższego miejsca pod pokładem jednostki pływającej). Zatem ten sposób był wcześniej znany i wykorzystywany w wyjątkowych sytuacjach – przyp autora.


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"