Przegląd prasy światowej
„American Bee Journal” 3/2021
Co ma wspólnego dręcz pszczeli i wirusy pszczoły miodnej?
W marcowym wydaniu „American Bee Journal” Adam Dolezal pisze o interakcjach ekologicznych starych i nowych wirusów, które atakują pszczołę miodną. Nie jest nowością, że warroza (czyli choroba wywoływana przez duże porażenie dręczem pszczelim) sprzyja osłabieniu pszczół, a także roznoszeniu samych wirusów. Szczególnym przypadkiem jest znany wirus DWV (wirus zdeformowanych skrzydeł). Jak pokazują badania na wyspach, np. Hawajach, przed inwazją Varroa destructor w te rejony, istniało tam 10 różnych szczepów wirusa DWV, współistniejących z pszczołą miodną i niedających objawów. Po przybyciu nowego roztocza w ciągu 3 lat wirus wyselekcjonował się w jeden dominujący zjadliwy szczep. Odpowiada za to zdolność dręcza pszczelego do przenoszenia wirusów w swoim ciele na inne pszczoły i inne rodziny, a w związku z tym zwiększaniu jego populacji w ulu.

„American Bee Journal” nr 3, 5/2021
Badania Randy’ego Olivera sponsorowane społecznie przez pszczelarzy
Znany z prowadzenia różnych naukowych1 eksperymentów i opisywania ich na swojej stronie internetowej sciencebeekeeping.com oraz w „American Bee Journal”, amerykański pszczelarz zawodowy z Kalifornii, Randy Oliver, zaoferował usługę prowadzenia badań finansowanych przez pszczelarzy.

Metoda termiczna zwalczania dręcza
Na wstępie Randy Oliver prezentuje podstawy teoretyczne działania metody. Pszczoła miodna ma nieco wyższą tolerancję na wysoką temperaturę niż dręcz pszczeli, a więc, utrzymując gniazdo pszczół przez jakiś czas w temperaturze pomiędzy 42–50°C, możemy pozbawić pszczół pasożyta. Autor badania, przeszukując dostępną wiedzę na ten temat, ustalił, że optymalną temperaturą będzie najniższa możliwa, czyli 42°C. Odpowiedni stopień wilgotności także wydaje się ważny i autor zamierza go kontrolować. Pszczelarz zamierza także podgrzewać czerw. Cała operacja powinna trwać 2–3 godziny. Z niecierpliwością czekamy na wyniki.
Skuteczność probiotyków?
Do badań nad probiotykami dla pszczół Randy Oliver wybrał dwa łatwo dostępne na amerykańskim rynku preparaty z kulturami bakterii, które, jak twierdzą producenci, mają dodatkowo odżywiać i wzmacniać pszczoły, a tym samym zwiększać siłę rodzin i ich odporność na powszechne patogeny. Autor przeprowadził badania metodą naukową i wydzieli trzy grupy wystandaryzowanych rodzin pszczelich pod kątem siły, zapasów pokarmu oraz prawidłowego czerwienia. W rodzinach prewencyjnie zastosowano kwas mrówkowy.

„American Bee Journal” 3/2021
Nie tylko samym miodem człowiek żyje
W artykule Karen Nielsen Lorence możemy przeczytać o spożywaniu larw pszczelich i przeróżnych gotowanych, pieczonych i smażonych daniach z ich wykorzystaniem, a nawet jedzeniu ich na surowo. Receptury, jakie autorka proponuje, bazują na kuchni azjatyckiej, w której konsumowanie owadów jest powszechne.

„American Bee Journal” 3, 7/2021, Dymak 4, 5/2021
Pszczoły niemiodne
W pszczelarskiej prasie zagranicznej coraz częściej pojawiają się artykuły poświęcone znaczeniu innych pszczołoksztatłnych (Apiformes), takich jak trzmiele i pszczoły samotne np. miesierki, porobnice i murarki. Świadczy to o pozytywnym zainteresowaniu branży pszczelarskiej ochroną środowiska naturalnego. Na ten temat w „American Bee Journal” napisali: Ron Miksha i Peter Keilty, a w słowackim „Dymaku” Marek Semelbauer.
Amerykanie zwracają szczególną uwagę na to, że pszczoła miodna w USA nie jest gatunkiem rodzimym, a więc może zaburzać pierwotne interakcje ekologiczne pomiędzy roślinami, a ich oryginalnymi zapylaczami. Co prawda, pszczoła miodna żyje na terenie USA od czasów sprowadzenia jej tam przez europejskich kolonizatorów, czyli od XVI w., to jednak w XX i XXI w. obserwujemy stały wzrost populacji tych owadów, co autor prezentuje na wykresie. Warto dodać, że mimo iż różne epidemie jak akrapidoza, warroza i CCD miały wpływ na populację pszczół miodnych, to jednak nie zaburzyły stałego trendu wzrostu. Pszczół miodnych jest coraz więcej – również w miastach (gdzie żyją także dzikie zapylacze), co budzi obawy zarówno Amerykanów, jak i Słowaka.
Inną kwestią są też rośliny inwazyjne o wysokiej miododajności, lubiane przez pszczelarzy, a które mogą także negatywnie wpływać na różnorodność rodzimych zapylaczy w Ameryce.
Autorzy zwracają uwagę, że opieka nad pszczołami to nie tylko produkcja miodu, ale także zainteresowanie ochroną środowiska i hobby. Wszystkie zapylacze spełniają ważne funkcje w ekosystemie. Istnienie wielu roślin kwiatowych (w tym także uprawnych) zależy także w dużych stopniu od dzikich gatunków owadów, i ich lokalnej bioróżnorodności.
To pszczoły monolektyczne, czyli odżywiające się pokarmem z określonych grup roślin, a w skrajnym przypadku nawet jednego gatunku, są bardziej narażone na wyginięcie, choć mogą być lepszymi zapylaczami (efektywniej przenoszą pyłek między kwiatami roślin tego samego gatunku). Mogą też być efektywniejszymi zapylaczami w kontekście świadczenia usług ekosystemowych dla ludzi. Dlatego właśnie m.in. powinniśmy je szczególnie chronić. Tym bardziej że ich populacja nie jest liczna.

Fot. victoriafly
„American Bee Journal” 5/2021
Czy tradycyjne pszczelarstwo w Afryce ma sens?
Autor artykułu, Lloyd Ziegler, jest pszczelarzem i bywał przez dłuższe okresy w Afryce. Zwrócił uwagę, na problem promowania i wprowadzania nowoczesnego pszczelarstwa w ulach korpusowych przez zachodnie dotacje rządowe w krajach afrykańskich.
Tradycyjne pszczelarstwo w Afryce przypomina nieco nasze kószkowe, europejskie z XIX wieku. Ul buduje się z najtańszych materiałów, a często też z darmowych. Takie „pudełko” wiesza się na drzewie.
Następnie zostaje ono spontanicznie zasiedlone przez rój pszczół. Pozwala się robotnicom zebrać odpowiednie zapasy miodu, aż ul się zapełni, po czym w nocy gwałtownie odymiając pszczoły, rozpędza się je i zabiera miód i czerw (który również jest spożywany). Warto dodać, że tamtejsze gatunki pszczół np. Apis mellifera scutellata, są agresywne, a podczas rabowania gniazd nie stosuje się odzieży ochronnej. Dlatego tradycyjnie miodobranie wykonuje się w nocy z pomocą dużych ilości dymu. Pszczoły żyjące w tropikach nie zimują, więc wypędzone pszczoły muszą sobie znaleźć inne gniazdo.

Autor zadaje pytanie, czy zawsze presja świata zachodniego w Afryce na zmianę tradycyjnych metod pszczelarstwa jest w istocie długofalowo skuteczna i pożądana. Wydaje się, że niekoniecznie. Czasem tradycyjne metody w pewnych warunkach mogą być lepsze.
Opracował:
Jakub Jaroński
1 - Choć eksperymenty Randy’ego Oliwiera są przeprowadzane w sposób rzetelny i z zachowaniem standardów naukowych, to nie spełniają one wszystkich wymogów naukowych, np. nie są poddawane ocenie. Z tego względu nie stanowią one tego, co współcześnie uważa się za metodę naukową dowodzenia zjawisk przyrodniczych.