Przegląd prasy światowej
Fot. boommaval (freepik)
„American Bee Journal” 12/2022
Łatwe sposoby komplikowania pszczelarstwa
W nieco ironicznym felietonie w grudniowym „American Bee Journal” (ABJ) James E. Tew stara się wykazać jak to nowoczesne narzędzia stworzone w celu ułatwienia gospodarki, paradoksalnie mogą skomplikować pszczelarstwo.
Na początku autor zauważa, że na podstawowym poziomie pszczelarstwo to bardzo prosty system składający się z kilku zasad. Pszczoły niezwykle łatwo się przystosowują i mogą sprostać większości wymaganiom pszczelarzy. To, czego potrzebują to jakieś miejsce do gniazdowania, które powinno być suche i ciemne, najlepiej nieusytuowane bezpośrednio na glebie. Nie chcą też, aby cokolwiek, co im zagraża, żyło w gnieździe. Bez pomocy pszczelarzy mogłyby się spokojnie zająć budową plastrów, produkcją czerwiu, rojeniem oraz… zbieraniem miodu. W związku z faktem, że pszczelarze zabierają pszczołom zapasy, muszą zadbać o zaopatrzenie rodzin w pokarm zastępczy. Gdyby nie roztocz dręcz pszczeli, to by było w zasadzie na tyle.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
James E. Tew jest emerytowanym doktorem entomologii oraz pszczelarzem z długim stażem.
Ul z kranikiem: futurystyczna utopia czy praktyczny ul?
Flow Hive to nowoczesny ul opatentowany w Australii i dość mocno reklamowany kilka lat temu. Jego innowacyjność polega na tym, że aby pobierać miód, nie trzeba zaglądać do ula – patoka wypływa przez rurkę wystającą na zewnątrz korpusu. Wewnątrz ula jest podłączona do specjalnie zaprojektowanego plastikowego plastra. W syntetycznych komórkach pszczoły mają składać miód, który po dojrzeniu – a przed krystalizacją – za pomocą urządzenia ukrytego wewnątrz plastra powinien zacząć wyciekać do słoika. Niczego nieświadome pszczoły nie są niepokojone, a cały zabieg opracowany jest tak, aby był także niestresujący dla samego pszczelarza. Tak jest to przedstawiane w reklamie.
Sceptyk futurystycznych nowinek, świadomy ograniczeń tego urządzenia od samego początku, a szczególnie pomysłów wykorzystania Flow Hive poza Australią, Ron Miksza, postanowił zweryfikować swoje poglądy na temat tego urządzenia z opiniami pszczelarzy, którzy używają go w Ameryce Północnej.
Zaczyna od przypomnienia przesadnej reklamy tego ula. Nieco złośliwie pisze, że ów ul reklamowany był jako ósmy cud świata i zbawienie dla pszczół, które uczynić miało pszczelarstwo prostym i przyjemnym. Ot każdy, kto chce posiadać pszczoły, podchodzi do ula, odkręca kurek i spuszcza miód. Chyba każdy, kto trochę dłużej chowa pszczoły i zagląda regularnie do uli, wiedział, że taka reklama jest naiwna. Niemniej, czy faktycznie nie da się w ulu Flow Hive trzymać pszczół nieco łatwiej niż w standardowym?
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Ron Miksza jest ekologiem pszczół na Uniwersytecie Calgary. Wcześniej był zawodowym pszczelarzem, zmniejszył liczbę uli i aktualnie pozostaje hobbystą.
„Bee Culture” 11/2022
Wykorzenić wszystkie choroby świata?!
„Naturalnie chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wykorzenić choroby z powierzchni Ziemi, jednak wyeliminowanie ich prawnie nigdy nie jest możliwe” twierdzi na łamach listopadowego „Bee Culture” lekarka weterynarii Tracy Farone. Do napisania kilku przemyśleń związanych z rozprzestrzenianiem się chorób skłoniły autorkę aktualne wydarzenia epidemiologiczne w Australii dotyczące dwóch pasożytów pszczół: wszolinki pszczelej (zwanej po angielsku muchą Braula) oraz dręcza pszczelego. Pojawiły się one w Australii z zewnątrz i stanowią duże wyzwanie dla tamtejszych służb weterynaryjnych oraz całego pszczelarstwa w wymiarze kontynentalnym. Pomimo starań i likwidacji wielu rodzin pszczelich prawdopodobnie nie uda się całkowicie usunąć już tych pasożytów z kontynentu. Można jednak próbować zminimalizować skutki ich rozprzestrzeniania się.
Aby to zrobić, należy zrozumieć:
1. Sposób rozprzestrzeniania się chorób.
2. Ich pochodzenie i aktualny zasięg geograficzny.
3. Że jesteśmy ograniczeni przez diagnostykę. Żadne obserwacje nie są doskonałe, ale testy obserwacyjne są elementem kluczowym. Bez testowania, w tym również przed wybuchem epidemii, służby weterynaryjne nie są w stanie osiągnąć dwóch pierwszych celów.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Tracy Farone jest lekarką weterynarii i profesorką biologii w koledżu w Grove City.
Po prostu nie wiem, czego nie wiem!
Felieton entomologa i pszczelarza Jamesa E. Tewa ponownie zwrócił moją uwagę. Tym razem na łamach „Bee Culture”. To chyba pierwszy przypadek w Przeglądzie prasy światowej, kiedy przedstawiam dwa artykuły tego samego autora. Tym razem opisuje on zjawiska z pszczelarstwa, na które nie potrafi znaleźć odpowiedzi. Zaczyna od stwierdzenia, że im dłużej zajmuje się pszczołami, tym coraz częściej musi sobie uświadamiać, że jego przekonania będą prawdopodobnie wymagały aktualizacji. Na starość – jak twierdzi – woli mieć przekonania i opinie tylko tymczasowo.
Jako przykłady zmiany opinii podaje:
1. Mit leniwych trutni. Kiedy zostawał pszczelarzem, uczono go, że trutnie są w rzeczywistości tylko leniami, które nie działają dla dobra rodziny pszczelej. Kazano mu je zabijać zanim się przepoczwarczą. Dziś wie, że to nieprawda.2
2. Nieśpiące pszczoły. Na studiach entomologicznych na przełomie lat 70. i 80. uczono go, że owady nie śpią. Obecnie przyjmuje się, że różne owady, w tym pszczoły miodne, rutynowo ucinają sobie drzemki.
3. Atomy. Uczono go kiedyś, że atomy są najmniejszym składnikiem budulcowym materii. Jest aktualnie zaobserwowanych dużo więcej o wiele mniejszych cząstek, z których składają się atomy, choćby kwarki czy leptony.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Opracował
Jakub Jaroński
1 - Choroba endemiczna to choroba występująca na danym terenie przez wiele lat na podobnym poziomie z ewentualnymi wahaniami sezonowymi. Odróżnia ją to od choroby epidemicznej, która charakteryzuje się wyraźnie większą intensywnością występowania niż w latach poprzedzających lub pojawia się nagle (tak jak warroza w Australii).
2 - Komentarz Jakuba Jarońskiego: Według mojej wiedzy prawdopodobnie ani trutnie, ani robotnice nie mają zachowań, które wyewoluowały dla „dobra” rodziny pszczelej, które moglibyśmy zdefiniować jako wynik działania doboru grupowego istnienia społeczności owadów. Jest to raczej wynikiem realizowania ich indywidualnych potrzeb i selekcji, która eliminowała niewystarczająco korzystne cechy dla przetrwania przed udanym powieleniem jakieś puli genetycznej, którą nosiły te osobniki. Aktualnie kontrowersyjna teoria doboru grupowego, której wynikiem ma być poświęcanie się osobników w imię reprodukcji innych osobników (dla dobra rodziny pszczelej) ma niewielu zwolenników w biologii, choć jest wciąż mocno zakorzeniona w interpretacjach rzeczywistości pszczelej głoszonej przez pszczelarzy. Po więcej zachęcam do lektury wywiadu z biolożką dr. Karoliną Kuszewską w 3/2022 numerze „Pasieki” pt: Zbuntowane pszczoły.