Stawiaj ule na dachu firmy
Człowiek szuka kontaktu z naturą. Nawet jeśli twierdzi, że jest typowym mieszczuchem kochającym brutalizm i światła neonów, to i tak stawia na parapecie roślinkę w doniczce (choćby i „pancerną” sansewierię).
Zaprzeczanie potrzebie kontaktu z przyrodą, jest negowaniem człowieczeństwa. W końcu nie jesteśmy maszynami, lecz zwierzętami wyrwanymi z lasu.
City park under blue sky with Downtown Skyline in the Background
fot.© Liufuyu
Długotrwały brak styczności z przyrodą powoduje serię zaburzeń określaną ogólnie jako Syndrom Deficytu Natury i u dzieci może skutkować spadkiem uwagi, hiperaktywnością, niezgrabnością ruchową, otyłością, depresją i nerwicą.
Dorośli również odczuwają brak kontaktu z przyrodą i objawia się to nie tylko w hodowaniu pomidorów na balkonach i malowaniu salonu na zielono, lecz również rosnącą liczbą przeprowadzek z miast na przedmieścia czy namiętnym czytaniem książek o Shinrin-youku – japońskiej sztuce kąpieli leśnych, polegającej na wycieczkach do parków narodowych, koncentracji na przyrodzie i ścisłym powiązaniu między człowiekiem a florą i fauną.
No dobrze, ale dlaczego piszę o tym w numerze na temat pszczelarstwa miejskiego?
Bo każdy ma prawo do kontaktu z naturą. Pszczelarze cieszą się dobrym zdrowiem i może wysuwam pochopne wnioski, ale przypuszczam, że nie chodzi tylko o spożywanie miodu i czyste powietrze wsi, lecz także o bezpośrednie obcowanie z rodzinami pszczelimi.
Gdy obserwujemy chwiejny lot zbieraczek obciążonych obnóżami pyłkowymi, od razu poprawia się nam samopoczucie. Zapach ula, buczenie roju, błękitne niebo i kwitnące bielą i różem drzewa – dlaczego mieszkańcy miast nie mieliby mieć do tego dostępu?
Na pewno poprawi to ich samopoczucie, polepszy kondycję i zwiększy zadowolenie z życia.
Z tego powodu największe instytucje mają na dachach pasieki. Założenia podczas ich stawiania są różne (patrz art. „Na dachach świata”) jednak lokowanie uli na najbardziej prestiżowych budynkach np. Londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, zazwyczaj ma na celu:
1. Zwiększenie prestiżu placówki, poprzez zmianę postrzegania placówki jako proprzyrodniczej (co w ostatnich latach jest po prostu modne i dobrze, lubimy takie trendy).
2. Polepszenie samopoczucia pracowników - kontakt z przyrodą (pszczołami), ludźmi i przerwanie rutyny, wpływa nie tylko na zwiększenie efektywności zatrudnionych, lecz również przywiązuje ich do miejsca pracy.
Oczywiście szefowie nie muszą znać się na pszczelarstwie. Wielu z nich jest jednak na tyle świadomych, że dba nie tylko o swoich pracowników, lecz również o środowisko naturalne. Zwłaszcza, że pszczoły i firmy mają ze sobą wiele wspólnego – no jakby na to nie popatrzeć, to ul jest prawdziwą korporacją.
Beekeeper collecting honey selective focus on a honeycomb and bees
fot.© djiledesign
Każda pszczoła ma określone zadanie, a nawet swoją komórkę!
Firma Łysoń wraz z Pasieką Szeligów mogą pomóc niezdecydowanym szefom i pracownikom nie tylko w podjęciu decyzji, lecz również w prowadzeniu pasieki. Dzięki temu osoby zaangażowane będą miały pewność, że pszczoły są zadbane, a w czasie sezonu nikomu nie stanie się krzywda.
Na początku firma Łysoń wraz z przedstawicielami Pasieki Szeligów organizują spotkania z pracownikami, wykładając podstawy na temat życia i rozwoju rodzin pszczelich oraz prezentując zasady działania projektu. Pracownicy decydują czy chcą brać udział w przedsięwzięciu.
Jeśli wyrażą chęć do nauki pasiecznictwa, to przejdą szkolenia i założą pasiekę na dachu.
Uczestnicy projektu będą mogli przez jeden sezon skorzystać ze wsparcia doświadczonych instruktorów firmy Łysoń i pszczelarzy z Pasieki Szeligów. Po tym czasie ostatecznie zadecydują czy są w stanie samodzielnie prowadzić pasiekę.
Jeśli tak to firma, na której postawiono ule, zakupi sprzęt, a także wykorzysta pakiet usług dodatkowych, takich jak miodobranie, przegląd wiosenny i leczenie. Jednak jeśli zespół nie czuje się na siłach do samodzielnego pasiecznictwa, to nadal może kontynuować pracę z instruktorami.
Można też prowadzić pasiekę na dachu bez zaangażowania pracowników. Wtedy Pasieka Szeligów przydziela firmie swojego pszczelarza.
Dodatkową zaletą, oprócz w.w. punktów, jest możliwość wykorzystania pozyskanego miodu w celach marketingowych, co dobrze opisał Michał Piątek w artykule „Logistyka pasieki miejskiej” a także przedstawiłam w tekście „Na dachach świata”.
Pasieka na dachu to wiele korzyści dla wszystkich
Korzyści dla pracownikaKorzyści dla firmy
Martyna Walerowicz