W MOJEJ PASIECE
O English bee i gospodarce w angielskich pasiekach towarowych, cz.2.
W poprzedniej części artykułu Czytelnik dowiedział się jak Brytyjczycy promują pszczelarstwo, jakie ule stawiają w swoich pasiekach i z jakich gatunków roślin pszczoły pozyskują miód na Wyspach. Do omówienia zostało nam niewiele kwestii, w tym te newralgiczne, dotyczące chorób pszczół.
Cały krajobraz wrzosowy robił na mnie ogromne wrażenie, do złudzenia przypominały pola kwitnącej facelii.
fot.© Piotr Nowotnik
Choroby i szkodniki
Jak w każdej towarowej pasiece zawodowej zdarzały się rodziny zaatakowane przez grzybicę wapienną, zgnilca łagodnego i złośliwego czy też warrozę.
O ile rodziny z małym stopniem porażenia grzybicą nie wymagały likwidacji (w poważniejszych przypadkach przesiedlano je do nowych uli i karmiono), tak kolonie z wykrytą, przekręconą larwą lub charakterystycznym zasklepem czerwiu były natychmiastowo likwidowane poprzez zrzucanie do tzw. bee busu, w praktyce – plastikowej klatki, gdzie rodziny były głodzone a potem obsadzane w nowym ulu na samej węzie.
Najcięższe przypadki i bardzo osłabione, drobne rodziny, były palone w ogniu.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Dezynfekcja
Wszelka higiena opierała się na czynnym i regularnym korzystaniu ze środka o nazwie bleach. W rzeczywistości był to 5 procentowy roztwór wodny podchlorynu sodu o charakterze żrącego wybielacza. To nieorganiczny związek chemiczny, silnie odkażający i utleniający.
W olbrzymim zbiorniku wypełnionym tym roztworem, zanurzane były obowiązkowo wszystkie drewniane i poliuretanowe korpusy, dennice, nadstawki, bee busy na okres 30 minut. Jest to skuteczna metoda nawet przeciw zarodnikom zgnilca.
Podchloryn sodu najefektywniej działa przy niskim pH. Zmiana środowiska na bardziej zasadowe zmniejsza aktywność tego związku na skutek obniżania się liczby cząsteczek niezdysocjowanych. Powoduje on korozję metali. Bardzo dobrze dyfunduje do biofilmów, doprowadzając je do dezintegracji, efektywnie niszczy znajdujące się w nich drobnoustroje.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Metoda ta jest bardzo drogim rozwiązaniem, choć niezwykle skutecznym. W angielskim klimacie o podwyższonej wilgotności względnej powietrza dochodzi do wzrostu aktywności wodnej1, która zapewnia rozwój przede wszystkim grzybów. Stąd uważam ten sposób dezynfekcji za uzasadniony.
Patogen lub substancja | Aktywność wodna |
---|---|
Bakterie | 0,91-0,98 |
Grzyby drożdżoidalne | 0,88 |
Grzyby pleśniowe | 0,80 |
Pleśnie kserofilne | 0,65 |
Woda | 1,00 |
Miód | 0,60 |
Rasy
W pasiekach, w których miałem zaszczyt się pojawić, dominowały głównie pszczoły ras Buckwast i English bee (angielska). O ile Buckwast jest Czytelnikom znany, tak pszczoła angielska wymaga krótkiego przedstawienia.
Jest to pszczoła ciemno ubarwiona, skrzyżowana z pszczołą kraińską, sumienna, pracowita, dobrze trzymająca się plastrów, nie jest klasyfikowana jako VSH (o podwyższonym instynkcie samooczyszczania).
Ma skłonność do rojenia się, nie jest odporna na choroby, matki tworzą niezwykle silne rodziny o dużym potencjale produkcyjnym.
Dodatkowo wiosenna strategia hodowlana obejmuje tworzenie zsypańców i zasilanie rodzin produkcyjnych innymi przezimowanymi rojami tak jak przy tworzeniu tzw. starterów przy hodowli matek. Wydajność miodowa sięga nawet 20 kg z ula z jednego pożytku towarowego.
Jest to pszczoła o dynamicznym tempie rozwoju, wcześnie wchodzi w sezon. Niestety, główną wadą jest jej wysoka agresywność i złośliwość. Pszczoły te nie należą do spokojnych, a wszelki kontakt pszczelarza z ulem wymaga noszenia bardzo szczelnego kombinezonu i grubych rękawic, by zapewnić komfort pracy.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Wirowanie, konfekcjonowanie, magazynowanie i rozlew miodu
Do pomieszczenia ekstrakcyjnego przywożono dziesiątki korpusów i nadstawek. Ustawiano je w kolumnach na paletach. Ramki nadstawkowe były w większości przeznaczone na tzw. miód sekcyjny. Wirowane były głównie duże ramki z miodni.
Do odsklepiania używaliśmy specjalnych noży i szpachelek o różnym kształcie i zaostrzonych krawędziach. Wosk spadał do wnętrza stołu do odsklepiania, następnie były przenoszony do wirówki bębnowej w celu oddzielenia resztek miodu i osuszenia wosku.
Następnie był wytapiany. Dwie kwasoodporne wirówki o pojemności kilkudziesięciu ramek pracowały z różną prędkością obrotową w stałym czasie ok. 1,5 godziny. Po odwirowaniu miód często był filtrowany przez materiałowe filtry wiązane na końcach rur, a następnie przenoszony w beczkach do ogrzewanych komór.
Kiedy przyszło zapotrzebowanie na większe zamówienie lub magazyny ze słoikami wypełnionymi miodem pustoszały, należało przetransportować dwie beczki z miodem w celu jego rozlania. Do beczki wkładaliśmy rurę ssącą, która zasysała płynny miód do dużego zbiornika otwartego.
Na tym etapie zachodziła powtórna, dokładniejsza filtracja, po czym miód przedostawał się systemem rurowym do metalowej kadzi z ujściem, regulowanym przez pracownika. Uzupełnialiśmy zwykle słoiki o pojemności 45 g, 225 g, 345 g lub wiaderka mieszczące 500 g miodu.
Dziennie udawało się napełnić nawet tysiąc słoików.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Wszystkie ule były spinane pasami sprężynowymi.
fot.© Piotr Nowotnik
Przewozy
Dużym wyzwaniem dla mnie były nocne przewozy, w czasie których trzeba było wykazać się umiejętnościami fizycznymi. Wcześniej przygotowane ule były spinane sprężynowymi pasami po 4 cztery na jednej palecie a następnie, przy użyciu wózków widłowych, przenoszone na przyczepy.
Nie zawsze jednak była taka możliwość, dlatego często przenosiliśmy ciężkie ule na rękach, dotyczyło to zwłaszcza młodych rodzin. Ul w czasie podnoszenia momentalnie się „rozjeżdżał”, wskutek czego wychodziły z niego rozwścieczone pszczoły.
Przy czerwonym świetle i niedużej widoczności, spowodowanej obfitym dymieniem, ule stawialiśmy na paletach zachowując odmienne kierunki wylotów. Przewozy były wykonywane do Parku Narodowego Exmoor gdzie znajdują się wrzosowiska.
W chwili opuszczania Wielkiej Brytanii czyli z początkiem września, do zebrania z uli było aż 10 tys. ton miodu wrzosowego! To prawdziwy fenomen. W Anglii miód wrzosowy jest dość popularny, a wrzosowiska przyciągają swoim urokiem i oszołamiającym widokiem w trakcie kwitnienia.
Praktyczne umiejętności
W czasie pobytu na terenie UK zdecydowanie nabrałem nowych umiejętności, zwłaszcza stolarskich, kiedy wykonywałem dennice czy zbijałem poszczególne segmenty ula. Do tej pory nie miałem możliwości na tak praktyczny i bliski kontakt z tą gałęzią pszczelarstwa.
Przypatrywałem się także hodowli matek, nauczyłem się obsługiwać uliki weselne, nabrałem wprawy w znakowaniu i rozpoznawaniu czy królowa podjęła czerwienie po wyglądzie tułowia.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Wszystkich Czytelników przebywających na urlopach w Wielkiej Brytanii zachęcam do odwiedzenia South Molton i poznaniu fantastycznych ścieżek edukacyjnych oferowanych na Quince Honey Farm. Obecnie moim zamiarem jest skonfrontowanie angielskiej gospodarki pasiecznej z tą ściśle europejską jaką znają polscy pszczelarze.
W niedalekiej przyszłości będę chciał poznać tajniki australijskiego pszczelarstwa.
inż. Piotr Nowotnik
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Przypisy
1 - aw - wskaźnik określający stosunek pary, jaką wywiera woda obecna w miodzie do prężności pary czystej wody