Innowacje technologiczne – infrastruktura
Na przestrzeni lat można obserwować rozwój technologii. Proces unowocześniania otaczającej społeczeństwo rzeczywistości przejawia się podniesieniem standardu życia, a w obszarze aktywności zawodowej zwiększoną efektywnością prac.
Dobrym przykładem opisywanych zmian jest logistyka, jeden z najprężniej rozwijających się sektorów gospodarki w ostatnich dekadach w Polsce.
Podczas pracy w pochylonej pozycji nad ulem i dźwiganiem setek, a czasem tysięcy korpusów nie trudno o kontuzję.
fot.© Krzysztof Kasperek
Coraz większe ciężarówki przewożą coraz to obszerniejsze ładunki. Na szybszych, bezkolizyjnych drogach kierowcy pracują wydajniej i bezpieczniej. Dzięki magazynom o wysokim składowaniu na tej samej powierzchni można złożyć wielokroć więcej towarów niż jeszcze 20-30 lat temu.
Oprogramowanie do obsługi gospodarki magazynowej zapewnia pełną kontrolę nad stanem magazynowym i lokalizuje wszystkie samochody firmy na kontynencie z dokładnością do kilku metrów. A jak wygląda kwestia rozwoju techniki w pszczelarstwie?
Czy zmiany zachodzące w otoczeniu nie mają wpływu na sposoby prowadzenia działań pasiecznych? Czy na przestrzeni lat nie daje się obserwować zmian w infrastrukturze pasiecznej? Może są rozmaite innowacje technologiczne, które sprawdziły się w innych pasiekach i warto je zastosować także w naszej?
A jeśli nie, to może chociaż warto poobserwować inne branże i z nich zaczerpnąć inspiracje do implementacji choćby i mało z pozoru znaczących nowinek, które w ostatecznym rozrachunku pomogą nam jednak zaoszczędzić masę sił i czasu? Postaram się przybliżyć zagadnienia i pomysły, które wydają mi się szczególnie godne uwagi.
Przede wszystkim bezpieczeństwo
Gdy w rozmowach pszczelarzy pojawia się ten temat, najczęściej bywa ryzykownie spłycany do kwestii pożądleń. Zgadzam się, że to ważne, aby minimalizować liczbę użądleń samego opiekuna owadów, który jest na ich agresją najbardziej narażony, ale także i postronnych ludzi oraz zwierząt.
Jednak w tym celu wypracowano już szereg instrumentów zapobiegawczych – ogólne zasady lokalizowania pasieczyska, wysokości osłon, selekcja pogłowia pod kątem łagodności, a sami pszczelarze dysponują odzieżą ochronną. Są też grupowe ubezpieczenia OC na wypadek gdyby poprzednie metody zawiodły.
Przypadki, gdzie pasiecznicy muszą likwidować lub przenosić pasieki w inne miejsca lub sami zostają dotkliwie pożądleni są sporadyczne. Wobec tego zaryzykuję tezę, że największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa pszczelarzy jest kwestia kontuzji wynikających z pracy w pochylonej pozycji nad ulem i dźwiganiem setek, a czasem tysięcy korpusów o wadze kilkudziesięciu kilogramów w każdym sezonie.
Funkcjonuje wyliczenie, z którego wynika, że miód jest podnoszony przez pszczelarza średnio siedem razy nim trafi do końcowego nabywcy. Jeśli w pasiece wytwarza się 2-3 tony miodu, to okazji do urazu kręgosłupa jest aż nadto.
A przecież dźwigamy nie tylko korpusy czy zbiorcze pojemniki z miodem, lecz także korpusy rodni i masę sprzętów niezbędnych do prac w sezonie. Znam przykład wyśmienitego pszczelarza, który ze względu na trwałe uszkodzenie pleców musiał ograniczyć wielkość pasieki z 500 do 40 pni.
Dziś w jego pasiece wszystkie prace, których można nie wykonywać manualnie zostały zmechanizowane. Niestety odrobinę za późno.
Ergonomia
Dźwiganie, odrywanie pokitowanych korpusów to jedno. Uciążliwe są jednak także (a może przede wszystkim) długotrwałe prace przy przeglądach rodzin, zwłaszcza w okresie późnej wiosny, gdy rozwój rodziny jest najbardziej dynamiczny i każda z nich wymaga częstszej uwagi.
Odpowiedni wózek pasieczny bardzo ułatwia pracę.
fot.© Anna i Stanisław Góral
Widzę dwa proste sposoby radzenia sobie z dyskomfortem wynikającym z pracy w skulonej, nienaturalnej pozycji. Pierwszy to dostosowanie wysokości stojaka pasiecznego do wzrostu właściciela pasieki. Ponieważ coraz bardziej powszechne stają się ule korpusowe, a więc rozbudowywane w górę, to w pewnej mierze uniemożliwia to znalezienie tej jednej, jedynej wysokości stojaka, przy której praca będzie najłatwiejsza.
Proponuję, by poeksperymentować z grupami uli ustawionych na stojakach o różnych wysokościach, żeby przekonać się jak jest nam najwygodniej. Przy moim wzroście – 178 cm i stosowanym typie ula - ½ Dadant przy niskiej dennicy higienicznej używam wyłącznie stojaków o wysokości 40 cm.
Rozwiązaniem problemu dostosowania wysokości stojaka pod ule jest… zastosowanie stojaka z regulowaną wysokością. Taki sprzęt do swej oferty wprowadził rodzimy, wiodący producent sprzętu pszczelarskiego. Solidnie wykonane metalowe, ocynkowane nogi dzięki swej konstrukcji umożliwiają instalację belek o dowolnej długości.
To na nich ustawia się ule. W okresie wiosennym, gdy ule są niższe można je wypoziomować wyżej, a latem, gdy na gniazdo nakłada się 2-3 miodnie podnosząc wysokość ula, całość można opuścić, aby praca stała się lżejsza i bezpieczniejsza. Regulowana wysokość nóg stojaka jest także atutem przy ustawianiu uli na nierównej, wyboistej powierzchni.
Wózek pasieczny
Pszczelarze w kwestii wynajdywania drobnych rozwiązań transportu pasiecznego wykazują wzmożoną aktywność. Najczęściej dyskutowanym pomysłem jest własnoręczna budowa wózka pasiecznego z opcją podnoszenia dowolnej liczby korpusów lub całego ula.
Jednoosiowy pojazd wyposażany jest w podnośnik napędzany na przykład wkrętarką mocowaną w uchwycie stanowiącym element konstrukcji. To ciekawe pomysły i z pewnością ułatwiają prace. Po obejrzeniu filmów dokumentujących wykorzystanie tych pojazdów mam jednak wrażenie, że nie są one stabilne w nierównym terenie, a także nie przyspieszają wydatnie pracy.
Sądzę, że wydajniejszym i bardziej uniwersalnym rozwiązaniem jest zakup na przykład pojazdu elektrycznego do przewozu korpusów czy uli odkładowych. Takie mini samochody, powszechnie zwane melexami (od nazwy wiodącego producenta), są ciche, bardzo zwrotne, tanie w eksploatacji.
Wyposażone są najczęściej w jedno lub dwuosobową kanapę, co pozwala na odpoczynek w czasie przejazdu. Używane wózki platformowe można nabyć już za 2000 zł. Ich przestrzeń ładunkowa jest zróżnicowana, ale jeżeli w jednej warstwie można ustawić na przykład 6 korpusów, to znaczy że z pasieczyska oddalonego na przykład o 100 czy 200 m jednorazowo można zwieźć do pracowni 30-36 korpusów do odwirowania.
Do podnoszenia korpusów miodowych z uli można ewentualnie zamocować na płycie pojazdu specjalny wysięgnik, działający na zasadzie podobnej do powszechnie znanych HDS-ów. Urządzenie to wytwarza jedna z polskich firm pszczelarskich, jest dostępne na zamówienie. Jego budowę i zastosowanie opiszę w drugiej części tekstu odnoszącej się do gospodarki wędrownej.
Przenoszenie ciężkich przedmiotów w pracowni
Projektując pracownię pasieczną warto zwrócić uwagę na odpowiednio szerokie drzwi i przestrzeń wystarczającą do wjazdu i operowania pasiecznym wózkiem, elektrycznym wózkiem platformowym lub ewentualnie innym prostym pojazdem, np. tzw. „paleciakiem”.
Tego typu ręczny pojazd nie należy do drogich inwestycji, jest za to niezawodny. Wózki paletowe są uniwersalne i mogą być stosowane także podczas rozładunku dostawy słoików, czy inwertu przed zimą, a także w pracach niezwiązanych z pszczelarstwem, o ile samochód transportowy, za pomocą którego realizowana jest dostawa do pasieki jest wyposażony w windę.
Paleciak nie nadaje się do zastosowania na pasieczysku ze względu na mały rozmiar kółek, które grzęzłyby w trawie. Jeśli zastosowanie wózka paletowego nie jest z jakiegoś powodu możliwe w pracowni, to istnieje inna jeszcze metoda przemieszczania ciężkich obiektów.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Stojak pod ule o regulowanej wysokości.
fot.© Agnieszka Dudzik
Chłodnia pasieczna
Jednym z niedocenianych udogodnień w infrastrukturze pasiecznej jest chłodnia. Pomieszczenie takie nie musi w niczym przypominać ogromnej, wielokomorowej, wartej setki tysięcy złotych chłodni sadowniczej. Może to być niewielkie, dostosowane do potrzeb pasieki pomieszczenie wydzielone w posiadanych przez pszczelarza budynkach lub odrębny wolno stojący budynek.
Wykorzystywać można go na co najmniej dwa sposoby. Po pierwsze może on służyć jako magazyn do przechowywania plastrów pszczelich. W niskich temperaturach, nieprzekraczających 10°C zanika bowiem destrukcyjna aktywność motylicy.
Sprawia to, że bez wykorzystywania chemicznych preparatów, które niewłaściwie zastosowane mogą zniechęcać pszczoły do pracy na poddawanych plastrach, pszczelarz może zabezpieczyć cenny zapas suszu, by móc wykorzystać go w pożądanym momencie.
Ciemne i chłodne pomieszczenie nadaje się także do przechowywania miodu w słoikach. Ponieważ w zdecydowanej większości stosujemy jednostkowe opakowania z bezbarwnego szkła, warunki panujące w typowej chłodni są optymalne dla miodu.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Dosuszanie miodu
Pszczoły w większości przypadków są w stanie same sprowadzić zawartość wody w miodzie do pożądanych poziomów. Zazwyczaj miód o zawartości wody nieprzekraczającej 18% nie fermentuje. Z pośród miodów gatunkowych pozyskiwanych w mojej pasiece wyjątkiem jest miód nawłociowy, dla którego bezpiecznym poziomem jest 16-17%.
Czasem bywa, że ze względu na pozyskiwanie miodów gatunkowych usuwa się korpusy z plastrami z częściowo nieposzytym miodem i pszczoły szybko transferuje w inne, atrakcyjniejsze miejsce. Pozostawienie ich na czas przewozu nad rodnią nie tylko stwarza ryzyko ich oberwania się i zalania gniazda, ale także wyklucza pozyskanie droższego miodu gatunkowego.
Zdarza się i tak, w moim przypadku najczęściej właśnie na nawłociowisku, że przebieg pogody we wrześniu sprawia, że miód jest zbyt rozwodniony. Ramki, które są nienależycie poszyte można odwirować oddzielnie i z tego miodu sporządzić miody pitne na własny użytek.
Trzeba się jednak liczyć z tym, że aromat miodu nawłociowego będzie wyczuwalny także w trunku, a nie każdemu się on podoba. Można także miód poddać obróbce, która obniży zawartość wody, ale nie pogorszy fizykochemicznych właściwości produktu.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Dosuszanie w plastrach odbywa się w specjalnych komorach, w których utrzymuje się wysoką temperaturę. Jej optymalny poziom zawiera się w przedziale 34-36 stopni. Do tego wymusza się tutaj ruch powietrza, a idealnie jest, gdy można także zastosować jego kondensacyjny osuszacz. Taki proces trwa z reguły kilka dni, ale przynosi bardzo dobre efekty.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Zaprezentowane rozwiązania nie wyczerpują gamy możliwych do wdrożenia innowacji. Tekst ma stanowić zachętę do podjęcia analizy infrastrukturalnych rozwiązań we własnym gospodarstwie pasiecznym.
Ponieważ w pasiece tak samo jak w każdej innej organizacji najważniejsi są ludzie, to warto zadać sobie kilka pytań: Co sprawi, że będzie mi się pracować wygodniej? Jak mogę to robić bezpieczniej? Jak w tym samym czasie przeprowadzić więcej prac?
Rozglądając się za nowinkami technicznymi, szukając informacji o nowościach sprzętowych kwestie kosztów proponuję uznać za sprawę drugiej kategorii. Dobry sprzęt zawsze był, jest i będzie drogi. Inwestycje w niego bardzo szybko się jednak zwracają, a dzięki lepszemu komfortowi pracy i większemu bezpieczeństwu o wydatkach zapomina się dość szybko.
W drugiej części tekstu opiszę wybrane innowacje ułatwiające prowadzenie wędrownej gospodarki pasiecznej. Już teraz zapraszam do lektury.
Michał Piątek
www.pogodnypiatek.pl
Zachęcamy wszystkich pszczelarzy, którzy dokonali pasiecznych innowacji do przesyłania swych pomysłów wraz z kilkoma zdjęciami do redakcji. Skontaktujemy się z wybranymi pomysłodawcami w celu opracowania tekstu. Najciekawsze pomysły zostaną nagrodzone prenumeratą „Pasieki” oraz ciekawymi książkami.