Apitoksynoterapia refleksoryczna w SM
Dziś zajmę się kwestią równie trudną jak nowotwory i niestety równie jak one popularną. SM – zapewne każdy z nas słyszał już ten dwuliterowy skrót dla wielu oznaczający rzeczywistość objawiającą się problemami z koordynacją ruchową: m.in. z chodzeniem, drżeniem rąk, zaburzeniami mowy, oczopląsem, objawami uszkodzenia nerwów czaszkowych i niestety z wieloma innymi dolegliwościami.
Czyli jednym słowem stwardnienie rozsiane jest jedną z najczęściej występujących chorób układu nerwowego – tak jest kwalifikowane w naszej dzisiejszej cywilizacji. Najsmutniejsze w tym jest to, że choroba ta dotyka ludzi młodych, częściej kobiet niż mężczyzn.
Początek SM przypada na okres młodości człowieka, czyli między 20 a 30 rokiem życia.
fot. © Jacek Szmigielski
Apitoksynoterapia refleksoryczna jest w stanie oddziaływać na dysfunkcje związane z SM i to nie tylko w zakresie upośledzenia układu ruchu, ale także w zakresie znacznie dalej idącym – łuk odruchowy powstający w trakcie żądlenia w określony punkt jest w stanie pobudzić do działania układ nerwowy, co w początkowej fazie tej choroby odgrywa kardynalną rolę.
Jak wspomniałem, SM najczęściej uwidacznia się miedzy 20 a 30 rokiem życia. Charakterystyczna dla tej choroby jest wieloogniskowość, to znaczy, że występują objawy wskazujące na uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego. W jej przebiegu pojawiają się zwolnienia, czyli spokojne okresy i obostrzenia, czyli te gorsze chwile, kiedy nie można np. wstać z łóżka.
Według współczesnej medycyny przyczyną są rozsiane ogniska demielinizacji (czyli niszczenie osłonek mielinowych, które znajdują się dookoła nerwów, a które przyspieszają przepływ impulsów nerwowych) w ośrodkowym układzie nerwowym (rdzeń kręgowy i mózg).
Przyczyny stwardnienia rozsianego nie są ustalone. Szacuje się, że wpływ może mieć: odżywianie, przebywanie na słońcu, zakażenie wirusowe o powolnym przebiegu, uaktywniające powstawanie przeciwciał powodujących demielinizację.
Piszę tak rozlegle na temat SM, aby potencjalny terapeuta stosujący apitoksynoterapię miał świa-
domość, że poprawa, którą uzyskuje w przebiegu podawania pszczół, wcale nie musi oznaczać realnej poprawy stanu pacjenta. To smutne, ale może po prostu trafić na lżejszy okres w przebiegu SM.
Istotne w SM jest to, że w pierwszym okresie choroby po kilku miesiącach może nastąpić u pacjenta tak daleko idąca poprawa stanu zdrowia, że objawowo SM jest nie do rozpoznania, a dopiero po kilku następnych miesiącach lub latach pojawić się może nowy rzut SM. Przerwa między rzutami może trwać nawet 20–30 lat.
To tyle, jeżeli chodzi o teorię. Osobiście z SM spotkałem się już ponad dziesięć lat temu, gdy jeden z moich kolegów padł jego ofiarą. Próbował wszystkich możliwych metod – farmakologicznych, jak również bioenergoterapii, hipnozy, pozytywnego myślenia, afirmacji, itp.
Kilka lat od momentu rozpoznania zaczęliśmy eksperymentować z refleksologią stóp (masowanie odpowiednich punktów bez udziału jadu pszczelego). Zabiegi przynosiły bardzo zróżnicowane efekty. Od zupełnego braku reakcji, po kumulowanie reakcji, czasową poprawę funkcji motorycznych. Generalnie w czasie zabiegów najczęściej występowała poprawa, z utrzymaniem jej było trudniej.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Jacek Szmigielski
505-200-727
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.