Nowości w ulach
Obserwując metody chowu pszczół stosowane obecnie i przed kilkudziesięciu czy nawet przed stu laty, dochodzimy do wniosku, że pszczelarstwo jest dość konserwatywną dziedziną gospodarki. Usprawnienia dokonane przez pszczelarzy w tak długim okresie polegają głównie na unowocześnieniu sprzętu, udoskonaleniu pogłowia, poprawie organizacji pracy i zwiększeniu jej wydajności.
Częściej za to dostrzega się niedogodności naszego pszczelarskiego życia, czyli problemy, z którymi musi się borykać dzisiejszy pszczelarz. Jeszcze niedawno ich nie było i nikt by nie przypuszczał, że chów pszczół stanie się dziedziną tak ryzykowną jak obecnie. Nowe choroby, zatrucia, niekorzystne warunki rynkowe – to tylko niektóre z zagrożeń współczesnego pszczelarstwa.
fot.©Roman Dudzik
Zajmijmy się jednak zapowiedzianymi w tytule usprawnieniami, dzięki którym pszczelarstwo jest obecnie zawodem bardziej
nowoczesnym niż przed laty i ułatwiającymi prowadzenie pasieki w niełatwych warunkach, w jakich przyszło nam pracować. Jak wspomniano, nie ma ich dużo. W porównaniu z innymi działami gospodarki, chociażby z transportem, budownictwem czy nawet rolnictwem, pszczelarstwo jest bardzo zachowawcze. Zatem zastanówmy się, jakie współczesne rozwiązania można zaproponować czytelnikom „Pasieki”, zwłaszcza tym opierającym gospodarkę na tradycyjnych wzorcach.
Co nowego w ulu ?
W pierwszym rzędzie zwróćmy uwagę na rozwiązania techniczne dotyczące uli. Nowoczesny ul wykonany nadal jest najczęściej z drewna, ale coraz większą popularność zdobywają ule z tworzyw sztucznych: styropianu i poliuretanu. Taki ul jest lekki i ma mniejsze gabaryty zewnętrzne niż analogiczny ul wykonany z desek. Wynika to z dużej termoizolacyjności materiału: styropian i poliuretan „trzymają ciepło” cztery razy lepiej niż drewno. Jest też znacznie lżejszy. Nie ulega biodegradacji w takim tempie jak drewno, nie wymaga więc tak częstych konserwacji. Elementy takich uli łatwo jest odkazić. Dlatego ule z tworzyw sztucznych są coraz częściej stosowane, i to nie tylko w pasiekach wędrownych.
Dennica głęboka
Producenci sprzętu pasiecznego oferują różne elementy wyposażenia uli, mające ułatwić pracę w pasiece i umożliwić pozyskiwanie dodatkowych produktów pszczelich. Najliczniejszym modyfikacjom uległa dennica ula wielokorpusowego. Oprócz tradycyjnej płytkiej dennicy, mającej tylko stanowić dno ula, mamy różne rodzaje dennic głębokich. Dennica taka to skrzynka o głębokości kilkunastu cm, w której umieszcza się sprzęt umożliwiający wykonanie różnych zabiegów pasiecznych. Można w niej zainstalować dennicowy poławiacz pyłku, który oprócz poziomo ustawionej płytki strącającej i szuflady na obnóża posiada mechanizm umożliwiający kierowanie pszczół właśnie na poławiacz lub bezpośrednio do ula. W głębokiej dennicy jest miejsce na umieszczenie wkładki służącej do pomiaru naturalnego osypu roztoczy Varroa.
Taka wkładka (szuflada) powinna być od góry osłonięta siatką o średnicy oczek około 2-3 mm, by pszczoły nie mogły wynosić z ula spadłych pasożytów. W dennicy można też zainstalować podkarmiaczkę, w której podaje się pokarm płynny (syrop, inwert, sytę) lub ciasto. Dennicowe podkarmiaczki są stosowane w dużych pasiekach zachodniej Europy już od wielu lat, gdyż bardzo usprawniają karmienie. Taka podkarmiaczka to umieszczona w dennicy wanienka, do której po jej wysunięciu przez otwór w tylnej ścianie dennicy wlewa się syrop.
W produkowanych w Polsce dennicach z tworzyw sztucznych wykonane są osiatkowane otwory wentylacyjne. Ich zadaniem jest zapewnienie dopływu powietrza do rodziny pszczelej, zwłaszcza w trakcie zimowli. Przy ulach ze styropianu jest to istotne, jako że materiał ten w ogóle nie przepuszcza powietrza i pary wodnej. Wielu pszczelarzy używa w swoich pasiekach dennice z dużym wypełnionym siatką otworem, zajmującym prawie całą powierzchnię dna. Otwór ten pozwala zapewnić właściwą wentylację nie tylko zimą, ale i w czasie transportu rodzin na pożytek. Można go zamykać, ponieważ tak silna wentylacja nie jest potrzebna przez cały sezon pasieczny.
Oprócz opisanych usprawnień dennica głęboka pozwala na lepszą zimowlę rodzin, zwłaszcza tych silnych, które już na początku zimy zajęłyby całą wysokość ramek gniazdowych.
Po uzupełnieniu zimowych zapasów część pszczół może się uwiązać pod ramkami, w wolnej przestrzeni w dennicy. Dzięki temu zapasów może być dużo, są bowiem nimi wypełnione całe plastry w gnieździe, a „droga” pszczół, od miejsca uwiązania kłębu do powałki jest znacznie dłuższa niż w ulach o ramkach szeroko-niskich z płytką dennicą.
Jednolita powałka
Kolejny element ula bardzo ułatwiający pracę w pasiece to nowoczesna powałka. Tradycyjnie w naszych pasiekach są stosowane beleczki odstępnikowe, dokładnie zamykające gniazdo od góry i zapewniające jednakowe odległości między ramkami. Częste skrobanie beleczek pozwala pozyskiwać pewne ilości propolisu, bywa on jednak zanieczyszczony wiórkami drewna. Używanie beleczek jest bardzo pracochłonne, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to beleczki są przyczyną niskiej wydajności pracy w polskich pasiekach. Dlatego warto zrezygnować z tego rozwiązania na rzecz bardziej praktycznych. A będzie to użycie jednolitej powałki z płyty pilśniowej, sklejki, zespolonych deseczek, styropianu lub poliuretanu.
Powałka jest umieszczona na górnych krawędziach ostatniego korpusu tak, by odległość między górnymi listewkami ramek a jej płaszczyzną wynosiła niespełna 1 cm. Taka przestrzeń nie będzie przez pszczoły kitowana, nie będą też w niej budować plastrów. W powałce ula z poliuretanu lub styropianu wykonane są otwory wentylacyjne, wypełnione siatką. W środkowym otworze instaluje się górną podkarmiaczkę wiaderkową, można też karmić rodziny ze słoików „twist”, względnie podawać w słoiku wodę. Umieszczenie w otworach specjalnych wkładek z tworzywa sztucznego z wąskimi (około 2 mm) otworami pozwala pozyskać znaczne ilości czystego kitu pszczelego. Nie trzeba go skrobać, wystarczy wkładki umieścić na krótki czas w lodówce, po czym stwardniały propolis wykruszyć. Z kolei stałe odstępy miedzy ramkami można zapewnić stosując ramki hoffmanowskie.
Innym współczesnym rozwiązaniem, stosowanym w większości nowoczesnych pasiek na świecie jest zastąpienie beleczek lub powałki płótnem, folią lub siatką. Zwłaszcza przezroczysta folia jest szeroko stosowana w pszczelarstwie, gdyż jest odporna na zgryzanie, pszczoły nie przybudowują do niej kitu i jest tania. Folia lub płótno powałkowe pozwalają na bardzo szybkie dokonanie wglądu do gniazda. Wystarczy tylko ściągnąć delikatnym ruchem folię z części gniazda, a już widać ile uliczek zajmują pszczoły, czy gniazdo trzeba już poszerzyć, czy w plastrach jest dużo zapasów itd. Niestety, folia ze względu na swoją nieprzepuszczalność nie ma zastosowania w ulach z tworzyw sztucznych.
Przegonki
Styropianowe ule wielokorpusowe są wyposażone w pierścienie dystansowe. Pierścień ma wymiary rzutu poziomego korpusu ula i wysokość 2 cm. W świetle pierścienia umieszcza się płytę (pilśniową, styropianową lub ze sklejki),
a w niej instaluje się przegonki. Przegonka umożliwia przejście pszczół z miodni do gniazda, ale nie pozwala im powrócić. Zastosowanie przegonek może bardzo usprawnić i przyspieszyć miodobranie. Usuwanie pszczół metodą tradycyjną, przez ich strzepywanie i omiatanie z plastrów pełnych miodu, w pasiece składającej się z 20-30 uli może zająć nawet kilka godzin. Sprawne zabieranie wolnych od pszczół korpusów z miodem może też nas ustrzec przed rabunkiem, który prawie zawsze ma miejsce gdy miodobranie jest wykonywane w okresie bezpożytkowym.
W pracowni
Kolejną pracą w dużym stopniu absorbującą siły i czas pszczelarza jest odsklepianie plastrów i ich wirowanie. Warto te procesy usprawnić używając urządzenia do odsklepiania oraz nowoczesnej miodarki radialnej. Maszyny te są jednak drogie, dlatego przy zakupie należy skalkulować zasadność zakupu dużej wydajności odsklepiarki i miodarki na wiele ramek. Wielu pszczelarzy, zniechęconych wysoką ceną nowego sprzętu próbuje urządzenia do pozyskiwania miodu budować we własnym zakresie. Nie zawsze takie działania kończą się sukcesem, zaś dochodzenie do najlepszych rozwiązań metodą prób i błędów może być bardziej kosztowne niż zakup gotowego, nawet stosunkowo drogiego sprzętu.
Karmienie
Jedną z najmniej lubianych przez pszczelarzy prac jest uzupełnianie zimowych zapasów i związane z tym czynności. Dużo czasu i energii pochłania przygotowanie syropu cukrowego. Tej pracy można uniknąć, stosując oferowany od kilku lat przez przemysł spożywczy gotowy syrop inwertowany do karmienia pszczół. Na razie trwają między pszczelarzami dyskusje o jakości przezimowania rodzin karmionych gotowym syropem. Jak z każdą nowością bywa, i ta ma swoich zwolenników, zadeklarowanych przeciwników i znacznie szerszą rzeszę niezdecydowanych. Niewątpliwą zaletą gotowych odżywek jest to, że nie trzeba ich przygotowywać.
Mają też dokładnie podany skład chemiczny i są (a przynajmniej powinny być) wolne od szkodliwych dla pszczół dodatków chemicznych, które mogły się dostać w niewłaściwie prowadzonym procesie produkcyjnym. Zdarza się też, że zapasy wytworzone z gotowych odżywek krystalizują w plastrach i są dla zimujących pszczół niedostępne. Owa krystalizacja jest prawdopodobnie wynikiem zbyt dużej zawartości maltozy w niektórych odżywkach.
Usprawnić karmienie można też stosując duże, łatwo dostępne podkarmiaczki. Najczęściej stosowane w naszych pasiekach podkarmiaczki boczne (ramkowe).
Mają niewielką pojemność i ich użycie wymaga wielu wizyt w pasiece. By się do nich dostać, należy z każdego ula zdjąć daszek, górne ocieplenie a czasem i powałkę. Dlatego warto się zastanowić nad wymianą podkarmiaczek na duże, korpusowe lub wprowadzić karmienie przy pomocy umieszczanych nad powałką wiaderek lub zastosować podkarmiaczki dennicowe. Bardzo dobrym sposobem karmienia jest poddanie rodzinom pszczelim ciasta inwertowanego. Karmi się jednokrotnie, umieszczając w ulu (dodatkowym korpusie) bryłę ciasta mającą zaspokoić potrzeby pokarmowe rodziny na czas zimy. Niestety, ciasto u nas jest wciąż droższe od cukru i gotowego inwertu.
Organizacja pracy
W bardzo dużym stopniu pszczelarz może usprawnić swoją pracę ustalając priorytety czynności wykonywanych w pasiece. Rzecz polega na tym, że w trakcie jednego przeglądu wykonuje się we wszystkich rodzinach ściśle określone czynności (dodawanie węzy, miodobranie).
Jeżeli w którejś rodzinie zauważymy jakiś problem, nieujęty w naszych wcześniejszych planach (bezmateczność, trutówki), nie rozwiązujemy go, lecz ul zaznaczamy (zapisujemy w swoich notatkach pasiecznych). Do rozwiązania problemu przystąpimy przy okazji kolejnej wizyty w pasiece, gdy przybędziemy po to, by zająć się właśnie takimi nietypowymi sprawami.
Zaproponowane usprawnienia doskonale zna większość czytelników „Pasieki”. Jest jednak liczna grupa pszczelarzy amatorów, którzy do wiedzy z zakresu gospodarki pasiecznej dochodzą dzięki własnym doświadczeniom i wynalazkom. Nie chcą korzystać z literatury i prasy pszczelarskiej czy to nie wiedząc o jej istnieniu, czy też święcie wierząc we własne możliwości poznawcze. A szkoda, gdyż niektóre usprawnienia będące wynikiem mozolnych dociekań i doświadczeń naszych domorosłych wynalazców były już znane w XIX wieku, a często nawet wcześniej.
Dlatego każdy pszczelarz, nawet ten przekonany o własnych bardzo wysokich kwalifikacjach, nie powinien stronić od kontaktu z piśmiennictwem pszczelarskim, od spotkań z pszczelarzami i szkoleń. Pamiętajmy też, że od nas wielu początkujących i niedoświadczonych pszczelarzy może się dużo nauczyć. Dzielmy się swoją wiedzą jeśli nie chcemy by historia pszczelarstwa zakończyła się na naszym pokoleniu.
Sławomir Trzybiński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.