Wiosna dla początkujących
Zapewne za sprawą silnego powiązania naszego czasopisma z Internetem po „Pasiekę” często sięgają pszczelarze początkujący lub tacy, którzy dopiero zamierzają rozpocząć przygodę z pszczołami. Dlatego zdecydowaliśmy się kontynuować publikowanie artykułów przybliżających podstawowe zagadnienia z gospodarki pasiecznej.
fot . © Janusz PudełkoProwadzenie pasieki to zajęcie pasjonujące i dające wielkie możliwości eksperymentowania oraz wprowadzania własnych pomysłów.
Niemniej cykl rozwojowy rodziny pszczelej wynikający z kolejności pór roku jest co roku taki sam i pewne prace pasieczne wykonuje się w określonym czasie tak samo. Warto te problemy przybliżyć naszym czytelnikom, zwłaszcza tym, którzy z pszczołami mają do czynienia po raz pierwszy, a jedynym źródłem wiedzy jest dla nich dwumiesięcznik „Pasieka”.
Wiosna tuż, tuż. Należy więc przypomnieć sobie, co dzieje się teraz w ulach i co z tego wynika dla nas, a więc jakie czynności możemy przedsięwziąć, by naszym małym przyjaciółkom ułatwić start w nowy rok pasieczny. Jak pokierować rozwojem rodzin pszczelich, by kondycję produkcyjną osiągnęły w zaplanowanym przez nas okresie, czyli w momencie wystąpienia pierwszego pożytku towarowego. Co zrobić, by z rozwojem nie trafić w moment nieodpowiedni, kiedy pożytku jeszcze nie będzie lub właśnie się skończył. Czego nie robić, by pszczołom w rozwoju nie przeszkadzać i nie zwiększać przez to niepotrzebnie kosztów prowadzenia pasieki.
Przedwiośnie to bardzo trudny okres w życiu rodziny pszczelej. Wyczerpane zimowlą pszczoły muszą teraz podjąć prace prowadzące do odbudowy składu biologicznego rodziny. Już niedługo zacznie się wiosna i zbieraczki będą musiały wyruszyć na pożytki, by gromadzić kolejne zapasy i wyżywić czerw, z którego wygryzą się następne pszczółki… I tak dalej, już od milionów lat, bo na tym polega życie wszystkich gatunków, całej przyrody: najpierw trzeba zaspokoić potrzeby życiowe, potem dążyć do przedłużenia gatunku, czyli wydać potomstwo. U pszczół będzie to właśnie zgromadzenie zapasów miodu i pierzgi, a następnie wydanie jednego lub kilku rojów. Zarówno jeden, jak i drugi proces interesuje nas, pszczelarzy. Gromadzenie zapasów jest jak najbardziej wskazane, i to w jak największych ilościach, bowiem po to trzymamy pszczoły, by pozyskiwać od nich miód. Natomiast rojenie się pszczół jest nam niepotrzebne, gdyż to pszczelarz ma decydować, jak liczne ma być pogłowie pszczół utrzymywane w pasiece. Obydwu tym celom będą służyć wykonywane przez nas zabiegi, niektóre jeszcze przed rozpoczęciem pierwszych lotów pszczół.
W drugiej części zimowli matki zaczynają składać pierwsze jajeczka, z których wyklutymi larwami zaczynają się opiekować pszczoły. Wcześniej, nawet podczas trzaskających mrozów zdarza się, że matka znosi jajeczka, lecz nie są one umieszczane na dnach komórek plastra. Nie interesują się nimi też pszczoły, dlatego często w osypie zimowym można znaleźć jajeczka. Bywa też tak, że przy okazji zimowego ocieplenia, w styczniu lub nawet w drugiej połowie grudnia, matka zaczerwi pewną powierzchnię plastra. Nie przyspieszy to jednak rozwoju rodziny pszczelej, gdyż czerwia tego jest niewiele i najczęściej bywa zjadany przez pszczoły, gdy na dworze zrobi się zimno.
Ale czerwiem pojawiającym się w drugiej części zimy i na przedwiośniu pszczoły się opiekują wiedząc, że zbliża się wiosna i ich wyczerpane siły będą niedługo musiały być zastąpione przez kolejne rzesze robotnic. Nie jest to oczywiście wiedza świadoma, właściwa tyko ludziom (i to czasem nie wszystkim), ale zachowanie będące skutkiem wydłużającego się dnia świetlnego. Coraz częściej zdarzają się też cieplejsze dni, słońce przygrzewa mocniej i tylko patrzeć, jak pszczoły wyruszą na pierwszy oblot. Zanim jednak do niego dojdzie, pszczelarz może wykonać w pasiece kilka pomocnych pszczołom zabiegów.
W czasie zimy pszczoły przebywają w ciasnym kłębie, starając się utrzymać jak najwyższą temperaturę.
Nie spada ona poniżej 22°C, ale najczęściej w środku tego kłębu przekracza 30°C. Oczywiste jest, że w czasie zimowych dni pszczoły nie mogą latać. Wszystkie więc nie strawione resztki pokarmu gromadzone są w jelicie prostym, końcowym odcinku przewodu pokarmowego. Ten okres ciągłego pozostawania w ulu może trwać nawet 4 miesiące, dlatego tak ważny jest właściwy skład zapasów zimowych. Nie mogą one zawierać nie do końca trawionych cukrów złożonych: melecytozy i dekstryn, znajdujących się w dużych ilościach w miodzie spadziowym, ani też żadnych innych zanieczyszczeń pochodzących ze złej jakości pokarmu zimowego. W przeciwnym razie pszczoły będą próbowały pozbyć się kału wcześniej, gdy ze względu na niskie temperatury wylatywać z ula jeszcze nie można. Rodzina taka źle zimuje, bowiem pszczoły są niespokojne, opuszczają kłąb zimowy, co prowadzi do obniżania w nim temperatury. By ją utrzymać, pszczoły muszą spożywać jeszcze więcej zapasów, co prowadzi do jeszcze szybszego gromadzenia się kału w jelitach itd. To bardzo pesymistyczny scenariusz, z reguły bowiem, gdy zapasy są dobrej jakości a rodzina silna i o właściwym składzie biologicznym, problemy takie nie mają miejsca.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów