fbpx

NEWS:


Prawo rozwoju rodziny pszczelej, cz. 3.

W poprzednich częściach artykułu poruszono temat wykorzystania wczesnych pożytków. Rozważano, jakie są możliwości przyspieszenia rozwoju rodziny pszczelej, skupiając się na czynnikach zewnętrznych. W drugiej części artykułu, zamieszczonej w nr 1/2009 „Pasieki”, omówiono trzy z czterech czynników: węglowodany (pokarm), białko i wodę. Dziś przyjrzymy się ostatniemu czynnikowi, jakim jest ciepło oraz podsumujemy rozważania na temat prawa rozwoju rodziny pszczelej.


Ciepło

Każde życie może istnieć tylko w określonym przedziale temperatur. Ze względu na omawiany temat interesują nas warunki cieplne do wychowu czerwiu. Tak się składa, że „żywe białko” lubi temperaturę ok. 36oC, człowiek również. Czerw może się więc rozwijać na tych częściach plastrów, gdzie temperatura wynosi właśnie ok. 36oC. Wtedy wylęg pszczół następuje po 21 dniach od momentu zniesienia jaj. Zdarza się, zwłaszcza wiosną, że obrzeża pól zaczerwionych mają okresowo niższą temperaturę. Opóźnia to wylęg czerwiu nawet do 27 dni. W interesie pszczelarza jest, aby szczególnie wiosną były zaczerwione jak największe części plastrów. A to zależy również od źródła ciepła i od ogólnych warunków termicznych ula.


Źródła ciepła mogą być dwa: pszczoły i ewentualnie grzałka. Na razie zajmiemy się pierwszym źródłem – pszczołami. Natomiast przez ogólne warunki termiczne ula rozumiemy wartość izolacyjną ścian i mat, system wentylacji oraz objętość wnętrza ula zajmowanego przez pszczoły. Przyjmujemy, że uli i mat nie zmienimy – sprawy ekonomiczne. Ale objętość gniazda, czyli ilość ramek możemy łatwo skorygować. Tą właśnie sprawą zajmiemy się nieco głębiej. Wiemy z własnego doświadczenia, że jeżeli w jakimś pomieszczeniu zbierze się dużo ludzi, to może być za gorąco. Pszczoły pieca nie mają, więc temperatura wnętrza ula, przy jego stałej wartości izolacyjnej, zależy w zasadzie od tego, jaką objętość zostawimy pszczołom. Im będzie ona mniejsza, tym w ulu będzie cieplej. A to oznacza, że wzrośnie powierzchnia części plastrów, na której matka może złożyć jaja.


Jak wygląda sytuacja w naszych pasiekach? Można stwierdzić bez wątpliwości, że większość rodzin pszczelich już po przeglądzie wiosennym ma zdecydowanie zbyt dużą objętość pozostawioną pszczołom. A to z kolei w sposób zasadniczy wpływa na ograniczenie tempa rozwoju tych rodzin. Przyczyna takiej sytuacji tkwi chyba w psychice pszczelarza. Nie honor mieć pszczoły na wiosnę na 4, czy 5 ramkach. Lepiej, jeżeli będzie ich np. 8. Ale czy lepiej dla pszczół? Ten „światopogląd” jest tak utrwalony, że trudno z nim walczyć. Oto przykład. Mój ojciec pomógł znajomemu pszczelarzowi ustawić na wiosnę rodziny, które miały po zimie od 8-12 ramek. Ojciec usunął ok. połowy ramek. Gdy po dwóch tygodniach ojciec znów był w tej pasiece, zauważył, że usunięte ramki wróciły z powrotem do pszczół. Warto się zastanowić, ile rzeczywiście ramek potrzebuje dana rodzina. Pytanie jest trudne, ale trzeba szukać odpowiedzi.


Oto propozycja. Przeglądając delikatnie rodzinę na wiosnę, z małą ilością dymu, zauważymy, że pszczoły zajmują jakieś określone, większe lub mniejsze powierzchnie elips. O pomiarze powierzchni elips już mówiliśmy przy okazji oceny ilości czerwiu. W tym przypadku nie będziemy mierzyli, bo pszczoły się rozbiegną, ale jeżeli mamy tzw. oko, to można zapamiętać, jaka to była powierzchnia. Dla ułatwienia „liczymy pszczoły” w jednej uliczce siedzące na dwóch ramkach i traktujemy to jako 1 ramkę. Wynik jest taki sam, jak gdybyśmy mierzyli każdą ramkę dwustronnie. Tak jest łatwiej i szybciej. Jeżeli nabierzemy wprawy, to błąd takiego liczenia pszczół nie przekracza kilkunastu procent, co wystarcza do sensownego ustawienia rodzin na wiosnę. Tak jak w przypadku „liczenia czerwiu” dodajemy do siebie ułamki, oznaczające części plastrów obsiadane przez pszczoły i otrzymujemy aktualną wielkość rodziny pszczelej. Jest ona wyrażona w ramkach, jak gdyby pszczoły obsiadały te ramki całkowicie, „na czarno”. Dzięki tej ocenie ustalimy liczbę ramek potrzebnych pszczołom w danym ulu. I tak, jeżeli rodzina nie przekracza 2,5 ramki obsiadanych przez pszczoły, to traktujemy, że są to 2 ramki pszczół. Dajemy wtedy tylko 2 ramki i 1 „okrywkową”, czyli łącznie 3 ramki. Resztę usuwamy. Jeżeli np. rodzina ma 3 ramki pszczół, to dajemy 3 ramki plus 2 „okrywkowe” czyli łącznie 5 ramek. Jeżeli więcej ramek, np. 4,2, to dajemy 4 ramki plus 2 „okrywkowe” czyli 6 itd. W ten sposób ustawione rodziny obsiadają „na czarno” wszystkie ramki pozostawiając nie obsiadane tylko zapasy na górze.


Oczywiście pszczoły też będą siedziały na zatworach. Taka sytuacja może denerwować niektórych pszczelarzy. Mówią oni, że pszczoły nie mogą siedzieć na zatworze, bo będzie im zimno. Lepiej wtedy wstawić przy zatworach po ramce. Jest to  elementarny błąd. Zatwór z matą ma wartość izolacyjną, a pusta ramka wymaga ogrzewania, czyli powoduje stratę ciepła. Jednak przy sugerowanym ciasnym ustawieniu doczekamy się szybko, że przy zatworze też będzie czerw. I o to właśnie chodzi, żeby jak największy procent powierzchni ramek był zaczerwiony. Dopóki matka ma jeszcze wolne komórki nie dodajemy nowych ramek! W przypadku, gdy miejsca może zabraknąć, ostrożnie dodajemy po 1 ramce. Dla wątpiących proponujemy następujący test: po „ściśnięciu” pszczół, po pierwszym przeglądzie dopóki pszczoły nie szumią na wylotku, tzn. że nie mają za ciasno. Założeniem naszym jest, żeby pszczoły ustawić jak najciaśniej, żeby przez to uzyskać jak największą powierzchnię ramek o temperaturze ok 36oC. Tylko tam matka może złożyć jaja.


Powstaje pytanie techniczne. Pszczoły zimowały na 8 ramkach, a na wiosnę po przeglądzie mamy zostawić 5 ramek. Trzeba usunąć 3, które? Jeżeli któraś jest pusta, to proste. Ale jeżeli mamy do usunięcia czerw, pierzgę lub pokarm, to problem. Najwartościowszy jest czerw kryty, potem pierzga. Jaja lub młody czerw się nie liczy, bo matka szybko to uzupełni. Pierzgę zostawiamy, ponieważ pszczoły jej nie przeniosą. Obok ramek pustych najczęściej musimy usunąć ramki z dużym zapasem. A było powiedziane wcześniej, że pszczoły muszą mieć ten zapas w gnieździe. Osiągamy to w sposób następujący. Ramki oczywiście usuwamy, również te z zapasem, i kolejno wstawiamy za zatwór po całkowitym odsklepieniu. Aby pszczoły mogły dojść do takiej ramki, wykonujemy otwór w zatworze, np. 1 cm x 3 cm na wysokości 2/3 od dołu. Całość łącznie z odsklepioną ramką okrywamy matami lub czymś podobnym. Jeżeli nie chcemy „kaleczyć” zatworu, można zrobić przejścia dla pszczół nad górą zatworu, ale to gorszy wariant. Przejście dołem nie ma sensu, jest za zimno. Oczywiście jak pszczoły przeniosą pokarm do gniazda, wstawiamy z zapasem kolejną ramkę. A gdy ramki się skończą, karmimy syropem, ale ostrożnie, żeby nie trafić na chłodną pogodę. Możemy wtedy „oszukać” pszczoły, że jest wziątek, a one wylecą i nie wrócą.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Jerzy Tombacher


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"