ABC Apitoksynoterapii refleksorycznej
Dlaczego trucizny są nam potrzebne do życia? Historia medycyny i współczesna praktyka lekarska korzysta z szerokiego zakresu leków cytotoksycznych, czyli takich, które w uproszczeniu mówiąc zabijają komórki. Skąd taki pomysł? W odniesieniu do pewnej grupy cytotoksyków motorem napędowym była wojna – wybuch statku, na którym zgromadzony był gaz musztardowy pozwolił lekarzowi wojskowemu odkryć, że ten ma zdolność uszkadzania szpiku kostnego i węzłów chłonnych.
To odkrycie stało się prekursorem terapii cytotoksykami w odniesieniu do nowotworów.
Właściwie jad pszczeli posiada zbliżoną zdolność z tą różnicą, że nie czyni aż takiego spustoszenia w organizmie jak syntetyki, a w związku z tym kuracja nie wymaga podawania szpiku pacjentowi. Proszę nie zrozumieć mnie źle, nie jestem fanatykiem głoszącym, że tylko natura albo śmierć, ale chodzi mi o zdrowy rozsądek w podejściu do terapii.
W ostatnich latach miałem przyjemność rozmawiać z wieloma specjalistami z zakresu między innymi: onkologii, ortopedii, reumatologii. Co ciekawe, wielu z nich czuje się zupełnie bezsilnymi w sytuacji, gdy ciężka choroba dotknie ich lub kogoś z najbliższych.
Bezsilność dotyczy świadomości, że formy terapii, które mogliby zastosować wydają się, delikatnie mówiąc, niewystarczające lub wręcz niebezpieczne z powodu konsekwencji, jakie powodują u konkretnego pacjenta.
Uważam, że tak zwana medycyna naturalna mająca bezpośrednie umocowanie w praktyce może być uzupełnieniem medycyny akademickiej, choć pod warunkiem, że naturoterapeuta posiada stosowne wykształcenie dające mu solidną wiedzę.
Nie jestem zwolennikiem szamanów oraz innych magików wyciągających od ludzi pieniądze w imię terapii–cud, ale specjalistów mających solidne wykształcenie, praktykę i chęć niesienia pomocy. W Europie Zachodniej wraz ze specjalistami medycznymi pracują między innymi: chiropraktycy, osteterapeuci, bioenergoterapeuci.
Podobnie z mojego punktu widzenia jest z apitoksynoterapią refleksoryczną. Sama refleksologia jest dziedziną, która z jednej strony posiada wielu zwolenników, ale z drugiej też i przeciwników, a w połączeniu z apitoksynoterapią staje się metodą ryzykowną.
Metoda ta może stać się panaceum, ale także śmiertelnym narzędziem bez wcześniejszego przygotowania i zabezpieczenia polegającego także, a może nawet przede wszystkim, na współpracy z lekarzem. Pierwszym krokiem jest zdanie sobie sprawy z ogólnych przeciwwskazań do stosowania apitoksynoterapii.
Do podstawowych można zaliczyć: cukrzycę, gruźlicę, ciążę, zaawansowane choroby układu krążenia, dysfunkcje serca, dysfunkcje nerek, dysfunkcje wątroby, dysfunkcje trzustki, anemię, obniżoną ilość płytek krwi ze skłonnością do krwotoków, ostre choroby infekcyjne, żółtaczkę zakaźną, miesiączkę u kobiet, ostre wycieńczenie organizmu, miażdżycę (ale pewne składniki jadu pszczelego wykazują działanie przeciwkrzepliwe, co może być wykorzystane właśnie w leczeniu miażdżycy), schorzenia ośrodkowego układu nerwowego.
Oczywiście wymienione przeciwwskazania są typu akademickiego, ale każdy z nas tak terapeuta, jak i pacjent (z tym, że terapeuta ma wiedzieć!), powinien odpowiedzieć sobie na pytanie jakiej wagi jest ryzyko i czy warto ryzykować.
Następnym krokiem po takiej refleksji jest wizyta u lekarza – jeżeli to możliwe - rodzinnego, który zna historię pacjenta. Ideałem jest specjalista w zakresie, którego miałaby dotyczyć terapia. Jeżeli pacjentowi uda się przejść te pierwsze etapy – kolejnym jest wizyta u lekarza alergologa celem wykluczenia reakcji alergicznych na jad pszczeli.
Niezależnie od tego, przy zabiegu może asystować lekarz lub pielęgniarka, a minimum to posiadanie przynajmniej leków lub preparatów: przeciwhistaminowych. Jeżeli lekarz alergolog nie będzie widział przeciwwskazań pacjent przychodzi na umówioną wizytę ze stosownym zaświadczeniem.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Następne zabiegi przynoszą zwiększenie ilości użądleń, jednorazowo - nie więcej niż pięć, ilość wizyt ustalana jest indywidualnie. Reasumując, opowiadam się za stosowaniem tak zwanej medycyny naturalnej, ale w sposób racjonalny i mądry. Jak wiemy, podstawową jest, aby nie szkodzić – tak pacjentowi, jak i sobie.
Jacek Szmigielski
chiropraktycy - dyplomowani specjaliści, często lekarze zajmujący się stosowaniem zabiegów manualnych w zakresie między innymi chorób układu ruchu.
osteterapeuci - podobnie jak chiropraktycy – podlegają szkoleniu akademickiemu chcąc uzyskać tytuł – techniki stosowane przez osteoterapeutów także w większości dotyczą chorób układu ruchu. Tak w przypadku chiropraktyków jak i osteoterapeutów są wykonywane ręcznie.
leki przeciwhistaminowe - przy reakcji alergicznej z komórek tucznych wydziela się histamina, są to leki, które zmniejszają reakcje alergiczne odblokowując receptory histaminowe H1 dzięki czemu likwidują typowe objawy alergii.