Pasieka zawodowa czy amatorska?
W ostatnich latach coraz bardziej zauważalny jest trend do organizowania i zakładania pasiek zawodowych. Jest to spowodowane małą opłacalnością pszczelarstwa niskotowarowego. Wszystko wskazuje na to, że na rynku pozostaną pszczelarze amatorzy (pasieki do 20 pni) oraz pszczelarze zawodowi (pasieki liczące 200 i więcej pni).
fot. © Janusz Pudełko
Pszczelarz–amator, dla którego zysk jest cechą drugorzędną, może sobie pozwolić na lokalizację pasieki nawet w okolicach o bardzo miernych pożytkach. Dla zawodowca dobre i obfite pożytki to „być albo nie być”. Oprócz obfitych pożytków bardzo ważny jest ich rodzaj.
Miód produkowany w naszym gospodarstwie musi mieć szansę na zbyt po godziwej cenie. Chciałbym, aby poniższy artykuł był ostrzeżeniem dla tych, którzy zbyt pochopnie mogą podjąć decyzję o zorganizowaniu dużego gospodarstwa pasiecznego.
Zajmuję się pszczelarstwem od 20 lat. Do roku 2004 prowadziłem dużą pasiekę w województwie zachodniopomorskim koło Szczecinka, a od 2004 do chwili obecnej prowadzę pasiekę w województwie kujawsko–pomorskim w okolicach Grudziądza.
Klimat Grudziądza w porównaniu ze Szczecinkiem charakteryzuje się większą ilością dni słonecznych, sprzyjających lotom pszczół. Również wiosna jest tutaj cieplejsza i wcześniej się zaczyna. Jednak pożytki w porównaniu z rejonem Szczecinka są dużo uboższe, skoncentrowane głównie w okresie wiosennym.
Czasami można liczyć jeszcze dodatkowo na wziątek lipowy. W swojej pasiece wykorzystuję matki rasy kraińskiej różnych linii, głównie jest to nieska, alpejska i ich krzyżówki.
W okolicach Szczecinka występuje pożytek ciągły. Oczywiście należy z pszczołami wędrować, ale na niewielkie odległości. W maju zakwita rzepak; czerwiec i lipiec to okres kwitnienia wielu chwastów i innej dzikiej roślinności. Czasami, choć rzadko, dobry wziątek stanowią lipy.
Muszę przyznać, że wziątek lipowy jest bardziej pewny w okolicach Grudziądza. W lipcu zaczyna się okres kwitnienia gryki. Czasami ten okres przeciąga się na sierpień i wtedy zazębia się z najważniejszym chyba pożytkiem dla tamtejszych pasiek wędrownych – wrzosowym.
Utrapieniem tego rejonu są zimne wiosny, przymrozki, nawet czerwcowe oraz liczne mokre i wietrzne okresy letnie. Zdarzały się lata, np. w 1996 roku, że pszczoły nie mogły wylatywać w poszukiwaniu pokarmu nawet przez trzy tygodnie. Miało to miejsce w teoretycznie najcieplejszej porze roku, na przełomie czerwca i lipca.
Spotkałem się wtedy z dziwnym zjawiskiem w kilku ulach. Otóż ze względu na złą pogodę młode matki nie mogły wylatywać na loty godowe. Przy przeglądach stwierdziłem, że w ulach czerwią trutówki. Jednak zauważyłem również chodzące między pszczołami nieunasiennione matki.
Po ustaniu złej pogody i unasiennieniu matki rozpoczęły normalne czerwienie, mimo że jeszcze przez pewien czas było widoczne czerwienie trutówek na skrajnych plastrach. Ten stan trwał aż do początku sierpnia, to znaczy do rozpoczęcia pożytku wrzosowego. Nigdy więcej tego typu zachowania pszczół nie zaobserwowałem.
W okolicach Grudziądza, jak już wspomniałem, występują głównie pożytki wiosenne. Przede wszystkim rzepak, uprawiany na dużych obszarach, trochę maliny, akacji, nieliczne chwasty oraz w późniejszym okresie lipy. Poniżej przedstawiam średnie zbiory miodu z mojej pasieki z okolic Szczecinka z lat 1992–2003:
- pożytek majowy (rzepak) – 7 kg z jednego ula,
- pożytek czerwcowy – 6 kg,
- pożytek lipcowy, w tym gryka – 6 kg,
- pożytek sierpniowy (wrzos) – 6 kg.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Krzysztof Furso
Mokre 6c, 86-300 Grudziądz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.