Rójka w starym fotelu
Końcem czerwca otrzymałem niespodziewany telefon z informacją o zagnieżdżeniu się roju pszczół w wystawionym na balkon fotelu. Była to moja pierwsza interwencja z inicjatywy Pszczelarskiego Pogotowia Rojowego. Chciałem koniecznie podzielić się tym nowym doświadczeniem z czytelnikami czasopisma „Pasieka”.
Przypadek ten miał miejsce w środku tygodnia w jednej z dzielnic Warszawy. Przy układaniu planu działania, wykonałem telefon do Pracowni Owadów Użytkowych SGGW z zapytaniem czy mógłbym „podrzucić” rójkę do pasieki tej uczelni. Bez problemu uzyskałem zgodę. To było jedyne miejsce docelowe, które brałem pod uwagę. Ze względu na odległość i brak odpowiedniego transportu nie mogłem przewieźć rójki do swojej pasieki.
Ponieważ cały sprzęt miałem na swojej działce, to w pierwszej kolejności zakupiłem kapelusz i rękawice, przygotowałem tekturowe pudło pełniące funkcję rojnicy, spryskiwacz z naparem z Septosanu (zamiast brakującego podkurzacza), zmiotkę oraz prześcieradło, pod którym miałem wynieść rój pszczół. Wezwanie było do bloku mieszkalnego.
fot.© Wiesław Nagiecki
Po ocenie sytuacji, okazało się, że rzeczywiście w fotelu przebywają pszczoły. Z pomocą mojego wuja, który mi asystował, rozłożyliśmy fotel, po czym przystąpiłem do akcji. Była to godzina dwudziesta. Wstępnie oceniłem rójkę jako drużak, lub nawet trzeciak, nie było dużo pszczół. Zacząłem od wycięcia czterech niewielkich plastrów, w których był już zgromadzony nakrop.
Plastry nie były jeszcze zaczerwione. Zorientowałem się po żółtym ubarwieniu pszczół, że mam do czynienia z Apis mellifera Ligustica. Następnie po przeniesieniu plastrów, zacząłem wymiatać pszczoły, wybierałem je garściami na rękach, przenosiłem na szufelce i strząsałem do pudła.
Co jakiś czas...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Wszystko zakończyło się pomyślnie, a ja oprócz olbrzymiej satysfakcji, zyskałem kolejne ważne doświadczenie.
Piotr Nowotnik