Pszczelarstwo w stanie Wirginia (USA), cz. 1.
W USA największymi producentami miodu są stany: California, Floryda (każdy z nich produkuje po ok. 20 mln funtów; 1 funt = 0,453 kg), Północna i Południowa Dakota, Montana, Minnesota, Michigan, Wisconsin i Texas, które łącznie dostarczają 75% całkowitej ilości miodu trafiającego na wewnętrzny rynek. Stanem, w którym znajduje się najwięcej rodzin pszczelich jest natomiast Utah. Ja trafiłam w miejsce nieco mniej ważne, jeśli chodzi o produkcję pszczelarską, ale niezmiernie ciekawe i bardzo gościnne.
Pasieki w całym stanie zabezpieczane są przed dużymi
zwierzętami (głównie niedźwiedziami i jeleniami)
ogrodzeniem pod napięciem.
fot.© Katarzyna Janiszewska
Większości z nas amerykańskie pszczelarstwo kojarzy się z wielkimi korporacyjnymi pasiekami, w których w tysiącach uli pszczoły wykorzystywane są do produkcji olbrzymich ilości miodu. Jako kraj, gdzie owady traktowane są jak maszyny i nikt nie troszczy się tu o życie poszczególnych pszczół.
Moje zdanie uległo całkowitej zmianie po poznaniu nieco wnikliwiej pszczelarstwa w jednym ze stanów USA – Wirginii (powierzchnia ok. 1/3 terytorium Polski). Na zaproszenie prezesa Central Virginia Beekeepers Association – CVBA (Stowarzyszenia Pszczelarzy Centralnej Wirginii) miałam okazję uczestniczyć w spotkaniach, poznać tutejszych pszczelarzy, ich zwyczaje ale też powiedzieć kilka słów na temat pszczelarstwa w Polsce.
Jak się okazało pszczelarze na całym świecie mają podobne problemy, pszczoły atakowane są przez te same choroby, używamy takich samych uli (z małymi modyfikacjami), co zaskoczyło nieco tutejszych pszczelarzy.

Co roku po zimowli notowano około 30% spadki populacji pszczół. Ta tendencja utrzymuje się do dziś. Ostatniej zimy w całym stanie zanotowano spadek liczby posiadanych pni o 37%. W ten sposób ilość rodzin zmniejszyła się do około 35 000.
Pszczoły rasy Cordovan. fot.© Katarzyna Janiszewska
Keith zwrócił moją uwagę na jeszcze inną, bardzo ciekawą kwestię – wraz z nasileniem się problemów ze zdrowotnością pszczół pojawiło się coraz więcej ludzi, którzy chcą je ratować. Liczba pszczół spada drastycznie, ale za to rośnie zainteresowanie pszczelarstwem i tak z tuzina grup zrzeszających pszczelarzy w roku 2000 zrobiło się ponad 40 zarejestrowanych w 2011.
Co ciekawe, liczba adeptów pszczelarstwa w każdej z nich rośnie z roku na rok. Świadczy to o dużej świadomości społecznej z korzyści, jakie daje funkcjonowanie rodziny pszczelej w środowisku. Keith bardzo często powtarza początkującym pszczelarzom jak ważna jest praca pszczół jako zapylaczy.
Stanowy pszczelarz dba również o rozwój swojego regionu. W czasie rozmowy podkreślał, że początkującym zaleca zakup matek pochodzących z ich własnej okolicy. Wielokrotnie spotykał się z problemami z aklimatyzacją matek zakupionych w odległych miejscach Stanów Zjednoczonych.
Muszę przyznać, że rozumiem te problemy doskonale – sama miałam sporo trudności w przyzwyczajeniu się do tutejszego klimatu (upalne lato z bardzo wysoką wilgotnością, częste gwałtowne burze, stosunkowo lekkie zimy z niewielkimi opadami śniegu). Cdn.
Katarzyna Janiszewska
Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
Instytut Hodowli Zwierząt
<?php $pas='2012nr5str28'; $pasCov='images/stories/Pasieka/2012_5/Pasieka_2012nr05_[55].jpg'; include('./goto/art_footer.php'); ?>