Pszczelarz – prawdziwy humanista XXI wieku
Kto już choć od kilku sezonów zajmuje się chowem pszczół, ten wie, jak bardzo interdyscyplinarną wiedzę należy posiadać, by przygoda z pszczołami była udana. Choć w teorii „śpiewać każdy może”, to jednak naprawdę niezłe wyniki osiągają dość nieliczni. Zima to dobry czas na chwilę refleksji, zwłaszcza po tak nieurodzajnym roku, jakim był 2017.
Nie jest moim celem zniechęcenie kogokolwiek do zajmowania się pszczołami. Chciałbym jedynie nakreślić możliwie jak najpełniejszy, faktyczny profil dzisiejszego pszczelarstwa. Na tej podstawie będzie można sformułować wskazówki, którymi każdy z nas pszczelarzy powinien się kierować, by osiągać coraz to bardziej satysfakcjonujące rezultaty.
Fot. 1. Silna rodzina pszczela to również efekt działań pszczelarza.
fot.© Michał Piątek
Kim byli pierwsi humaniści?
Dziś przyjmuje się czasem, że kierunki humanistyczne są domeną osób, które mają problemy z naukami ścisłymi. Co gorsza, w pewnym stopniu być może jest to nawet prawda. Humanizm renesansowy zrodził się w XV wieku we Włoszech i jedną z jego charakterystycznych cech była fascynacja antykiem, zwłaszcza kulturą starożytnej Grecji i Rzymu.
Być może ze względu na nacisk, jaki humaniści kładli na opanowanie greki i łaciny powszechny dziś jest pogląd, że ktoś, kto określa się mianem humanisty, jest zapewne specjalistą od języków: przynajmniej rodzimego, a może i jeszcze kilku obcych. Humanizm miał jednak jeszcze jedną cechę silnie odróżniającą go od nurtów i idei średniowiecza. W centrum poznania stawiał człowieka. Dlatego też tak bardzo ważny był jednakowo silny rozwój ludzki we wszystkich dziedzinach nauki i sferach życia.
Tylko tak można było osiągnąć pełnię człowieczeństwa, najwyższy rozwój indywidualny zapewniający przy okazji harmonijne współżycie społeczne. Jednym z najbardziej znanych humanistów żyjących i tworzących w XV i XVI wieku był Leonardo da Vinci.
Zapisał się w dziejach jako osoba o niezrównanym głodzie wiedzy i wszechstronnych umiejętnościach. Był wybornym matematykiem i inżynierem, architektem, geologiem, filozofem i wynalazcą. Posiadał też uzdolnienia artystyczne – był muzykiem, wybitnym malarzem i rzeźbiarzem.
Niektóre z jego koncepcji wyprzedziły epokę, w której żył nawet nie o dekady, lecz o stulecia. Projekty czołgu czy śmigłowca nie zostały przez niego zrealizowane i ogólnie rzecz ujmując, dość niewielka część zaproponowanych przez niego innowacji za jego życia została wdrożona do codziennej praktyki.
Leonardo da Vinci do dziś jednak uchodzi za archetyp „człowieka renesansu”, za niedościgniony wzór dla wielu pokoleń ludzi, którzy swe życie poświęcili na poszukiwaniu rozległej wiedzy. A co z tym wszystkim wspólnego mają dzisiejsi pszczelarze?
Pszczelarz biolog
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pszczelarz chemik
Zastosowanie chemii we współczesnym pszczelarstwie jest nieodzowne. Aby wspomóc zdrowie owadów, jedni stosują związki chemiczne zawarte w lekach dostępnych na rynku, inni we własnym zakresie praktykują chemię organiczną, wykorzystując właściwości roślin rosnących w naturalnym środowisku.
Z jednej strony hodowane dziś pogłowie pszczół – rasy i linie bardziej podatne na choroby, o mniejszej naturalnej odporności, z drugiej zaś nowe zagrożenia sprawiają, że pszczelarze są skazani na prowadzenie zabiegów wspomagających zdrowotność pszczół właściwie przez cały sezon.
Wiele z nich to właśnie zabiegi chemiczne. Aby były one skuteczne, należy prowadzić je zgodnie z zasadami korzystania z poszczególnych leków. W przeciwnym razie nie tylko możemy nie osiągnąć zamierzonego efektu, ale i zaszkodzić zdrowiu nie tylko rodzin pszczelich, ale i własnemu.
Na przykład skuteczny preparat Apiwarol AS, jeśli ul będzie nieszczelny, może nie zadziałać tak, jak chciałby tego pszczelarz. Z kolei spalanie amitrazy bez maski zabezpieczającej drogi oddechowe, może mieć opłakane skutki dla zdrowia pszczelarza.
Pszczelarz fizyk
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. 2. Rozwiązania do przewożenia pszczół.
fot.© Michał Piątek
Pszczelarz prawnik
Żyjemy ponoć w kraju wolnym. Faktycznie, mówimy w swoim języku, pielęgnujemy tradycje i kulturę naszych ojców. Czy jednak jesteśmy autentycznie wolni? Mam co do tego poważne zastrzeżenia. Na gruncie prowadzenia pasieki okazuje się bowiem, że nie tylko nie wszędzie możemy zlokalizować pasieczysko, to jeszcze nie możemy przewieźć pszczół do innego powiatu, choćby 3 km dalej przez granicę, bez dopełnienia odpowiednich formalności prawnych.
Pasieka przez cały czas musi być zgodnie z prawem objęta nadzorem odpowiednich służb, a gdybyśmy chcieli na bazie produktów pszczelich wytwarzać przetworzoną żywność, np. miody pitne, to skala obciążeń i procedur prawnych staje się barierą dla wielu nie do przebycia.
Ponadto pszczelarz odpowiada materialnie i karnie za skutki ewentualnego pożądlenia postronnych osób i zwierząt. Prawo nakłada też różne restrykcje na pszczelarza, który chciałby zatrudnić w swym gospodarstwie pomocnika. Mówi o tym, ile mamy wydać na jego ubezpieczenie (nie pytając zainteresowanego o zdanie) i jak długo dziennie i tygodniowo osoba ta może świadczyć dla nas pracę.
Nie ma tu więc mowy o dobrowolnym i nieskrępowanym porozumieniu człowieka, który chce dać pracę z tym, który chce się jej podjąć. Co jeszcze ciekawsze, prawo mówi o stawce minimalnej, którą pracownikowi pszczelarz musi zapłacić.
Milczy jednak o minimalnej stawce za miód, którą pasiecznik powinien otrzymać. Rozumiem, że niektóre przepisy są potrzebne i korzystne. Inne są jednak zwyczajnie bezsensowne. Aby z powodzeniem i możliwie bez problemów prowadzić pasiekę, znać należy jednak wszystkie, które jej funkcjonowania dotyczą.
Pszczelarz poliglota
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pszczelarz logistyk
Zmiany dokonujące się w ostatnich latach w Polsce sprawiają, że pszczelarstwo mobilne wypiera tradycyjny, stacjonarny model gospodarki pasiecznej. Coraz tańsze i lepsze są samochody, a drogi coraz wygodniejsze i bezpieczniejsze (fot. 2.).
Dostępne są też ładowarki czy wózki widłowe albo dźwigi zakładane na przyczepy. Wreszcie same przyczepy stały się już przedmiotem agencyjnych refundacji, co jest pewną szansą, zwłaszcza dla średniej wielkości pasiek. Aby wędrowna gospodarka pasieczna mogła przynieść spodziewane efekty, wędrówek nie można prowadzić chaotycznie.
Odpowiedni sprzęt i infrastruktura to jedno, zaś zaplanowanie wyjazdów to zupełnie co innego. Przede wszystkim musi ono zostać poczynione z odpowiednim wyprzedzeniem i najlepiej jeszcze, jeśli do każdej lokalizacji jest przypisana jedna, alternatywna.
Rzepak może przecież czasem wymarznąć i gospodarz przeznaczy pole wiosną pod inna uprawę. Zdarzają się też w ostatnich latach podtopienia, które nie tylko stwarzają nektarującym roślinom warunki stresu wodnego, ale mogą także być niebezpieczne dla pasiek.
Miejsca pozostawienia uli powinny być też bezpieczne pod kątem ewentualnego zniszczenia czy kradzieży. W każdym sezonie w prasie pojawiają się bowiem doniesienia o aktach wandalizmu i o skradzionych pasiekach.
Fot. 3. Zastosowanie nakładki na stół do odsklepiania skraca czas miodobrania.
fot.© Michał Piątek
Pszczelarz konstruktor
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pszczelarz sprzedawca
W swej zawodowej pracy dużo podróżuję. Jeżdżąc po Polsce, widzę wiele pasiek i wiele miejsc, gdzie sprzedaje się miód. Jeśli pasieka jest niewielka, składa się z 5 czy 10 uli, to miód i ewentualnie inne pozyskane z niej produkty są zagospodarowywane na własny użytek, ewentualnie ofiarowywane rodzinie i znajomym.
Jeśli w korzystne dla pszczół lata coś zostanie, to i tak się sprzeda, a w ostateczności mała tablica informująca o „miodzie z własnej pasieki” rozwiąże sprawę. Inaczej jest w przypadku średnich pasiek. Nie jest łatwo sprzedać w rok detalicznie tonę miodu.
Dlatego ważne jest, aby się czymś wyróżnić. Aby tak mogło się stać, dobrze jest stworzyć własną legendę – ten unikalny motyw, który wyróżnia oferowany przez nas produkt. Dobrze jest poznać podstawy reklamy. Chociażby bazowe zasady formułowania komunikatów czy zestawiania kolorów.
Dla przykładu moja pasieka nazywa się Pogodny Piątek. Gdy ktoś, kto kupuje miód u mnie pierwszy raz słyszy tę nazwę zazwyczaj uśmiecha się tylko, wyobrażając sobie początek weekendu i wyjazd do rodziny albo na działkę na wieś.
Gdy jednak wyjaśniam, że w nazwie tej ujęte jest moje nazwisko i jedna z cech charakteru, wówczas doceniają tę grę słów i lepiej ją zapamiętują. Pomaga w tym także kompozycja kolorów pasiecznego logo – żółty i czarny to połączenie najsilniej przykuwające uwagę (jak drogowe znaki ostrzegawcze).
Wykorzystałem też jeden typ czcionki i jeden jej rozmiar, by utrzymać logo jak najprostszym, łatwiejszym do rozpoznania.
Pszczelarz ekonomista
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. 4. Odstojniki pełne miodu – nagroda za trud i ciągłe doskonalenie gospodarki pasiecznej.
fot.© Michał Piątek
Co z tego wszystkiego wynika?
Pszczelarze prowadzą działalność, która wymaga od nich interdyscyplinarnej wiedzy. Jednych być może to zniechęca i nuży, a dla innych stanowi ciągłe wyzwanie i szansę na rozwój własnej osoby i prowadzonej pasieki. Jak zatem postępować, aby na obu tych polach notować coraz lepsze wyniki?
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Michał Piątek
www.pogodnypiatek.pl
Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"