Gospodarka matkami w pasiekach Polski i określenie źródeł ich pochodzenia
Moje pierwsze kontakty z pszczołami miały miejsce tylko wtedy, gdy podczas prac polowych, w których pomagałam dziadkom, ze strachem spoglądałam na przelatujące mi nad głową roje. Niejednokrotnie wiązało to się z bolesnym doświadczeniem użądleń, pszczoły bowiem w tamtych latach nie należały do najłagodniejszych.
Również z miodnością nie było chyba najlepiej, bo chociaż pszczelarz prowadzący małą pasiekę w sąsiedztwie gospodarstwa mojego dziadka, „podbierał” pszczołom miód dosyć często, to nie były to imponujące zbiory (średnio 9,5 kg/pnia). Ich wysokość była związana raczej z obfitością pożytku wokół stacjonowania wtedy jeszcze małych, amatorskich i hobbystycznych pasiek.
Fot. Roman Dudzik
Patrząc z perspektywy czasu, można dostrzec bardzo wiele zmian w naszym pszczelarstwie. Według mnie do tych najważniejszych należy praca hodowlana, dzięki której widzimy coraz mniej rojów, mamy więcej miodu (średnio 25 kg/pnia), co w połączeniu z łagodnością pszczół czyni pracę pszczelarza niezwykle satysfakcjonującą.
Doszło do tego dzięki rosnącej świadomości i doświadczeniu pszczelarzy o tym, że wpływ na zbiory miodu ma nie tylko obfitość pożytku, ale równie szereg innych czynników, które mogą sami kształtować. Niewątpliwie należy do nich sposób prowadzenia gospodarki pasiecznej, ale sukces uwarunkowany jest w głównej mierze tym, jak w rodzinie pszczelej spełnia swoją funkcję matka pszczela.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Coraz większą popularnością cieszą się matki spoza hodowli elitarnej za cenę nieporównywalnie wyższą lub niższą niż w pasiekach hodowlanych (w zależności od statusu matki – reprodukcyjna, użytkowa czy nieunasieniona).
Poza tym niechęć do zaopatrywania się w matki wynika z tego, że wykorzystywane są one niezgodnie z ich przeznaczeniem, np. matki użytkowe do reprodukcji, a reprodukcyjne do rodzin produkcyjnych. Dzieje się tak dlatego, że pszczelarze wciąż mają problemy z rozróżnianiem pojęć – matka użytkowa i reprodukcyjna, nieunasieniona, unasieniona czy czerwiąca, unasieniona sztucznie czy naturalnie, krainka czy (często nazywana „ukrainką”) kaukaska itp.
Niepokojące jest również powszechne zainteresowanie matkami z nielegalnego importu, które bywają (w zależności od tego, skąd zostały sprowadzone) tej samej klasy co nasze matki użytkowe, ale znacznie droższe. Obecnie pszczelarze mają pełny dostęp do informacji o hodowli nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Mimo to często spotykam się z pytaniami świadczącymi o tym, że przekaz ten nie zawsze dociera do wszystkich zainteresowanych, jak również z tym, że tak naprawdę mamy braki w wiedzy na temat hodowli pszczół, ras użytkowanych na terenie naszego kraju, zagrożeń wynikających ze sprowadzania do swoich pasiek i użytkowania pszczół innych podgatunków, pochodzących z regionów o odmiennych warunkach klimatycznych, sposobów wymiany i poddawania matek pszczelich do rodzin czy nawet z określeniem tego, jaką matkę chcemy sprowadzić do naszej pasieki.
Poza tym niejednokrotnie podczas moich częstych spotkań z pszczelarzami padają stwierdzenia, że nie warto wymieniać matek, ponieważ „moje matki są najlepsze, niosą miód, co prawda żądlą i się roją, ale nie są to przecież najważniejsze cechy”. Takie opinie się zmieniają po otrzymaniu pierwszych matek od kolegi z koła, który zaopatruje się w matki w pasiekach realizujących programy hodowlane. Nagle okazuje się, że w pasiece zmienia się komfort pracy, pszczoły łagodnieją, stają się mniej rojliwe i na pewno bardziej miodne.
Pojawiają się natomiast pytania – m.in. „Dlaczego wcześniej tego nie robiłem?”. Chyba z przyzwyczajenia, które jest drugą naturą człowieka.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. Maria i Eugeniusz Sapiołko
Niestety w latach 2017 i 2018, w ankietowanych pasiekach wymieniono tylko około 37% matek (od 0 do 76%) tj. o około 14% mniej niż w latach 2013-2016. Najwięcej matek wymieniono w pasiekach powyżej 50 pni (46%), nieco mniej w pasiekach od 11 do 20 pni (44,4%) a najmniej w pasiekach małych do 10 pni i średnich od 21 do 50 pni (odpowiednio 33,4% i 33,5%).
Matki z zakupu stanowiły około 30%, a matki z własnego wychowu 63%. Z danych tych wynika również, że w naszym kraju jest wciąż spory procent pasiek różnej wielkości, w których w ogóle (od 1,3% do 35,3%) nie wymienia się matek pszczelich (Tab. 2). Konsekwencją takiego stanu rzeczy są przede wszystkim straty ekonomiczne pszczelarza, na które mają wpływ między innymi:
- Słabe osiągnięcia produkcyjne pasiek.
- Spadek siły rodzin.
- Słabsze zimowanie i większe straty zimowe rodzin.
- Rojenie się pszczół i zwiększanie się nakładów pracy.
- Zmniejszający się komfort pracy.
- Spadek odporności pszczół na choroby.
Tabela 2. Wpływ wielkości pasieki na wymianę matek
Wielkość pasieki |
0% wym. matek |
50% |
>50% wym. matek |
% pasiek |
|||
<10 |
29,6 |
33,8 |
36,6 |
11-20 pni |
5,7 |
31,7 |
62,6 |
21-30 pni |
1,9 |
39,8 |
58,3 |
31-50 pni |
3,3 |
41,8 |
54,9 |
51-80 pni |
2,4 |
46,7 |
50,9 |
>80 pni |
15,9 |
29,6 |
54,5 |
Tabela 3. Pochodzenie matek w pasiekach różnej wielkości
wielkość pasieki |
% matek z zakupu |
% matek z własnego wychowu |
% matek rojowych |
% z cichej wymiany |
<10 |
45 |
24 |
21 |
10 |
11-20 pni |
31 |
48 |
17 |
4 |
21-30 pni |
29 |
52 |
17 |
2 |
31-50 pni |
28 |
51 |
17 |
4 |
51-80 pni |
20 |
56 |
21 |
3 |
>80 pni |
29 |
58 |
10 |
3 |
Średnio |
26 |
59 |
12 |
3 |
Wysoki procent matek wymienionych stanowią również matki rojowe (tab. 3), które są rzeczywiście bardzo dorodne, dobrze rozwinięte i duże (co lubią pszczelarze), ponieważ już od stadium jajeczka są przygotowywane do swojej przyszłej funkcji, a rodziny wychowują je w okresie naturalnego podziału rodziny, czyli rojenia się.
Przekazują jednak swojej rodzinie genetycznie uwarunkowaną cechę rojliwości. Tymczasem rójka w pasiekach należy do niepożądanych zjawisk, ponieważ utrudnia prowadzenie prostej i koniecznej gospodarki pasiecznej. W czasie narastania nastroju rojowego aktywność rodziny pszczelej gwałtownie spada, a 5 dni przed wyjściem roju większość prac pszczół i czerwienie matki jest niemal całkowicie zahamowane.
Pszczelarz traci bardzo dużo czasu na częste przeglądy w celu zastosowania zabiegów przeciwrojowych, nie zawsze przynoszących rozwiązanie. Dodatkowo rojenie się pszczół wyklucza możliwość planowania prac w pasiece, a łapanie i osadzanie rojów dezorganizuje prace i to w okresie, kiedy pszczelarz ma najwięcej zajęć.
Ucieczka rojów to również strata pszczół, matek i miodu. Wraz z niezebranymi rojami pszczelarze tracą około 5% stanu wiosennego matek, przy czym nie wspominam tu o tych rodzinach, z których wychodzą kolejne roje. Liczba matek rojowych w pasiekach jest zwykle limitowana rozmiarami wystąpienia rójki, co oznacza, że w pasiekach pozostaje tyle samo matek rojowych, ile wyszło rojów.
Pozostawienie takich matek w rodzinach jest jednoznaczne z brakiem dbałości o pogłowie pszczół. Pszczelarz, który nie widzi lepszego rozwiązania niż pozostawienie ich w wyrojonych rodzinach lub poddaje takie matki do innych rodzin, przedkłada fizyczną jakość tych matek nad hodowlaną, co owocuje powtarzającymi się żywiołowo rójkami utrudniającymi zarówno poprawę jakości pszczół (bo stale rozmnażają się rodziny najskłonniejsze do rójek), jak i pracę w pasiece.
Ma to swoje konsekwencje nie tylko w słabszym zimowaniu rodzin, spadku odporności, ale również w zbiorach miodu (tab. 4). Im więcej rodzin rojących się, tym niższe zbiory w pasiekach. Przypomnieć w tym miejscu należy, że świeżo osadzony rój do wykorzystania pożytków potrzebuje około 6 tygodni, a macierzak 7-8 tygodni.
Taki okres w warunkach pożytkowych Polski nie wystarczy do uzyskania zbiorów miodu (nawet jeśli roje wyjdą dosyć wcześnie w sezonie, ponieważ rodziny takie nie będą dysponowały wystarczającą liczbą zbieraczek w czasie trwania pożytku).
Tabela 4. Wyniki produkcyjne rodzin
wielkość pasieki |
Liczba pasiek |
Rodzin w nastroju rojowym |
Miód |
<10 |
59 |
30 |
16 |
11-20 pni |
133 |
26 |
18 |
21-30 pni |
155 |
23 |
20 |
31-50 pni |
211 |
18 |
21 |
51-80 pni |
161 |
19 |
23 |
>80 pni |
85 |
15 |
25 |
Średnio |
59 |
30 |
16 |
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pszczoły przystosowują się przez wiele lat do środowiska, w którym bytują. Są zatem odporne na niekorzystne czynniki, ale tylko w swoim środowisku. W innych warunkach tracą tę odporność i dodatkowo wraz z ich rozpowszechnianiem zwiększa się prawdopodobieństwo wprowadzenia do środowiska naszych pszczół takich czynników chorobotwórczych, na które nasze pszczoły nie są odporne.
Najprostszym przykładem tego jest rozpowszechnianie się pasożyta Varroa destructor. Pierwszym pszczelim gospodarzem tego pasożyta była pszczoła Apis cerana, która doskonale sobie radziła z jego obecnością, a pasożyt nie zagrażał egzystencji tych pszczół.
Po przetransportowaniu pszczoły miodnej na tereny bytowania Apis cerana, pasożyt Varroa znalazł doskonałe warunki do rozmnażania się w czerwiu pszczelim i trutowym. Kolejnym przykładem jest obronność pszczół, która w warunkach naturalnych, wśród dzikiej przyrody, była cechą pozwalającą chronić gniazdo z czerwiem i zapasami i była warunkiem przetrwania gatunku.
Dzisiaj ta cecha, jako niekorzystna dla człowieka, została w znacznym stopniu wyeliminowana, bo pszczelarze coraz częściej przywiązują dużą wagę do komfortu pracy w pasiece. Trudno bowiem wyobrazić sobie pracę – nawet w średniej wielkości pasiece, z pszczołami bardzo agresywnymi, spłoszonymi, spływającymi z plastra albo podrywającymi się do lotu, skłonnych do użądleń tuż po otwarciu ula.
Silna agresywność pszczół jest cechą niekorzystną nie tylko ze względu na komfort pracy pszczelarza, ale również ze względu na niebezpieczeństwo, jakie stwarza dla otoczenia.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Dr hab. Małgorzata Bieńkowska, prof. nadzw. IO
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.