Letnie dylematy
Wiosna w pasiece to kwiecień i maj, a w zasadzie jego dwie jego pierwsze dekady. Od zakwitnięcia malin, akacji i chabrów rozpoczyna się pszczelarskie lato. W większości pasiek trwa ono zaledwie do połowy lipca, w niektórych trochę dłużej, do sierpnia lub do początku września. Zależy to od pożytków, z jakich korzysta pasieka. Po ich zakończeniu pszczoły trzeba przygotować do zimy.
Kolejny sezon zacznie się dopiero w kwietniu następnego roku. Jak widać, pszczelarskie pory roku nie pokrywają się z kalendarzowymi. Do tego ich długość jest inna niż w kalendarzu i to na niekorzyść dla nas i naszych pszczół. Pszczelarska wiosna i lato krótko trwają.
fot. © Robert Kuczara
Pszczółki niewiele mają czasu na pracę i gromadzenie bursztynowego miodu, za to długi jest okres oczekiwania na wiosnę i słońce. Pamiętajmy, że pszczoły latają tylko w dzień i tylko przy ładnej pogodzie. Aż dziw więc bierze, że w tak krótkim czasie, w ciągu tych niewielu dni lotnych potrafią nie tylko odłożyć zapasy dla siebie, ale i podzielić się nimi z nami.
Nadążyć za rozwojem
Cudowną zda się ta pracowitość i zapobiegliwość, jednak pszczoły są do takich działań przygotowane, mają je zakodowane genetycznie i ciężka praca, z naszego punktu widzenia zakrawająca wręcz na szaleństwo, nie jest dla nich niczym nadzwyczajnym. To raczej my powinniśmy brać z nich przykład i starać się nadążyć za ich poczynaniami.
Nadążyć i nie dać się prześcignąć, bo pszczoły nie czekają. Wielka dynamika rozwoju jest ich wrodzoną cechą, a otaczająca je przyroda nakręca ten rozwój jeszcze bardziej. Niestety, hossa nie trwa wiecznie i w pewnym momencie następuje katastrofa. Jest nią nastrój rojowy, który jest głównym celem trwającego już od stycznia rozwoju.
Pszczoły, tak jak wszystkie żywe organizmy, dążą do powiększania swojej liczebności i starają się zajmować coraz większe terytoria. Oczywiście taka kolej rzeczy jest z punktu widzenia naszej gospodarki jak najbardziej wskazana.
Pszczół jest za mało i biorąc pod uwagę potrzeby związane z zapylaniem, powinno być ich co najmniej dwa razy więcej. Jednak odbywać się to musi w sposób kontrolowany, a nastrój rojowy i rójka w racjonalnej gospodarce pasiecznej są zjawiskami niekorzystnymi i niepotrzebnymi.
Walka z nastrojem rojowym angażuje siły pszczelarzy w nie mniejszym stopniu niż zwalczanie chorób i zmagania związane ze sprzedażą miodu. Na szczęście pokonanie nastroju rojowego leży w gestii pszczelarza i jest całkowicie wykonalne. Najczęściej wykorzystywaną metodą likwidacji nastroju rojowego są częste przeglądy i niszczenie znalezionych mateczników rojowych.
Co prawda, lepszy ten sposób niż bieganie z rojnicą i sikawką po okolicy, niemniej ma on więcej wad niż dodatnich stron. Jest to bowiem spóźniona likwidacja skutków nastroju rojowego, a nie sposób zapobiegania rójce. Do tego częste przeglądy dezorganizują pracę pszczół w tych rodzinach, gdzie zaawansowanego nastroju rojowego nie ma, co wydatnie zmniejsza ich możliwości produkcyjne.
Jednokrotny wgląd do ula powoduje stres pszczół trwający nawet do czterech dni. Przy okazji wykonywania przeglądu przeciwrójkowego można zagnieść matkę, co na określony czas wyłączy rodzinę z produkcji. Oprócz tego, takie przeglądy są pracochłonne i ograniczają możliwości pszczelarza do prowadzenia pasieki liczącej nie więcej niż kilkadziesiąt pni.
Dlatego należy zastosować taką metodę gospodarowania, by przy dostępnych pożytkach rozwój rodzin znajdował się pod ciągłą kontrolą. Metody takie są znane, a ich zastosowanie da pszczelarzowi o wiele więcej satysfakcji niż złapanie największego roju.
Przy niezbyt obfitych pożytkach, przypadających na okres wiosenny i wiosenno-letni, najlepszym sposobem pokierowania rozwojem rodziny jest czasowe ograniczenie czerwienia matki. Większość polskich pasiek prowadzonych jest w warunkach, gdzie, oprócz wczesnych pożytków rozwojowych (wierzby, klony, drzewa i krzewy owocowe), są jeszcze co najwyżej dwa pożytki towarowe.
To rzepak lub mniszek w maju i akacja lub malina w czerwcu. Niewiele pasiek korzysta z lipy, gdyż skupisk lip na tyle dużych, by pszczoły przyniosły z nich miód (lasy lipowe, długie aleje), jest u nas niewiele. Za to o wiele pewniejsze są chwasty w uprawach rolniczych – chabry, rzodkiew świrzepa i gorczyca polna oraz plantacje facelii i ogórecznika.
Tylko izolator
Dla pasiek korzystających właśnie z takich pożytków z pełną odpowiedzialnością można polecić metodę izolatorową. Polega ona na zamknięciu matki w izolatorze z kraty odgrodowej, na 2-3 ramkach gniazdowych, już na miesiąc przed końcem tego drugiego obfitego pożytku.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Opisanie, nawet skrótowe, wszystkich wariantów postępowania jest niemożliwe w ramach jednego artykułu. A przecież oprócz przygotowania rodzin do poszczególnych pożytków i wykonania wszystkich prac związanych z odbiorem miodu, pamiętać trzeba o zwalczaniu warrozy.
Z myślą o czytelnikach „Pasieki” zainteresowanych gospodarką towarową redakcja przygotowuje specjalistyczną pozycję przeznaczoną właśnie dla pszczelarzy-wędrowców. Powinna ona ukazać się na rynku jeszcze w ciągu rozpoczynającego się sezonu.
Sławomir Trzybiński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.