Pszczelarstwo jako hobby
Pszczelarstwo od innych działów produkcji rolnej odróżnia przede wszystkim pozytywny wpływ na środowisko naturalne. Tam, gdzie ilość rodzin pszczelich jest wystarczająca, obserwujemy o wiele bogatszą różnorodność szaty roślinnej. Wiele obszarów naszego kraju może pozostać bez pszczół, ponieważ zmienia się struktura naszego pszczelarstwa na taką, którą tworzą pasieki wielkotowarowe.
Pszczelarz posiadający kilkusetpniowe gospodarstwo musi koncentrować swoją uwagę na dużych obszarach roślin uprawnych. Ewentualnie będą go interesowały tereny spadziowe (południe Polski) lub coraz bardziej kurczące się duże skupiska wrzosów.
Pasieki liczące 20-50 pni, które jeszcze do niedawna stanowiły większość, powoli będą kończyły swą działalność. Jest to zjawisko raczej nieodwracalne, gdyż ich dochodowość nie jest zbyt wysoka. Praca w takiej pasiece zajmuje dużo czasu (przede wszystkim w 30-50-pniowych) i trudno pogodzić jej prowadzenie z inną pracą zarobkową.
Wydaje się, że dobre wypełnienie powstającej luki stanowiłyby małe 2-3-pniowe pasieki amatorskie, prowadzone hobbystycznie. Praca przy tak niewielkiej ilości pni pozwala odpocząć, umożliwia dokładne poznanie życia owadów i zrealizowanie nowych pomysłów właściciela.
Aby prowadzić nawet tak małą pasiekę trzeba dysponować choćby niewielkim terenem do jej ustawienia. Moi znajomi posiadający 2-3 pni początkowo utrzymywali je na działkach pracowniczych. Były one gęsto obsadzone roślinami, więc pszczoły nie stanowiły zagrożenia dla sąsiadów. Utrapieniem stała się późna jesień, zima i wczesna wiosna.
W tym czasie ule były niszczone przez wandali, którzy wykorzystywali moment bezbronności pszczół i wybierali ramki z zapasami zimowymi (z których później pędzili bimber). Pasieki znajdujące się z dala od miast są w miarę bezpieczne, gdyż w okresie aktywności z reguły nikt postronny nie zbliża się do pszczół, a w okresie zimowym nikt nie odwiedza oddalonych rejonów.
Trudno jednak wymagać od pszczelarza-hobbysty, aby usytuował swoje ule w dużej odległości od miejsca zamieszkania. Dlatego do chowu pszczół, oprócz chęci i zainteresowań trzeba też mieć odpowiednie warunki.
Znany jest mi przypadek, gdzie jeden z kolegów przez dziesięć lat prowadził 8-pniową pasiekę z doskonałymi efektami w miejscu, gdzie wokół znajdowały się duże bloki mieszkalne.
Samo pasieczysko otaczały wysokie drzewa owocowe (pozostałość po dawnych ogrodach) oraz szeregi garaży. Jest to jednak przypadek odosobniony i nie każdemu uda się znaleźć takie miejsce.
Najlepszym kandydatem na pszczelarza-hobbystę jest właściciel dość dużej działki przydomowej, najlepiej na przedmieściach lub w okolicach wiejskich. Z takiej działki możemy wydzielić niewielki kawałek na pasieczysko, gdzie znajdzie się miejsce nie tylko na dwa czy trzy ule, ale i na poidło oraz składzik na podręczne narzędzia.
Pasieczysko powinno być odpowiednio ogrodzone, najlepiej obsadzone wysokimi roślinami dość szerokim pasem. Często na takich działkach znajdują się stare nasadzenia drzew owocowych, które dodatkowo kierują lot pszczół w górę. Im więcej roślin, i to wysokich, znajduje się w pobliżu pasieczyska, tym lepiej.
Oprócz zapewnienia otoczeniu bezpieczeństwa, rośliny takie chronią ule przed wiatrami. Często o takich pasieczyskach nie wiedzą nawet najbliżsi sąsiedzi, gdyż pszczoły są praktycznie niewidoczne.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Obecnie to ja wiele ciekawych rzeczy dowiaduję się od nich.
Małe pasieki hobbystyczne stanowią powrót do dawnego stylu pszczelarzenia, kiedy to „chodzenie koło pszczół” stanowiło relaks po ciężkiej pracy, a pozyskiwany miód urozmaicał posiłki rodziny pszczelarza. Miejmy nadzieję, że już niedługo takie pasieki wpiszą się na stałe w krajobraz naszego kraju, a pszczelarze-hobbyści zasilą nasze grono.
Krzysztof Furso
Mokre 6c, 86-300 Grudziądz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.