Miody Pitne Klasztorne cz. I
Wiadomość, że w klasztorach sycono miody nie jest żadnym szczególnym odkryciem. Gorzej jednak, kiedy ktoś zapyta, skąd o tym wiadomo? Podobnie rzecz wygląda, jeśli chodzi o konkrety.
Trudno będzie udzielić dokładnej odpowiedzi. Najczęściej ograniczamy się do obiegowej opinii i powtarzamy ją bez zastanowienia oraz najmniejszej próby weryfikacji. Czy jednak w klasztorach sycono miody pitne?
Nikt nie podejrzewałby zajmujących
się nauką jezuitów o tak piękną
tradycję miodosytniczą
Odpowiedź twierdząca nasuwa się sama, po pierwsze na zasadzie analogii. Powszechnie wiadomo, że zakonnicy produkowali trunki. Wiele z nich przeszło do historii, inne nadal są wytwarzane i cenione. Lista zasług klasztorów w dziedzinie wyrobu i doskonalenia ich produkcji jest niewyobrażalnie długa.
Ograniczając się do najsłynniejszych, należy wspomnieć, że chrześcijaństwo miało kolosalny wkład w uprawę winorośli w Europie. Benedyktynowi don Perignon przypisuje się autorstwo procesu szampanizacji. Poza tym, zajmując się leczeniem, klasztory jako pierwsze podjęły się destylacji.
Wynalezienie whisky przypisuje się mnichowi, św. Patrykowi. Podobnie ma się sprawa z likierami. Francuski likier ziołowo-korzenny La Chartreuse, składający się z ponad 130 składników, od XVII wieku wyrabiany jest przez oo. kartuzów z kartuzji alpejskiej.
Zakon benedyktynów w Fecamps słynął z benedyktynki. Podobnie było z piwowarstwem, z którego słyną do dziś zakony cystersów i trapistów. Łatwo więc stwierdzić, że skoro mnisi produkowali tyle różnych trunków, zapewne wyrabiali też miody. Niestety, w tym momencie zaczynają się trudności.
Trudne poszukiwania
Odnalezienie śladów potwierdzających naszą hipotezę jest trudnym zadaniem. Dokumenty tego typu nigdy nie były dla zakonów pierwszorzędne. Ważniejsze były materiały do pracy i nauczania wiary, świadectwa własności, spisy kazań czy akta wizytacji.
Poza tym wiele zbiorów kościelnych zostało zniszczonych, gdyż po okresie rozwoju piśmiennictwa i drukarstwa, jakie miały miejsce w XVI i XVII wieku, nastały trudne czasy wojen kozackich, szwedzkich i tureckich. Napady, grabieże i pożary nie omijały również bibliotek klasztornych.
Miody sycili nawet trudniący się
kaznodziejstwem dominikanie
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Niezwykle cenne doświadczenie
Można spodziewać się, że klasztory mogły pochwalić się niemałymi dokonaniami w dziedzinie sycenia miodów. Przez długie stulecia były one ostoją nauki, kultury i nowinek technicznych. Łączyły dopracowaną technologię z solidną pracą, która sama w sobie już miała być modlitwą.
Sięgając do ideału chrześcijańskiego monachizmu, odnajdujemy model modlitwy i wielbienia Boga w każdy sposób, a przede wszystkim w wykonywanej codziennie pracy. Każda praca ma swą głęboką wartość. Dlatego w pewnym sensie wyrób alkoholi był również sposobem oddawania czci Bogu. Robiono to więc z oddaniem i wszelką starannością.
Ojcowie cystersi słynęli jako
doskonali rolnicy i pszczelarze
Dążąc do doskonałości duchowej, zakonnicy...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pierwszy polski przepis z 1543 roku
„Brało się pewną miarę dobrego, czystego i rzadkiego miodu, ilość przewidzianą przez wytwórcę w przepisie, szacowaną w ten sposób: 10 funtów1 miodu, 40 funtów wody, mniej więcej, w zależności jak mocny chciało się mieć wywar.
Woda była ogrzewana na dużej patelni lub w miedzianym kotle, dodawano miód, by dobrze się razem przegotowały i oczyściły z piany i szumowin. Osobno, w podany powyżej sposób gotowało się również w małym woreczku chmiel, około 1 funta lub mniej, odpowiednio do ilości wody i miodu.
Kiedy wywar z chmielu już był gotowy,...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
O klasztornej gościnności
W jednej z najstarszych regulujących życie wspólnot monastycznych, zredagowanej w pierwszej połowie VI wieku regule św. Benedykta, znajduje się osobny rozdział „O przyjmowaniu gości”. W przyszłości na tej regule będą opierali się redaktorzy podobnych tekstów, stąd jego znaczenie i wpływ na kształt życia zakonnego w Europie.
Wymieniony rozdział wylicza zalecenia i zasady, na których przyjmuje się do klasztoru gości. Czytamy więc, że „wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa, gdyż On sam powie: Gościem byłem i przyjęliście mnie (Mt 25,35). Wszystkim trzeba też okazywać należny szacunek, a zwłaszcza zaś braciom w wierze (Ga 6,16) oraz pielgrzymom” (Reguła św. Benedykta, rozdz. 53).
Dalej ta sama reguła precyzuje, że „z największą troskliwością należy przyjmować ubogich i pielgrzymów, ponieważ w nich to przede wszystkim przyjmujemy Chrystusa. Ludziom bogatym sama ich pozycja zapewnia zawsze szacunek”.
Co ciekawe,...
Opis warszawskiego kościoła
Dominikanów w X VII wiecznym
przewodniku
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Pierwsze miody klasztorne
Jako pierwsi przybyli do Polski w XI wieku benedyktyni, a sto lat po nich pojawili się pochodzący z Francji cystersi. Ich klasztory otrzymywały od fundatorów wsie i gospodarstwa rolne, a chłopi często płacili klasztorom podatki w naturze. Liczne nadania zawierają wzmianki o daninach składanych w miodzie.
Poza tym wzorem zachodnioeuropejskich klasztorów również i w Polsce zakonnicy zakładali duże pasieki, które wówczas można było określić mianem wzorcowych. Pierwsze miały powstać w XIII wieku, a do ich rozwoju szczególnie mieli przyczynić się cystersi.
Trudno opierać się na tylko na tym fakcie, ale...
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Miody dominikańskie
W XIII wieku powstała nowa forma życia zakonnego, zakony żebrzące. Zarówno dominikanie, jak i franciszkanie szybko dotarli na ziemie Rzeczypospolitej.
Już w kilka lat po zatwierdzeniu reguły pojawili się w Polsce pierwsi dominikanie. W 1222 roku założyli klasztor w Krakowie i poświęcili się głównie pracy oświatowej oraz kaznodziejskiej. Mało kto spodziewałby się po nich trudnienia się takim zajęciem jak miodosytnictwo, a jednak nie brakuje wzmianek o tym, że sycili miody. Ich działalność na tym polu udokumentowana jest prawie od początku.
Wiadomo z pewnością, że również w drugiej połowie XVI wieku dominikanie sycili miody, nie tylko na ziemiach etnicznie polskich, ale nawet w Kijowie. Król Stefan Batory obdarzył ich w 1577 roku przywilejem na dwa „kanony”, tj. na sprzedaż miodu pitnego dwa razy do roku, na Boże Narodzenie i na Wielkanoc.
Przywilej ten potwierdził w...
Jeden z najstarszych w Polsce
- klasztor oo. benedyktynów
na św. Krzyżu
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Batoryn – słynny miodek jezuicki
Jezuitów do Polski sprowadził kardynał Stanisław Hozjusz w 1564 roku. Byli zakonem zajmującym się głównie edukacją i oświatą, a ich działalności nie otaczała taka sława dobrych gospodarzy ziemskich jak cystersów. Działali na innym polu, dlatego też raczej nikt nie spodziewa się po nich ożywionej działalności miodosytniczej.
A jednak... Niezwykle ciekawą i oryginalną historię na ten temat zapisał Ignacy Chodźko – gawędziarz inspirujący Adama Mickiewicza, który niejednokrotnie w swoich opowiadaniach przytacza podania i historie miejscowe. Przedstawioną poniżej opatrzył na dodatek w przypisach uwagę: „Wiadomość miejscowa prawdziwa”.
Chodźko wspomina, że za każdym razem, kiedy na Litwie powstawał nowy klasztor jezuitów, w chwili gdy już kończono budowę kościoła i klasztoru wyznaczano dzień poświęcenia świątyni i zaludnienia cel klasztornych.
Na ten dzień miała przybyć również z Połocka beczka Batorynu, „to jest miodu syconego w roku założenia tam przez króla Batorego bogatego Collegium jezuickiego; którego miodu ogromna pipa, wisiała na łańcuchach w sklepach tego klasztoru.
Przybyła beczka była...
Tradycja zobowiazuje - miody pitne z pasieki Macieja Jarosa
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Miód doskonale nadaje się do starzenia, więc stuletnie miody pitne trafiały się jeszcze w czasach II Rzeczypospolitej, a można było spotkać i starsze trunki. W 1764 roku na koronację Stanisława Augusta Poniatowskiego Antoni Fukier wysłał tokaje z 1606 roku.
W 1916 roku, kiedy w Budapeszcie koronował się młody cesarz Autro-Węgier Karol Habsburg, Henryk Fukier wysłał na uroczystość koronacji trzy butelki tego samego wina. Miało wówczas 310 lat.
Miody pitne klasztorne. Cz III