Przygoda z pszczołami
Będąc na grzybobraniu w lesie, w którym mam pasiekę, zauważyłem, że do budki na szpaki umieszczonej na klonie wlatują pszczoły. Pomyślałem, że osadziła się tam rójka. Podjąłem decyzję, że muszę stamtąd pszczoły zabrać, gdyż na pewno nie przeżyłyby zimy.
Przyszykowałem ul, leżak na 24 ramki, ale dałem do niego tylko duże z pierzgą i dwie z suszem oraz podkarmiaczkę. Pod wieczór trzeba było wejść na drzewo, zabezpieczyć otworek w budce i delikatnie ją ściągnąć, a następnie przetransportować do drugiej pasieki. Budkę z uwolnionym już otworem postawiłem na ulu, w którym miałem osadzić rój (zdj. 1).
zdj. 1
Na drugi dzień włożyłem ją do ula i delikatnie odciągnąłem daszek. Zauważyłem sześć plastrów zrobionych po przekątnej i wyciekający z nich ciemny, spadziowy miód (zdj. 2). W takim stanie budka stała w ulu jeden dzień, by pszczoły zaznajomiły się z nim. Dałem im także syrop do podkarmiaczki. Pszczoły zaczęły wybierać syrop i rozchodziły się już po ramkach.
zdj. 2
Wziąłem się za wycinanie długim nożem plastrów w budce (zdj. 3) i wkładałem je do ula (zdj. 4). Z plastrów, które wyciągnąłem, w ulu zostawiłem tylko czerw, a górną część z miodem odcinałem i zabierałem do wytrzepania. Czerw zabezpieczyłem przed zimnem i zacząłem pszczoły podkarmiać na zimę.
zdj. 3
zdj. 4
Kontrola po czterech dniach wykazała, że jest matka, gdyż na plastrach była już larwa. Byłem bardzo zadowolony, kiedy ul został zaakceptowany przez pszczoły, a matka już czerwiła (zdj. 5). Teraz pszczoły w godziwych warunkach przeżyją zimę, a mnie za ten trud pozostał miód z budki.
zdj. 5
Wiesław Janas