fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Czy można mieć matki na wiosnę? ciąg dalszy

Do przechowywania matek na wiosnę nie są konieczne ani uliki o specjalnej konstrukcji, ani korpusy z niską ramką. Ten sam efekt można osiągnąć w tradycyjnych ulach. Mało tego, poprzez odpowiednie zabiegi możemy mieć własne unasiennione matki także jesienią. I to na własnym trutowisku.

Rozdział 1.3

W rozdziałach 1.1 i 1.2 opisane zostały techniki taniego przechowywania matek przez zimę. Podstawowym tego warunkiem było posiadanie specjalnych ulików. Niewielu pszczelarzy dysponuje takim sprzętem. Czy zatem są oni pozbawieni możliwości posiadania zapasowych matek na wiosnę?


„Kaloryfer” składa się z 5 ulików. 15 matek czeka na wiosnę
Fot. Jerzy Tombacher

To niezupełnie prawda. W każdym typie ula można przecież produkować dodatkowe matki przed zimą. Jedynym mankamentem zastosowania większej ramki jest pozostawienie rodzinkom zapasowym więcej pokarmu, czyli wyższy koszt przetrzymania jednej matki.

Spróbujmy przedstawić możliwości techniczne zimowania matek zapasowych w różnych typach uli z założeniem minimalizacji kosztów. Zaczniemy od ula Wielkopolskiego 10-ramkowego.

W korpusie tego ula instalujemy trzy szczelne przegrody (rys. 1). Między nimi powstaną cztery komory mieszczące po dwie ramki gniazdowe. Do tego dorabiamy lub adaptujemy specjalną dennicę (patrz rozdział 1.2), tak aby cztery wylotki umożliwiły pszczołom wychodzenie.


Rys. 1.

To samo robimy z powałką. Jest ona złożona z czterech niezależnych części. Musi posiadać otwory na podkarmiaczki – słoiki. Słoiki osłaniamy przed rabunkiem i deszczem dodatkowym korpusem i daszkiem. Rodzinki zakładamy jak w rozdziale 1.2, z tym że dajemy pół ramki czerwia krytego i ramkę suszu oraz 0,8 ramki pszczół jeżeli uliki wywieziemy, a bez wywozu 1,5 ramki.

Połowa pszczół wróci do uli macierzystych. Matki w ciągu sezonu wykorzystujemy dla potrzeb pasieki. Kiedy chcemy zazimować, to ostatnie z nich zostawiamy. W sierpniu sprawdzamy wielkość rodzinek. Jeżeli w poszczególnych komorach jest od 1,5 do 2 ramek pszczół obsiadających „na czarno”, to wystarczy na zimę.

Jeżeli mniej, to zasilamy je czerwiem z rodzin produkcyjnych. Karmimy w sierpniu i na początku września tak, aby ¾ powierzchni ramek było zasklepione. Sprawdzamy pod koniec września. W przypadku mniejszej ilości pokarmu ramki takie należy usunąć i włożyć odpowiednie z rodzin produkcyjnych.

Przed zimą...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Innym zagrożeniem są „rójki”, a dokładniej ucieczki całych rodzinek z już czerwiącą matką. Można przyjąć, że są one charakterystyczne dla małych ulików. Przeciwdziała temu zjawisku perspektywa pracy rodzinki, a więc jedna rameczka z węzą, wziątek naturalny lub konieczność przerabiania ciasta miodowo-cukrowego. Ponadto gwarancją zatrzymania takiej „rójki” jest krata odgrodowa umieszczona w werandzie. Kratę wkładamy, gdy matka zaczyna czerwić.

Część II

W poprzednich częściach tego artykułu przedstawione zostały jak najtańsze techniki przetrzymywania matek pszczelich przez zimę, a we wstępie pojawiła się zapowiedź uruchomienia naprawdę wczesnego wychowu matek pszczelich. Dla celów niniejszego artykułu, jakby wbrew sobie, przyspieszyliśmy wiosnę, co zresztą ma odzwierciedlenie w świadomości wielu pszczelarzy.

Jest to w pewnym sensie prowokowanie natury, ale natura jest między innymi po to, żeby ją rozsądnie wykorzystywać. Sezon wychowu matek w Polsce jest krótki – od początku maja do połowy lipca. Praktycznie u hodowców można otrzymać je tylko w ciągu dwóch miesięcy. W tej sytuacji każde wydłużenie sezonu produkcji matek ma istotne znaczenie dla gospodarki pasiecznej.

Na początek zgodnie z...


Krata odgrodowa na wylotku zapobiega ewentualnej ucieczce
rodzinki razem z czerwiącą matką
Fot. Jerzy Tombacher

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Na trutowisku musi latać ich co najmniej 2000, ideałem byłoby ponad 4000. Oznacza to, że średnio w każdej z 4 rodzin powinno być co najmniej po 1000 dojrzałych trutni. Było ich podobno znacznie więcej, więc problem strony ojcowskiej został rozwiązany. Pozostawał łatwiejszy – „mateczny”.

W roku poprzednim zostały wytypowane dobre rodziny do wychowu matek. Rodziny te zestawił parami w czasie zimy. Na wiosnę, zaraz po oblocie, otoczył je szczególną opieką, karmił pyłkiem i miodem itp. Na miesiąc przed terminem, kiedy chciał mieć matki czerwiące, a więc w połowie kwietnia, każdą parę osierocił i połączył oraz poddał zaczątki mateczników do wychowu matek. Oczywiście rodziny były w dalszym ciągu starannie pielęgnowane, zasilane miodem, pyłkiem itp.

Wylęg matek następował w terminie zakładania ulików weselnych, około 1 maja i jak dobrze poszło, matki rozpoczynały czerwienie w połowie maja. Co znaczy „jak dobrze poszło”? Otóż jest pewne zagrożenie. Chodzi o pogodę. Trzeba starać się zdążyć przed „zimnymi ogrodnikami” (12-14 maja).

Oczywiście, że...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Część III

Skoro odnieśliśmy sukces w postaci odkrycia możliwości przedłużenia krótkiego sezonu wychowu matek w kierunku wiosny, to poddajmy się jeszcze jednej pokusie. Czy nie można wydłużyć sezonu w stronę jesieni? Spróbujmy zastanowić się, co jest przyczyną takiego ograniczenia. Jeszcze tylko przypomnijmy termin końca sezonu.

Jest to dokładnie połowa lipca. Oczywiście większość pszczelarzy chce nabyć matki wcześniej. Ale wykonajmy w drugiej połowie lipca dziesięć telefonów do hodowców z pytaniem o zakup matek. Odpowiedź będzie jedna: mam ostatnie, zamówione, następnych nie będzie. Okazuje się, że w drugiej połowie lipca wracamy z wędrówek, sprawdzamy odkłady i brak nam sporej ilości matek.

A jeżeli mamy uwzględnić przygotowanie matek zapasowych na następny sezon, o czym mówiliśmy w pierwszej części naszego artykułu, to skąd je wziąć? Bardzo by się nam przydało również wydłużenie sezonu. Co mamy zrobić, aby to osiągnąć? Najpiękniejsza w roku jest pogoda lipcowo-sierpniowa.

Rodziny są silne, nieraz nie wiadomo, co robić z nadmiarem pszczół. Wziątku może już nie być, ale są zapasy pierzgi. Gdyby dokarmiać rozsądnie rodziny, wychowałyby nowe matki. Czego w takim razie nam brak? Nie ma trutni! Tak się składa, że po połowie lipca nie ma już praktycznie w naszych pasiekach trutni.

Kiedyś było inaczej. Matki unasienniały się jeszcze w sierpniu, a nawet na początku września. Na przykład w Hiszpanii sezon produkcji matek trwa ponad pół roku. Tam jest nie tylko pogoda, są też trutnie. My mamy jeszcze półtora miesiąca pogody i nie umiemy tego wykorzystać.

Pozostaje zatem...


Fot. Jerzy Jóźwik

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Jeżeli zatroszczyliśmy się wcześniej, aby były to trutnie odpowiedniej rasy, to nasze marzenie spełnia się maksymalnie. W sprawy genetyki i konkurencyjności tych propozycji w stosunku do sztucznej inseminacji na razie nie wchodzimy. Dla ścisłości trzeba zaznaczyć, że tak unasiennione matki są materiałem użytkowym, a nie reprodukcyjnym.

Podsumowanie

Przedstawione w artykule propozycje dla niektórych pszczelarzy mogą się wydawać szukaniem dodatkowej pracy w pasiece. Przecież rodziny z kiepskimi matkami lub bezmatki kasujemy, aby przygotować miejsce dla rójek. Proszę bardzo. Jeżeli ktoś tak myśli, jego sprawa. Nie chcemy i nie możemy niczego narzucać.

Ci, którzy skorzystają z opisanych możliwości nie będą mieli pustych uli, a jeżeli wychowają sobie matki majowe, nie będą mieli rójek. Przypomnijmy, że ten program realizujemy w okresach mniej intensywnych prac w pasiece.

Największą premię otrzymają ci, którzy...

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Jerzy Tombacher

Czy można mieć matki na wiosnę? Cz. I


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"