Pożytek wrzosowy oczami praktyka
Wrzos jest rośliną o szczególnym znaczeniu dla pszczelarstwa. Miód wrzosowy zawsze był ceniony, a obecnie stał się najbardziej poszukiwanym miodem nektarowym. Niewiele jest miejsc w Polsce, gdzie może być pozyskiwany na dużą skalę. Wędrując z pszczołami na wrzosowiska oprócz możliwości pozyskania bardzo wartościowego produktu zaoszczędzamy również na przedzimowym karmieniu pszczół.
Wielu pszczelarzy obawia się pozyskiwania miodu wrzosowego ze względu na trudność odwirowywania go z plastrów. Jest to lęk w dużej mierze przesadzony, gdyż istnieją metody dość łatwego pozyskiwania tego produktu.
Swoją przygodę z wrzosem rozpocząłem na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy po opuszczeniu przez wojska radzieckie Bornego Sulinowa (Pojezierze Drawskie) otaczające go poligonowe wrzosowiska stały się w pełni dostępne dla pszczelarzy. Ja również rozpoczynałem ją z lękiem, gdyż czytając dostępną literaturę można było się spodziewać nadmiernego słabnięcia niektórych rodzin oraz trudności związanych z późnym, bo przeciągającym się do końca września przedzimowym karmieniem. W czasie moich kilkunastoletnich wędrówek obawy te nie potwierdziły się ani razu. Podobnie zresztą, jak często spotykane w literaturze informacje o złym zimowaniu pszczół na miodzie wrzosowym. Zdarzało mi się zimować rodziny wyłącznie na miodzie, bez jakichkolwiek domieszek cukru i przebieg zimowli, jak i starty w tych rodzinach na wiosnę były takie same, jak rodzin zimujących na zapasach utworzonych z podanego syropu cukrowego. Przy wędrówkach na wrzosowiska wyeliminowałem praktycznie całkowicie nosemozę z mojej pasieki (głównie z powodu obfitości wysokowartościowego pyłku w czasie przygotowywania się rodzin pszczelich do zimy).
W zależności od panującej w danym sezonie pogody, pszczoły na wrzosowisku ustawiałem od końca lipca do dziesiątego sierpnia, a wracałem z nimi na miejsce zimowania pasieki około ósmego września. Najwięcej miodu przybywało w ulach w trzeciej dekadzie sierpnia i pierwszych dniach września. Początkowo około 15 sierpnia usuwałem z moich uli stojaków wielkopolskich kratę odgrodową, gdyż, jak twierdzili niektórzy praktycy, pszczoły wówczas gromadzą więcej miodu w nadstawkach i nie występuje problem zalewania gniazd nakropem, a w konsekwencji ograniczeniem czerwienia. Później zaniechałem tej praktyki, gdyż zdarzały się (choć rzadko) przejścia matek z czerwieniem do miodni, a porównania rodzin prowadzonych dwoma metodami nie wykazały różnic ani w ilości odwirowanego miodu, ani w ilości czerwiu w rodzinach.
Poszczególne rodziny przygotowywałem do pożytku jeszcze przed przewiezieniem rodzin na wrzosowiska, aby już do odbioru miodu do uli nie zaglądać. Gniazda rodzin zwężałem do sześciu, siedmiu ramek, co praktycznie kończyło już w ostatnich dniach lipca zimowe ustawienie gniazd. Po zdjęciu we wrześniu nadstawek z miodem z reguły okazywało się, że jakiekolwiek dodatkowe zwężanie czy poszerzanie gniazd było zbędne. W nadstawkach pozostawiałem komplet ramek, to znaczy w moim przypadku 10 typowych wielkopolskich. Nigdy nie stosowałem połówek ramek wielkopolskich. Na pożytku wrzosowym zakładałem już wkładki wylotowe o szerokości dostosowanej do siły rodziny (przeważnie o otworze 15 centymetrów długim oraz 0,8 centymetra wysokim). Nie stosowałem żadnych beleczek pomiędzy gniazdem a miodnią.
Większość kolegów pszczelarzy powracało na miejsce zimowania pszczół z ulami wraz ze zgromadzonym miodem. Następnie odbierali miód z poszczególnych uli, wirując go na bieżąco. Ja zastosowałem inną metodę. Miód odbierałem na wrzosowisku gromadząc ramki w nadstawkach i odwożąc do ogrzewanej pracowni. Również jeszcze na wrzosowisku dokonywałem przeglądu gniazd, wstawiałem podkarmiaczki, szacowałem konieczną ilość cukru potrzebnego na dokarmienie każdej z rodzin i dopiero wtedy dokonywałem przewózki pszczół na miejsce zimowania. Zastosowana metoda pozwalała uniknąć rabunków (kwitły jeszcze sporadycznie niektóre krzewinki i pszczoły chętnie je oblatywały) oraz bardzo ułatwiała transport (nadstawki z miodem i bez pszczół przewoziłem w dzień, a rodziny pszczele w lekkich i mniejszych ulach, bo pozbawionych już nadstawek – w porze nocnej). Po przewiezieniu pszczół do rodzin z reguły już nie zaglądałem, zakładałem jedynie paski przeciw warrozie (jeżeli stosowałem leki w danym sezonie, to w tej postaci). Na drugi dzień po przewiezieniu rozpoczynałem uzupełnianie zapasów pokarmu, karmiąc pszczoły dużymi dawkami syropu (każda z rodzin otrzymała szacowaną jeszcze na pasieczysku ilość pokarmu). Przebieg zimowli zawsze był zadawalający bez względu na warunki pogodowe.
Warunkiem dobrego odwirowywania miodu wrzosowego jest jego temperatura. Nie powinna spaść ona poniżej 20 stopni C, więc przynajmniej taką należy utrzymywać w pracowni. Do rozluźnienia możemy użyć różnych, dostępnych w handlu rozluźniaczy, pamiętając, aby posiadały one atest dopuszczający je do kontaktu z żywnością. Ja wirowałem każdą ramkę dwukrotnie, za każdym razem rozluźniając miód. Wirowanie kończyłem przeważnie na początku października.
Niektórym czytelnikom może nasunąć się myśl, że odbiór miodu na wrzosowisku, kiedy pszczoły jeszcze wykonują loty na pożytek, spowoduje niedojrzałość produktu. Zapewniam, że tak nie jest, gdyż kwitnące ostatnie kwiaty nie dają już wiele nektaru. Jeżeli by jednak z jakichś powodów kwitnienie przedłużało się, to należy najpierw zwieść pszczoły z miodem na miejsce zimowania i po dwóch trzech dniach rozpocząć dopiero odbiór miodu. Termin dziesiątego września jest moim zdaniem ostatnim, aby po zwiezieniu pszczół spokojnie zdążyć ze wszystkimi zabiegami przygotowującymi pszczoły do zimowli.
Myślę, że każdy z pszczelarzy posiadający pasiekę przynajmniej średniej wielkości (10 i wiecej pni), jeżeli tylko w okolicy znajdują się wrzosowiska, powinien z nich korzystać z zyskiem dla pszczół i własnej kieszeni. Małe pasieki (2-3-pniowe), jeżeli pszczelarze się wzajemnie znają, dobrze jest ustawiać po kilka razem. Ułatwi to okresowe dozorowanie pasieki i zmniejszy koszty dojazdu do nich.
Krzysztof Furso
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Mokre 6c
86-300 Grudziądz