Przegląd typowych systemów uli
Wskazanie jednego najwłaściwszego typu ula jako uniwersalnej propozycji dla wszystkich pasiek nie jest zwyczajnie możliwe. Zupełnie inne są warunki pożytkowe, w których funkcjonują gospodarstwa pszczelarskie, inne są także wykorzystywane pogłowia pszczół.
Nie bez znaczenia są także preferencje pasieczników wynikające z przyzwyczajeń czy własnych obserwacji.
W polskim krajobrazie wciąż spotyka się ule warszawskie zwykłe i poszerzane. Mają niezwykły urok, stanowią niby pomost do przeszłości. Gdy uświadomimy sobie, że ul taki ma 80 czy 100 lat nabiera on zupełnie innej wartości.
Pod kątem chowu pszczół w pasiece towarowej, a więc nastawionej na wypracowywanie zysku, ule tych typów nie mają jednak racji bytu. Przegląd rodziny trwa w nich zbyt długo, w zasadzie wszelkie inne czynności też, a niektóre zabiegi, jak diagnozowanie osypu warrozy czy wiosenna wymiana dennic są bardzo utrudnione lub zupełnie niemożliwe.
Tam, gdzie liczy się efektywność i optymalizacja czasu wykonywanych prac, ule warszawskie mogą jedynie pełnić funkcje dekoracyjne zachęcając przechodniów do wstąpienia do pasieki w celu nabycia słoika miodu, czy torebki propolisu.
Więcej zalet mają systemy wielonadstawkowe. Mowa tu o tych najbardziej typowych, standardowych, czyli Dadanta w tradycyjnej konfiguracji lub ul wielkopolski 1 + 3 × ½, który ostatnimi laty zjednuje sobie coraz szersze grono zwolenników.
Wysokie ramki w korpusach gniazdowych zapewniają owadom niezłe warunki zimowania na jednym korpusie, tym samym który latem pełni funkcję rodni. Możliwość rozłożenia ula na mniejsze, podstawowe elementy oraz niska ramka w części przeznaczonej na składanie miodu pozwala na jednak na gospodarkę znacznie bardziej nowoczesną.
W Polsce zdecydowanie najpowszechniej stosowanym typem jest ul wielkopolski. Składa się on w tradycyjnym zestawieniu z dwóch korpusów o pełnej wysokości wynoszącej 260 mm i jednej półnadstawki. Każda z kondygnacji może służyć zarówno w gnieździe, jak i w miodni, zależnie od przebiegu warunków pożytkowych czy pogodowych w danej części kraju.
Jego niesłabnąca popularność i entuzjazm nadwiślańskich pasieczników nie są jednak powszechnie podzielane za granicą, a i w Polsce istnieje grono modyfikatorów tego rozwiązania.
Ul spopularyzowany przez Wandę Ostrowską stanowił bardzo ciekawą koncepcję unowocześnienia ula wielkopolskiego. Prace i testy zmierzały w kierunku standaryzacji ramki wielkopolskiej do wysokości 23 cm, co bez wątpienia było ciekawym pomysłem.
Korzystniejszym rozwiązaniem z co najmniej kilku względów jest jednak wersja ula wielkopolskiego z ramką obniżoną jeszcze mocniej, czyli do wysokości 17-18 cm. Taka modyfikacja pociąga za sobą konieczność zwiększenia liczby korpusów i wprowadzenia do użytku większej liczby ramek.
Tak właśnie działa typowy system korpusowy, który jest w dużej mierze uniwersalny. Możliwość dowolnie posuniętej rozbudowy ula sprawia, że jest on dobrym domem dla mniej plennych pszczół, ale i dla ras czy linii budujących ekstremalnie silne rodziny.
Taki ul sprawdza się w terenie o słabych pożytkach, a także w gospodarce wędrownej, gdzie przewożone pszczoły – o ile pozwala aura – niemal przez cały rok mają szansę na składowanie wziątka do korpusów miodni.
Takie systemy już od dekad funkcjonują w krajach o bardziej rozwiniętym pszczelarstwie, takich jak Australia, Nowa Zelandia, USA czy Kanada. Modyfikacje uli Langstrotha lub Dadanta zjednują sobie coraz więcej zwolenników, także i w Polsce.
Osobiście chowam pszczoły w drugim z wymienionych systemów – ½ Dadant. Ul składający się z 4 12-ramkowych korpusów lub 5-6 10-ramkowych w zasadzie zawsze okazywał się wystarczający także dla rodzin Buckfast, w których liczebność owadów w szczycie sezonu potrafi zaskakiwać.
Ale ul ten ma także swe zalety w czas małej obfitości pożywienia na pszczelim pastwisku. Przy niskiej ramce o wysokości 14,5 cm możliwe jest odwirowanie pewnych ilości gatunkowego towarowego miodu. Czerwiec roku 2016 był w mojej pasiece jednak wyjątkowo obfity, pszczoły zniosły rekordowe ilości miodu akacjowego.
Dzięki możliwości dodawania kolejnych nadstawek na miód udało się utrzymać wysoką siłę rodzin także bez wystąpienia nastroju rojowego w okresie poprzedzającym rozkwitnięcie lip drobnolistnych. Przyznam, że choć jeszcze do niedawna preferowałem korpusy 12-ramkowe oferujące możliwość zestawiania uli w zabudowie zimnej i ciepłej, to obecnie są one wymieniane stopniowo na te mogące pomieścić 10 ramek.
Są one po prostu lżejsze. Bez względu na pojemność korpusów system ten można uznać za uniwersalny wybór.
Ule typowo korpusowe, a więc ul wielkopolski o skróconej ramce i ujednoliconej wysokości czy też 2/3 Langstroth lub na przykład ½ Dadant uznać należy za rozwiązania, które sprawdzą się w pasiekach produkujących miód towarowy.
Praca w nich jest szybsza, wiele czynności daje się uprościć. Poza generalnie ujętym typem ula, warto także pochylić się nad rozważaniami dotyczącymi poszczególnych jego elementów. Okazuje się bowiem, że w ich budowie pewne szczegóły determinować mogą funkcjonalność samych konstrukcji, jak i prowadzoną gospodarkę pasieczną.