fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 30

Prace w pasiece w lipcu i w sierpniu

Lipiec i sierpień to nieco spokojniejszy okres niż maj i czerwiec. To pora, gdy nastroje rojowe są już niemal zupełnie wyciszone, a natura oferuje z reguły mniej zawodne lub dość długotrwałe pożytki. Pszczoły mogą na nich pracować w warunkach ustabilizowanej pogody. W tym czasie jest jednak trochę prac do wykonania.


Fot. Pixabay, Johann Piber

Późne odkłady

Dość powszechne jest przekonanie, że odkłady powinno wykonywać się najpóźniej do 25 czerwca, a więc mniej więcej do letniego przesilenia lub maksymalnie kilka dni po nim. O ile tworzenie młodych rodzin z matecznikami na wygryzieniu (czy też młodymi, nieczerwiącymi jeszcze matkami) jest bezpieczne, to w przypadku matek unasienionych nie znajduje uzasadnienia w praktyce. Odkłady na czerwiących matkach można z powodzeniem wykonywać do 15 lipca. Nie wzmocnią one przed nastaniem zimy grona kolonii o największej sile. Mogą jednak rozwinąć się wystarczająco dobrze, by dać szansę na udaną zimowlę. Jaki cel może przyświecać tworzeniu odkładów tak późno?

Pierwsza przyczyna to zasilenie odkładem spracowanej rodziny produkcyjnej połączone z wymianą matki. Często zdarza się, zwłaszcza po powrocie części pasieki z pożytku nawłociowego, że kondycja niektórych pszczelich społeczności odbiega od oczekiwań. Spracowane rodziny są nieliczne i zachodzi obawa o właściwą ich strukturę. Zazwyczaj są one w stanie przezimować, jednak ich przygotowanie do pożytku rzepakowego w sposób dający potencjał na odebranie miodu jest bardzo trudne. Połączenie takiej rodziny produkcyjnej z późnym odkładem pozwala na zrealizowanie kilku celów:

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Na koniec warto też zauważyć, że późno tworzone odkłady wcale nie muszą być słabe. W większości pasiek, zwłaszcza tych, które produkują odkłady z myślą o odsprzedaży, tworzy się je z możliwie jak najmniejszej ilości plastrów i pszczół. To zrozumiałe, gdyż dzięki temu można ich pozyskać więcej. Jednak tworząc je z przeznaczeniem na własny użytek, do pojedynczego odkładu można wykorzystać kilka rodzin produkcyjnych. Jeżeli w pierwszych dniach lipca są one bardzo silne i podejrzewamy, że wciąż istnieje ryzyko wyjścia z nich roju, można je nieco osłabić. Taka rodzina pozostanie produktywna a utworzony z 8 czy 10 plastrów odkład wejdzie w okres zimowli jako pełnowartościowa, okazała rodzina produkcyjna z potencjałem do zgromadzenia towarowego miodu z pożytków wczesnych, takich jak mniszek czy rzepak.

Stymulacja i leczenie

Dość powszechnie popełnianym błędem jest zaniechanie stymulacji rodzin pszczelich do rozwoju po lipcowym miodobraniu. Miał on negatywne skutki zwłaszcza w sezonie 2019. W poprzednim roku wskutek nadejścia fali upałów lipy drobnolistne w centralnej Polsce weszły w stan stresu abiotycznego jeszcze pod koniec czerwca.

Objawy tego stanu były w zasadzie niewidoczne. Było upalnie, ale drzewa wyglądały jak zawsze o tej porze roku i kwitły. Niepokojące były jednak odczyty z wag pasiecznych pod ulami. Od 28 czerwca skończyły się przybytki, co oznaczało, że drzewa wskutek upału i suszy przestały nektarować. Miód w nadstawkach osiągnął dojrzałość pozwalającą na ekstrakcję jeszcze przed końcem pierwszej dekady lipca.

Pszczelarze, którzy około 10 lipca odebrali go i rozpoczęli stymulację i leczenie rodzin pszczelich, mieli rację. Ci, którzy czekali, aż przekwitną najpóźniejsze drzewa (które przynajmniej w okolicach mojej pasieki przydomowej zazwyczaj dają najwięcej miodu) marnowali jedynie cenny czas.

Przygotowanie do dobrych zbiorów na nawłoci czy udanej zimowli zaczyna się bezpośrednio po odebraniu miodu lipowego. W idealnym scenariuszu podawać należałoby pszczołom małe dawki cukru (syrop w stężeniu 1:1), wynoszące ok. 0,5 -1 kg/rodzinę czy też 1 -1,5 l paszy dwa razy w tygodniu.

W praktyce, ze względu na dużą czasochłonność, łatwiej jest podać dwukrotnie wyższe dawki raz w tygodniu. Jeżeli zachodzi obawa, że miodobranie lipcowe wykonano zbyt agresywnie, to uzupełnienie żelaznego zapasu powinno być priorytetem. Tak stymulowane do rozwoju rodziny powinny mieć u schyłku lipca sporo czerwiu w różnych fazach rozwoju, co najmniej 6 plastrów Dadanta lub 7 plastrów wielkopolskich.

Jeżeli jest go mniej, to zachodzi podejrzenie, że przed ostatecznym zazimowaniem zajdzie tu potrzeba wymiany matki na przykład poprzez połączenie takiej rodziny we wrześniu z odkładem wykonanym na przełomie czerwca i lipca.

Jeżeli pasieka jest stacjonarna i w otoczeniu toczka nie ma roślinności oferującej bazę nektarową i pyłkową umożliwiającą harmonijny rozwój, takie stymulacyjne podkarmianie należy kontynuować do końca sierpnia, do początku karmienia zimowego.

Jeśli w planach jest wyjazd na nawłoć czy wrzos końcem lipca, to w zupełności wystarczą 2-3 cotygodniowe, małe dawki. Pszczoły zużyją je na rozwój, nie ma ryzyka zafałszowania miodu.

Zaniechanie stymulacji przed wyjazdem na kolejne pastwisko pszczele w okresie przerwy w taśmie pożytkowej doprowadzi do ograniczenia w czerwieniu matek, które na nowo będą musiały „rozkręcać się” już w czasie pozyskiwania ostatniego w sezonie miodu. To jednak już za późno, by zapewnić dobre zbiory.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Zarządzanie wycofanymi plastrami

O tym, jak postępować z wycofywanymi z uli plastrami pisał Sławomir Trzybiński w artykule „Plastry mniej i bardziej potrzebne” w czasopiśmie „Pasieka” nr 6/2019. Są tam podstawowe informacje o różnych metodach. Chciałbym jedynie rozwinąć dwie zaprezentowane koncepcje, które wydają się warte szczegółowego omówienia.

Pierwsza opcja to kwestia wykorzystania obiektu chłodniczego. To wbrew pozorom niedroga inwestycja. Zakup izotermy zdemontowanej z samochodu dostawczego czy niewielkiej ciężarówki pozwoli na uzyskanie wystarczającego rozwiązania dla większości średnich pasiek. Taki kontener wraz z agregatem można kupić już od 4 000 zł.

W praktyce jednak trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że będzie to sprzęt bardzo już wysłużony: kontener może nie być szczelny, co zwiększy koszty bieżące korzystania z chłodni, a agregat może ulec awarii ze względu na ilość przepracowanych godzin. Jedna z firm zlokalizowanych w centralnej Polsce, w której mogłem gościć w zeszłym roku, sprowadza jednak samochody chłodnie z zagranicy, głównie z Francji.

Mają one zazwyczaj nie więcej niż 4-5 lat. Z niektórych demontowane są kontenery chłodnicze. To sprzęt w dobrym stanie użytkowym, po przeglądzie, objęty 6-miesięczną gwarancją tejże handlowej firmy. Tu jednak ceny zaczynały się w 2019 roku od 11 000 zł. Zakres temperatur spełnia oczekiwania pszczelarzy.

W optymalnym scenariuszu termostat włącza agregat przy 9°C i wyłącza po sprowadzeniu temperatury wnętrza do poziomu 7°C. Z rozmów z kolegami pszczelarzami, którzy zdecydowali się na korzystanie z takiego kontenera, wynika, że sumaryczne roczne różnice w rachunkach za prąd nie przekraczają 300-400 zł.

Jeszcze doskonalszym rozwiązaniem jest zakup chłodniczego kontenera morskiego. Pszczelarz uzyska w ten sposób bardzo solidną chłodnię o wysokiej funkcjonalności i dużych rozmiarach. Używane kontenery o pojemności 23 europalet (12 m długości) w dobrej kondycji kosztują powyżej 23 000 zł.

Bez względu na to, czy kupimy taką „zewnętrzną chłodnię”, czy przystosujemy posiadany budynek na magazyn plastrów, ich ochrona termiczna pozwoli na odniesienie szeregu korzyści. Główne zalety tej metody przechowywania obudowanych ramek to totalne zabezpieczenie ich przed dostępem szkodników i gryzoni oraz możliwość sięgnięcia po nie w dowolnym momencie sezonu.

Nie jest to do końca możliwe w przypadku stosowania kwasu octowego. Jego odparowywanie skutecznie chroni plastry, ale ich użycie wymaga zaplanowania – dobrze jest uprzednio przynajmniej przez kilka dni je przewietrzyć. Kwas octowy zniechęca nie tylko motylicę, ale i pszczoły do przebywania na plastrach.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Reasumując, lipiec i sierpień to okres relatywnego spokoju. Nie ma tu takiej kumulacji prac i nieprzewidywalności jak w maju i czerwcu. Liczy się jednak konsekwencja i automotywacja do podejmowania działań, które silnie determinują powodzenie w kolejnym sezonie.

Michał Piątek
www.pogodnypiatek.pl


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"