fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 62

„Chcę się dzielić wiedzą” – Rozmowa ze Zdzisławem Żurem, pszczelarzem-wynalazcą

Zdzisław Żur pszczelarstwem zajął się dwadzieścia lat temu, gdy przeszedł na emeryturę. Jednak podszedł do odkrytej pasji ze „świeżą głową”, której niejeden młody człowiek mógłby mu pozazdrościć. Do swojej pasieki liczącej 160 pni, prowadzoną razem z synem, cały czas wprowadza usprawnienia. Jedno z nich doczekało się opatentowania i produkcji. „Sygnalizator rojów”, bo o tym urządzeniu mowa, sprawdza się idealnie w dużych i małych pasiekach – dzięki niemu na pierwszy rzut oka wiadomo, że konkretny ul opuściła rójka i od razu można podjąć odpowiednie kroki.


Fot. Firma Łysoń

Martyna Walerowicz: Jak Pan wpadł na pomysł sygnalizatora rojów?

Zdzisław Żur: Właściwie najpierw wpadłem na pomysł zastosowania rurek peszlowych do odprowadzania wilgoci z ula. Zauważyłem, że w czasie rojów pszczoły tak intensywnie lecą na zewnątrz z gniazda, że wylatują też przez rurki wentylujące w górnych korpusach. Przykładając palec do otworu, czułem, że pszczoły mocno na niego napierają i zaświtała mi myśl, że mogę to jakoś wykorzystać.


Fot. Firma Łysoń

MW: Sekundkę. Czemu Pan korzystał z rurek do wentylowania uli? To był Pana pomysł?

ZŻ: Tak, był to mój pomysł. To wentylacja zapewniana za pomocą peszla o średnicy 2,5 cm. Gdy zaczynałem przygodę z pszczołami, to robiłem samodzielnie drewniane ule, bardzo dopasowane, szczelniej niż zamykają się okna w domu. To działo się 25 lat temu, jeszcze nie było tak powszechnych uli styropianowych, tylko drewniane.

I wiosną okazało się, że nie da się tych uli rozebrać, bo tak napęczniały wodą. Chciałem rozwiązać ten problem i porównałem wentylację w ulu z wentylacją, jaka jest w domu – w łazience czy w kuchni. I pomyślałem, że warto zastosować jakiś komin, który stworzy ciąg. Więc wmontowałem w ścianki ula rurki tak, by powstał ciąg, wymuszający cyrkulację powietrza i wyciągały wilgotne powietrze z ula.


Fot. Firma Łysoń

MW: Te rurki były skierowane w górę? Jak komin?

ZŻ: Tak. Rurka była skierowana w górę, jak komin i kończyła się pod daszkiem. Do dzisiaj nie mam problemu z wilgocią, z pleśniejącymi ramkami. Gdy zimy były bardziej surowe, to ta woda zamarzała. Zbierałem tę zamarzniętą wodę z jednego ula przez całą zimę i gromadziłem w szczelnym pojemniku. Jedna rodzina pszczela „produkowała” od dwóch do trzech litrów wody. Trudno było w to uwierzyć, ile wody anabolicznej „produkują” pszczoły.

MW: Czyli zbierał Pan nadmiar wody z ula…

ZŻ: Nadmiar wody, która zamiast wsiąkać w ściany ula, wychodzi na zewnątrz. Stosuję to zarówno w ulach drewnianych, jak i styropianowych. Do takiego odprowadzania wody można wykorzystać sygnalizator rojów, dokładając do nich rurkę. Dokładanie rurek w sezonie przyspiesza też odparowanie wody z nektaru i przyspieszenie dojrzewania miodu.

Porównywałem w nocy, jak szybko pszczoły przestają odparowywać wodę i w ulu wystawionym na pożytek towarowy robi się ciszej. W ulach, które miały usprawnioną wentylację, pszczoły cichły już ok. 3 w nocy, podczas gdy rodziny w innych ulach pracowały aż do rana. Dzięki temu pszczoły się też mniej spracowują.


Fot. Firma Łysoń;

MW: Jak długo pracował pan nad sygnalizatorem rojów?

ZŻ: Stosuję go u siebie już 15 lat. Musieliśmy dobrać odpowiednie zakrzywienie sygnalizatora, odpowiedni kolor… Urządzenie nie może być czarne, musi być odpowiednio rozświetlone, żeby podczas rójki pszczoły pchały się w kierunku jej ujścia. Długość sygnalizatora i kąt jest taki, by pszczoły widziały świat na zewnątrz. Gdyby komora sprężania była dłuższa, parcie pszczół nie byłoby tak intensywne.

MW: A jak działa to urządzenie?

ZŻ: Wygięty pod odpowiednim kątem sygnalizator jest zakryty przeźroczystym kapturkiem, przez który wpada światło i widać świat. Podczas rójki pszczoły pchają się do światła i na ten kapturek, który ostatecznie pod ich naporem spada.

Dzięki temu pszczelarz od razu wie, że w danym ulu wyroiły się pszczoły, nie musi zaglądać do ula. Ale gdyby ta rurka była prosta, to kolejna pszczoła, która naciska robotnice przed sobą, nie miałaby dostatecznej siły w odnóżach, by się zaprzeć. Pszczoły pchają się wzajemnie i sumują siłę, aż w końcu zrzucają kapturek i wylatują z gniazda.

MW: Ojej… czemu czekał Pan z tym wynalazkiem aż 15 lat?

ZŻ: Jak człowiek jest młody, to mu się wydaje, że będzie żył wiecznie i będzie miał czas się podzielić wiedzą z innymi. No ale lat przybywa, a mnie kiedyś opowiadał prezes związku pszczelarskiego w Wiśle, Jan Krzok, historię, która zmotywowała mnie do działania.

Podobno kiedyś w kole był pszczelarz, który utrzymywał, że ma sposób na zgnilca. Dogadał się nawet z jakimś profesorem, że powie mu, co odkrył i razem zrobią badania. Jednak zanim zdołał przekazać wiedzę profesorowi, to niestety zmarł… A ja mam tyle wiadomości, które zawsze chciałem przekazywać pszczelarzom. Nie chcę, żeby moje pomysły zostały zaprzepaszczone.

MW: A dlaczego Pan postanowił przekazać patent na sygnalizator rojów akurat firmie Łysoń?

ZŻ: Od wielu lat zaopatruję się w sprzęt i w węzę od firmy pana Tomka i zawsze byłem zadowolony. To najprężniej działająca firma pszczelarska na rynku, więc jeśli się wybrać do kogoś, to do najlepszej firmy.

MW: Ma Pan 160 uli i ponad 60 lat. Zwykle ludzie zaczynają biznesy pszczelarskie wcześniej…

ZŻ: Ja nigdy mojej pasji nie traktowałem jak biznesu. To jest służba. Najbardziej się cieszę, że mogę pomóc ludziom. Że mogę się dzielić tymi wszystkimi produktami pszczelimi z innymi i ludzie wracają. To najlepsza zapłata, że mogę komuś pomóc. Wiadomo, że coś się przy tym zawsze zarobi, ale to nigdy nie było priorytetem dla nas.

MW: Ma Pan porady dla pszczelarzy?

ZŻ: Do wszystkiego podchodzić z głową, a nie wysiłkowo. Sam przy takiej ilości rodzin pszczelich muszę zajmować się udogodnieniami. Będę na pewno chciał się w najbliższych latach dzielić wiedzą z pszczelarzami i udogodnieniami, jakie wprowadziłem u siebie w pasiece. Mam kilka pomysłów, które będzie można wprowadzić na rynek i na pewno ułatwią życie pszczelarzom tak jak sygnalizator rójek.

Rozmawiała:
Martyna Walerowicz