fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 38

Z artykułu dowiesz się m.in.:

  • czy wg pana Stefana środowisko i gospodarka pasieczna bardzo się zmieniły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat;
  • jaka jest recepta na tak długi staż pszczelarski;
  • dlaczego – w opinii rozmówcy – pszczoły są interesujące.

Dla mnie miód nie jest lekarstwem.
Dla mnie lekarstwem są pszczoły.
Wywiad ze 100-letnim pszczelarzem Stefanem Antolakiem

Pana Stefana spotkałem kilka lat temu. Był gościem na pasiece swojego ucznia. Nagrywaliśmy wtedy materiał do filmu i pan Stefan spontanicznie zgodził się w nim wystąpić. Z tego materiału pochodzi zdjęcie dołączone do wywiadu. Zapamiętałem go jako osobę radosną z dużą werwą, szczególnie biorąc pod uwagę wiek mojego rozmówcy. To sprawiło, że wydawał mi się o ok. kilkadziesiąt lat młodszy, niż w rzeczywistości był. Piszę w czasie przeszłym, gdyż niestety po przeprowadzeniu wywiadu, a przed jego publikacją, tuż przed swoimi 101 urodzinami pan Stefan zmarł. Pod koniec życia zmniejszał swoją pasiekę, ale do końca – z tego, co mi wiadomo – posiadał dwa ule, z których pozyskiwał miód dla swojej rodziny.

Pasieka nr 1/2024
Stefan Antolak. Fot. Jakub Jaroński

Jakub Jaroński: Proszę powiedzieć, ile ma Pan lat?

Stefan Antolak: Sam już nie pamiętam (śmiech). 101 lat kończę 8 sierpnia.

JJ: Od kiedy jest Pan pszczelarzem?

SA: Od 1970 r. Ale w zasadzie to ja pszczelarzem byłem całe życie, tylko nie miałem pszczół. Zawsze lubiłem zwierzęta, a zwłaszcza pszczoły. Zajmowałem się nimi już w latach dziecięcych, hen przed II wojną światową. Wygrzebywaliśmy z sąsiadem rójki np. z drzew. Ale niestety on miał za mało wiedzy, aby mnie tym na poważnie zainteresować. Bo wie Pan, jak to jest. Na górę trzeba wchodzić stopniowo: od dołu go góry, a nie odwrotnie. Jak ktoś nie ma wiedzy ani praktyki i rzuca się od razu na głęboką wodę, to wszystko, całe jego starania, mogą pójść wniwecz. A zainteresowanie do tematu przez to też straci. W końcu jednak przyszedł u mnie czas na poważne zajęcie się pszczołami. Kiedy po wojnie pracowałem jako hydraulik i robiłem instalację u klienta, okazało się, że miał pszczoły. Stanąłem przed jego ulami: patrzyłem i patrzyłem. One wylatywały i wlatywały. Tak mnie zauroczyły, że już przy nich pozostałem.

JJ: Czy nadal Pan patrzy, jak pszczoły wlatują i wylatują z ula po latach bycia pszczelarzem?

SA: Oczywiście. Po tym można poznać stan rodziny pszczelej, np. jak noszą obnóża pyłkowe, co świadczy o stanie pszczół. Ale skąd ja to wszystko wiem? Każdy pszczelarz powinien najpierw zdobyć wiedzę np. z podręczników i prasy, a potem dopiero wprowadzać tę wiedzę w praktykę. Na początku drogi pszczelarskiej byłem tak uporządkowany, że potrafiłem w nocy układać sobie plan zajęć w pasiece. U pszczelarza musi być porządek jak w rodzinie pszczelej. Co więcej: jak się ludziom coś nie poukłada, jak się pokłócą, to mogą się przeprosić. A u pszczół nie ma przeproś. Albo pracują, albo coś się złego u nich dzieje. Pszczelarz powinien obserwować i konfrontować swoje obserwacje ze swoją wiedzą i dostrzegać problemy wcześniej. Czy np. pszczoły się będą roiły, czy zaczynają być chore. Niestety, nie wszyscy, co się za to zabierają, mają wystarczająco czasu, aby tak robić.

JJ: A czy środowisko dla pszczół się zmieniło w trakcie Pana stażu jako pszczelarza?

SA: Mówi się, że produkty pszczele są lecznicze. Niech Pan współcześnie poszuka miejsca, gdzie środowisko nie byłoby „zatrute”. Jeżeli Pan znajdzie współcześnie takie miejsce, to ja chętnie tam zawiozę swoje pszczoły i sprawdzę. To jak się pszczoły będą miały w danej okolicy, jest swoistym sprawdzianem dla zanieczyszczenia środowiska. Kiedyś, kiedy zaczynałem być pszczelarzem, byłem o to spokojny.

Z produktów pszczelich pozyskuję propolis, pyłek i miód. Ale nie zgadzam się, że te produkty zawsze są lecznicze. Pszczoły latają na różne tereny, mogą pozyskiwać np. czystą wodę lub z gnojówki. Ludzie wylewają nieraz szambo czy inne ścieki do środowiska. Jeżeli pszczoły się do tego przyzwyczają, to będą tam latały. W środowisku, które będzie zanieczyszczone, to nie wiadomo, co pszczoła ze sobą przyniesie i wtedy trudno mówić o czystych zdrowych produktach pszczelich.

JJ: Jak to się stało, że tyle już lat wytrzymał Pan z pszczołami?

SA: Tak jak Panu mówiłem. Przede wszystkim wiedza. Ale pszczoły i to zajęcie pszczelarskie trzeba po prostu lubić i mieć do niego cierpliwość. Trzeba umieć się z nimi obchodzić, aby były spokojne i nie mieć problemów z sąsiadami. To trochę tak jak z ludźmi. Można być żonatym, dzieciatym i statecznym człowiekiem tak jak ja, a można skakać z kwiatka na kwiatek i być nieuporządkowanym partnersko. Do zajmowania się pszczołami pasuje moim zdaniem ta pierwsza cecha charakteru. Jeżeli pszczoły raz się rozeźlą z powodu nieumiejętnego zajmowania się nimi, to potrafią do końca sezonu takie pozostać i atakować nie tylko ludzi, ale także psy i kury. Sam byłem świadkiem, jak pszczoły zabiły kurę.

JJ: Dlaczego dla Pana pszczoły są ciekawym zwierzęciem?

SA: Dlatego, że to zwierzę socjalne, które żyje w grupach o ilości powyżej 10 tys. osobników o wadze wszystkich owadów nawet do 4,5 kg w dużej rodzinie1. Generalnie wszystko jest ciekawe, co wzbudza ludzkie zainteresowanie. Podobnie jak przyrodnicy, ja jako laik po prostu lubię pszczoły np. tak jak psy. Dla mnie pszczoły to są moje przyjaciółki. Jednakowoż takie, do których trzeba podchodzić odpowiednio. Nie stresować ich, kiedy są pobudzone np. złą pogodą. Nie roznosić blisko ich uli obcych ostrych zapachów. Nie drażnić. Prędzej bym na jakiegoś człowieka podniósł rękę niż na pszczołę. Mnie jest żal moich przyjaciółek, pomimo że ich żywot w porównaniu do ludzi czy psów jest krótki.

Pasieka nr 1/2024
Stefan Antolak ze swoim uczniem Grzegorzem Buczyńskim Fot. Jakub Jaroński

JJ: Czy rodzina pszczela jest według Pana inteligentnym bytem?

SA: Bardzo. Niech ją Pan spróbuje gdzieś przenieść, to wróci do 3 km w to samo miejsce2. Samo unasiennianie jest bardzo skomplikowane. Co by Pan przykładowo zrobił, gdyby do naszego domu, czyli gniazda, wszedł intruz? Pszczoły doskonale sobie radzą z takimi problemami. Wszystkie te procesy wskazują na wysoki poziom organizacji społecznej.

JJ: Dlaczego pszczoły są dla nas ważne?

SA: Pszczoły są ważne jak wszystkie inne zwierzęta np. żaby i lisy. Mówi się, że lis to dusiciel drobiu i innego ptactwa. Ale jest on elementem systemu jak wszystko inne. A człowiek to nie niszczy? Także niszczy! Bez pszczół nie byłoby odpowiedniego zapylania. W związku z tym są one dla nas ludzi bardzo ważne. Dla mnie miód nie jest lekarstwem. Dla mnie lekarstwem są pszczoły.

Pasieka nr 1/2024
Fot. azerbaijan_stockers

JJ: Czy myśli Pan o tym, czy ktoś po Panu odziedziczy Pańską pasiekę?

SA: Myślę. Z tym jest problem. Nie mam w rodzinie nikogo takiego, a jak mówiłem wcześniej, do pszczelarstwa trzeba mieć i czas i odpowiednie cechy charakteru. W związku z tym nie da się nikogo do tego zmusić. Bo i tak nie będzie dobrym pszczelarzem. Ale mam swojego ucznia: Grzegorza Buczyńskiego. Dziękuję mu, że zostanie po mnie jakiś ślad. Kiedy przyjdzie czas, będę miał spadkobiercę. To się liczy.

Grzegorz Buczyński: Serdecznie Ci dziękuję za możliwość bycia Twoim uczniem.


1 - ok. 10 000 pszczół ma masę ok. 1 kg.

2 - Więcej na temat przenoszenia ula i powrotów pszczoły lotnej można przeczytać w artykule Sławomira Trzybińskiego pt. Pasieczne warcaby – jak i kiedy przenosić ule, aby wygrać? na str. 12 - przyp. red.


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"