Z artykułu dowiesz się m.in.:
- jakie problemy mogą generować nowo powstające pasieki;
- dlaczego porzucone i podrzucone ule zagrażają okolicznym hodowlom pszczół;
- jakie rozwiązanie tych problemów widzi autor.
Porzucone ule i przepszczelenie
W tym artykule chcę poruszyć problemy, które nurtują wielu pszczelarzy. Przybyło pasjonatów naszej profesji, którzy mają znikomą wiedzę o prowadzeniu pasieki oraz słomiany zapał. Zdobędą kilka uli i po paru sezonach okazuje się, że nie ma miodu. Zajmowanie się pszczołami staje się nieopłacalne i nie przynosi wymarzonych celów, ponieważ wymaga dużo zaangażowania i pracy.
Ule są zostawione bez opieki, przez co rodziny giną, głównie przez warrozę. Pozostaje po nich resztka czerwiu, pierzgi i śladowe ilości miodu. W takich warunkach rozwija się zgnilec. Pozostawione ule są rabowane przez pszczoły z poprawnie prowadzonych pasiek , a w ten sposób przenoszą się choroby i pasożyty. Po wyrabowaniu wszystkiego, reszty spustoszenia dokonuje motylica, która też rozprzestrzenia się na inne pasieki. Następnego roku takie opuszczone ule zasiedlają pszczoły rojowe i cały cykl znowu się powtarza. W odległości ok. 400 m od mojej pasieki ktoś porzucił ule. To są wylęgarnie wszelkiego rodzaju chorób pszczelich. Moim zdaniem na takich pszczelarzy powinno być ustanowione prawo weterynaryjne – może na wzór przepisów, którym podlegają hodowcy bydła lub trzody. Zwierzęta hodowlane podlegają rejestracji i ścisłej kontroli weterynaryjnej. Dzisiaj jest to szczególnie ważne ze względu na panujące choroby. Na zdjęciach przedstawiam pasiekę, którą opisałem.
Następnym tematem, który chcę poruszyć jest przepszczelenie. Każdy rozsądny pszczelarz w obrębie swojej pasieki nasadza drzewa miododajne. W obrębie lokalizacji moich uli nasadziłem kilkaset sadzonek. Oczywiście sporo z tych drzew nie przeżyło. Część niszczą jelenie i sarny. W sezonie na takie tereny z dużą ilością drzew miododajnych inni pszczelarze podwożą swoje ule, a jednocześnie nie starają się zadbać o pożytki w obrębie swojej pasieki. Powinno się takie podrzucanie uli pod czyjąś pasiekę uregulować przepisami, np. jeden ul w odległości 300 m od stojącej pasieki, dwa ule 400 m, trzy ule 500 m i każdy o 100 m dalej. Obecnie spotyka się w niedalekiej odległości od pasieki nagle kilkadziesiąt obcych uli. Powoduje to wzajemną niechęć, a nawet są przypadki dewastacji uli przez pszczelarzy. Powinniśmy wypracować kodeks lub prawo, które by regulowało wiele nurtujących problemów. Wzorem wędkarzy, którzy, aby móc wędkować, muszą poznać obowiązujące przepisy i stosować się do nich. Również wśród myśliwych znajomość prawa jest bardzo restrykcyjna. Natomiast wśród amatorów pszczelarstwa wiedzy o prowadzeniu pasieki nikt nie kontroluje. Cieszyłbym się, aby na tematy poruszane przeze mnie wypowiedzieli się pszczelarze profesjonaliści. Dziękuję za zainteresowanie. _
Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"