Ul wielkopolski, Dadanta, a może warszawski poszerzony?
Wybór typu ula, w jakim prowadzone będą przez kolejne sezony rodziny pszczele, to sprawa niełatwa. W krajowym pszczelarstwie dominuje ul wielkopolski, który na większą skalę nie przyjął się nigdzie indziej na świecie. Mniej popularna jest konstrukcja Dadanta, zdecydowanie chętniej użytkowana w pasiekach zagranicznych. Część pasieczników unowocześnia także ule warszawskie poszerzane, których zalety i ja zaczynam coraz wyraźniej dostrzegać.
Fot. Michał Piątek
Dlaczego te trzy systemy?
W Polsce wykorzystywanych jest co najmniej kilka typów uli. Pszczoły zasiedlają ule wielkopolskie, Ostrowskiej, inne wariacje ula wielkopolskiego, ule Dadanta, ½ Dadanta, Langstotha i jego warianty, ule warszawskie zwykłe i poszerzone, Zandera, a także inne jeszcze, podpatrzone na świecie niekomercyjne rozwiązania. Pod względem spopularyzowania poszczególnych typów za najważniejsze uznać należy jednak ule wielkopolskie, Dadanta i warszawskie poszerzone. To właśnie im poświęcone zostaną dalsze rozważania. Początkujący pszczelarz, nabywający dopiero sprzęt i pszczoły, spotka się z największą liczbą ogłoszeń sprzedaży tych właśnie systemów. Postaram się więc w dalszej części wyjaśnić różnice między wymienionymi typami uli, by ułatwić decyzje inwestycyjne.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Rys. Mariusz Uchman
Od czego zależy tempo wiosennego rozwoju pszczół?
Jeszcze niedawno panowało przeświadczenie, że mały ul sprzyja szybkiemu rozwojowi rodzin pszczelich wiosną. Zimowe pszczoły, wymęczone i nieliczne, miały łatwiej i szybciej przygotowywać rodzinę do gromadzenia miodów towarowych już w ostatnich dniach kwietnia. Opierano się na twierdzeniu, że w ciaśniejszym ulu łatwiej utrzymać ciepło. Dziś jednak wiemy, że pszczoły nie ogrzewają wnętrza ula a siebie oraz znajdujący się w plastrach czerw. Kubatura ula nie ma znaczenia. Niektórzy pszczelarze zrezygnowali już z używania zatworów czy zmniejszania gniazd na zimę.
Zatwory w ulach mieszczących 10 plastrów gniazdowych są bezużyteczne od maja do września, a przecież trzeba je gdzieś przechować. Ścieśnianie gniazd wiąże się z wykonaniem dodatkowej pracy, a wycofane plastry także wymagają przestrzeni magazynowej. Pozostawienie nieobsiadanych plastrów w ulach na zimę wiąże się z ryzykiem pojawienia się na nich pleśni, jeżeli wentylacja jest wadliwa, niewystarczająca lub źle ustawiona. Dodatkowe plastry dają za to pewien bufor czasowy. Jeżeli z jakiegoś powodu pszczelarz nie będzie mógł systematycznie poszerzać gniazd, to pszczoły zrobią to same w optymalnym dla siebie czasie.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Na co zwrócić uwagę latem?
Pisząc o lecie, mam na myśli cały czerwiec, lipiec i sierpień, a więc okres o ok. 3 tygodnie wyprzedzający kalendarzowe lato. Chodzi o czas, w którym rodziny są najsilniejsze. Korpusowe ule wielkopolskie, Dadanta czy warszawskie poszerzane pozwalają na dostosowanie ich pojemności do liczebności rodzin i dopływu wziątku. Rozbudowa do góry, o ile prowadzona na czas, eliminuje rojenie z powodu ciasnoty. Te trzy miesiące zazwyczaj są ciepłe i owady chętnie zagospodarowują nawet plastry, które znajdują się w sporym oddaleniu od gniazda. Wszystkie trzy systemy oferują w tym czasie wystarczającą przestrzeń dla matek do składania jaj.
W okresie miodobrań także nie ujawniają się poważniejsze problemy związane z którymś konkretnym typem ula. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwie różnice.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Po drugie, warto podkreślić różnice w stosowaniu przegonek w trakcie miodobrań. Na wstępie zaznaczę, że w moim odczuciu instalacja płyty z przegonką bezpośrednio na gnieździe w celu odebrania wszystkich korpusów miodni jest błędem. Dla potrzeb rodziny powinno się zostawić co najmniej jeden korpus miodni na gnieździe, jeśli wszystkie plastry kwalifikują się do odebrania, lub umieścić na rodni korpus, w którym miód jest najmniej dojrzały – dopiero na takie korpusy należy położyć płytę z przegonką. W lepszej sytuacji są ci, którzy dysponują zapasem odbudowanych, pustych plastrów, na przykład pozyskanych podczas wcześniejszego miodobrania. Mogą rotować plastrami i przynajmniej w części powiększać ule o susz. Gorzej, jeżeli takiego zapasu nie ma.
Ale nawet w takiej sytuacji, w ostateczności, należy podać pszczołom korpus z węzą. Chodzi o to, by nie tworzyć ciasnoty w ulu, nie prowokować rabunków. Tak agresywne odebranie miodu z uli wiąże się z pewnym ryzykiem. Jeżeli zabierzemy owadom całość pokarmu węglowodanowego znad krat odgrodowych i zostawimy jedynie to, co w gniazdach, to w przypadku dłuższego załamania pogody można doprowadzić do widocznego zachwiania rozwoju rodzin pszczelich, a nawet głodu. W takiej sytuacji lepiej obronią się gniazda pojemniejsze, a więc te w ulach Dadanta czy warszawskich poszerzonych. W nich, choćby i przy genetycznie bardzo plennych pszczołach, praktycznie zawsze znajduje się wystarczający zapas pokarmu, by dać pszczelarzowi rezerwę czasu na podjęcie odpowiednich działań w przypadku wyjątkowo niesprzyjających warunków do lotów pszczół.
Fot. trekone, freepik
Spokojna jesień i zima
Jak wspomniałem, coraz więcej pszczelarzy w Polsce przekonuje się do zimowania pszczół na niezwężonych gniazdach. To sposób działania powszechnie praktykowany z powodzeniem np. przez północnoamerykańskich pszczelarzy. W ulach o szerokiej ramce (Dadant), przy pełnym wypełnieniu korpusu ramkami istnieje jednak ryzyko, że owady (zwłaszcza przy ciepłej jesieni sprzyjającej dłuższemu czerwieniu) umieszczą pokarm przede wszystkim na skrajnych plastrach. Pod koniec zimowli, gdy liczebność rodzin spadnie, pożywienie to może okazać się niedostępne dla pszczół. Łatwo poradzić sobie z tym problemem w systemie ½ Dadant. Podczas wyjmowania ostatnich pasków do leczenia warrozy, na przełomie września i października, przekłada się plastry tak, by w górnym korpusie znalazły się tylko te z poszytym pokarmem, dobrze wypełnione. Wszystkie plastry z ewentualnie obecnym jeszcze o tej porze czerwiem krytym, muszą trafić o kondygnację niżej.
Tak ułożone rodziny otrzymują wówczas jeszcze jedną porcję inwertu w dawce 3–7,5 kg, by mogły systematycznie zalać komórki po wygryzających się pszczołach. Gospodarując na pełnych plastrach Dadanta, taka ingerencja w sposób rozłożenia zimowych zapasów nie jest możliwa. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest zatem zużycie większej ilości zimowej paszy. W przypadku rodzin, które nie są wywożone na nawłociowiska, począwszy od 20 lipca aż po kres karmienia zimowego, każda otrzymała w mojej pasiece min. 24 kg cukru (sucha masa). To niewątpliwie mankament gospodarki w ulach o dużych gniazdach. Jednak w konstrukcjach o węższej ramce (przy podaniu tej samej ilości paszy jesienią) odległość od uwiązanego kłębu do górnej beleczki plastra będzie większa (z uwagi na ilość pokarmu). To sprawia, że prawdopodobieństwo śmierci głodowej pszczół jest mniejsze.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Podsumowanie
Nie dziwi, że ul wielkopolski albo podobne mu systemy nie zyskały uznania w światowym pszczelarstwie. Moim zdaniem w Polsce jego popularność wynika z przyzwyczajenia. Powstało ono jeszcze w czasach, gdy rodzimi pasiecznicy nie mieli dostępu do pszczół genetycznie skłonnych do budowy silnych rodzin, mogących gromadzić duże i bardzo duże ilości miodu w sprzyjających warunkach. Dziś jednak konstrukcja ta ma po prostu mało zalet. Ule warszawskie poszerzone w konfiguracji korpusowej, podobnie jak wielonadstawkowe ule Dadanta, mają więcej atutów. Wspólnym ich problem jest konieczność wykorzystywania dwóch rozmiarów ramek. To ogranicza możliwość rotowania plastrami i efektywność wycofywania ich z gniazd. Sądzę, że umiejętne gospodarowanie w ulu warszawskim poszerzonym lub Dadanta z wykorzystaniem ich zalet może przełożyć się na uzyskiwanie dobrych wyników produkcyjnych.
Michał Piątek
www.pogodnypiatek.pl
Przeczytaj także: Jaki ul jest najlepszy, „Pasieka” nr 6/2021 oraz 1/2021
Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"