Przemysław Szeliga, Monika Leleń
Mini plus – bardziej mini czy plus? Cz. 3.
Łatwe unasienianie matek pszczelich
W poprzednich częściach artykułu poznaliśmy już gospodarkę w ulach mini plus oraz alternatywne możliwości wykorzystania tej konstrukcji w pasiecie. Warto przyjrzeć się podstawowej funkcji mini plusa, a mianowicie możliwości unasieniania matek pszczelich. Mini plus jest przede wszystkim ulikiem weselnym. Ma oczywiście nie tylko zalety, lecz również wady, ale przewaga tych pierwszych jest na tyle duża, że może być z powodzeniem wykorzystywany zarówno w masowym unasienianiu w profesjonalnych pasiekach hodowlanych, jak i w małych gospodarstwach pszczelarzy hobbystów.
Fot. 1. Nasiedlanie miniplusów. Fot. Monika Leleń
Zacznijmy od tego, jak założyć pasiekę miniplusową. Najprościej byłoby nabyć przezimowane rodziny lub młode rodzinki w sezonie. Niestety w związku z tym, że system ten dopiero od kilku lat zyskuje popularność w naszym kraju, trudno znaleźć pasieki, które oferowałyby taką możliwość. Pozostaje samodzielne nasiedlenie.
Możliwości jest kilka:
- nasiedlenie roju,
- nasiedlenie pakietu,
- wykonanie odkładu z rodziny macierzystej.
W zależności od czasu, w którym będziemy zasiedlać ule, dobieramy odpowiednią metodę. Nasiedlenie pszczołami rojowymi jest najmniej przewidywalne czasowo, daje jednak możliwość szybkiego odbudowania sporej ilości ramek i szybki rozwój. Niestety możliwość podziału na rodzinki weselne znacznie przesunie się w czasie i będzie możliwe dopiero pod koniec sezonu hodowlanego. Tę opcję należałoby potraktować jak inwestycję na kolejny sezon. Nasiedlenie wykonuje się w taki sam sposób jak w przypadku osadzania roju w dużych ulach. W zależności od wielkości rójki ustawiamy 3-4 korpusy wypełnione wyłącznie ramkami z węzą. Po tygodniu od nasiedlenia kontrolujemy, czy nie jest konieczna korekta liczby korpusów w górę lub w dół.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Oczywiście w kolejnych sezonach problem pozyskania pszczół, czerwiu i plastrów do nasiedlania rodzinek weselnych nie istnieje. Jest to niewątpliwie jedna z najcenniejszych zalet tego systemu. Pszczoły doskonale zimują w tych ulach, bardzo szybko się rozwijają, co daje możliwość bardzo wygodnego i efektywnego zarazem zakładania rodzinek weselnych od samego początku sezonu hodowlanego.
Tworzenie rodzinek, oczywiście w zależności od rejonu kraju, najczęściej ma miejsce w pierwszych dniach maja. W zależności od skali i potrzeb decydujemy, czy uliki weselne będą jedno- czy dwurodzinne. Do założenia rodziny wystarczą trzy ramki. Jeden plaster z pokarmem i czerwiem (oba obsiadane na czarno przez pszczoły) oraz ramka z węzą, którą najlepiej umieścić pomiędzy pokarmem a czerwiem. Jeżeli w jednym mini plusie będziemy unasieniać dwie matki, wówczas komory oddzielamy od siebie zatworem. W tym wypadku dobrze jest tak dobierać pszczoły do nasiedlania, aby w dwóch komorach znajdowały się owady z różnych rodzin macierzystych. W sytuacji, gdy wybierzemy opcję jednorodzinną, zatwór wydaje się zbędny – możemy jednak użyć go do ograniczenia przestrzeni w korpusie i usunąć, dopiero gdy rodzinka rozbuduje się do 6 plastrów. Optymalnym rozwiązaniem jest przewiezienie zasiedlonych rodzinek weselnych na pasieczysko znajdujące się poza zasięgiem lotu pszczół. W przeciwnym wypadku utworzone rodzinki będą miały bardzo nierówną siłę, a niektóre będą wymagały ponownego nasiedlenia ze względu na powrót starej pszczoły do rodziny macierzystej. Praktykowane często przez pszczelarzy różne metody mające na celu „przytrzymanie” pszczół, niestety się nie sprawdzają. Niektóre z nich mogą być wręcz niebezpieczne – przykładem może być pozostawianie na pasieczysku rodzin z zamkniętymi wylotami. Nawet w przypadku zapewnienia wentylacji istnieje ogromne ryzyko przegrzania, a w konsekwencji śmierci pszczół.
Fot. 2. Nasiedlanie miniplusów. Fot. Monika Leleń
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Warto już na etapie kompletowania sprzętu zastanowić się nad tym, jakie ramki (zwykłe czy hoffmanowskie) będą dla nas odpowiednie. Każdy rodzaj ma swoje wady i zalety, ich wybór będzie zależał od indywidualnych preferencji, a także skali działalności. Zaletą stosowania ramek zwykłych jest zmniejszenie ryzyka gniecenia pszczół oraz uszkodzenia matki podczas przeglądów. Ma to szczególne znaczenie, gdy wybieramy wariant unasieniania dwóch matek w jednym mini plusie. Wówczas w pojedynczej komorze mini plusa jest dość „ciasno”, ramkę zwykłą zdecydowanie łatwiej rozluźnić i wyjąć. Wadą jest utrudniony transport, podczas którego mogą się one przesuwać. Problem z transportem może się pojawić szczególnie wtedy, gdy przy nasiedlaniu dokładamy nowe ramki z węzą. Dzień po przywiezieniu ulików do właściwej lokalizacji konieczne jest skorygowanie ułożenia ramek. To, co przy ramkach zwykłych jest zaletą, przy hoffmanach staje się wadą i odwrotnie. Ramki typu hoffmanowskiego będą stabilniejsze podczas transportu, jednak przy unasienianiu matek w dwóch komorach i stosowaniu przegrody pozostanie mało miejsca na rozluźnienie ramki. Znacznie zwiększy to ryzyko gniecenia pszczół i uszkodzenia matki. Zdarza się, że przy wyciąganiu mocno zakitowanej ramki hoffmanowskiej odchodzi tylko górna beleczka.
Jeśli wybieramy wariant jednorodzinny, z powodzeniem można stosować ramki hoffmanowskie. Z racji wielkości mini plusa do przeglądów warto wybrać małe zręczne dłuto z zadziorkiem, które mieści się w dłoni. Odpowiednie dłuto znacznie zwiększa komfort pracy.
Termin i pora przeglądu mini plusa będą zależały od jego celu. W zależności od tego, czy poddajemy matecznik, sprawdzamy, czy matka wróciła z lotu godowego lub czy rozpoczęła już czerwienie, będziemy zwracać uwagę na inne aspekty. Przy unasienianiu matek na większą skalę, ze względów ergonomicznych część etapów pomijamy. W wariancie amatorskim wykonanie wszystkich czynności zapewne zwiększy wydajność (uzyska się większą liczbę unasienionych matek).
Po utworzeniu rodzinki poddajemy matecznik lub matkę w klateczce. Stosujemy taką samą zasadę, jak przy poddawaniu matek w rodzinach. Poddając matkę w klateczce, w rodzince nie powinno być czerwiu otwartego, a jeśli poddajemy matecznik, wszystkie stadia rozwojowe są dozwolone.
Wygryzienie się matecznika sprawdzamy 2 dni po planowanym terminie wyjścia z niego matki. Przyjęcie reproduktorki poddanej w klateczce sprawdzamy po 2 dniach od jej podłożenia. Po otwarciu ulika oceniamy zachowanie pszczół. Na jego podstawie najczęściej możemy wstępnie ocenić, czy matka została przyjęta, czy nie. Jeżeli pszczoły głośno huczą („płaczą”) możemy być prawie pewni, że matki nie ma. Jeżeli to kolejna strata z rzędu, powinniśmy zajrzeć do plastrów i sprawdzić, czy nie ma jaj trutowych. Jeśli pszczoły są spokojne, matecznik prawidłowo wygryziony lub matka wypuszczona z klateczki, to uznajemy, że została przyjęta. Jeśli nie ma takiej konieczności, nie niepokoimy pszczół przeglądem w poszukiwaniu matki. Przy unasienianiu matek na większą skalę, prześwietlanie mateczników przed ich poddaniem do ulików, pozwala pominąć tę czynność.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Fot. 3. Mini plus w wersji dwukomorowej. Fot. Monika Leleń
Wybierając czerwiącą matkę z ulika weselnego, trzeba zachować ostrożność zarówno przy wyciąganiu ramek, jak i przy ich przeglądaniu. Ramki przeglądamy bezpośrednio nad ulikiem, aby zminimalizować ryzyko upadku matki poza gniazdo. Jeśli unasieniamy w dwóch komorach, jedną ramkę możemy pozostawić poza ulikiem na czas przeglądu obu komór, a pozostałymi swobodnie operować mając więcej wolnej przestrzeni. Przystępując do szukania matki pszczelej, powinniśmy mieć przygotowany sprzęt do jej złapania. Najbezpieczniejsze dla matki jest użycie fajki (szklanej lub plastikowej) i klateczki. Najczęściej matka znajduje się na plastrze z czerwiem, nie jest to jednak reguła. W sytuacji, gdy nie możemy znaleźć matki, warto przeglądnąć ścianki i dennice ulika, zaglądnąć do podkarmiaczki, a czasami nawet pod spód dennicy. Jeśli matka nam sfrunęła poza komorę, należy sprawdzić teren wokół siebie. Jeżeli poszukiwania kończą się niepowodzeniem, warto jeszcze zajrzeć do komory obok. Jeśli matka do niej sfrunęła w zależności od sytuacji w drugiej komorze albo zostanie okłębiona przez pszczoły, albo będzie chodzić po plastrach. Tego typu sytuacje nietypowe zdarzają się rzadko, jeśli jednak się pojawią, możemy stracić sporo cennego czasu.
Przy unasienianiu na dużą skalę i w systemie ciągłym częściej będziemy spotykać się z sytuacjami wymagającymi naszej dodatkowej uwagi. Uliki silne, w których unasienionych zostało kilka matek z rzędu bez strat, w pewnym momencie będą wymagały rozsiedlenia. Taką sytuację poznamy m.in. po tym, że brakuje miejsca do czerwienia, a pod ramkami powstaje dzika zabudowa. Brak ingerencji z naszej strony może doprowadzić do wyrojenia się ulika. Rozsiedlenie polega na zabraniu z komory jednej ramki z czerwiem (najlepiej krytym) i pszczołami oraz dodaniu węzy. Mając do rozsiedlenia kilka komór, z odebranych ramek możemy zrobić nową rodzinkę, którą należy przewieźć do innej lokalizacji.
Sytuacją odwrotną jest słabnięcie komory, które może wynikać z wystąpienia co najmniej dwóch start matki na locie godowym z rzędu lub z odebrania matki czerwiącej tuż po rozpoczęciu przez nią czerwienia. Wzmocnienie takiej rodzinki polega na dodaniu do niej ramki z czerwiem krytym (najlepiej na wygryzieniu) oraz z pszczołami. W tym celu możemy wykorzystać ramki pozyskane z rozsiedleń. Jeśli w porę nie zauważymy, że rodzinka słabnie, a kolejne poddawane do niej matki giną na lotach godowych, dojdzie do strutowienia rodzinki. W tej sytuacji pszczoły należy wysypać w trawę, ramki z jajami trutowymi usunąć, a komorę nasiedlić ponownie.
Opieka nad rodzinami weselnymi w trakcie sezonu ogranicza się właściwie tylko do kontroli siły i zapasu pokarmu. Słabe rodzinki łatwo wzmocnić, przenosząc ramkę z czerwiem i pszczołami z innej, zbyt silnej. Regularne karmienie najczęściej wykonuje się raz w tygodniu, podając 0,6-0,8 l rzadkiego syropu.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Mówi się, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Odnosi się to również do pszczelarzy. Często jesteśmy przywiązani do konkretnych rozwiązań i nie wyobrażamy sobie jakiejkolwiek zmiany. W pszczelarstwie co jakiś czas pojawiają się jednak rozwiązania, które pozwalają na mniejsze lub większe rewolucje w gospodarce pasiecznej. Mini plus nie jest może aż tak innowacyjny jak wynalazki z połowy XIX w., takie jak miodarka, ramka, węza, czy krata odgrodowa. Niewątpliwie jednak ułatwia proces unasieniania, przechowywania, czy zimowania matek w naszych pasiekach. Dla nas są małą rewolucją.
Przemysław Szeliga
Monika Leleń
Pasieka Szeligów
Eksperci Akademii Pszczelarza