fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 6

Jak przenoszą się choroby pszczół, cz. 2.

W poprzedniej części artykułu, zamieszczonej w nr 4/2021 „Pasieki”, opisałyśmy mechanizmy przenoszenia się patogenów pszczelich przez szeroko pojęte środowisko, np. kwiaty, wodę, pasieczysko. W tej części poruszymy zagadnienia rozprzestrzeniania się chorób nie tylko za pośrednictwem samych pszczół, ale także... pszczelarza.


Fot. 1. Szeroko rozstawione ule w kontrastujących kolorach. Fot. A. Gajda

Zacznijmy od chorej rodziny. Jest ona źródłem patogenu, który będzie się rozprzestrzeniał do innych gniazd. Mowa tu zarówno o pasożytach (Varroa destructor, Tropilaelaps clarae, Braula coeca), bakteriach (Paenibacillus larvae wywołujący zgnilec amerykański, Melissococcus plutonius wywołujący zgnilec europejski i wiele innych), grzybach (Ascocphaera apis wywołujący grzybicę wapienną, Aspergillus spp. wywołujący grzybicę kamienną) i wirusach (chronicznego paraliżu, ostrego paraliżu, zdeformowanych skrzydeł, choroby woreczkowej i wielu, wielu innych).

Pszczoły

Poza wspomnianymi w poprzedniej części mechanizmami roznoszenia się chorób na osi pszczoła – środowisko – inna pszczoła występują też zjawiska przenoszenia patogenów bezpośrednio na osi pszczoła – pszczoła (pszczoła – czerw).

Przenoszenie chorób między pszczołami (i rodzinami), spowodowane jest przede wszystkim rabunkami i błądzeniem pszczół, które obserwujemy zarówno w obrębie, jak i między pasiekami. Najczęściej rabowane są rodziny słabsze, często chore. Pszczoły, które rabują, przynoszą do swoich uli nie tylko pokarm, ale także patogeny (tak najczęściej rozprzestrzenia się zgnilec amerykański). Zapobieganie rabunkom jest więc nie tylko chronieniem rodzin słabszych przed utratą zapasów, ale także tych silnych i zdrowych przed zawleczeniem do gniazda patogenów.

Aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia rabunków, powinniśmy dokarmiać rodziny już po ustaniu lotów oraz zabezpieczać plastry z zapasami przed pszczołami. Ważne jest także ograniczenie czasu przeglądu rodzin i niepozostawianie otwartych gniazd zbyt długo. Innymi słowy – im ul sprawdzany krócej, tym mniejsza szansa na rabunek. Zaleca się też oczywiście utrzymywanie w pasiece tylko silnych rodzin, aby nie było pokusy rabunku.

Jeśli jednak do rabunku dojdzie, należy zmniejszyć wylot ula rabowanej rodziny na „jedną pszczołę” lub zatkać wylot całkowicie np. mokrym materiałem na około 1 godzinę. Dodatkowo powinno się uszczelnić wszystkie ewentualne „boczne wejścia”, np. krzywo założony daszek, szpary między korpusami, a jeśli to nie pomoże, w miarę możliwości przenieść rabowaną rodzinę w inne, odległe miejsce (oczywiście zgodnie z zasadami prawidłowego przenoszenia pni).

Warto okresowo sprawdzać dokładniej stan zdrowia wszystkich, nawet silnych rodzin, ponieważ mogły przynieść do ula patogeny, które niekontrolowane doprowadzą do ich osłabnięcia.

Błądzenie pszczół wiąże się często z przepszczeleniem terenu. Tak samo jak w przypadku rabunku – pszczoła dorosła może przenieść patogeny na sobie lub wraz z pokarmem do innego ula. Zjawisko to jest o tyle istotne, że z roku na rok odnotowujemy coraz większą liczbę rodzin pszczelich w Polsce, a więc ich zagęszczenie jest coraz większe, co sprzyja błądzeniu.

Należy podkreślić, że najczęściej mylą ule pszczoły chore. Zjawisko to jest dobrze poznane w przypadku nosemozy. Uszkodzenia przewodu pokarmowego pszczół nie pozwalają na prawidłowe trawienie i wchłanianie składników odżywczych. Zaatakowana pszczoła jest często bardzo słaba, co wpływa bezpośrednio na jej zdolności orientacji w terenie.

Podobnie wygląda sprawa w przypadku pszczół porażonych przez patogeny wirusowe uszkadzające układ nerwowy, na przykład wirusa chronicznego i ostrego paraliżu pszczół. Chore owady błądzą znacznie częściej i aby wkupić się do obcej rodziny, często oferują kroplę nektaru z wola miodowego, pełną zarazka, z powodu którego są osłabione.


Fot. 2. Korpusy z odcinającymi się od tła wzorami nad wylotkami.
Fot. A. Gajda

Aby ograniczyć błądzenie pszczół w obrębie naszej pasieki, możemy rozstawiać ule w dużych odstępach od siebie (na jeden ul lub większy) oraz malować je na kontrastujące ze sobą kolory (fot. 1). Badania pokazują też, że wyraźne, odcinające się od tła, kolorowe kształty znajdujące się na korpusach uli, znacznie zmniejszają błąkanie się pszczół, gdyż ułatwiają im nawigację (fot. 2).


Fot. 3. Rójka. Fot. Andreas Neumann, Pixabay

Zjawisko rojenia się pszczół (fot. 3), mimo że opisywane jest jako mechanizm odporności rodziny pszczelej, może przyczyniać się do rozprzestrzeniania chorób między pasiekami. Robotnice zabierają ze sobą zapas pokarmu, w którym mogą być patogeny. Sam owad dorosły (w tym matka pszczela) jest źródłem zakażenia. Często w ten sposób „sprowadzamy” do pasieki rodzinę z „pasażerami na gapę”, na przykład zgnilcem amerykańskim, nosemozą czy chorobami wirusowymi. Pamiętajmy też, że V. destructor bardzo chętnie podróżuje na dorosłych pszczołach i rójki mogą być silnie porażone tymi pasożytami.

Szczególnie mowa tu o tych, które znajdujemy końcem sezonu. Bardzo często pszczoły wyszły z ula nie dlatego, że był przepełniony, a właśnie z powodu silnego porażenia warrozą. Łapanie późnych rójek i umieszczanie ich w pasiece nigdy nie jest dobrym pomysłem, ponieważ są one nie tylko źródłem pasożyta, ale także wirusów, które się dzięki niemu namnażają, a na zakażenia wirusowe, jak dotąd, lekarstwa nie ma.


Fot. 4. Karmicielki zajmujące się czerwiem. Fot. A. Gajda

Kontakt między robotnicami a czerwiem jest ważną drogą rozprzestrzeniania się choroby wewnątrz rodziny pszczelej (fot. 4). Karmicielki mogą przekazywać larwom wraz z pokarmem cząstki wirusa np. choroby woreczkowej lub bakterie powodujące zgnilec amerykański czy europejski. Dorosłe samice V. destructor czekają na karmicielkach, aż te znajdą się na czerwiu w odpowiednim wieku i wchodzą do komórki niedługo przed jej zasklepieniem.


Fot. 5. Pszczoły gotowe do dzielenia się jedzeniem. Fot. A. Gajda

Podczas trofalaksji (fot. 5), czyli dzielenia się jedzeniem między owadami, robotnice przekazują sobie np. spory nosemozy czy bakterie zgnilca amerykańskiego. Ponadto samo czyszczenie ula przez robotnice, np. ze śladów kału czy resztek pokarmu lub zamarłych larw i poczwarek, może prowadzić do ich zakażeń.

Nie możemy zapobiec kontaktom chorych owadów z czerwiem ani ze zdrowymi pszczołami, dlatego ważne jest, aby wszystkie nasze rodziny były zdrowe, a choroby się nie roznosiły. Możemy w tym nieco pomóc poprzez rygorystyczne utrzymywanie higieny w ulu. Niezwykle ważna jest coroczna dezynfekcja korpusów i sprzętu, ale także wymiana plastrów na węzę w jak największym procencie, co pozwala nam mechanicznie pozbyć się patogenów ze starych, „brudnych” plastrów i powierzchni.

Matka


Fot. 6. Zmieniony chorobowo matecznik z zamarłym z powodu choroby czarnych mateczników czerwiem matecznym.
Fot. A. Gajda

Udowodniono, że istnieje transmisja patogenów z matki pszczelej na jajo np. w przypadku wirusa czarnych mateczników (fot. 6) czy wirusa ostrego paraliżu pszczół. Istotne z punktu widzenia matek inseminowanych jest też nasienie trutni jako potencjalne źródło chorób, zwłaszcza wirusowych. Nowa matka wprowadzona do rodziny może być też nosicielką spor Nosema spp. czy zarodników Ascosphaera apis. Pamiętajmy, że potencjalnie przekazuje patogeny nie tylko na robotnice, ale też trutnie czy młodą matkę.

Polska jest potęgą, jeżeli chodzi o produkcję pszczelich matek, a polscy pszczelarze co roku wymieniają średnio połowę pogłowia królowych w pasiece. Jest to zdecydowanie dobra praktyka, jednak powinniśmy zwracać uwagę na ich pochodzenie. Korzystajmy z usług sprawdzonych producentów, np. z pasiek hodowlanych zarejestrowanych w KCHZ. Materiał pochodzący z takich pasiek jest poddawany badaniom kontrolnym.

Pszczelarz

Nietrudno się domyślić, że sam pszczelarz może przyczynić się do roznoszenia chorób pszczół, na co podałyśmy kilka przykładów powyżej. Warto je uzupełnić o informacje związane z łączeniem słabych rodzin. W pierwszej kolejności należy sprawdzić ich stan zdrowia, ponieważ, jeśli osłabły z powodu choroby, a nie błędów w gospodarce, to tak utworzone rodziny będą zarażać inne, nie tylko w obrębie pasieki, ale i poza nią.

Z tych samych powodów należy ostrożnie podchodzić do przenoszenia plastrów (fot. 7) między rodzinami (z pokarmem, czerwiem, pszczołami lub suszu), choć wiadomo, że jest to potrzebne. Na takich plastrach możemy potencjalnie wnieść do zdrowej rodziny właściwie wszystkie patogeny pszczele, stąd ponownie wspominamy o okresowej kontroli zdrowia pasieki.


Fot. 7. Przenoszenie plastra z resztką pokarmu, czerwiem i pszczołami.
Fot. A. Gajda

Po osypanych rodzinach często zostają nam plastry pełne pokarmu (fot. 8), co stanowi ogromną pokusę, aby dać go innym pszczołom. Nie jest to dobry pomysł, jeśli nie mamy stuprocentowej pewności (a właściwie nigdy jej nie mamy), że rodzina nie osypała się z powodu jakiejś choroby. Należy tu pamiętać, że wiele z nich nie daje żadnych objawów aż do śmierci pszczół. Koronnym przykładem jest tu nosemoza C, w której przebiegu w pewnym momencie rodzina wydaje się bardzo silna i zdrowa, jednak niedługo potem całkowicie się osypuje.

Tak jak wspomniałyśmy, pszczelarz może również zawlec różne patogeny do swojej pasieki z zewnątrz, ze złapaną rójką lub z zakupionymi pszczołami czy matkami. To samo tyczy się sprzętu, jeśli kupiliśmy używany. Niezwykle istotna jest dokładna jego dezynfekcja przed użyciem.


Fot. 8. Pokarm po zamarłej rodzinie. Fot. E. Mazur

Nie należy też zapominać o węzie, przez którą może przenosić się zgnilec amerykański. Domowa produkcja węzy, bez odpowiedniego przygotowania wosku, nie gwarantuje pozbycia się przetrwalników Paenibacillus larvae, dlatego należy kupować ją ze sprawdzonych źródeł, gdzie wosk jest poddawany autoklawowaniu.

Dr n. wet. Anna Gajda
Pracownia Chorób Owadów Użytkowych, IMW, SGGW
*Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Lek. Wet. Ewa Mazur
Pracownia Chorób Owadów Użytkowych, IMW, SGGW


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"