fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 24

Pasieka nr 1/2021

Sławomir Trzybiński

Ty nasz sezonie miniony!

Starzy pszczelarze z tęsknotą oglądają się za niegdysiejszymi latami, kiedy świat wyglądał inaczej niż dziś. Inaczej, czyli normalnie. Młodzi z kolei zastanawiają się, jakie popełnili błędy, że obiecanych kilkudziesięciu kilogramów miodu z ula nie było. Ba, nie było go wcale! Bo nawet w lata niezbyt urodzajne pszczoły w chwilach przebłysków ładnej pogody dały radę zgromadzić pewne ilości miodu. Jeśli zaś pogoda dopisała, pracowały i pewne było, że zbiory będą dobre. Wszystko było w rękach pszczelarza: to my szykowaliśmy pszczoły do pożytku i jeśli źle pokierowaliśmy ich rozwojem, to albo były za słabe, albo się wyroiły. To my dbaliśmy o zdrowie naszych przyjaciółek i jeśli wyszło coś nie tak, to oczywiście z naszej winy.

Pasieka nr 1/2021
Fot. freepik

Trudny rok

W ostatnim sezonie było zupełnie inaczej. Co prawda, niezmiernie zmienna pogoda nie zapowiadała rewelacyjnych zbiorów, ale przecież dni słonecznych i ciepłych było dość dużo. Bywało gorzej i pszczoły były w stanie zadowolić swojego pszczelarza. Tym razem nie wszędzie się to udało. Efekt to nieduże zbiory miodu i kłopoty ze wzmożoną rojliwością w naszych pasiekach. To generuje większy nakład pracy niż w lata o normalnej pogodzie i oczywiście większe koszty, a przy tym mniejszy dochód.

Mniejszy albo żaden, gdyż są pasieki, których właściciele nie odebrali miodu wcale, za to pszczoły trzeba było karmić wiosną i w pełni lata. Przyjrzyjmy się zatem przebiegowi pogody w całym minionym sezonie, już od zakończenia przygotowań do zimy pod koniec poprzedniego lata. Początek był niezły: umiarkowana jesień, nawet dość chłodna, co dawało nadzieję na rychłe zakończenie czerwienia, za tym z kolei idzie zatrzymanie rozmnażania warrozy i możliwość bardzo skutecznej z nią walki.

Ale po jesieni nie doczekaliśmy się zimy. Trochę szkoda, bo ślicznie wyglądają ule przykryte śnieżnymi czapami, ale pszczoły nie są wrażliwe na estetykę, a zimą potrzebują dobrych warunków żywieniowych i spokoju. W końcu okazało się, że zimy nie będzie wcale i już na początku lutego zaczyna się robić całkiem przyjemne przedwiośnie. Brak zimy pszczołom nie przeszkadza, choć pszczelarze boją się, że owady niepotrzebnie wezmą się zbyt wcześnie do pracy.

Ale silna, zdrowa rodzina, mieszkająca w porządnym ulu, poradzi sobie z zimą zarówno mroźną, jak i ciepłą. Niestety, później się okazało, że zimy nie było, ale wiosny też nie. Marzec, jak prawie co roku, był normalny, czyli ze zmienną pogodą. Rozczarował nas kwiecień, który był zimny (można powiedzieć, że nawet chłodniejszy niż grudzień).

Niestety, temperatury w maju były podobne, a czasem nawet niższe! W całym kraju na początku drugiej dekady maja spadł śnieg, co z pewnością ma prawo się zdarzyć na szczytach Tatr, ale nie w Wielkopolsce czy nawet na Podlasiu! Stąd zbiory wiosennych, wczesnych miodów były niewielkie. Nawet na rzepaku trudno było uzyskać większą ilość miodu, choć ten przepiękny król wiosennych pożytków kwitł długo i obficie. Za to zmienna, co rusz załamująca się pogoda generowała rozwój nastroju rojowego nawet w rodzinach z wyjątkowo dobrymi matkami.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

I co dalej?

Pogoda była zatem przyczyną niepowodzeń minionego roku i na to żaden, nawet najlepszy pszczelarz nie znajdzie recepty. Pozostaje tylko żywić nadzieję, że kolejny sezon będzie już normalny i zrekompensuje nam tegoroczne niepowodzenia. I oczywiście prowadzić nasze pasieki zgodnie z zasadami sztuki. Właściwa kondycja, zdrowotność, obfite pożytki – to wszystko zależy od pszczelarza.

Kondycja to młoda i plenna matka w każdym ulu, dająca potomstwo przystosowane do warunków terenowych, w jakich gospodarujemy. Zdrowie to przede wszystkim skuteczne zabiegi przeciwko warrozie, ale także higiena i wysoka kondycja rodzin. Wtedy nawet w roku o gorszej pogodzie dobre pszczoły przyniosą trochę miodu, podczas gdy te byle jakie zaraz się wyroją.

Mimo dokuczających nam anomalii pogodowych pszczelarstwo robi się popularne w naszym społeczeństwie. Coraz więcej młodych ludzi chce mieć pszczoły i to nie tylko ze względów komercyjnych, ale dlatego, że są one interesujące i pozwalają zbliżyć się do natury. Możemy teraz powiedzieć, że opłaciło się nam czekać. Nam, „starym” pszczelarzom oraz wydawcom pszczelarskiej prasy i publicystom, bo nasza wiedza staje się teraz masowo potrzebna. Nic, tylko się cieszyć, że nasze pasje nie zaginą wraz z nami.

Pandemia nie tylko u ludzi

Nie sposób nie wspomnieć o wpływie pandemii koronawirusa na pszczelarstwo, a raczej o szczęśliwym jego braku. Pszczelarz nie pracuje z ludźmi tylko z pszczołami. Kontaktuje się tylko z klientami kupującymi miód i z innymi pszczelarzami na spotkaniach, zebraniach, szkoleniach i świętach. W tym sezonie spotkań było niewiele, już bowiem na początku marca względy bezpieczeństwa wymusiły na nas rezygnację z zaplanowanych imprez.

Za to strach przed wirusem zachęcił naszych rodaków do poszukiwania dróg poprawienia własnej odporności. Stąd większe zainteresowanie miodem i innymi produktami naszych pszczółek. Rzec można, że jak trwoga to do pszczelarza, co jeszcze raz udowadnia, że warto było czekać. Tym razem na uznanie dla naszego pięknego zawodu i pracy naszych skrzydlatych przyjaciółek.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Sławomir Trzybiński


 Wydanie tradycyjneZamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"