PSZCZÓŁ NIGDY ZA WIELE
Średnie napszczelenie w naszym kraju jest nieduże. Mamy niecały milion rodzin pszczelich, co daje około 3 pnie na 1 km2. Nie są to zatrważająco małe liczby, ponieważ w krajach europejskich o klimacie podobnym do naszego wcale nie jest ono większe.
Średnie napszczelenie w naszym kraju jest nieduże. Mamy niecały milion rodzin pszczelich, co daje około 3 pnie na 1 km2. Nie są to zatrważająco małe liczby, ponieważ w krajach europejskich o klimacie podobnym do naszego wcale nie jest ono większe. Na przykład Niemcy mają 2,5 rodziny na 1 km2, a Francuzi jeszcze mniej, bo zaledwie 2,1. Jedynie kraje położone na południu Europy mogą nam zaimponować, od Włoch posiadających 3,7 pnia, przez Hiszpanię – 4,8, do Grecji z ponad 10 rodzinami pszczelimi na jednostkę powierzchni.
W krajach tych są jednak zupełnie inne warunki przyrodnicze, co sprawia, że chów pszczół jest o wiele łatwiejszy, wydajność z ula większa, a nakłady na prowadzenie pasieki mniejsze, bo nie trzeba pszczół przygotowywać do zimy. A więc w konfrontacji z naszymi zachodnimi sąsiadami czy z Francją wyglądamy całkiem nieźle. Tym bardziej że tam rolnictwo wraz z pszczelarstwem są od lat obficie dotowane, a dochody pszczelarza to nie tylko sprzedaż produktów pasiecznych, ale głównie opłaty za zapylanie. To u nas pszczół jest więcej, mimo że tam podstawą pszczelarstwa są wielkie, nowocześnie prowadzone pasieki, podczas gdy u nas takie gospodarstwa dopiero teraz zaczynają powstawać.
Nie musimy się wstydzić także poziomu produkcji z jednej rodziny. Nasze 12-18 kg z pnia uzyskane w dość trudnych dla chowu pszczół klimacie nie odbiega od średniej krajów „starej” Unii Europejskiej. Wyniosła ona w 2002 roku około 13 kg, czyli niedużo, biorąc pod uwagę fakt, że na tę średnią pracują również pasieki krajów znad Morza Śródziemnego.
Nie jest więc u nas najgorzej, co nie znaczy, że jest bardzo dobrze i coraz częściej słyszane nawoływania o potrzebie ratowania polskiego pszczelarstwa na pewno nie są przesadzone. Przeciętna polska pasieka licząca na ogół do 20 pni stanowi na ogół tylko uboczne źródło dochodu.
Liczba rodzin pszczelich i nakrajach Europyw 2004 roku
pszczelenie w niektórych pszczelarzy profesjonalnych utrzymujących się tylko z prowadzenia pasieki jest u nas niewielu. Większość zawodowych gospodarstw pasiecznych zajmuje się dodatkowo, a często głównie skupem i konfekcjonowaniem miodu, produkcją i dystrybucją sprzętu pasiecznego i innymi rodzajami działalności.
To że pszczoły jeszcze u nas są, zawdzięczamy więc nie jakimś wyjątkowo korzystnym trendom w gospodarce, lecz naszym pszczelarzom, wśród których prawie wszyscy to hobbyści. 95% rodzin pszczelich w Polsce jest w posiadaniu pszczelarzy amatorów, których wśród wszystkich pasieczników jest 99,4%. Nasz przeciętny pszczelarz to emeryt, rencista, nauczyciel, rolnik, górnik lub przedstawiciel innego zawodu.
Ponieważ „po godzinach” warto coś robić, doskonale do tego nadaje się pszczelarstwo, bo jest pasjonujące, niedrogie, a czasem i dochodowe. Emeryt, górnik, nauczyciel czy rolnik niemiecki lub francuski wolny czas wykorzysta na wojaże po świecie, golfa albo odnowę biologiczną.
U nas gabinetem odnowy jest ogródek działkowy lub pasieka. A pasieka to nie tylko relaks i korzyść z produkcji miodu. To również zapylanie upraw rolniczych, a przede wszystkim ratunek dla zniszczonego środowiska.
Pszczoły bowiem zapylają wiele zagrożonych wyginięciem gatunków roślin. Kiedyś robiły to dziko żyjące owady: trzmiele, muchówki, pszczoły samotne. Wielu tych gatunków już nie ma, a te których nie udało się nam wytępić, występują sporadycznie. Co prawda są pod ścisła ochroną, jednak na skutek zmian środowiska i krajobrazu nie przybywa ich. Dlatego pszczoły są potrzebne, bo gdy zabraknie zapylaczy zginie bezpowrotnie wiele gatunków roślin.
Wyginięcie jednego z nich powoduje zachwianie równowagi całego ekosystemu, giną kolejne gatunki, inne nadmiernie się mnożą i środowisko ulega degradacji. Kto o tym wie? Tylko niektórzy pszczelarze i co światlejsi ekolodzy, bo przeciętny obrońca przyrody walczy z rozwojem przemysłu i infrastruktury, ale o znaczeniu pszczół dla ekosystemów nie ma pojęcia. O tym, jak potrzebne są pszczoły w środowisku, nie uczy się w szkołach ani nawet na wyższych uczelniach. Owszem, coraz więcej ludzi wie, że bez pszczół plony roślin uprawnych byłyby mniejsze, ale to wszystko.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
z podkurzaczem” nie zawsze są zgodne ze
zdaniem redakcji