RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ
Pilną potrzebą stała się wspólna praca w gronie dużych pszczelarzy i lepsze reprezentowanie naszych interesów.
Ze Sławomirem Bakierem, Prezesem Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych rozmawia Janusz Pudełko.
Jakie powody zadecydowały o powstaniu Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych?
Pszczelarze zawodowi, spotykając się od dłuższego czasu we wspólnym gronie, dobrze się rozumieli i współpracowali ze sobą. Zbliżają nas te same odczucia i wspólne problemy oraz przeświadczenie, że zadania, które stały się celem działania stowarzyszenia, podniosą poczucie naszego bezpieczeństwa zawodowego.
Wpłynęło na to na pewno niezadowolenie z dotychczasowego działania w strukturach PZP.
Ta grupa nastawiona jest na bardzo pragmatyczne działanie mające na celu uzyskiwanie określonych efektów. Proszę zwrócić uwagę, że każdy członek naszego zespołu pracą własnych rąk i własnej głowy do czegoś doszedł. Zarządzanie pasieką powyżej stu pni wymaga bowiem i wiedzy, i doświadczenia, no i ciężkiej pracy. Pszczelarze zawodowi to ludzie, którzy wieloletnią pracą takie doświadczenie zdobyli i chcą je poszerzać, aby więcej produkować. To jest bardzo konkretny cel, który nas łączy.
Dlatego pilną potrzebą stała się wspólna praca w tym gronie i wypracowanie skutecznych metod działania, obrona wspólnych interesów oraz tworzenie lobby naszej grupy. Czujemy, że dzięki stowarzyszeniu możemy bronić się i wspólnie przystępować do realizacji różnych przedsięwzięć. Dobrze się rozumiemy i razem czujemy bezpieczniej. Chcemy też wykorzystać pragmatyczne podejście stowarzyszenia do wprowadzania nowych, łatwiejszych rozwiązań w obsłudze pasiek, udoskonalania technologii pasiecznej, a tym samym do uzyskiwania lepszych efektów finansowych.
For. Mirek Kasperczuk
Kto może zostać członkiem stowarzyszenia?
Przyjęliśmy zasadę, że nie stwarzamy żadnych barier w przynależności do naszej grupy. Jestem właśnie po opracowaniu deklaracji przystąpienia do stowarzyszenia. Formalny jest tylko jeden wymóg, aby pszczelarz pragnący wstąpić do stowarzyszenia miał pasiekę zgłoszoną do urzędu skarbowego i tym samym mógł być uznany za pszczelarza zawodowego.
Jedynym wyjątkiem są byli członkowie Zespołu Pszczelarzy Zawodowych przy PZP, którzy przekazali pasieki swoim następcom. Traktujemy ich jako pełnoprawnych członków stowarzyszenia.W jakim kierunku pójdą najbliższe działania Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych?
Obecnie najważniejszym kierunkiem działania jest na pewno pasza dla pszczół. W oficjalnej części zjazdu prezydent PZP Tadeusz Sabat zaskoczył nas oferowaną przez związek ceną cukru dla pszczelarzy. Jestem trochę sceptyczny jeśli chodzi o tę cenę.
Jaka cena została podana?
Było to 1,41 zł za kg. To szokująco niska cena, zwłaszcza uwzględniając fakt, jaka była ona w ubiegłym roku. Informacje, które udało mi zebrać, są mniej optymistyczne. Możemy rozmawiać o cenie cukru w granicach 2,20÷2,30 zł. Jest to realna cena, którą można wynegocjować. Nie wiem, na jakich zasadach została ustalona tak zastanawiająco niska cena jak 1,41 zł, zwłaszcza że przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa, z którym rozmawiałem, zapewnił mnie, że nie jest ona możliwa do uzyskania.
Realnie patrząc na pulę cukru, jaka jest nam potrzebna do normalnego funkcjonowania gospodarstw, jako stowarzyszenie możemy samodzielnie negocjować cenę z potentatami cukrowymi. Rozwiązanie tej kwestii będzie jednym z najważniejszych i najbardziej wymiernych rezultatów naszej działalności. Do pozostałych zadań, jakie stoją przed stowarzyszeniem, zaliczyłbym kwestię leków i ubezpieczenia pasiek. Jeśli chodzi o zakup leków, to ze względu na uwarunkowania prawne możliwości działania są mniejsze, ale możemy podpisać umowę z firmą zajmującą się nadzorem weterynaryjnym i w ten sposób próbować załatwić ten problem. Nawiasem mówiąc, uzyskanie osobowości prawnej i dysponowanie własnym rachunkiem bankowym to był jeden z bardzo ważnych elementów, który wymusił utworzenie stowarzyszenia. Będziemy mogli dzięki temu sprawnie prowadzić wszelkie tego typu przedsięwzięcia i być liczącym się partnerem w negocjacjach.
Czy będziecie występować o fundusze unijne?
Pozyskanie funduszy unijnych na działalność stowarzyszenia to kolejne bardzo ważne zadanie naszej działalności. Tak się składa, że ten rok jest już stracony. Dziś z funduszy unijnych, poprzez regionalne związki PZP, korzystają najczęściej mali pszczelarze, którzy uważają, że dopłaty powinni otrzymywać przede wszystkim oni. Nie podważam tego, ale uważam, że nie można tej formy finansowania pozbawiać większych pszczelarzy. Przecież wyzwania, przed którymi oni stoją, są obecnie znacznie większe.
Nasza grupa powstała, aby występować z wnioskami dotyczącymi właśnie dużych pszczelarzy. Uważam, że byłoby wielką stratą, gdyby wszystkie fundusze poszły tylko na przykład na wymianę matek, bo za kilka lat nic by po nich nie zostało. Nie powinniśmy „przejeść” tych pieniędzy, a bardzo pragmatycznie zainwestować je w przyszłość. Dlatego będziemy występować między innymi o przyznanie funduszy na programy naukowe, które pozwolą na zwiększenie produkcyjności i konkurencyjności naszych pasiek.
Czy stowarzyszenie zabierze głos w sprawach przepisów dotyczących prowadzenia pasiek?
Uważamy, że prawo nie powinno krępować działalności gospodarczej a raczej systematyzować i wskazywać sposoby działania. Niektóre zapisy w dzisiejszym prawie są nieprecyzyjnie i mogą skomplikować działanie gospodarstw pszczelarskich. Mam na myśli choćby zasady dotyczące gospodarki wędrownej i zwalczania chorób. Chcielibyśmy stworzyć pewne lobby, które będzie występować lub opiniować istniejące i dopiero powstające akty prawne.
Dlaczego będzie się opłacało zostać członkiem stowarzyszenia?
Członkostwo w Stowarzyszeniu to kwestia identyfikacji z naszą grupą zawodową. Jeżeli przystępujący do nas pszczelarz, czuje się pszczelarzem zawodowym oraz będzie zainteresowany zwiększeniem produkcji, polepszaniem organizacji i zmniejszeniem kosztów obsługi pasieki, to na pewno znajdziemy możliwości współpracy. Jednak aby mówić o zyskach z członkostwa, należy powiedzieć także o kosztach.
Przyjęliśmy zasadę, że wpisowe to 200 zł, a składka roczna 100 zł. Jest to mniej, niż ja teraz płacę w PZP. Postanowiliśmy tak, aby nie stwarzać jakiejś bariery w członkostwie. Jeżeli uda nam się pozyskać w przyszłości dla naszych członków fundusze unijne (np. na bezpłatne szkolenia) lub zorganizować cukier po preferencyjnej cenie, to nie wykluczam, że te opłaty zmienią się w kolejnych latach.
Czy nie obawia się Pan, że stowarzyszenie, występując o fundusze unijne, będzie pewną konkurencją dla regionalnych związków pszczelarskich? Przecież tych pieniędzy jest określona ilość, a chętnych do ich pozyskania przybyło?
Poniekąd ma pan rację, ale chciałbym zwrócić uwagę, że w tym roku nie jesteśmy konkurentem. Związki otrzymają wszystko, co zaplanowały i dzieje się to bez naszego udziału. Wrócę do tego, co powiedziałem wcześniej. Przy wykorzystaniu tych środków powinniśmy tak je wydawać, aby zostało nam coś na dłużej i nie będzie to tylko kwestia materiału hodowlanego. Wielu pszczelarzy dzisiaj nie wymienia matek. Teraz zamówią je w ramach programu i będą mieli potężne problemy z ich właściwym poddaniem i wykorzystaniem.
To wymaga i wiedzy, i konsekwencji. W szczególności gdy oferowane matki są traktowane jako „bezpłatne”, więc i tak można je „wziąć na wszelki wypadek”. Wtedy zagospodarowanie tego materiału może być bardzo różne. Natomiast gdyby część tych pieniędzy przeznaczyć na doskonalenie techniki i sprzętu pasiecznego, wtedy każdy pszczelarz mógłby korzystać z rezultatów takiego działania i to przez wiele lat. Poza tym pewna konkurencja musi być, inaczej przejdą najgorsze projekty i pieniądze zostaną zmarnotrawione. My jesteśmy tylko jedną ze stron, która będzie występować z projektami. Będą one obiektywnie ocenianie przez fachowców, są też odpowiednie metody, współczynniki i zostanie zweryfikowane, który projekt jest lepszy. Dzięki konkurencyjności wybór będzie również pełniejszy i bogatszy, w przyszłości może i efekty będą więc trwalsze.
I w ten sposób korzyści z tych projektów będą czerpać w przyszłości także dzisiejsi mali pszczelarze?
Oczywiście, że tak. Czasem spotykam się z opinią, że popieramy tylko dużych pszczelarzy. Tymczasem ja sam zaczynałem od pasieki trzydniowej. Proszę pomyśleć ilu takich pszczelarzy jest w strukturach PZP. Mają oni podobne pasieki i nawet nie myślą, że w przyszłości będą mieli większe. A przecież życie bardzo różnie układa nasze drogi i kto wie, czy za pięć lat taka osoba nie powiększy pasieki i nie stanie przed podobnymi problemami jak dziś członkowie Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych.
foto : Mirek Kasperczuk Zarząd Stowarzyszenia
Pszczelarzy Zawodowych, od lewej: Krzysztof Loc, Jerzy Wilde,
Sławomir Bakier,Stanisław Gladys, Bogdan Karpiej
Jaki kierunek działania deklaruje stowarzyszenie wobec PZP? To współpraca czy raczej rywalizacja?
My rywalizować nie możemy i to z różnych powodów. Czasem na spotkaniach lub szkoleniach spotykam się z zarzutem, ze rozbijamy jedność pszczelarską w Polsce. Może nastąpił jakiś wyłom w postaci tego, że mamy teraz osobowość prawną, ale myślę, że włodarze PZP nie zawsze zdawali sobie sprawę, jak czuliśmy się, nie mając takiej osobowości.
My rywalizować nie możemy i to z różnych powodów. Czasem na spotkaniach lub szkoleniach spotykam się z zarzutem, ze rozbijamy jedność pszczelarską w Polsce. Może nastąpił jakiś wyłom w postaci tego, że mamy teraz osobowość prawną, ale myślę, że włodarze PZP nie zawsze zdawali sobie sprawę, jak czuliśmy się, nie mając takiej osobowości.
Weźmy najprostszą i podstawową sprawę zorganizowania zaopatrzenia pszczelarzy – członków stowarzyszenia w cukier.
Nie mając osobowości nej, mogliśmy co najwyżej napisać wniosek, do Zarządu PZP i prowadzić nieformalne negocjacje. Po drodze coś mogło zostać dopisane, coś skreślone i w ten sposób wniosek tracił swój pierwotny sens. My mogliśmy być tylko inicjatorem i pomysłodawcą. Później nie mogliśmy zrobić nic. Dokładnie tak było z akcją wydawania certyfikatów i banderoli. Tak samo jest z kwestią funduszy unijnych.
W wielu wypadkach, nie mając osobowości prawnej, nie mogliśmy załatwić nawet najprostszych kwestii związanych choćby z wykonaniem przelewu, gdyż nie posiadaliśmy własnego konta bankowego. Kiedy na zjeździe PZP uchwaliliśmy powstanie Zespołu Pszczelarzy Zawodowych to był krok w bardzo dobrym kierunku. Jednak nie wzięliśmy pod uwagę faktu, że ten nowy twór powinien mieć osobowość prawną. Logiczną więc konsekwencją było wykonanie następnego kroku i pełna samodzielna identyfikacja organizacji stała się faktem. Niemniej nie przekreśla to kontaktów z Zarządem PZP.
Dziś widzę przede wszystkim potrzebę współpracy i możliwość współdziałania z PZP. Nas interesują przede wszystkim praktyczne efekty działalności Stowarzyszenia, a nie sprawy organizacyjne czy „polityczne”. Uważam, że dużą rolę w tym względzie odgrywa postawa zarządu i samego prezydenta PZP. Mam nadzieję, że nie dojdzie do żadnym konfliktów, które mogłyby wpływać na przyszłość. Kiedy spotkałem się z panem Sabatem, pierwszy wyciągnąłem rękę i wyraziłem nadzieję, że wzajemna współpraca będzie owocna i przede wszystkim merytoryczna. W niedługim czasie możemy nawet dyskutować, czy Stowarzyszenie będzie członkiem PZP.
Czy Stowarzyszenie po osiągnięciu wymaganej liczby członków będzie wnosić o przyjęcie do Związku?
Odpowiem inaczej na to pytanie. To od PZP, jego zarządu i zapisów statutowych zależy, czy decydująca jest ilość członków Stowarzyszenia. Nasz potencjał jest porównywalny z regionalnymi związkami pszczelarskimi, a może nawet większy. Mam na myśli ilość rodzin pszczelich i efekty produkcyjne, jakie uzyskujemy. Myślę, że to jest także sprawa uwzględnienia przez zarząd PZP nowej sytuacji, jaka powstała i wyciągnięcia w naszym kierunku ręki. Każdy gest zmierzający do współpracy będę traktował z uwagą. Może wtedy ten limit będzie można inaczej zapisać w statucie. Wiem, że nawet niektóre związki regionalne mają dziś problemy z osiągnięciem wymaganej liczby członków. To tylko formalizm, a są one po to, aby je odpowiednio dostosowywać do sytuacji.
Proszę powiedzieć kilka słów o Zarządzie i osobach, z którymi będzie Pan współpracował w tej kadencji w Zarządzie Stowarzyszenia.
Prowadzę pasiekę 150-pniową i jednocześnie jestem nauczycielem akademickim. Jestem więc dwuzawodowcem, aczkolwiek swoją pracę naukową również związałem z pszczelarstwem. Zajmuję się technologią przetwórstwa miodu i pracuję w Katedrze Maszyn Spożywczych Politechniki Białostockiej. Moim zastępcą, wiceprezesem Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych, jest Pan Krzysztof Loc. To jeden z największych hodowców matek pszczelich w kraju.
Członkami Zarządu są: Pan Stanisław Gładys reprezentujący region łódzki, który posiada bardzo dużą pasieką i utrzymuje się praktycznie tylko z hodowli pszczół, dalej Pan Jerzy Wilde, chyba największy autorytet w kraju jeśli chodzi o nowoczesną technologię pszczelarską, Pan Bogdan Karpiej z olsztyńskiego, pełniący funkcję skarbnika Zarządu i w końcu Pani Ewa Toporkiewicz gospodarująca w swojej pasiece w rejonie Elbląga i Żuław. Pani Ewa jest zastępcą członka Zarządu, podobnie jak Pan Jan Jargiłło z Janowa Lubelskiego.
Kiedy odbędą się kolejne spotkania zawodowców?
Jednym z zadań stowarzyszenia jest coroczna organizacja dwóch spotkań dla pszczelarzy zawodowych. Jedno zwykle będzie miało miejsce przed rozpoczęciem sezonu, drugie po jego zakończeniu. Dzięki tym systematycznym spotkaniom możemy porozmawiać i wymienić doświadczenia, co pszczelarze zawodowi chętnie czynią. Dla mnie na przykład fenomenem jest Pan Stefan Tkaczuk, który zawiaduje potężną pasieką i do swojej wiedzy dochodził poprzez lata pracy.
Dziś możemy przejąć od niego wiele gotowych rozwiązań. Takich osób jest więcej, choćby Pan Dutkowiak, Pan Jakubiec czy choćby mój kolega z zarządu Krzysztof Loc. Na takich spotkaniach możemy zapoznać się z najnowszymi doniesieniami naukowymi, jakimi zawsze dysponuje profesor Jerzy Wilde czy wysłuchać dr Krystyny Pohoreckiej, która w tym roku podczas wykładu w Pszczelej Woli zwróciła nam uwagę na kiepski efekt leczniczy nowych preparatów przeciw warrozie, wprowadzonych w zeszłym roku przez Biowet z Puław. Kolejne nasze spotkanie odbędzie się na jesieni w Elblągu, a w następnym roku u Pana Radwana w okolicach Przemyśla
W jakim kierunku, Pana zdaniem, pójdzie polskie pszczelarstwo? Czy będzie narastał wyraźny podział na zawodowców z dużą ilością uli, bardzo intensywną gospodarką, wędrówkami i dużą wydajnością, a z drugiej strony amatorów, czasem po prostu „trzymaczy pszczół”, dla których pszczelarstwo to hobby, do którego, szczerze mówiąc, czasem nawet dopłacają?
Może Pana zaskoczę, ale nie sądzę, aby ktokolwiek ciągle dopłacał do hodowli, no chyba że jest to jakiś tragiczny rok. Niezależnie, czy ktoś ma trzy ule, trzydzieści czy trzysta, stara się z tego coś mieć. Kiedyś na szkoleniu jeden z pszczelarzy powiedział mi: Proszę Pana, gdybym nie miał tego miodu z pasieki, który mam, to żona zabroniłaby mi chodzić do pszczół. Paradoksalnie czasem nawet mali pszczelarze z pasieką stacjonarną koło domu mogą mieć lepsze wyniki od zawodowców.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Zarząd:
Prezes: Sławomir Bakier
Wiceprezes: Krzysztof Loc
Członkowie Zarządu: Jerzy Wilde,
Bogdan Karpiej, Stanisław Gładys
Zastępcy członków Zarządu: Ewa
Toporkiewicz, Jan Jargiłło
Dane adresowe stowarzyszenia:
STOWARZYSZENIE
PSZCZELARZY ZAWODOWYCH
ul. Słoneczna 48, lokal nr 2
10-711 Olsztyn
tel. 089/523-38-67
fax. 089/524-02-88
e-mail:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.