Warroza kontratakuje
Rok 2004 pozostanie w pamięci niektórych pszczelarzy na długo i to bynajmniej nie ze względu na rekordowe zbiory.
W wielu regionach kraju sezon charakteryzował się wyjątkową skłonnością do rojenia się rodzin. W tych samych regionach wystąpiło ponadto wyjątkowo wysokie porażenie rodzin pasożytami Varroa destructor, doprowadzając w miesiącach letnich i jesiennych do znacznych strat rodzin. Skutki tego będą zapewne mocno odczuwalne jeszcze w tym sezonie. Z całą pewnością przypisywanie ich niskiej skuteczności zastosowanych leków, co niejednokrotnie można było usłyszeć, jest nie tylko grubym uproszczeniem sprawy, ale również próbą zrzucenia z siebie odpowiedzialności za zaistniały stan.
Najlepszym, zwięzłym potwierdzeniem i wyjaśnieniem tej tezy jest artykuł doktora Benedykta Polaczka w „Pszczelarstwie” 7/2004, napisany z wyprzedzeniem tego, co spotkało niektóre nasze pasieki.
Zamysłem moim jest, aby artykuł ten wyjaśnił przyczyny podwyższonych strat, ale przede wszystkim zwrócił uwagę i pobudził czujność pszczelarzy w najbliższych sezonach.
Problemy z warrozą w innych krajach
Opisane problemy nie dotyczą wyłącznie naszych pasiek. Straty mniej lub bardziej dotkliwe miały miejsce w krajach sąsiadujących z Polską. Z dostępnych mi informacji wynika, że straty rodzin z powodu warrozy w sezonie 2003/2004 w niektórych landach niemieckich dochodziły do 40%. Podobnie wysoką jak w Polsce dynamikę namnażania roztoczy Varroa destructor w 2004 roku obserwowali pszczelarze czescy.
Mimo to, według informacji uzyskanej od Pana Emila Macury na spotkaniu pszczelarzy w Brnie, pod koniec marca bieżącego roku uznano oficjalnie, że w całej Republice Czech podczas zimowli z powodu warrozy nie osypała się ani jedna rodzina pszczela. Podane przykłady nie są przypadkowe. Czesi od wielu lat stosują precyzyjny system obserwacji porażenia i zwalczania pasożytów.
Mimo że ich preparaty zawierają mniejsze ilości substancji biologicznie czynnych i stosują je w mniejszych dawkach, to poprzez wielokrotne, regularne, terminowe i zdyscyplinowane zwalczanie, utrzymują inwazję pasożytów na bardzo niskim poziomie. Pszczelarze w Polsce, Czechach i Niemczech w zdecydowanej większości stosują podobne środki warroabójcze, ale z różnymi efektami.
Czy zatem wysoką intensywność inwazji Varroa destructor w naszych pasiekach w roku ubiegłym można tłumaczyć tylko niską skutecznością leków? Z całą stanowczością stwierdzam, że nie.
Dynamika namnażania roztoczy Varroa destructor
Rys.1. Schemat dozownika kwasu mrówkowego produkcji niemieckiej
1.zbiornik kwasu
2.pokrywa komory wypływowej
3.podstawki dozownika
4.knot wyprowadzający kwas
5.knot parujący
6.plama kwasu w wyższej temperaturze
7.plama kwasu w niższej temperaturze
Biologia roztoczy przedstawiana była wielokrotnie w literaturze i prasie pszczelarskiej, dlatego ograniczę się do informacji w praktyce najważniejszych. Cykl rozwojowy samca trwa około 7, a samicy 5,5-6 dni. Po wygryzieniu się wraz z robotnicami samice przez kilka do kilkunastu dni pasożytują na pszczołach, po czym ponownie przechodzą na czerw, by powtórzyć proces rozmnażania.
Od jednej samicy matki wychowują się średnio 1,5-2 samice córki. Zakładając, że okres czerwia zasklepionego robotnicy trwa 12 dni, a czas żerowania poza czerwiem minimalnie 3 a maksymalnie 18 dni, obliczyć można tempo przyrostu liczby samic w rodzinie w ciągu roku. Przedstawia to tabela 1.
Dotychczasowe badania i obserwacje dowodzą, że przyrost populacji pasożytów jest mocno zróżnicowany zarówno w poszczególnych latach, jak w rodzinach, ale mieści się pomiędzy wyliczonymi na wykresie wartościami. Do chwili obecnej nieznane są przyczyny tak znacznego zróżnicowania.
W pasiece doświadczalnej Instytutu Przemysłu Organicznego w Pszczynie prowadzę badania oceny skuteczności warroabójczej różnych preparatów.
Dla wiarygodności i dokładności oznaczeń prowadzonych doświadczeń niezbędne są rodziny o co najmniej średnim porażeniu.
Z tego powodu, co może wydać się zaskakujące, część rodzin w pasiece doświadczalnej co roku pozostawiana jest bez leczenia dla celowej odnowy populacji pasożytów w latach następnych.
W tak nietypowo prowadzonej pasiece osypy martwych roztoczy podczas zwalczania eksperymentalnymi preparatami wahały się w zakresie między 50 a 500 sztuk z rodziny. W 2004 roku podczas zabiegów wykonywanych tymi samymi lekami w sierpniu i wrześniu zdarzały się osypy powyżej 3000, a w kilku rodzinach nawet ponad 4000 roztoczy. Średnie osypy były więc 5-, a nawet 10-krotnie wyższe niż w poprzednie lata, natomiast skuteczność zabiegów znanymi lekami o kilka procent niższa.
Na pełne wyjaśnienie tego zjawiska przyjdzie nam jeszcze poczekać. Pomijając skuteczność leków, wydaje się, że istotny wpływ na wzrost intensywności inwazji Varroa destructor w 2004 roku mogły mieć wtórne inwazje roztoczy oraz obecność czerwia w rodzinach do późnych miesięcy jesiennych. Duża liczba rojów w ubiegłym roku, w tym część pozostałych bez opieki i bez leczenia była bez wątpienia źródłem reinwazji pasożytów.
Skuteczność stosowanych środków warroabójczych
Skuteczność środków przeciwwarrozowych jest warunkowana wieloma czynnikami, w tym zastosowaną dawką leku, sposobem aplikacji, stanem i strukturą rodziny pszczelej w czasie zwalczania, terminem wykonywania zabiegów, uwarunkowaniami zewnętrznymi (warunki pogodowe, możliwość wtórnej inwazji),itd. Z tego powodu skuteczność tego samego leku w poszczególnych pasiekach i rodzinach zawsze podlega pewnym wahaniom. Preparaty przeciwwarrozowe tzw. trzeciej generacji, takie jak Apistan, Bayvarol, Fluwarol czy Apifos charakteryzowały się bardzo wysoką skutecznością dochodzącą do 100%.
Jednak ich substancje biologicznie czynne o dużej trwałości powodują między innymi trwałe skażenie produktów pszczelich oraz powstawanie zjawiska oporności. Kwasy organiczne (kwas mrówkowy, szczawiowy, mlekowy) czy formamidyny (np. amitraz) w środowisku ula ulegają szybkiemu rozkładowi, nie powodując skażenia ani oporności pasożytów, ale ich działanie jest mniej skuteczne, a stosowanie znacznie bardziej uciążliwe.
Skuteczność nowych polskich preparatów warroabójczych na bazie amitrazu w formie pasków Biowaru i Apitrazu jest nieco niższa od stosowanych wcześniej Apifosu lub Fluwarolu. Nowe leki zastosowane zgodnie z zaleceniami nie powodują jednak skażenia produktów pszczelich ani oporności pasożytów.
Zwalczanie Varroa destructor metodą chemiczną było, jest i będzie złem koniecznym. Zależnie od użytej substancji i formy zastosowania wiąże się z różnymi skutkami ubocznymi. Wybór środka warroabójczego jest zawsze wyborem mniejszego zła.
jeśliPowszechnie uważa się, że nasilenie inwazji latem powyżej 3-4 tysięcy samic w rodzinie powoduje jej zagładę. Jak wynika z tabeli 1, zależnie od dynamiki namnażania roztoczy oraz wyjściowego porażenia rodziny po zimie, próg ten może zostać osiągnięty kalendarzowo w różnym czasie.
Utrzymujące się wysokie porażenie prowadzi do wychowania pokolenia pszczół osłabionych, a nawet zdegenerowanych. Leczenie takich rodzin nawet najlepszymi środkami nie może zakończyć się sukcesem, ponieważ osłabione robotnice nie są w stanie wychować i odtworzyć pełnowartościowego pokolenia pszczół.
Dlatego aby leczenie mogło dać oczekiwane efekty i pozwoliło utrzymać prężnie funkcjonujące rodziny, musi być wykonane w stosownym terminie, w niektórych rodzinach nawet w pełni sezonu, co wiąże się z rezygnacją ze zbiorów. O wyborze terminu powinien decydować poziom inwazji pasożytów, który musi być pod stałą kontrolą pszczelarza. Systematyczne zwalczanie roztoczy wyłącznie po sezonie, do czego przywykliśmy w ostatnich latach, może w latach o dużym tempie namnażania roztoczy okazać się niewystarczające albo spóźnione. Skutki zaniedbań mogą być trudne do nadrobienia.
Jak walczyć z warrozą w bieżącym roku
Jak wspomniałem wcześniej, nie można prowadzić racjonalnej walki z Varroa destructor bez regularnej kontroli intensywności inwazji w rodzinach. Bardzo cenną informacją jest badanie osypu zimowego pod kątem liczby martwych roztoczy wynikającej z ich naturalnej śmiertelności.
W systemie czeskim przyjmuje się, że obecność 3 martwych samic w osypie w przeliczeniu na 1 miesiąc zimowli świadczy o takiej intensywności inwazji, że wiosną należy w rodzinie wykonać dodatkowe zabiegi warroabójcze środkami, które przy zachowaniu okresu karencji nie powodują skażenia produktów pszczelich.
|Tab. 1. Wzrost liczby pasoż ytów Varroa destructor
w rodzinach w zależności od porażenia wyjściowego
po zimowli i tempa rozmnażani.
Jeśli badanie osypów zimowych z różnych powodów jest niemożliwe, wskazanym będzie wykonanie badania czerwia pod kątem ekstensywności inwazji (zainteresowanych odsyłam do publikacji dr Krystyny Pohoreckiej w „Pasiece” 2/2003, str. 51). Ekstensywność do 5 % nie stanowi dużego zagrożenia, natomiast powyżej 20-25 % świadczy o konieczności natychmiastowego leczenia rodziny.
Pewne nieprecyzyjne, choć bardzo niepokojące sygnały uzyskać można z obserwacji pszczół. Widoczne na robotnicach i trutniach roztocza lub porażone, zdeformowane pszczoły powinny skłonić pszczelarza do przeprowadzenia dokładnych badań porażenia, a na podstawie ych wyników do stosownych działań.
W walce z warrozą coraz szersze zastosowanie mają tzw. integrowane systemy zwalczania polegające na łącznym stosowaniu w czasie trwania sezonu metod biologicznych, fizycznych i chemicznych w celu uzyskania wysokiej efektywności zwalczania Varroa destructor, a jednocześnie wyeliminowania lub znacznego ograniczenia tzw. twardej chemii, czyli preparatów do niedawna uważanych za niezbędne w leczeniu.
W poszczególnych krajach opracowuje się specjalne programy zwalczania uwzględniające ich specyficzne warunki pożytkowe i klimatyczne. W najbliższym czasie takie programy opracowane zostaną zapewne także dla naszych pasiek.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
dr inż. Wiesław Londzin
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.