Poszerzanie gniazd to tez sztuka
Różna jest liczba pszczół w rodzinie w poszczególnych porach roku. Słabsza rodzina może liczyć zimą 10 tys. osobników (ok.1 kg), zaś bardzo silna latem nawet 100 tys. pszczół (10 kg).
Stąd konieczność dostosowania wielkości gniazda do liczebności rodziny. Nie ma potrzeby na przykład, by pszczoły zimowały w ulu pełnym plastrów, ponieważ nawet silna rodzina ściśnięta zimą w kłąb zajmuje nie więcej niż 6-7 uliczek, czyli 8-9 ramek. Co prawda mogłaby przezimować na większej ilości, w naturze bowiem dziko żyjącym pszczołom nikt na zimę gniazd nie zmniejszał, wiosną zaś nie poszerzał, a mimo to żyły i miały się dobrze. Jednak w racjonalnie prowadzonej pasiece nie ma sensu, by wiatr hulał w pustych uliczkach między plastrowych.
Zresztą zimowanie na tak dużym gnieździe, jakie potrzebne jest latem, wymagałoby zostawienia rodzinie bardzo dużych zapasów. Oprócz tego wielkość gniazda decyduje o właściwym mikroklimacie, który pszczoły muszą utrzymać w ulu, by rozwój rodziny był prawidłowy. Dlatego kubaturę gniazda dopasowujemy do aktualnych potrzeb rodziny pszczelej. Pszczelarz z poszerzaniem i zwężaniem gniazd musi nadążać za rozwojem pszczół.
Niewłaściwa wielkość gniazda negatywnie wpłynie na wiele czynników decydujących o dobrym rozwoju rodzin, który przekłada się na wielkość produkcji. Dlatego regulacja wielkości gniazda to sztuka ważna i wymagająca dobrej znajomości biologii pszczół.
Na kondycji rodziny negatywnie odbije się zarówno zbyt duże, jak i zbyt małe gniazdo. Konsekwencją utrzymywania pszczół w zbyt ciasnym gnieździe będzie wejście rodzin wiosną i wczesnym latem w nastrój rojowy. Na skutek ciasnoty rodzina nie rozwinie się w pełni, a później, gdy mimo wszystko pszczół będzie w niewielkim gnieździe za dużo, wyjdzie rój i to szybciej niż się spodziewamy.
Kolejną sprawą jest zapewnienie takiej liczby plastrów, by w czasie obfitego pożytku wystarczyło ich na składowanie nektaru i magazynowanie miodu. Jeśli plastrów magazynowych będzie za mało, pszczoły najpierw ograniczą matkę w czerwieniu, zalewając nakropem wolne komórki po wygryzającym się w gnieździe czerwiu, a później mogą się wyroić.
Co prawda w sytuacji, gdy jest to główny i ostatni pożytek, takie ograniczenie czerwienia może być korzystne, niemniej pszczelarz może mieć inne zamiary co do dalszego wykorzystania pszczół, na przykład chce wędrować na kolejne pożytki lub robić im odkłady i to on powinien decydować, jakie ma być tempo rozwoju rodzin i kiedy należy je wyhamować.
Dlatego pszczelarze dysponujący kilkoma bardzo obfitymi pożytkami muszą gospodarować w ulach o bardzo dużej kubaturze. Najlepsze do tego są ule wielokorpusowe (Wielkopolskie, Langstroth’a i inne), których pojemność zwiększać można bez ograniczeń, dostawiając kolejne kondygnacje.
Zbyt obszerne gniazdo może osłabić rodzinę pszczelą, a nawet doprowadzić do jej osypania się. Po pierwsze jeśli zimujemy pszczoły na zbyt obszernym gnieździe, to com prawda utworzą one kłąb tam, gdzie według nich będzie im najlepiej, ale akurat w tym miejscu może być za mało zapasu. Cóż z tego, że daliśmy dużo syropu. W zbyt obszernym gnieździe będzie on rozłożony po trochu na wszystkich plastrach i zimą oraz na przedwiośniu znajdzie się poza zasięgiem pszczół.
Nic nie zyskamy też, dając słabej rodzinie przepisowe 1,5 – 2 kg cukru na plastrach w czasie sierpniowego uzupełniania zapasów. Rodzina zajmująca zbyt obszerne gniazdo albo nie pobierze wszystkiego podanego syropu, albo zgromadzi go w plastrach, ale większość pszczół osłabi się przy tym. Te, które przeżyją, utworzą niewielki kłąb z matką, który nie będzie w stanie utrzymać ciepła i skrzepnie z zimna już w listopadzie lub w grudniu, mimo że pszczoły będą miały pełne plastry zapasów.
Dlatego gniazdo zimowe nie może być zbyt duże, ale i nie może być za małe. Silna rodzina za zimowana na zbyt małym gnieździe osypie się z głodu w styczniu lub w lutym, jeśli nie cała to przynajmniej częściowo. Jeżeli nawet część pszczół wraz z matka przezimuje, to niewiele będzie z nich pożytku wiosną, do siły bowiem dojdą dopiero na lipiec.
Kolejnym momentem, gdy zbyt duże gniazdo wpłynie nie korzystnie na rozwój rodziny, jest wczesna wiosna. Wtedy ciepło jest tak samo deficytowym towarem jak zapasy pierzgi, miodu (cukru), a pszczoły w dobrej kondycji. To właśnie wiosną, po pierwszym oblocie ul powinien zapewniać pszczołom dobre warunki termiczne, wtedy bowiem rodziny zaczynają się gwałtownie rozwijać, matki czerwią coraz intensywniej, a starych, zimowych pszczół ubywa.
Jesienią i zimą ciepłochronność ula nie ma tak dużego znaczenia, ponieważ temperatura wokół kłębu zimujących pszczół niewiele jest wyższa od tej na dworze.
Nie tyle jednak zaszkodzi rodzinie zbyt obszerne gniazdo, ile wczesne jego poszerzanie suszem lub węzą wstawianymi między czerw.
Plastry dostawiamy wiosną dopiero wtedy, gdy pszczoły będą je szybko zajmować i dajemy je jako skrajne lub przedostatnie, obok czerwia. Wstawienie ramki z suszem między czerw spowoduje schłodzenie gniazda i rozbicie go na dwa małe gniazdka, co opóźni rozwój zamiast go przyspieszyć. Jeszcze ostrożniej postępujemy z węzą, dostawiając po jednej z każdej strony czerwia, ale dopiero wtedy, gdy mamy pewność, że w ciągu dwóch, trzech dni zostanie ona całkowicie odbudowana.
To samo dotyczy powiększania gniazd w maju czy nawet później. Ramki z suszem wstawiamy między czerw, gdy chcemy zapobiec rozwojowi nastroju rojowego. W silnej rodzinie takie „rozbicie” gniazda przyhamuje nieco jego rozwój, matka zaczerwi dodane plastry, nadmiar pszczół znajdzie pracę przy karmieni uczerwia i nastrój rojowy zaniknie. Jeżeli jednak zależy nam na rozwoju, to poszerzmy gniazdo, dostawiając plastry zawsze przy czerwiu.
Zbyt pochopne poszerzenie gniazda często ma miejsce przy dodawaniu drugiego korpusu w ulu Wielkopolskim. Do nowej kondygnacji przenosimy 3-4 plastry z czerwiem, na dół zaś dajemy węzę. Zabieg ten, oprócz powiększenia gniazda o drugi korpus – magazyn miodowy, pozwala na odnowienie plastrów w dolnej części – rodni oraz zmusza pszczoły do zajęcia się czerwiem na górze, przez co szybciej przejdą one do nadstawki.
W skrajnych jednak przypadkach, gdy rodzina była na taką operacje zbyt słaba, pszczoły nie „rozdwoją się” i czerw w nadstawce zmarznie, a tempo rozwoju rodziny zamiast przyspieszyć, zwolni. Każde niepotrzebne schłodzenie gniazda, a zatem pszczół i czerwia, prowadzić może do rozwoju chorób. Czerw osłabiony niską temperaturą podatniejszy jest na kiślicę, zgnilec, grzybice i chorobę woreczkową. Pszczoły wychowane z czerwia rozwijającego się w nie najlepszych warunkach termicznych częściej zapadają na nosemozę i choroby wirusowe.
Poszerzanie i zmniejszanie gniazd to najważniejsze prace wykonywane w pasiece obok miodobrania, regulacji czerwienia, wymiany matek i karmienia przedzimowego. W większości polskich pasiek przebiega ono według podobnego schematu. Jeżeli za początek roku pszczelarskiego przyjmiemy czas po ostatnim miodobraniu i zabraniu nadstawek (połowa lipca – początek sierpnia), to wtedy przeprowadzamy pierwsze zmniejszanie gniazd.
Zabieramy dużo plastrów, pozostawiając tylko te, na których pszczoły mają zimować. Słabszym rodzinom 6-7, silnym 8-10, odkładom nie mniej niż 5. Co prawda pszczół jest wtedy dużo, ale jest ciepło, siedzą więc dość luźno. Poza tym większość z nich niedługo zginie, są to bowiem spracowane pszczoły letnie. Rodziny trochę podkarmiamy, by matki się rozczerwiły.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów