Saga rodu Kurpielów
Szukając potomków osadników do tego historycznego cyklu udało mi się dotrzeć do znanego na Dolnym Śląsku pszczelarza Arkadiusza Kurpiela z Wambierzyc. Tradycje pszczelarskie w jego rodzinie przekazywane były z dziada pradziada i dziś syn Arkadiusza, Cyprian, przygotowuje się do prowadzenia rodzinnego interesu już jako czwarte pokolenie.
Pasieka „Kurpiel”
Gospodarstwo Pasieczne Bogumiły i Arkadiusza Kurpielów w Wambierzycach w Kotlinie Kłodzkiej znane jest nie tylko z produkcji doskonałego miodu, ale też pyłku i kitu pszczelego oraz świec odlewanych z własnego wosku.
Warto również degustować wytwarzane tu piwo miodowe i miód pitny, a pierniki miodowe Pani Bogumiły są po prostu pyszne. Do Wambierzyc można dojechać kierując się z Kłodzka do Polanicy Zdroju – znanego uzdrowiska.
Tu skręcamy w prawo tak jak wskazuje drogowskaz. Same Wambierzyce rozsławia nie tylko Bazylika Nawiedzenia NMP – zwana „Śląską Jerozolimą, ale też Kalwaria i zespół kaplic, skansen Muzeum Etnograficznego oraz Ruchoma Szopka.
W przewodniku po górach Stołowych znajdujemy również informację o istniejącym w Wambierzycach Gospodarstwie Pasiecznym „Kurpiel” z opisem:
„W tym rodzinnym gospodarstwie pasiecznym poczuć można atmosferę bartnictwa i pszczelarstwa, poznać tajniki pracy pszczelarza, dowiedzieć się wielu niezwykłych informacji na temat pszczół i tego, co powstaje w wyniku ich pracy.
Na koniec można spróbować różnych rodzajów miodu i nie tylko”.
Rodzinne Gospodarstwo Pasieczne „Kurpiel” to obecnie duże i nowoczesne przedsiębiorstwo pszczelarskie. Zaczynało działalność na Dolnym Śląsku od 1 ula, słomianej kószki przywiezionej ze Lwowa przez nestora rodu Józefa Kurpiela – dziadka Arkadiusza. Obecnie syn Arkadiusza – Cyprian, jako czwarte już pokolenie kontynuować będzie tradycje rodzinnego pszczelarzenia.
Nestor rodu Józef Kurpiel (rok 1950)
Józef Kurpiel
Dziadek Arkadiusza – Józef Kurpiel, przedwojenny ułan, w czasie okupacji znany jest pod pseudonimem „Stach” w lwowskich szeregach Armii Krajowej. Wysiedlenie w 1945 roku przeżywa boleśnie i do śmierci nie jest w stanie pojąć jak odwieczne polskie ziemie na Kresach zostały odebrane, a z rodzinnych domów ekspatriowano Polaków.
Los rzuca go do Wambierzyc, dokąd udaje mu się przewieźć ze Lwowa jeden ul – słomianą koszkę z pszczołami. Ziemie Zachodnie dla Józefa Kurpiela były tylko – jak sam często mówił – tymczasowym pobytem.
Wierzył, że powróci do Lwowa. Dla niego obca była ta ziemia, a władza ludowa nie akceptowała jego – określanych jako sanacyjne – patriotycznych poglądów. Za przynależność do AK był nieustannie prześladowany.
Bezprawne aresztowania, przesłuchania i katorgi w Urzędzie Bezpieczeństwa były tak częste, że stracił zdrowie. Wybite zęby w czasie przesłuchań przez ubowców trzymał w woreczku mając nadzieję, że doczeka się czasów prawdziwej wolności i sprawiedliwego osądzenia oprawców. Jednak niepisane mu było dożyć tych czasów.
Pochowano go w 1972 r. z tym woreczkiem. Zabrał do grobu gorycz rozstania ze Lwowem i wszystkie cierpienia jakich doznał w Polsce, za którą walczył. Co za ironia – prześladowano go tylko za to, że o wolność Polski walczył w szeregach AK.
Z tych też powodów nie udało mu się rozbudować pasieki i dopiero kiedy syn Eugeniusz dorasta podejmuje się tego dzieła, a kószka przywieziona ze Lwowa z tą smutną historią stoi w przydomowym skansenie i jest pieczołowicie chroniona.
Eugeniusz Kurpiel - przy „Bartku” po renowacji
Eugeniusz Kurpiel
Syn przedwojennego ułana i akowca – Eugeniusz Kurpiel – urodzony we Lwowie, przebył tę drogę na Dolny Śląsk razem z rodzicami i dopiero tu zaczynał dorosłe życie. Los też nie był dla niego łaskawy. Jako mały chłopiec w wypadku doznał uszkodzenia kręgosłupa, które pozostawiło trwały uraz. Był uzdolniony muzycznie i plastycznie. „Babcia sprzedała krowę, aby kupić mu akordeon” – tak wspomina swojego ojca Arkadiusz. Rodzice wysyłają go do Wrocławia, gdzie doskonali swoje zdolności artystyczne.
Pociągają go też pszczoły. W 1961 r. w prezencie ślubnym dostaje od wujka 10 uli z pszczołami. Od tego czasu zaczyna intensywnie powiększać swoją pasiekę. Po roku przychodzi na świat syn Arkadiusz.
Pasieka Eugeniusza, w której wprowadza szereg pomysłów racjonalizatorskich staje się szybko wzorem dla pszczelarzy z Kotliny Kłodzkiej. Nic więc dziwnego, że wkrótce miejscowi pszczelarze wybierają go na prezesa Koła w Wambierzycach i funkcję tę pełni przez szereg lat. Z tego okresu w jednym z czasopism pszczelarskich w kolumnie „Z życia związkowego”, Leon Kotowicz w artykule „Pszczelarz, społecznik, racjonalizator” – tak przedstawia sylwetkę Eugeniusza, pszczelarza z Wambierzyc:
„Wystarczy jednak krótki nawet pobyt u pana Eugeniusza Kurpiela w Wambierzycach (Kotlina Kłodzka), bo o jego pasiece tu mowa, aby się przekonać, że gdy jest się pszczelarzem, można tu nie tylko skosztować świetnego miodu, lecz przede wszystkim zobaczyć wzorowo prowadzoną pasiekę, a także zapoznać się z wieloma niezwykle interesującymi pomysłami i usprawnieniami (…).
Można tu też porozmawiać o tajemnicach pszczelarskiego fachu, otrzymać niejedną dobrą radę wraz ze szczegółowymi instrukcjami, co i jak własnoręcznie wykonać dla ułatwienia sobie pracy. Nic dziwnego, że w tej właśnie pasiece zbiegają się wielkie i małe sprawy pszczelarzy Wambierzyc i okolicy.
Tutaj dzielą się oni swoimi kłopotami i radościami, szukając pomocy lub sami zgłaszają chęć przyjścia z pomocą innym. Pan Eugeniusz Kurpiel, prezes miejscowego koła, zdążył już pozyskać sobie powszechne zaufanie i szacunek, bo umie pomóc, doradzić, wskazać drogę wyjścia z trudności.”
Arkadiusz Kurpiel z synem Cyprianem - przy kószce
przywiezionej za Lwowa
I dalej: „Spacerujemy po pasiece, wszędzie wzorowy ład i porządek. Ule wielkopolskie stojaki własnej produkcji, wykonane solidnie, mienią się świeżymi barwami, pawilon na 20 rodzin pomysłowy i funkcjonalny, a ozdobą pasieki jest ogromnych rozmiarów kłoda „Bartek” z ulem wielkopolskim w środku oraz rodzaj kószki plecionej misternie ze słomy.” (To ta przywieziona ze Lwowa).
Takim to był człowiekiem i pszczelarzem Eugeniusz Kurpiel – z sercem na dłoni dla każdego szukającego pomocy. Cechowała go niezmierna pracowitość nie tylko w pasiece. Spod jego pędzla sukcesywnie wychodzą piękne różnorodne obrazy.
Część z nich pozostała w rodzinnym domu, które przechowuje teraz jego syn, Arkadiusz. Ponadto znany był jako świetny muzyk grając na akordeonie i pianinie, a także na organach. Aby zdobyć środki na powiększenie i unowocześnienie pasieki, w 1974 r. jedzie na zaproszenie siostry do Kanady. Tam podejmuje pracę zarobkową i dodatkowo maluje obrazy.
Pomaga też tamtej rodzinie założyć pasiekę. Zaraz po powrocie zakupuje nowe ule i powiększa swoją.
Eugeniusz Kurpiel z wnukiem Cyprianem przy naprawie ula
Wspomniany powyżej poniemiecki ul „Bartek” ma też ciekawą historię. Ul ten stał obok miejscowej Kalwarii bardzo podniszczony. Ponieważ był już tam zbędny, planowano go spalić. Został uratowany, a następnie odrestaurowany przez Eugeniusza Kurpiela.
Do dziś ten ul „Bartek”, jak i kószka przywieziona ze Lwowa stoją w małym skansenie przy domu Arkadiusza i są jego dumą.
Eugeniusz Kurpiel na swego następcę przygotowywał i uczył pszczelarskiego rzemiosła syna Arkadiusza, któremu przekazał pasiekę i jemu też do końca życia służył pomocą i radą.
Arkadiusz Kurpiel
Arkadiusz – syn Eugeniusza Kurpiela – pobierał nauki o prawidłowym prowadzeniu gospodarki pasiecznej nie tylko u swojego ojca, ale też ukończył Technikum Pszczelarskie w Pszczelej Woli. Jest nie tylko zamiłowanym i nowoczesnym pszczelarzem, po ojcu odziedziczył też zdolności muzyczne. Obecnie gra na akordeonie i klarnecie w wambierzyckiej orkiestrze, znanej na całym Dolnym Śląsku.
Po przejęciu pasieki od ojca stopniowo wycofuje stare i wysłużone już ule, zbyt ciężkie do transportu, urządza nowoczesną zmechanizowaną pracownię pszczelarską z potężną miodarką i rozlewnią miodu do słoików.
W magazynach w zamrażarkach widać duże ilości pozyskanego pyłku, który jest porcjowany do estetycznych opakowań. Arkadiusz jest też znanym na tamtym terenie hodowcą doskonałych matek pszczelich, nie tylko na własne potrzeby.
Cyprian Kurpiel - z pasieką na wrosowisku
Obecnie ponad 500-ulowa pasieka bezustannie od wiosny aż do wrzosowych zbiorów wędruje na pożytki po całym Dolnym Śląsku. Dzięki temu pozyskuje różne rodzaje miodu jak: wielokwiatowy, rzepakowy, akacjowy, lipowy, gryczany i wrzosowy. Aby sprzedać tak duże ilości miodu musiał je odpowiednio reklamować, a wspaniałe i różnorodne odmiany wyrobiły już sobie od lat dobrą markę.
Na słoikach z miodem na etykiecie (też jego pomysłu) – widnieje logo „Kurpiel” oraz nazwa odmiany miodu. Wszystkie miody z tej pasieki można nabyć w wielu sklepach na całym Dolnym Śląsku. Pokaźne ilości tego produktu wysyłane są też aż do Frankfurtu.
Niezależnie od tego w przydomowym sklepiku pszczelarskim (z kasą fiskalną) można zakupić wszystkie odmiany miodu oraz pyłek kwiatowy i propolis. Kupujący dostają starannie opracowaną ulotkę o właściwościach leczniczych miodu. Sklepik wprowadził też nową formę sprzedaży miodu na telefon z dostawą do domu.
Pasieka „Kurpiel” ma własną stronę internetową – www.kurpiel.eu, a komputer służy do dokumentowania zdarzeń w pasiece i załatwiania różnych spraw poprzez pocztę internetową.
Państwo Bogumiła i Arkadiusz Kurpielowie mają trójkę dzieci. Wszystkie są uzdolnione muzycznie po dziadku i ojcu i grają na różnych instrumentach. To już taki rodzinny zespół muzyczny. Najstarszy syn Cyprian odziedziczył też zamiłowanie do pszczół i poszedł śladami ojca – do Technikum Pszczelarskiego.
Pasieka „Kurpiel” to nowoczesne przedsiębiorstwo, w którym pozyskuje się wszystkie produkty pszczele, gdzie reklamy i dystrybucji miodu mogłyby uczyć się nie tylko gospodarstwa pasieczne.
Cyprian Kurpiel
W arkana pszczelarskiego rzemiosła wprowadza Cypriana dziadek i ojciec. Aby lepiej poznać nowoczesną gospodarkę pasieczną udaje się do Pszczelej Woli i tam zdobywa wiedzę teoretyczną i praktyczną. Corocznie w ramach praktyki szkoła kieruje uczniów do Austrii, gdzie poznają nowoczesne metody gospodarowania.
Już po pierwszym powrocie z praktyki przywozi swoje spostrzeżenia i wspólnie z ojcem dyskutują o usprawnieniu pracy w ich pasiece, polegającym na gospodarce całymi korpusami. Jest to duże ułatwienie, bo nie wyjmuje się samych ramek z miodem i nie stosuje się przegonek.
Polega to na tym, że pod korpus z miodem podstawia się pusty z ramkami, a pszczoły z górnego korpusu wydmuchuje się sprężonym powietrzem. Każde wakacje to też dla Cypriana kolejna praktyka w rodzinnej pasiece, gdzie chętnie uczestniczy we wszystkich pracach i wędrówkach z pszczołami na bogate i różnorodne pożytki w tym rejonie.
Ojciec Cypriana jest dumny ze swojego syna. Zdobytą wiedzę o nowoczesnej gospodarce pasiecznej potrafi przenosić na grunt rodzinnej pasieki. Po ukończeniu szkoły pszczelarskiej Cyprian będzie godnym wspólnikiem, przygotowywanym do przejęcia po ojcu tego rodzinnego pszczelarskiego przedsiębiorstwa.
Cyprian to już czwarte pokolenie w rodzinie Kurpielów z zamiłowaniem do pszczół. Rodzinna pasieka rozbudowywana przez lata stała się sławna na Dolnym Śląsku, a miód z logo „Kurpiel” poszukiwany jest w sklepach, znany z dobrej jakości i szerokiego asortymentu.
Jan Baczmański
tel. 71 349 44 81
e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.