fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 0

Zimowa pasieka, cz. 1.

Zima trwa. Pasieka otoczona zaspami, przykryte czapami ze śniegu ule – to jeden z najprzyjemniejszych pszczelarskich widoków. W tej przykrytej śniegiem pasiece cały czas toczy się życie. Niesamowita energia tkwi w ściśniętych w ciasne grona pszczołach. Już niedługo zaczną wychowywać pokolenia swoich następczyń, gromadzić pyłek i nektar, budować plastry.


Będą robić wszystko to, co właściwe dla ich biologii już od wielu milionów lat. Znów będą się dzielić z nami swoim miodem i przyniosą nam radość obcowania ze sobą. fot.©Rafał Krawczyk

Właściwe przygotowanie do zimy

Oczywiście w czasie powstawania tekstów do oddawanego właśnie w Państwa ręce egzemplarza „Pasieki” nie można było przewidzieć, jaka będzie zima. Czy ule przykryją wspomniane śniegowe czapy, czy też pogoda będzie przypominała tę z października lub listopada. Jaka by nie była, nie powinno to wpłynąć na jakość przezimowania naszych pszczół.

Wiadomo za to jaki był przebieg pogody w minionym sezonie i jakie warunki stworzyła aura do zazimowania rodzin. A końcówka lata oraz jesień, w przeciwieństwie do pełni sezonu, tym razem szczególnie nam dopisały. Przez cały wrzesień utrzymywała się prawie letnia pogoda, październik, oprócz paru zimowych dni też sprzyjał wykonywaniu spóźnionych prac pasiecznych, a listopad był wyjątkowo ciepły.

Nie było więc miejsca dla sytuacji, w której pszczelarz nie zdążyłby pszczół właściwie nakarmić, zwalczyć warrozy, połączyć rodzin zbyt słabych, zmniejszyć gniazda do wymaganej objętości. Nie powinno też zbraknąć pyłku, przez całą bowiem jesień pszczoły przynosiły żółciutkie obnóża z jak nigdy dotąd długo kwitnących chwastów, gorczycy i nawłoci.

Zimowla powinna więc przebiegać prawidłowo i pszczoły powinny powitać wiosnę w znakomitej kondycji. Oczywiście jeśli wiosna się nie spóźni i przyjdzie we właściwym czasie. Niestety, niepokoje wśród braci pszczelarskiej są ogromne i ze strachem niemalże czekamy na zakończenie zimy. Jeszcze przed kilkoma laty po tak długiej i ciepłej jesieni każdy pszczelarz w spokoju przygotowywałby nowe ramki i beczki na miód, którego na pewno w rozpoczynającym się sezonie nie zabraknie. Teraz wszystko się zmieniło.

Źle się dzieje

Marna to pociecha, że zmieniło się nie tylko u nas, ale i w pasiekach na całym świecie. Masowe upadki rodzin pszczelich, syndrom, o którym nie tylko pszczelarze, ale i zwykli zjadacze chleba z miodem usłyszeli pierwszy raz przed niespełna trzema laty, spędza nam sen z powiek. Co gorsze, końca problemu nie widać i przyszłość pszczelarstwa zdaje się wyglądać nader niewyraźnie.

Problem nareszcie zwraca uwagę coraz szerszych środowisk. Mamy cykle wykładów o bardziej lub mniej prawdopodobnych przyczynach wymierania pszczół. Pojawiają się publikacje prasowe, powołano nawet komisję przy Ministerstwie Rolnictwa, której zadaniem jest stwierdzenie, czy do ginięcia pszczół przyczyniły się niektóre środki chemiczne stosowane bez umiaru w rolnictwie. Na koniec stycznia w Lubelskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Końskowoli zaplanowano konferencję, na której zagadnienie ginięcia pszczół ma stanowić jeden z głównych tematów. Jest więc zainteresowanie problemem, ale nie ma nań recepty i jak dotąd pszczelarze muszą polegać na własnych siłach.

A siły te są szczupłe. Niejeden z kolegów już dziś wie, że w najbliższym sezonie będzie musiał odbudować pasiekę, niektóry już po raz drugi. Nie każdego na to stać, a dostęp do ośrodków unijnych przeznaczonych na odbudowę pasiek jest ograniczony. Pszczelarz zakup pszczół musi zaplanować najpóźniej w połowie września – prawie rok przed sezonem! O tym, czy pasiekę musi odbudować, dowie się np. dopiero w kwietniu. Niestety, system finansowania jest tak zorganizowany, by wygodny był dla urzędników pośredniczących w transferze pieniędzy, a nie korzystających z nich pszczelarzy. I żadna w tym pociecha, że w innych dziedzinach gospodarki jest tak samo lub jeszcze gorzej.

Co jednak robić, by pasieki nie trzeba było odbudowywać? By zarówno przygotowanie pasiek do zimy, jak i zimowla przebiegały tak jak kiedyś, gdy straty zdarzały się sporadycznie, a przyczyną ich były rabunki lub zbyt mała ilość pokarmu zimowego podana przez pszczelarza? Jak dotąd nie przedstawiono kompletnej recepty na prowadzenie pasieki w epoce CCD.

Recepty takiej nie ma nie tylko u nas, również w krajach, gdzie nauka i technika stoją na poziomie znacznie wyższym, pszczelarze z problemem sobie nie radzą i z niepokojem oczekują pomocy ze strony świata nauki. Zresztą nie tylko pszczelarze, przez zmniejszanie się pogłowia pszczół zagrożona jest produkcja żywności na całym świecie, zagadnienie to może dotyczyć zatem całej ludzkości.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Sławomir Trzybiński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"