fbpx

NEWS:

w wydaniu tradycyjnym (papierowym) strona: 22

Przyspieszanie rozwoju rodzin - czy jest potrzebne?

Wydajność produkcyjna rodzin pszczelich zależy od ich siły i jest to prawda dla wszystkich pszczelarzy najbardziej oczywista. Do tego dochodzi obfitość bazy pożytkowej, pogoda i cechy pszczół, z których najważniejsze to miodność i nierojliwość.


Fot. Roman Dudzik

Dlatego na czas trwania pożytku rodzina pszczela powinna być w kondycji produkcyjnej, czyli składać się z dużej liczby silnych robotnic mogących natychmiast przystąpić do pracy. Naturalną cechą pszczół jest dążenie do jak najszybszego osiągnięcia dużej liczebności rodziny i to jest zgodne z naszymi oczekiwaniami.

Potem drogi pszczelarza i pszczół mocno się rozchodzą. My chcemy, by rodziny pozostały w dużej sile i pracowały dla nas, tymczasem nasze ulowe przyjaciółki „myślą” o czymś zgoła innym: gdy jest ich dużo, to chciałyby się roić. Dla dobrego gospodarza to nie problem – w nowoczesnej gospodarce pasiecznej zapanowanie nad nastrojem rojowym jest normalnym elementem corocznej pracy. Ale teraz skupmy się nad sposobami przyspieszania rozwoju rodzin i celowością takich działań.

Na kiedy rodziny muszą być w kondycji produkcyjnej?

Oczywiście na ten moment, kiedy w okolicy pasieki pojawi się pożytek towarowy. Kolejnych pożytków może być kilka, wtedy duża siła rodzin będzie potrzebna przez dłuższy czas. Okres pojawiania się i trwania pożytków, ich obfitość i przerwy między nimi mogą być różne i to od nich będą zależały metody gospodarowania.

Większość pasiek korzysta z pożytków wczesnych: mniszka, drzew i krzewów owocowych, rzepaku. Potem może być akacja, a później typowe letnie pożytki: lipa, gryka, wielokwiat. Wielu pszczelarzy pozyskuje miód z nawłoci lub wrzosu, ważne będą też pożytki spadziowe. Trzeba uwzględnić pogodę, która ma zasadniczy wpływ na możliwości gospodarowania i może nas zmusić do całkowitej zmiany planów.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Teraz – pożytki wczesne

Najwcześniejsze pożytki są podstawą produkcji większości polskich pasiek. To właśnie na nie już od wczesnej wiosny pszczelarze starają się „podgonić” do rozwoju swoje pszczoły. Tylko silna rodzina przyniesie dużo miodu z rzepaku i innych pożytków wiosennych. Pamiętajmy jednak, że nie ma sensu posiadanie bardzo silnych rodzin wcześnie, jeżeli pierwszy pożytek towarowy będzie później.

Wtedy pszczoły będą się „nudzić” i wejdą w nastrój rojowy, zanim znajdzie się dla nich praca. To samo będzie dotyczyć silnych rodzin, które zakończyły pracę na pierwszym obfitym pożytku, na przykład rzepaku, i nie ma dla nich dalszego zatrudnienia. Dlatego rozwój rodzin musi być pod ciągłą kontrolą, nie tylko w trakcie trwania pożytku.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Czas, którego brakuje

Pięćdziesiąt jeden dni to prawie dwa miesiące. Jeśli rzepak zakwitnie w połowie kwietnia, to pszczoły powinniśmy zacząć przygotowywać do pracy na nim po 20 lutego. To na ogół niemożliwe, gdyż jeszcze trzyma zima. A jeżeli nie, to niebawem wróci i przyhamuje rozwój rodzin.

Jeśli rzepak zakwitnie 15 maja, czyli bardzo późno, to też nie zawsze rodziny „urosną”, gdyż marzec i kwiecień były zimne i stąd opóźnienie wegetacji. Takie przypadki obserwowaliśmy choćby w minionym roku, gdy zimno w marcu i kwietniu skutecznie zatrzymało rozwój pszczół i na rzepak wiele rodzin było słabych. Inny problem to chłody w czasie jego kwitnienia. Krótkie przebłyski ładnej pogody pozwoliły przynieść dużo nektaru tylko najsilniejszym rodzinom.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Potrzebne ciepło

Na przedwiośniu rodzina wychowa dużo młodych pszczół tylko pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, musi być ciepło. Zimowe temperatury skutecznie hamują rozwój i wzorem ostatniego sezonu zmęczone zimą robotnice tylko wymienią się na młode. Na intensywne czerwienie nie będzie warunków, skupione bowiem w kłębie zimowym pszczoły muszą się zająć wytwarzaniem ciepła. Druga rzecz to pokarm cukrowy, a kolejna – zapasy pyłku. Pamiętać też trzeba o młodej i plennej matce. Gdy jest co jeść, a na dworze ciepło, to pszczoły same wiedzą, co robić.

Bez naszej pomocy odsklepiają zapasy, zajmują kolejne ramki, w których szybko pojawi się czerw. Dzieje się to tym szybciej, im silniejsza jest rodzina. Żadne podkarmianie nie jest potrzebne, gdyż już od pierwszych przebłysków słońca przy odpowiedniej temperaturze powietrza zbieraczki ruszają na podbiały, wierzby i ałycze.

Tych najwcześniejszych pożytków z reguły nie brakuje w okolicy pasiek. Niektórzy pszczelarze nawet wywożą pszczoły na pożytek wierzbowy, właśnie z myślą o przyspieszeniu rozwoju. Wywieźć trzeba przynajmniej te rodziny, które pojadą na rzepak, by nabrały jak najwięcej siły. Przy bardzo ładnej pogodzie mogą one nawet przynieść miód wierzbowy. Nie ma dla pszczelarza większej radości niż pierwsze miodobranie wykonane w kwietniu, jeszcze przed rzepakiem.

Jak podpędzać?

Aż korci, by pomóc pszczołom w tym wczesnowiosennym czasie. Natura nie zawsze spełni nasze oczekiwania, a więc do dzieła i „podpędzamy”! Przede wszystkim staramy się dostarczyć pokarm cukrowy i białkowy, który pobudzi rozwój wzorem naturalnego pożytku podbiałowego lub wierzbowego. Możemy się jednak zdziwić, gdyż niekoniecznie pszczoły ruszą z rozwojem po naszych zabiegach, ponieważ oprócz pokarmu, potrzebne jest ciepło.

Przy wyższych temperaturach zewnętrznych pszczoły same wezmą się do pracy i wykorzystają zapasy dostępne w ulu, a dodatkowe jedzenie przyniosą z kwiatów. Jeśli jest zimno, rozwój jest wolniejszy i, jak pokazują zarówno obserwacje pszczelarzy, jak i doświadczenia naukowe, trudno go przyspieszyć. Spójrzmy zresztą uczciwie na wyniki naszych wczesnowiosennych dążeń i zastanówmy się, czy wysoka kondycja pszczół na rzepak (lub inny pożytek) jest ich skutkiem, czy też „robotę” wykonała za nas pogoda.

zablokowane [...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów

Pyłek jest drogi, a na pozyskiwanie go we własnej pasiece nie każdy pszczelarz może sobie pozwolić, zwłaszcza po to, by go wiosną oddać pszczołom. Dlatego już od ponad 50 lat dużą popularność zdobywają pokarmy zastępcze. Mączka sojowa, mleko w proszku, suszona albumina jajka, suszone drożdże i inne produkty są doskonałą paszą dla przeżuwaczy, trzody chlewnej i drobiu, a pszczołom mogą tylko zaszkodzić, zwłaszcza w okresie wczesnowiosennym. Czasem obserwujemy pszczoły zbierające mąkę przy młynie lub śrutowniku.

Pierwszy wniosek jest taki, że na pewno taka mąka jest dla nich wartościowa, bo inaczej by jej nie zbierały. Wystarczy jednak, że zakwitną wierzby i pszczoły z młyna znikną. Jednak jeśli kwiatów nie ma, będą szukać „zamienników”.

Najważniejsza zatem dla wysokiej kondycji pszczół na wczesne pożytki jest ich siła po przezimowaniu, obecność zapasów, ciepło na dworze i dobra matka. Do tego absolutna zdrowotność, co dotyczy zwłaszcza warrozy. Pasożyty należy zwalczyć pod koniec poprzedniego sezonu, w czasie zimy i jak się da, to jeszcze po zimie.

Jeśli bowiem przetrwają zabiegi i zainfekują pierwszy wiosenny czerw, już się od nich nie uwolnimy aż do jesieni. Ale wtedy już pszczół może nie być. Pasożytów Varroa najszybciej przybywa w rodzinach, w których jest najwięcej czerwiu, a więc w tych najszybciej się rozwijających.

Sławomir Trzybiński
Tel. 501-432-752


 Zamów prenumeratę czasopisma "Pasieka"