„Muzeum” Profesora Woyke: trofea, pamiątki, prezenty
Z każdej podróży zagranicznej, których wiele już opisano w „Pasiece”, Profesor przywozi rozmaite pamiątki. Dom nasz staje się powoli jakby małym muzeum. Już od razu po wejściu do domu widać duży biały, płócienny transparent. Na nim jest napis z dużych, zielonych „znaków”. Dla nas zarówno napis, jak i same obce „znaki”, są nieczytelne, niezrozumiałe.
Fot. 1. Indie. Figurka Ganesha
fot. © Halina Woyke
Jest to transparent w języku koreańskim, który wisiał na bramie Instytutu, w którym Profesor prowadził kurs dla pszczelarzy w Suwon, w Korei w 2003 r. A napis znaczy: „Profesor Woyke zaprasza na kurs hodowli i genetyki pszczół”.
Obok na ścianie wiszą 3 dyplomy, interesujące, unikalne, świadczące o ważnych wydarzeniach w naszych podróżach:
Dyplom stanowiący przyjęcie Profesora jako honorowego członka Zrzeszenia Pszczelarzy Świętej Doliny Inków. Ale nie jest to bylejaki, papierowy dyplom. Został barwnie wyrysowany i wymalowany na dobrze wyprawionej i rozpiętej skórze młodej lamy. Dyplom ten otrzymał Profesor w 2002 r., gdy po kursie, który prowadził w Canete w Peru, odwiedził uczestników tego kursu, członków powyższego Zrzeszenia w Calca, Cusco u stóp Machu Picchu. Mamy także afisz zawiadamiający o tym kursie.
Dyplom zaświadczający o tym, że Profesor zorganizował wyprawę i wszedł na szczyt najwyższej góry Afryki, Kilimandżaro (5 995 m) w Tanzanii. Dokonał tego w 1984 r. po zakończeniu III Międzynarodowej Konferencji na temat Pszczelnictwa w Klimacie Tropikalnym w Nairobi w Kenii. Na stokach Kilimandżaro poszukiwał żyjącej tam łagodnej, ciemnej pszczoły afrykańskiej Apis mellifera monticola.
Dyplom świadczący o tym, że oboje, będąc w 1998 r. w Katmandu w Nepalu na IV Sympozjum AAA, (Asian Apicultural Association – Azjatyckie Stowarzyszenie Pszczelnicze) dokonaliśmy lotu wzdłuż łańcucha Himalajów (tam i z powrotem) dwukrotnie zbliżając się i oglądając Mount Everest.
Wzdłuż klatki schodowej naszego segmentu wiszą ozdobne, czarne plakietki, które Profesor otrzymał w prezencie od Instytutu Pszczelnictwa w Hanoi, gdy w 1985 r. był w Wietnamie jako ekspert FAO (Food and
Agriculture Organization = Organizacja Wyżywienia i Rolnictwa). Plakietki są zrobione ze słynnej wietnamskiej laki, a znajdujące się na nich postacie – z masy perłowej. Wiszą także, namalowane na papirusach, obrazki rozmaitych scen ze starożytnego Egiptu, ofiarowane nam przez profesora Warrida z Egiptu, gdy w 1987 r. odwiedził nas w Warszawie.
W gabinecie Profesora, na Jego biurku, stoi mała drewniana figurka Ganesha. Ganesh (fot. 1.) jest jednym z ulubionych bożków hinduizmu. Odznacza się tym, że ma głowę słonia i siedzi na szczurze. Jest patronem od spełniania życzeń. Kiedyś, będąc w Indiach, Profesor pragnął prowadzić badania nad pszczołą karliczką, Apis florea. Nie mógł nigdzie znaleźć rodzinki tej pszczoły. Za poradą któregoś z kolegów z Instytutu pewnego wieczoru postawił figurkę Ganesha na oknie swojego pokoju. Rano na drzewie za tym oknem pojawił się rój pszczoły karliczki! Gdy ponownie stawiał przy oknie figurkę Ganesha, po raz drugi i trzeci przyleciał rój karliczki.
Fot. 2. Gwinea. Słomiana spódniczka Murzynki
fot. © Halina Woyke
Gdy w 1969 r. pojechaliśmy na wycieczkę do Egiptu, jeździliśmy wokół piramid na wielbłądach. Przywieźliśmy sobie na pamiątkę fragment wielbłądziej uprzęży z dzwoneczkami.
Prowadząc badania nad pszczołami w specyficznym klimacie Norwegii w 1972 r. Profesor objeżdżał północne rejony tego kraju. Najbardziej rozpowszechnionym zwierzęciem jest tam, nieznany w Polsce, renifer. I obecnie w jednym z naszych pokoi wisi pięknie wyprawiona, mięciutka skóra renifera.
W 1975 r. Profesor był w Gwinei, po raz pierwszy jako ekspert FAO. Przywiózł stamtąd 2 hebanowe maski oraz słomianą spódniczkę, strój gwinejskiej murzynki (fot. 2.).
W latach 1980-81 Profesor przebywał w ramach misji FAO, jako ekspert pszczelarski, w El Salwadorze. Jest to dziwny kraj, w którym nie ma ani strojów ludowych, ani artystycznego rzemiosła ludowego. Ale jest tam jeden wyrób, charakterystyczny dla tego kraju, a niespotykany nigdzie indziej na świecie. Są to ręczniki frote o specyficznym, indiańskim wzorze. Przywieźliśmy parę takich ręczników do domu. W El Salvadorze, kraju licznych wulkanów, Profesor mieszkał przez pewien czas w hotelu malowniczo położonym u stóp wulkanu Izalco Przywiózł do kraju na pamiątkę ręcznie malowany obraz tego wulkanu.
„Wulkaniczną” pamiątką jest również kawałek lawy, który Profesor podniósł ze zbocza czynnego wulkanu na Hawajach w czasie pierwszej pszczelarskiej podróży dookoła świata w 1973-74 r.
Fot. 3. Ghana. Stołek szefa
fot. © Halina Woyke
W latach 1983-84 Profesor przebywał w Afganistanie jako ekspert FAO. Zainteresowały nas słynne afgańskie dywany i bezpośrednio w wytwórni kupiliśmy kilka takich tzw. afganów.
Będąc w Indiach w 1984 r. przywieźliśmy charakterystyczny, tybetański, sznurkowy abażur na wiszącą lampę. Kupiliśmy też w Benares miniaturkę mosiężnego naczynia, w jakim hindusi trzymają na pamiątkę wodę ze świętej rzeki Ganges.
W czasie pierwszej podróży dookoła świata (1973-74) Profesor mieszkał przez parę dni w Japonii w 1973 r. u profesora Matsuki. Dostał tam w prezencie obrus ręcznie malowany przez matkę tego Profesora. Gdy w 1987 r., w czasie Warszawskiego Kongresu Apimondii, prof. Matsuka odwiedził nas. Było mu przyjemnie, gdy podaliśmy kolację na obrusie malowanym przez Jego matkę.
W 1986-87 r. Profesor pracował i prowadził badania jako ekspert FAO w Ghanie. Mieszkał w dużym mieście Kumasi, ale często jeździł do stolicy kraju, Akry. Wzdłuż drogi stali handlarze uliczni z rozmaitymi towarami. U jednego z nich kupiliśmy ładny, drewniany stołek, rzeźbiony z jednego kawałka drewna (fot. 3.). Gdy służący, który sprzątał nasz pokój, zobaczył ten stołek, stwierdził, że jest to „stołek szefa”. Oczywiście w mniejszych wymiarach. Przywiozłam ten stołek nieopakowany, jako bagaż podręczny, samolotem do Warszawy.
Fot. 4. Australia. Bumerang
fot. © Halina Woyke
W 1988 r Profesor prowadził kilka kursów w Australii. Przywiózł stamtąd 2 bumerangi (fot. 4.), tj. charakterystyczną broń tego kraju oraz maskotkę misia koala, sympatycznego torbacza, zjadacza liści eukaliptusowych.
Wtedy też z pobliskiej Nowej Zelandii przywiózł drewnianą, wyskalowaną linijkę zrobioną z 14 gatunków drzew, charakterystycznych dla tego kraju. Będąc w okolicach Australii odwiedził też pszczelarzy na wyspach Samoa i Fiji, gdzie zdobył oryginalny kawałek czerwonego koralowca z rafy koralowej. Przywiózł również koral „honey comb” – plaster miodu, o strukturze sześciokątnych komórek plastra pszczelego.
W 1967 r., a potem w 1989 r. Profesor był w Brazylii, gdzie wspólnie z prof. Kerrem prowadzili badania nad trutniami diploidalnymi i uczestniczył w rozmaitych kongresach i sympozjach. Pamiątką z Brazylii jest kolekcja tamtejszych, ogromnych, różnokolorowych motyli, rozpiętych na kartonie w postaci obrazka.
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
prof. dr hab. Halina Woyke