Pytania do eksperta
Trzmiele
Mam problem - zalęgły się u nas trzmiele (w 3-piętrowym bloku, na naszym balkonie, w dziurze w elewacji). Nie wiem jaki to gatunek, ponieważ nie znam się na owadach. Jednak obawiam się użądleń lub czy trzmiele nie będą nam przeszkadzać.
Populacja nie jest duża, wydaje mi się, że liczy około 50 osobników. Wolelibyśmy, aby się wyniosły. Czytałem nawet z synem, że trzmiele nie są agresywne, raczej uciekają w razie kontaktu, a ich użądlenia nie są poważne. Czy to prawda? Nie chcemy ich zabijać, ale jak się ich pozbyć? Czy jeśli zamkniemy im wejście do ich „domu”, to reszta odleci?
Odpowiedź eksperta: Przypadek opisany przez czytelnika jest nietypowy, gdyż trzmiele rzadko zakładają swoje gniazda tak wysoko. Najczęściej gniazda trzmieli spotyka się w norach ziemnych, nisko położonych dziuplach, pod kamieniami, w pryzmach gruzu oraz w wiechciach suchej trawy.
W Polsce mamy 29 gatunków trzmieli, wśród których tylko kilkanaście spotyka się bardziej pospolicie, pozostałe występują niezmiernie rzadko. Z tego powodu, jak również ze względu na zapylanie przez nie wielu gatunków roślin, wszystkie gatunki trzmieli podlegają prawnej ochronie.
Dlatego likwidacja gniazda opisanego przez czytelnika nie wchodzi w grę, gdyż byłoby to działanie niezgodne z prawem. Również zamknięcie wejścia do gniazda spowodowałoby zagładę rodziny, bowiem pozostające w środku dorosłe owady zginą z powodu braku powietrza i pokarmu.
Trzmiele są z natury bardzo łagodne, posiadają jednak żądła i w razie zagrożenia mogą się bronić.
Trzmiela rodzina zakładana jest wiosną przez pojedynczą matkę. Z upływem czasu wychowywane są nowe owady (robotnice), a następnie młode matki i samce (trutnie). W sierpniu młode matki są unasienniane i już do gniazda nie wracają, lecz wyszukują miejsc na przezimowanie, na przykład pod korą drzew, pod suchymi liśćmi, na poddaszach i w innych zakamarkach.
Wraz z nadejściem przymrozków, a czasem wcześniej, pozostające w gnieździe robotnice giną i rodzina przestaje istnieć.
Ponieważ trzmiele rzadko zakładają gniazda tak wysoko, opisane gniazdo może należeć do szerszeni. Podobnie jak trzmiele, tworzą one sezonowe gniazdo, a wraz z nadejściem jesieni rodzina przestaje istnieć. Szerszenie są znacznie bardziej niebezpieczne od trzmieli, rozdrażnione mogą atakować ludzi i zwierzęta, a ich użądlenia są niebezpieczne.
Próba likwidacji gniazda szerszeni we własnym zakresie może nieść ryzyko pożądlenia, dlatego lepiej z problemem zwrócić się do straży pożarnej. W większych miastach działają też wyspecjalizowane firmy, zajmujące się likwidacją gniazd niebezpiecznych owadów.
Informacji o takiej firmie należy szukać w wydziale ochrony środowiska urzędu miasta lub starostwa lub też w najbliższej komendzie straży pożarnej.
Zimowanie na nawłoci
W tym roku założyłem drugą pasiekę w rejonie, gdzie występują ogromne areały nawłoci, która bardzo obficie w tym roku nektaruje. Pszczoły zalały całe gniazda. Miodu pszczołom wystarczy bez dokarmiania cukrem na całą zimę. Moje pytanie: czy można pszczoły bez obaw zimować na tym miodzie?
Odpowiedź eksperta: Nawłocie, zwłaszcza późna i kanadyjska, stają się coraz bardziej popularnymi roślinami miododajnymi w naszym kraju. Są to gatunki bardzo ekspansywne, w szybkim tempie zachwaszczające różne nieużytki i tereny ruderalne.
Są też chętnie rozmnażane przez pszczelarzy. Warunki uprawy i rozmnażania nawłoci były omówione w „Pasiece” nr 4/2008.
Ponieważ nawłoć kwitnie późno, pszczelarz może nie zdążyć odebrać miodu wytworzonego z jej nektaru. Pozostanie on wtedy w gniazdach na zimę. Notabene miód nawłociowy jest jasny, smaczny i aromatyczny, posiada właściwości bardzo dobrego miodu wielokwiatowego.
Zdania na temat zimowania rodzin pszczelich na czystym miodzie nawłociowym, czy nawet z jego dodatkiem są wśród pszczelarzy podzielone. Są pszczelarze, którzy bez obaw zostawiają ten miód w gniazdach na zimę i nie stwierdzają negatywnych konsekwencji takiego postępowania.
Zdarza się jednak, że po obfitym pożytku z nawłoci pszczoły zimują źle: pojawia się biegunka, pszczoły „wypryskują” zimą z ula i giną na śniegu, a rodziny poważnie słabną. Dlatego część pszczelarzy źle wypowiada się o zimowaniu pszczół „na nawłoci”.
Niestety, dotychczas nie przeprowadzono oficjalnych badań określających, czy miód ten nadaje się do zimowania, nie przeprowadzono też analiz chemicznych tego miodu. Nie ma na ten temat również żadnych doniesień w prasie zagranicznej. Biorąc pod uwagę wypowiedzi naszych pszczelarzy praktyków, można dojść do wniosku, że czysty miód z nawłoci stanowi dobry pokarm zimowy.
Może on jednak zawierać domieszkę spadzi z drzew liściastych, która negatywnie wpłynie na zimowlę. Pamiętać też należy, że o jakości przezimowania decydują i inne czynniki: siła rodzin, wiek i kondycja pszczół zimujących, zdrowotność pszczół, warunki wilgotnościowe i cieplne w ulu, przebieg pogody, warunki na pasieczysku i inne.
Poza tym, jeżeli miód z nawłoci został zgromadzony dość wcześnie (połowa sierpnia), jest jeszcze czas na jego odebranie i uzupełnienie zapasów zimowych syropem cukrowym lub inwertem. Tym sposobem zwiększymy produkcję miodową w pasiece, a pszczoły zostaną zazimowane na pewnym, sprawdzonym pokarmie.
Pasieka wędrowna
Jestem pszczelarzem. Posiadam 20-pniową pasiekę. W mojej wsi, w odległości 2 km jest jeszcze jeden pszczelarz, który posiada 30 rodzin. Od wielu lat borykamy się z następującym problemem: gdy tylko zaczynają się pożytki pewien pszczelarz spoza naszej okolicy przywozi swoje pszczoły (100 uli). Ustawia je w odległości 700 m od mojej pasieki.
Chciałbym się dowiedzieć, czy istnieje jakieś prawo, które reguluje kwestię pasiek wędrownych i czy jest dozwolone ustawianie ich bez konsultacji z miejscowymi pszczelarzami lub związkiem. Czy w jakiś sposób można wyegzekwować od niego ustawienie uli poza naszą okolicą? Zaznaczam, że nasze tereny nie obfitują w zbyt duże pożytki.
Odpowiedź eksperta: W Polsce nie ma żadnych ustaleń prawnych regulujących gęstość ustawienia rodzin pszczelich. Każdy pszczelarz może ustawić dowolną liczbę rodzin pszczelich na własnym terenie lub za zgodą właściciela terenu. Wyjątek stanowią obszary niektórych miast, gdzie wprowadzono całkowity zakaz utrzymywania rodzin pszczelich.
W przedstawionej przez czytelnika sytuacji, pszczelarzowi przywożącemu na „jego” teren nadmierną ilość rodzin, nie można tego zabronić. Można jedynie odwoływać się do jego rozsądku i próbować przekonać, że takie postępowanie przynosi straty nie tylko pszczelarzom miejscowym, ale i jemu, ze względu na zbyt szczupłą bazę pożytkową.
Jedynym wymogiem, który powinien spełniać pszczelarz przywożący pszczoły, jest posiadanie świadectwa zdrowotności pasieki. Świadectwo takie wystawia Powiatowy Lekarz Weterynarii z powiatu, z którego pszczoły mają być wywiezione. Takie samo świadectwo musi posiadać pszczelarz chcący wywieźć pszczoły ze stanowiska wędrownego, jeśli pozostawała na nim dłużej niż 10 dni.
Pasieki nie wolno przywozić na teren, w którym stwierdzono ognisko zgnilca złośliwego, jak również z takiego zapowietrzonego terenu pszczół nie wolno wywozić.