Bzykające hobby.
Dzień drugi pszczelarzenia 29.05.2011
Co chwilę właściwie zaglądam do pszczół, chociaż trudno przy nich cały czas siedzieć, działka jest spora i jest co na niej robić.
Dzisiaj byłem ze cztery razy. Podchodzę bardzo blisko, a niech tam mnie żądlą, może się uodpornię na jad. Każdy mówi, że jak parę razy dziabną to będzie łatwiej. To ostatnie użądlenie w ucho nie było przyjemne. Mam jednak nadzieję, że uodpornię się na ból co da mi pewną swobodę.
Bardzo chciałbym jak pan Stanisław z gołymi rękami. On to nawet nie czuje albo może tylko tak rżnie bohatera. Widziałem przecież jak sobie pszczoły z dłoni zdejmował. Zdążyłem już przyuważyć, że jak tylko po nim łazi, to ją po prostu strzepuje, a jak żądli to zdejmuje. Ta subtelna różnica w jego zachowaniu wystarczy, żeby wiedzieć kiedy go żądlą.
Musiał się przyzwyczaić i tyle. Bardzo martwię się o najbliższych. Jak nie było pszczół nie było problemu. Teraz są nawet na beczce z wodą przy garażu. Cała masa. Czasami widzę, że się topią, dlatego włożyłem do beczki kawałek drewna żeby miały się jak ratować.
Śmieszne owady z tych pszczół – w ogóle nie reagują na moją obecność, mogę się im przyglądać, a one zajęte zbieraniem wody nie zwracają na mnie uwagi.
Teściowa przywiozła na działkę adrenalinę i sterydową maść zmniejszającą obrzęki. Może się przydać w razie draki.
WNIOSKI:
- Pszczoły wcale nie mają ochoty żądlić, bo nie mają ochoty umierać – tak mówi Stanisław.
- Moja pani ma astmę. Martwię się, co będzie jak ją użądli pszczoła.
- Długoletnie obcowanie z pszczołami daje uodpornienie na jad.