Ozdobna barć w pasiece
Pewnej zimy zrodził się w mojej głowie pomysł, by wykonać ul ozdobny. Założeniem było to, by z zewnątrz stylizowany był na staropolską barć, a w środku ukryty był korpusowy 10-ramkowy ul wielkopolski. Ważne też było to, by ul był zamieszkały przez rodzinę pszczelą oraz miał być ulem produkcyjnym, z którego pozyskam miód. Z tego względu projekt barci musiał umożliwiać sprawne wykonywanie przeglądów i nie utrudniać obsługi ula.
Fot. 3. Barć w całej swojej okazałości. (fot. Łukasz Bogucki)
Pewnego majowego dnia jadąc do pracy zobaczyłem na poboczu dwie ścięte topole. Spytałem właściciela, czy mogę pozyskać z nich korę opowiadając mu o całym projekcie. Z uzyskaniem zgody nie miałem najmniejszego problemu.
Po przyjeździe na miejsce pomierzyłem drzewo i za pomocą siekiery zaznaczyłem dookoła interesujące mnie płaty. Zależało mi na tym, aby korę zdjąć w jak największych kawałkach. Podważałem prostokąty kory razem z warstwą drewna za pomocą siekiery i szpadla.
Musiałem robić to bardzo powoli, by kora nie pękła. Świeże płaty kory były bardzo elastyczne i dawały się nagiąć zgodnie z moimi założeniami
[...] - część treści ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych e-Prenumeratorów
Gdy cała konstrukcja była gotowa, wybrałem się na pobliskie jezioro po trzcinę. Wybierałem grube jednosezonowe łodygi, które ścinałem sekatorem ogrodniczym, wiązałem w pęczki i przywoziłem do domu.
Po uzbieraniu odpowiedniej ilości, na podwórku przycinałem ją do odpowiedniego wymiaru. Za pomocą drutu pszczelarskiego wiązałem w malutkie wiązki. Mocowałem je drutem warstwami do wcześniej wykonanego stelaża z drutu i siatki (fot. 2.).
Była to najtrudniejsza i zabierająca bardzo dużo czasu czynność. Trzcina została zakonserwowana czterema warstwami bezbarwnego impregnatu z woskiem. W sumie na wykonanie całego daszka poświęciłem cztery dni solidnej pracy.
Efekt był jednak wspaniały. Nie sądziłem nawet, że sam, bez żadnego wcześniejszego doświadczenia w podobnych pracach będę w stanie wykonać nieprzeciekający daszek kryty trzciną.
Fot. 2. Kora szczelnie okrywa stelaż, dzięki czemu "barć" wygląda jak naturalny pień. W środku ukryto korpus wielkopolski. (fot. Łukasz Bogucki)
Ostatnimi elementami były podstawa ula i wylotek. Podstawę wykonałem z drewna, wycinając z połączonych desek koło za pomocą wyrzynarki. Do koła przykręciłem trzy nogi wykonane z dębowego kołka. Wylotek udało się zrobić z wykończonej na półokrągło deski. Wszystko zostało pomalowane kilkoma warstwami impregnatu.
Rys. 2. Daszek ozdobnej barci
Cały ul przed zasiedleniem musiałem dokładnie wywietrzyć przez kilka tygodni z zapachu farb i impregnatów. W docelowym miejscu, w którym miał stać, ułożyłem kostkę z kamiennego bruku, by pod podstawą nie rosła trawa oraz by wszystko ładnie wyglądało (fot. 3.).
Obecnie „barć” stoi u mnie przed domem, jest zasiedlona pszczołami i wzbudza ogromne zainteresowanie wśród odwiedzających mnie gości.
Przeglądy zajmują mi więcej czasu, ze względu na to, że muszę sięgać głęboko do „studni” z kory, aby wyjąc ramki z dolnego korpusu.
Ponadto trzcinowy daszek ma dużą wagę i żeby samemu go zdjąć i założyć, trzeba się sporo nagimnastykować. Niedogodności rekompensuje jednak wygląd i myśl, że wymyślony samemu projekt zdał egzamin. W przyszłości planuję jeszcze zamocować nad wylotkiem deskę z wypaloną nazwą pasieki.
Łukasz Bogucki
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.